Upload
bibliotekazorga
View
220
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 1/191
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 2/191
Kryptonim „Virushaus”
Badania nad bomba atomową w III Rzeszy David Irving
Spis treści Przedmowa autora .................................................................................................................................. 2
1 Przesilenie............................................................................................................................................. 3
2 Pismo do Ministerstwa Wojny ........................................................................................................... 16
3 Druga możliwość - pluton ................................................................................................................... 29
4 Skutki jednego błędu .......................................................................................................................... 45
5 Szesnasta pozycja długiej listy ............................................................................................................ 56
6 Operacja „Freshman“ ......................................................................................................................... 68
7 Atak na Vemork .................................................................................................................................. 78
8 Obiecujący rezultat ............................................................................................................................. 94
9 Cynik u władzy .................................................................................................................................. 119
10 Misja „Alsos“ działa ........................................................................................................................ 136
11 O krok od stanu krytycznego .......................................................................................................... 147
12 Próba podsumowania ..................................................................................................................... 165
Uwagi i źródła ...................................................................................................................................... 171
Ilustracje .............................................................................................................................................. 183
Przedmowa autora
Badania atomowe w Niemczech w czasie drugiej wojny światowej? Trudno w to uwierzyć, mimo
bowiem upływu dwudziestu lat w opublikowanych kronikach wojny niemal nie spotyka się wzmianek
na ten temat. W istocie do dziś nikt nie pokusił się o odtworzenie historii niemieckich badań
atomowych z lat 1938-1945 przede wszystkim dlatego, że cały wyzwolony przez aliantów obszar
Europy został w wyniku działalności specjalnej misji wywiadu sprzymierzonych, kierowanej przez
doktora Samuela A. Goudsmita, doszczętnie ogołocony z wszelkich dowodów rzeczowych istnieniaowych prac. Rekonstrukcja faktów i zdarzeń z tak nikłych szczątków, jakie pozostały, musiała być dla
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 3/191
historyka - i początkowo istotnie była - koszmarem. Łatwo mi dziś zrozumieć uczucia profesora
Fryderyka Joliota, kiedy na jego usilne nalegania, by niemieccy fizycy w Hechingen pokazali mu cały
zapas uranu, jaki niewątpliwie ukryli, z całą powagą wręczono mu bryłkę metalu wielkości kostki
cukru pozostałą po przeprowadzanych analizach laboratoryjnych. (Pracownicy brytyjskiego
i amerykańskiego wywiadu wywieźli cały zapas uranu i wszelkie dokumenty z francuskiej strefy
okupacyjnej Niemiec jeszcze przed zakończeniem działań wojennych).
W pogoni za dokumentami trafiłem wreszcie do Stanów Zjednoczonych, gdzie po, długich
poszukiwaniach znalazłem je w obfitości, porzucone i zapomniane w archiwum Amerykańskiej
Komisji Energii Atomowej w Oak Ridge, Tennessee. Pragnąłbym na tym miejscu podziękować panom
Robertowi L. Shannonowi i Jamesowi M. Jacobsowi za pomoc, jakiej mi tam udzielili. Najistotniejsze
dokumenty niemieckie, zwłaszcza dotyczące politycznych aspektów sprawy, udostępnił mi dr
Goudsmit. Jestem mu niezmiernie zobowiązany za gościnność, z jaką przyjął mnie w Brookhaven
National Laboratory, N.Y. Dziękuję również asystentce doktora Goudsmita, pani Peggy Homan, która
załatwiała mi wiele spraw podczas moich poszukiwań w Stanach.
Cennej pomocy - w postaci informacji ustnych lub listownych oraz uwag do poszczególnych częścirękopisu - udzieliło mi tak wielu uczestników przedstawianych przeze mnie wydarzeń, że nie jestem
w stanie podziękować każdemu z nich z osobna. Nazwiska wszystkich wymieniłem w przypisie „Uwagi
i źródła”. Trzej spośród nich jednak zasłużyli na moją szczególną wdzięczność. A mianowicie:
podpułkownik Knut Haukelid, DSO, MC, który dopomógł mi w moich poszukiwaniach w
Norwegii dotyczących akcji SOE przeciw produkcji ciężkiej wody,
profesor Werner Heisenberg, który poświęcił wiele czasu, by odbyć ze mną szereg długich
rozmów oraz by przeczytać rękopis tej pracy,
sir Patrick Linstead, FRS, który umożliwił mi korzystanie z ogromnych zbiorów biblioteki
zakładu fizyki w Imperial College, South Kensington.
Bez ich pomocy przedstawienie szczegółów poniższej pracy byłoby niezwykle trudne.
D.J.C.I
Londyn, sierpień 1966 r.
1
Przesilenie
Historię niemieckich badań atomowych w czasie wojny najlepiej zacząć od końca, gdyż ze względu na
brak silnego kierownictwa wojskowego, takiego jak w Stanach Zjednoczonych, realizacja programu
badań zależała od postaw kierujących nimi naukowców. A postawy tych dziesięciu najwybitniejszych
niemieckich specjalistów atomowych najdobitniej uzewnętrzniły się w ich reakcji na wydarzenia z 6
sierpnia 1945 roku.
Tego wieczoru BBC nadała po raz pierwszy wiadomość o zrzuceniu przed kilku godzinami na
Hiroszimę bomby atomowej. Komunikat o godzinie osiemnastej głosił, że siła wybuchu bomby
odpowiadała dwu tysiącom 10-tonowych bomb RAF. Prezydent Truman ujawnił, że Niemcy pracowali
gorączkowo nad sposobem wykorzystania energii atomowej, lecz bez powodzenia. W wiejskiejposiadłości Farm Hall w pobliżu Huntingdon przebywał wraz ze swoimi dziewięcioma rodakami
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 4/191
człowiek, dzięki któremu zrodziła się idea bomby atomowej: niemiecki chemik, profesor Otto Hahn,
odkrywca rozszczepienia jądra uranu.
Kilka minut po nadaniu pierwszego komunikatu brytyjski oficer sprawujący pieczę nad internowanymi
naukowcami, major T. H. Rittner, poprosił Hahna do swojego gabinetu i przekazał mu wiadomość.
Stary Niemiec był wstrząśnięty: czuł się osobiście odpowiedzialny za śmierć tysięcy ludzi. PowiedziałRittnerowi, że już przed sześciu laty, kiedy po raz pierwszy uświadomił sobie możliwości wypływające
ze swego odkrycia, miał jak najgorsze przeczucia, ale nigdy nie przypuszczał, że dojdzie do ich
urzeczywistnienia. Rittner dał mu na pokrzepienie łyk trunku i usiłował go uspokoić. Wspólnie czekali
na powtórzenie komunikatu o dziewiętnastej.
Pozostali internowani - wszyscy związani w czasie wojny z niemieckimi badaniami atomowymi1 -
zasiedli już do kolacji, kiedy zauważono nieobecność profesora Hahna. Dr Karl Wirtz poszedł po niego
do gabinetu Rittnera. Trafił na początek dziennika, wysłuchał go wraz z Hahnem i Rittnerem, po czym
wrócił do jadalni i oznajmił nowinę.
Wiadomość wstrząsnęła wszystkimi. Na chwilę zapadło milczenie, po czym wybuchła wrzawa. Agenci
wywiadu brytyjskiego, podsłuchujący przez ukryte mikrofony, przekonali się ku swej satysfakcji, że
nawet najwybitniejsi z niemieckich uczonych nie wierzyli w istnienie bomby atomowej. Prof. Werner
Heisenberg - jedno z najsłynniejszych nazwisk fizyki teoretycznej, laureat nagrody Nobla - sugerował,
że jest to po prostu bluff. Prof. Gerlach, ostatni pełnomocnik Göringa do spraw fizyki jądrowej, pisał
później w swoim dzienniku: „Heisenberg gorąco przeczy możliwości posiadania przez Amerykanów
bomby atomowej”.
- Amerykanie nie są lepsi niż naziści - rzucił Heisenberg. - Wyprodukowali jakiś nowy materiał
wybuchowy i dali mu tę fantazyjną nazwę.
Niemcy dalecy byli od myśli o prowadzeniu w Ameryce zorganizowanych badań nad wykorzystaniem
uranu. Heisenberg pytał doktora Goudsmita, kierownika naukowego misji wywiadu amerykańskiego,
która w maju wzięła go do niewoli, czy Amerykanie prowadzą prace w tym samym kierunku co jego
zespół w Niemczech. Goudsmit, również fizyk, którego trudno było podejrzewać o oszukiwanie
kolegi, zapewnił go, że nie. Heisenberg próbował dać mu do zrozumienia, że jest gotów udzielić
wskazówek Amerykanom, gdyby zamierzali rozpocząć prace nad uranem, a Goudsmit potraktował tę
propozycję poważnie. Mało tego. Okazuje się, że kiedy w kwietniu amerykańska misja zawładnęła
ostatnim niemieckim stosem uranowym, naukowcy niemieccy tam pracujący - von Weizsäcker i Wirtz
- zostali skłonieni do wskazania miejsca ukrycia uranu i ciężkiej wody zapewnieniem, że materiały te
zostaną wykorzystane, kiedy Niemcy wznowią badania gdzie indziej. Jakim cudem Amerykanie
mogliby więc mieć bombę atomową? W rzeczywistości celem amerykańskiej misji było
zabezpieczenie tych materiałów przed wpadnięciem w ręce profesora Joliota i Francuzów, gdyżlaboratorium znajdowało się w strefie francuskiej.
Heisenberg wciąż nie mógł uwierzyć, że Goudsmit, fizyk, kolega, u którego przebywał w 1939 roku w
Stanach Zjednoczonych, mógłby go tak wywieść w pole. A zatem całe to gadanie o „bombie
atomowej” musi być bluffem. Hahn, który dołączył do pozostałych, wyraził nadzieję, że Heisenberg
ma rację. Gdyby nawet Amerykanie użyli pierwiastka zwanego obecnie plutonem - co sami Niemcy
uważali za tańsze niż stosowanie uranu-235 - to i tak byłby to niezwykle skomplikowany problem.
Hahn podkreślił: „Do wyprodukowania [plutonu] musieliby mieć stos czynny od dłuższego czasu”.
1
Dziesięcioma niemieckimi naukowcami internowanymi w Farm Hall byli: dr Erich Bagge, dr Kurt Diebner, prof.Walther Gerlach, prof. Otto Hahn, prof. Paul Harteck, prof. Werner Heisenberg, dr Horst Korsching, prof. Max
von Laue, prof. Carl-Friedrich von Weizsäcker i dr Karl Wirtz.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 5/191
Ukrywając rozterkę, Hahn znalazł złośliwą przyjemność w dokuczaniu swemu przyjacielowi
Heisenbergowi: „Jeśli Amerykanie mają bombę atomową, to wy wszyscy jesteście ostatnie patałachy!
Biedny Heisenberg!”
Heisenberg dopytywał się gorączkowo:
- Czy zostało użyte słowo uran w związku z tą bombą „atomową”?
- Nie - odparł Hahn.
- W takim razie ta cała historia nie ma nic wspólnego z atomami - powiedział Heisenberg.
Otto Hahn nie ustępował: „W każdym razie, Heisenberg, jesteś patałach i możesz zwijać manatki”.
Heisenberg obstawał przy twierdzeniu, że do produkcji bomby użyto jakiegoś niekonwencjonalnego,
ale jednak chemicznego środka wybuchowego, być może wodoru czy tlenu atomowego lub czegoś
w tym rodzaju. Był gotów wierzyć we wszystko, byle nie w świadome oszustwo Goudsmita. Lecz prof.
Paul Harteck, fizykochemik z Hamburga, spokojnie zwrócił uwagę na fragment komunikatu
stwierdzający, że ładunek wybuchowy pojedynczej bomby odpowiada 20 000 ton trójnitrotoluenu(TNT). Ta nuta trzeźwego realizmu była typowa dla Hartecka, wybitnego specjalisty, obdarzonego
kapitalnym poczuciem humoru. Mały wąsik nadawał mu przy odrobinie starań pewne podobieństwo
do ich nieżyjącego führera, co z poduszczenia jego współtowarzyszy stało się już raz źródłem
hałaśliwej uciechy - było to wtedy, kiedy brytyjska prasa zaczęła snuć przypuszczenia, że Hitler żyje
i gdzieś się ukrywa. Dziś jednak nikt nie był w nastroju do żartów.
Von Weizsäcker, jeden z młodszych współpracowników Heisenberga, ostrożnie zagadnął swego
mistrza, co mu mówi owe „20 000 ton”. Heisenberg odpowiedział bardzo oględnie, lecz wciąż nie
chciał uwierzyć, że alianci istotnie wyprodukowali bombę atomową. Prof. Gerlach i Max von Laue
przypomnieli, że obszerniejszy przegląd wydarzeń jest nadawany o dziewiątej wieczorem.
W ciągu dwu godzin oczekiwania dyskusja toczyła się dalej. Korsching i Wirtz twierdzili, że do
wyprodukowania bomby Amerykanie musieli użyć uranu-235 wydzielonego metodą dyfuzji - metodą,
nad którą sami pracowali w Niemczech. „Było w każdym razie oczywiste, że musieli zastosować
rozdzielanie izotopów - pisał dr Bagge, specjalista w tej dziedzinie - jeśli miała z tego wyjść bomba”.
- Cieszę się, że to nie my - oświadczył Wirtz. Von Weizsäcker przytaknął: - Amerykanie muszą czuć się
okropnie. Moim zdaniem było to szaleństwo z ich strony.
Z drugiej strony stołu wtrącił się Heisenberg:
- Nie można tak mówić. Równie dobrze można twierdzić, że to najszybszy sposób zakończenia
wojny...
- Owszem - zgodził się Otto Hahn - to jedyne, co mnie pociesza.
I po chwili dodał: - Można chyba założyć się, że to bluff, jak twierdzi Heisenberg.
O dwudziestej pierwszej naukowcy zgromadzili się przy odbiorniku w salonie.
„Podajemy wiadomości - zaczął speaker. - Na wstępie donosimy o wspaniałym osiągnięciu uczonych
alianckich, wyprodukowaniu bomby atomowej. Jedną z takich bomb zrzucono już na japońską bazę
wojskową...” Po chwili podano dalsze szczegóły: „Samolot zwiadowczy nie mógł nic dostrzec nawet
po upływie paru godzin, gdyż olbrzymia chmura dymu i pyłu przesłaniała miasto, liczące ponad
300 000 mieszkańców”. To osiągnięcie kosztowało aliantów 500 milionów funtów. 125 000 ludzi
uczestniczyło w budowie fabryk w Ameryce, które zatrudniają obecnie 65 000 osób. Nieliczni tylko
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 6/191
pracownicy wiedzieli, nad czym pracują: „Widzieli ogromne ilości dostarczanych materiałów, a
żadnych produktów - ponieważ ilość materiału wybuchowego w bombie jest znikoma”. Wreszcie
nastąpiło ostateczne potwierdzenie: Departament Wojny podał, że do produkcji bomby użyto uranu.
W miarę jak napływały nowe szczegóły - po dzienniku nastąpiło dłuższe oświadczenie Downing Street
- rozwiewały się wątpliwości. Dla wprowadzonych w zagadnienie niemieckich specjalistów stało sięrzeczą jasną, że istotnie chodzi tu o bombę uranową. „W naszym małym gronie atmosfera jest
niezmiernie naprężona” - pisał Gerlach.
Reakcja niemieckich uczonych była połączeniem niedowierzania, przerażenia, gniewu i wzajemnych
wyrzutów. Kapitan Welsh z wywiadu - którego nazywali „pozłacanym pawiem” z powodu
zamiłowania do złotych galonów - i doktor Goudsmit sromotnie ich oszukali. Bagge żalił się:
„Goudsmit wyprowadził nas w pole!” W swoim dzienniku zanotował: „...A teraz użyto bomby przeciw
Japonii. Podobno przez kilka godzin po bombardowaniu miasto było całkowicie zasłonięte tumanem
pyłu i dymu. Mówi się o 300 000 ofiar. Biedny, stary Hahn!” Hahn wspomniał im o doznanych
uczuciach, kiedy po raz pierwszy uświadomił sobie, jakie przerażające następstwa może mieć jego
odkrycie rozszczepienia uranu: „Przez pewien czas - mówił - zastanawiał się, czy nie należałobywrzucić całego uranu do morza i zapobiec w ten sposób katastrofie, jaka właśnie nastąpiła. Czy
można jednak pozbawić ludzkość wszystkich dobrodziejstw, jakie może przynieść rozszczepienie
uranu? A teraz stworzono ją, tę straszliwą bombę. Amerykanie i Anglicy - Chadwick, Simon, F. A.
Lindemann (lord Cherwell) i wielu innych - zbudowali w Ameryce ogromne fabryki i bez przeszkód
wyprodukowali czysty uran-235”.
Niemieckim uczonym zaczęło wreszcie świtać, dlaczego zostali internowani po upadku Niemiec.
Dyskusja, która wywiązała się po dzienniku, stawała się coraz bardziej gorzka. Dr Korsching twierdził,
że amerykańscy uczeni musieli rozwinąć szeroko zakrojoną współpracę: „W Niemczech było to
niemożliwe. Każdy z nas lekceważył wszystkich innych”. „Jak sądzę, nie osiągnęliśmy naszego celudlatego, że nie wszyscy chcieli ten cel osiągnąć ze względów zasadniczych” - oświadczył von
Weizsäcker. I dodał: „Gdybyśmy wszyscy pragnęli niemieckiego zwycięstwa w tej wojnie, powiodłoby
się nam”.
To oświadczenie wzburzyło pozostałych. Czyżby niemiecki projekt atomowy był sabotowany od
wewnątrz? Jeden z fizyków pisał później: „... cały czas musieliśmy znosić kpiny zwierzchnictwa
z naszych ledwie tolerowanych prób rozdzielania izotopów. Musieliśmy forsować badania nad
rozdzielaniem izotopów wbrew wewnętrznej opozycji naszych najlepszych fizyków; i to wszystko ze
świadomością, że tacy jak M., E., P. i W. bądź nie chcą nawet palcem kiwnąć w sprawie wydzielania
czystego uranu-235, bądź nie mają o tym zielonego pojęcia”. Profesor Gerlach - od początku 1944
roku pełnomocnik Göringa do spraw fizyki jądrowej - był najbardziej dotknięty niemieckimniepowodzeniem. A Bagge wyraził się: „Uważam twierdzenie von Weizsäckera, że nie zależało nam
na osiągnięciu sukcesu, za absurdalne, mogło tak być w jego przypadku, ale nie odnosi się to do
wszystkich”.
Kiedy dobrze po północy profesor von Laue wybierał się do łóżka, zwierzył się Baggemu: „Jako
chłopiec marzyłem, by tworzyć fizykę i patrzeć, jak tworzy się historia. No i mam, co chciałem.
Stworzyłem kawał fizyki i widziałem, jak powstaje historia. Będę mógł to powtarzać do samej
śmierci”.
Von Laue nie mógł tej nocy usnąć. O drugiej zapukał do pokoju Baggego i powiedział: „Musimy coś
zrobić. Jestem bardzo niespokojny o Hahna. Wiadomość wywarła na nim wstrząsające wrażenie,obawiam się najgorszego”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 7/191
Uchylili drzwi do sypialni Hahna, tak że mogli go widzieć leżącego bezsennie, wciąż jeszcze
podnieconego. Dopiero kiedy zobaczyli, że stopniowo uspokaja się i pogrąża w sen, zrezygnowali
z czuwania.
II
Sir George Thomson2 pierwszy zwrócił uwagę na tę szczególną własność natury, dzięki której możemy
dziś uzyskiwać wielkie ilości energii z rozszczepienia jądra atomu. Otóż proces ten jest uwarunkowany
występowaniem w przyrodzie bardzo ciężkich pierwiastków jak uran i tor, które - choć w zasadzie
nietrwałe - przetrwały jednak pięć miliardów lat od chwili powstania układu słonecznego. Gdyby te
pierwiastki były mniej trwałe, nic by z nich nie zostało wielkim ludziom nauki - jak Enrico Fermi, Otto
Hann, Fritz Strassmann i sam George Thomson - do przeprowadzania badań. Gdyby były nieco
bardziej trwałe, rozszczepienie jądrowe nie miałoby miejsca.
W naukach przyrodniczych często zdarzają się takie paradoksalne zjawiska, a równie często w ich
odkryciu uczestniczy zbieg okoliczności i ślepy traf. Cztery lata pomyłek i błędnych hipotez
poprzedziły odkrycie Hahna, że jądro uranu może ulec rozbiciu. Cała historia zaczęła się we
wczesnych latach trzydziestych, kiedy Enrico Fermi - wybitny fizyk włoski - zasugerował możliwość
wytworzenia sztucznych promieniotwórczych izotopów najcięższych znanych pierwiastków przez
bombardowanie ich neutronami, odkrytymi niedawno przez profesora Chadwicka. Neutrony - ciężkie
cząstki nie posiadające ładunku elektrycznego - powinny łatwiej wnikać do wnętrza silnie
naładowanego jądra niż „cząstki alfa”, tj. jądra helu, z którymi eksperymentowali w Paryżu Fryderyk
Joliot i Irena Curie. Cząstkom alfa posiadającym dodatni ładunek trudno jest zbliżyć się do
naładowanego dodatnio jądra ze względu na odpychanie elektrostatyczne. Można się natomiast
spodziewać, że neutron będzie mógł wniknąć do wnętrza jądra nawet przy niewielkiej prędkości.
W istocie Fermi odkrył przypadkowo, że umieszczenie źródła neutronów w osłonie z substancji
bogatej w wodór, na przykład z parafiny, powoduje nasilenie się oddziaływania neutronów
z niektórymi pierwiastkami. Wywnioskował stąd, że szybkie neutrony emitowane przez źródło ulegają
w parafinie spowolnieniu („moderacji”) w wyniku zderzeń z lekkimi atomami wodoru i że takie
spowolnione neutrony są łatwiej pochłaniane przez jądra bombardowanego pierwiastka.
Uran jest najcięższym pierwiastkiem występującym w przyrodzie. W postaci metalicznej jest to dość
twarda biała substancja, kowalna i ciągliwa, o temperaturze topnienia znacznie niższej niż
temperatury topnienia innych metali o podobnych własnościach chemicznych - wolframu, chromu
i molibdenu. Liczba atomowa uranu wynosi 92, a liczba masowa jego najbardziej
rozpowszechnionego izotopu wynosi 238, co znaczy, że jego jądro składa się z 92 protonów i 146
neutronów. Jednakże na każde tysiąc atomów naturalnego uranu przypada siedem atomów nieco
lżejszego izotopu o liczbie masowej 235. Własności chemiczne obydwu izotopów są takie same, ale
ich własności fizyczne są różne. Gdyby nie ta różnica własności fizycznych, rozdzielenie izotopów
uranu nie byłoby możliwe - ale też nie byłoby potrzebne.
Fermi i jego współpracownicy z rzymskiego laboratorium stwierdzili, że naturalny uran
bombardowany neutronami staje się radioaktywny. Charakter promieniowania sugerował, że uran-
238 przez pochłonięcie neutronu zamienił się w nietrwały uran-239. Jądro tego nowego izotopu
emitowało jeden ujemnie naładowany elektron, sta jąc się jądrem nowego pierwiastka. Tak więc uran
2 George Thomson, „Nuclear Energy in Britain during the Last War ” (Wykład Cherwella i Simona, Oxford, 18 10
1960).
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 8/191
o liczbie atomowej 92 uległ, ich zdaniem, przemianie i utworzył nowy, nie znany dotąd pierwiastek
o liczbie atomowej 93, którego miejsce w układzie okresowym przypada poza uranem.
Dla sprawdzenia, czy rzeczywiście udało się stworzyć nowy, „transuranowy” pierwiastek, Fermi
wydzielił go z naświetlanego roztworu związków uranowych i za pomocą chemicznej metody
strącania stwierdził ku swemu wielkiemu zadowoleniu, że co najmniej jeden z produktównaświetlania uranu neutronami był chemicznie różny od wszystkich istniejących pierwiastków,
a raczej od wszystkich istniejących pierwiastków cięższych niż ołów. Jako fizyk nie widział powodu do
przeprowadzania porównań z pierwiastkami lżejszymi, znajdującymi się w tablicy układu okresowego
przed ołowiem. Fermi uznał więc, że jego nowa substancja musi być cięższa od najcięższego znanego
pierwiastka - uranu. Wydawało się rzeczą pewną, że żaden znany proces przemiany jądrowej3 nie
mógł spowodować przejścia jądra uranu w jądro pierwiastka bardziej odległego od uranu niż ołów.
Wprawdzie chemiczka niemiecka Ida Noddack podała w wątpliwość przypuszczenie Fermiego
i wysunęła roboczą hipotezę, że w rzeczywistości jądro uranu rozleciało się pod wpływem
bombardowania neutronami, a nie uległo normalnemu rozpadowi promieniotwórczemu, nie
próbowała jednak sprawdzić swojej hipotezy, a fizycy nie potraktowali jej poważnie.
Hipoteza Fermiego o istnieniu szeregu pierwiastków „transuranowych” została przyjęta
z zastrzeżeniami i stała się przedmiotem sporów naukowych. Natychmiast po opublikowaniu odkryć
Fermiego w „Nuovo Cimento” i „Nature” w 1934 roku pochodząca z Wiednia fizyczka Liza Meitner
namówiła Otto Hahna, słynnego niemieckiego radiochemika, z którym przed 1922 rokiem pracowała
przy odkryciu mezotoru i protaktynu, na ponowne nawiązanie współpracy i zbadanie pierwiastków
„transuranowych”, jakoby odkrytych przez Fermiego. W laboratorium Hahna w Instytucie Chemii im.
Cesarza Wilhelma w Dahlem pod Berlinem pracował od pewnego czasu dr Fritz Strassmann, świetny
chemik, biegły w chemii nieorganicznej i analitycznej, który tu zapoznawał się z metodami
radiochemii.
Nie ma potrzeby przedstawiania pełnego opisu badań, które ta trójka naukowców przeprowadziławówczas w Dahlem. Wystarczy wspomnieć, że w ciągu czterech lat, które poprzedziły dramatyczne
ostatnie tygodnie 1938 roku, Hahn, Strassmann i Liza Meitner potwierdzili niezwykłe odkrycia
Fermiego i zbudowali skomplikowany system rzekomych pierwiastków transuranowych, który zyskał
im uznanie całego świata nauki. Wykryli i opisali cztery nowe pierwiastki, które prowizorycznie
ochrzcili „eka-renem”, „eka-osmem”4, „eka-irydem” i „eka-platyną”. W tablicy układu okresowego
pierwiastków wypadały one bezpośrednio pod renem, osmem, irydem i platyną i powinny były mieć
podobne do nich własności chemiczne. Wystąpiły wprawdzie pewne zagadkowe niezgodności, ale
zlekceważono je w błogiej nadziei, że znajdzie się w końcu dla nich jakieś wytłumaczenie.
Dopiero w 1938 roku w tej skomplikowanej i ryzykownej konstrukcji poczęły się pojawiać pierwsze
rysy. Idąc śladami Fermiego, Irena Curie i Pavle Savić przez bombardowanie uranu neutronami
otrzymali nowy izotop promieniotwórczy - dziwną substancję o półokresie rozpadu trzy i pół godziny.
Początkowo paryscy fizycy przyjęli, że jest to izotop toru, poprzedzającego uran o dwa miejsca
w układzie okresowym pierwiastków: byłby to rezultat hipotetycznego procesu, w którym jądro
uranu pochłania neutron, staje się nietrwałe i emituje cząstkę alfa, zamieniając się w jądro toru.
Wprawdzie nikt jeszcze nie zaobserwował emisji cząstek alfa z napromienionego uranu, lecz łatwo
pojąć, że próżność fizyków z berlińskiego laboratorium Otto Hahna bardzo ucierpiała z powodu tego
3 Przemiany jądrowej rozumianej jako reakcja jądrowa, w której jeden lub dwa fragmenty odrywają się od jądra
pod wpływem bombardowania ciężkimi cząstkami, lub jako zwykły rozpad promieniotwórczy. 4 Nazwane przez nich „eka-renem” i „eka-osmem” pierwiastki o liczbach atomowych 93 i 94 noszą obecnienazwy neptun i pluton.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 9/191
odkrycia dokonanego przez rywalizujący zespół. Wszak Liza Meitner już w 1934 roku sugerowała
możliwość tworzenia się toru, lecz Strassmann szukał metodami chemicznymi śladów toru
w napromienionych roztworach uranu i nic nie znalazł. Meitner zmyła mu teraz głowę za to ówczesne
niepowodzenie, przez które sukces stał się udziałem fizyków paryskich. Co prawda publikując
odkrycie, nie ujawnili oni swoich metod doświadczalnych. Fizyczka nalegała, aby Strassmann
powtórzył doświadczenie. Strassmann podjął próbę bezpośredniego oddzielenia toru od uranui innych pierwiastków, używając żelaza jako „nośnika”. Po tygodniu zakłopotany Strassmann mógł
przysiąc Lizie Meitner, że wbrew wszelkim zapewnieniom zespołu francuskiego w roztworze
z pewnością nie ma toru.
Pracownia Hahna mogła opublikować ten wynik, stawiając paryski zespół w kłopotliwej sytuacji. Ale
wybrano bardziej dyplomatyczną drogę. Hahn i Liza Meitner napisali list do naukowców francuskich,
zalecając im prywatnie ostrożność, ponieważ w Berlinie nie znaleziono toru. Czy aby Irena Curie nie
popełniła jakiejś pomyłki? Profesor Hahn był radiochemikiem o trzydziestoletnim doświadczeniu
i jego opinii nie można było lekceważyć. Irena Curie nie odpowiedziała wprawdzie na list z Berlina,
lecz opublikowała wkrótce następną pracę, w której przyznała, że ich dziwna substancja nie była
jednak torem.
Postawiła natomiast jeszcze śmielszą hipotezę. Dalsze badania chemiczne wykazały, że dziwna
substancja o półokresie 3,5 godziny krystalizuje z roztworu razem z lantanem jako nośnikiem. To
skłoniło ją i jej współpracownika do stwierdzenia: „Rozstrzygające doświadczenia wykazały, że
substancja o półokresie 3,5 godziny posiada własności lantanu, od którego, jak się obecnie wydaje,
nie można jej oddzielić inaczej niż metodą frakcjonowania”.
Ich zdaniem nie mógł to być po prostu lantan, ponieważ żaden proces przemian promieniotwórczych
nie mógłby przekształcić jądra uranu aż do tego stopnia. Musiał to więc być jakiś nowy pierwiastek
„transuranowy”. Ale gdzie uplasować „transuranowiec” o własnościach zbliżonych do lantanu -
pierwiastka ziem rzadkich? Zarówno fizykom jak chemikom problem wydawał się nie do rozwiązania.
Ponieważ owa dziwna substancja została w ten sposób na siłę zaliczona w poczet „transuranowców”,
które stanowiły w pewnym sensie domenę pracowni Hahna, profesor i jego współpracownicy musieli
więc poświęcić więcej uwagi jej własnościom. Mgła rozjaśniła się nieco, kiedy paryskie laboratorium
na jesieni 1938 roku opublikowało pełne sprawozdanie ze swej pracy, podając po raz pierwszy
dokładny opis użytych metod i przebiegu doświadczeń. Z zespołu Hahna ubył tymczasem fizyk
w osobie Lizy Meitner, która w lipcu zdecydowała się opuścić Niemcy - austriacki paszport nie chronił
jej już przed prześladowaniami rasowymi. Tak więc doprowadzenie pracy do niezwykłego
rozstrzygnięcia przypadło chemikom.
Profesor Hahn przejrzał nową pracę Ireny Curie i przekazał ją Strassmannowi zauważając, że Curieopublikowała wreszcie swoje metody doświadczalne - czy nie jest ich przypadkiem ciekaw?
Strassmann szczegółowo przestudiował artykuł i uznał, że w rozumowaniu zespołu francuskiego tkwi
błąd: byli oni wprawdzie doświadczonymi fizykami, ale nie byli tak biegli w radiochemii jak
berlińczycy. To mogło być powodem, myślał Strassmann, że przejawy obecności dwu nowych
izotopów w napromienionym roztworze uranu przypisali jednej tylko substancji.
Strassmann przedstawił swoje przypuszczenia Hahnowi. Profesor wyśmiał jego teorię, lecz dodał, że
jednak coś w tym może być. W ciągu tygodnia przeprowadzili szereg pomysłowych doświadczeń,
których celem było rozróżnienie nowej substancji promieniotwórczej - lub może kilku - od uranu,
protaktynu, toru i aktynu, z jednej strony, a od wszelkich ewentualnych pierwiastków
transuranowych, z drugiej. Po napromieniowaniu stwierdzono w roztworach domieszkę dwu lub
może nawet kilku nowych substancji promieniotwórczych. Co by to mogło być?
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 10/191
Używając baru jako nośnika, wykrystalizowali z roztworu trzy substancje radioaktywne, z których
powstawały trzy dalsze substancje pochodne. Te ostatnie krystalizowały razem z lantanem jako
nośnikiem. Na gruncie obowiązujących teorii jedynym możliwym wyjaśnieniem było, że substancjami
macierzystymi są izotopy radu, a pochodnymi - aktynu. Jedyną alternatywę mogły stanowić izotopy
baru i lantanu, a to ze względów fizycznych było nie do pomyślenia, gdyż bar i lantan zajmują dużo
wcześniejsze miejsca w układzie okresowym pierwiastków i nie prowadził do nich żaden cyklprzemian promieniotwórczych, zgodny z ówczesnym stanem wiedzy.
Kiedy Hahn i Strassmann pod koniec 1938 roku opublikowali swój wniosek, że w napromienionym
roztworze uranu pojawiają się trzy nowe substancje - izotopy radu i aktynu - powstające z uranu
w wyniku kolejnych rozpadów, wielu fizyków nie chciało zgodzić się nawet na tę wersję. Jaki
mechanizm miałby powodować emisję bezpośrednio po sobie dwóch cząstek alfa, przekształcającą
jądro uranu w jądro radu, zwłaszcza że do „bombardowania” uranu użyto powolnych (tj.
niskoenergetycznych) neutronów? Będąc w Kopenhadze, Hahn przedstawił swoją hipotezę Nielsowi
Bohrowi, wybitnemu fizykowi duńskiemu. Bohr powiedział mu otwarcie, że kolejna emisja dwóch
cząstek alfa jest „nienaturalna”. Skłaniał się do przypuszczenia, że wykryte substancje są
„transuranowcami”. Liza Meitner przysłała Hahnowi ze Sztokholmu pełen troski list, przestrzegając
go, że zaczyna w piętkę gonić. Ależ musiała ostrzyć sobie język: co za banialuki zaczęli pleść berlińscy
chemicy, gdy uwolnili się od żelaznych pęt praw fizyki!
Podrażnieni tymi kpinami, Hahn i Strassmann postanowili zabrać się ponownie do owej dziwnej
substancji o półokresie 3,5 godziny5. Strassmann zaproponował eleganckie doświadczenie, w którym
chlorek baru miał być użyty jako nośnik do wykrystalizowania macierzystej substancji
promieniotwórczej z napromienionego roztworu uranu. Chlorek baru krystalizuje w postaci pięknych,
regularnych kryształów, wolnych od jakichkolwiek domieszek licznych „transuranowców”, jakie
niewątpliwie powstają przy napromienianiu. Aparatura była prosta i niekosztowna: rurę zawierającą
związek uranu poddano bombardowaniu spowolnionymi w bloku parafiny neutronami, któreotrzymywano ze źródła zawierającego jeden gram radu zmieszanego z berylem (źródło takie
dostarcza znacznie mniej neutronów niż cyklotrony, którymi dysponowały inne państwa). Do
napromienionego roztworu uranu, zawierającego obecnie wśród szeregu innych pierwiastków,
wytworzonych wskutek bombardowania neutronami, także tajemniczą substancję o półokresie 3,5
godziny, dodano związku baru; wykrystalizowany chlorek baru powinien zawierać mikroskopijne
ilości tego, co uważano za izotopy radu. Obecność promieniotwórczej substancji w kryształach
potwierdzono za pomocą liczników Geigera-Müllera. Impulsy z liczników wzmacniano w prostym
wzmacniaczu zasilanym z szeregu wysokonapięciowych baterii Pertrix, ustawionych pod drewnianym
stołem laboratoryjnym. Wzmocnione impulsy uruchamiały licznik mechaniczny, którego wskazania
Hahn, Strassmann i ich dwaj asystenci odczytywali w określonych odstępach czasu dla ustalenia
półokresu rozpadu wytworzonych substancji promieniotwórczych6.
Było to trudne doświadczenie: mikroskopijne ilości tych nowych substancji promieniotwórczych
rozproszone były w ogromnej masie kryształów chlorku baru. Toteż dla ułatwienia badania
promieniotwórczych izotopów podjęto zwykłą w tych wypadkach procedurę oddzielenia
mniemanego radu od nośnika - baru. W tym celu użyto dobrze znanej metody wielokrotnej
5 Hahn prawdopodobnie zaczął domyślać się istotnego stanu rzeczy już w listopadzie 1938 r., ponieważ wwygłoszonym wówczas odczycie w Towarzystwie Chemiczno-Fizycznym w Wiedniu napomknął, że wyniki
doświadczeń wskazujące na obecność radu należy, być może, interpretować całkiem inaczej. 6 Autentyczny stół laboratoryjny z aparaturą, przy pomocy której Hahn i Strassmann dokonali swegoepokowego odkrycia, wystawiony jest w Deutsches Museum w Monachium.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 11/191
krystalizacji, stosowanej już przez Marię Curie do oddzielania radu. Hahn i Strassmann używali jej
wielokrotnie i mieli dużą wprawę w posługiwaniu się nią.
Tym razem jednak ku swemu niepomiernemu zdumieniu stwierdzili, że spodziewanych izotopów
radu nie udało się w ogóle wydzielić.
Czyżby zastosowali błędną technikę? W połowie grudnia Hahn zdecydował się na doświadczeniekontrolne. Powtórzył wielokrotną krystalizację, podstawiając tym razem na miejsce owego
mniemanego izotopu radu znany promieniotwórczy izotop radu, oznaczany ThX, i rozcieńczając
roztwór aż do uzyskania tej samej nikłej radioaktywności, jaką wykazywał „ich” rad. Doświadczenie
kontrolne przebiegło prawidłowo: garstkę atomów prawdziwego izotopu radu można było oddzielić
od nośnika barowego zgodnie z przewidywaniami - zatem technika ich pracy była w porządku.
Hahn i Strassmann nie mogli się otrząsnąć ze zdziwienia z powodu tak niezwykłego obrotu sprawy,
lecz prawda zaczęła im powoli świtać. W sobotę, 17 grudnia, powtórzyli oba doświadczenia, tym
razem jako jedno łączne, dodając do roztworu zawierającego sztucznie wytworzony izotop „radu”
nieco naturalnego izotopu radu, tzw. mezotoru-I, jako wskaźnika. Obie promieniotwórcze substancje
zostały wykrystalizowane z roztworu z tym samym nośnikiem barowym. Następnie przeprowadzono
wielokrotną krystalizację - niezwykle trudne doświadczenie, komplikowane przez ciągłe powstawanie
z każdego składnika całych rodzin produktów rozpadu promieniotwórczego. Po każdym etapie
krystalizacji badano promieniotwórczość próbek chlorku baru: licznik Geigera-Müllera wykazywał
ponad wszelką wątpliwość, że mezotor - prawdziwy izotop radu - koncentrował się z etapu na etap
zgodnie z przewidywaniami, a „ich” sztuczny izotop radu - nie. Po każdym etapie był nadal
równomiernie rozłożony w całej objętości chlorku baru - tak równomiernie jak sam bar. Ta
równomierność była dziwna, ale wymowna. Hahn zanotował w swoim kalendarzu: „Pasjonująca
krystalizacja radu-baru-mezotoru”.
Hahn nie miał już żadnych wątpliwości: tego, co uważali za radioaktywny izotop radu, nie można byłooddzielić żadnymi metodami chemicznymi od baru, ponieważ był to w rzeczywistości radioaktywny
izotop baru.
Bombardowanie powolnymi neutronami uranu - najcięższego z pierwiastków występujących na Ziemi
- spowodowało powstanie baru, pierwiastka o masie atomowej blisko o połowę mniejszej. Atom
uranu dosłownie rozleciał się na części. Nie w wielkim, kosztownie wyposażonym laboratorium
fizycznym, jakie znajdowały się za granicą, lecz w skromnej pracowni chemicznej, posługującej się
najprostszymi przyrządami, niemiecki chemik dokonał tego odkrycia - odkrycia, które miało
wstrząsnąć światem fizyki.
III
Otto Hahn zachował tajemnicę odkrycia zaledwie parę dni. W czasie weekendu załatwiał osobiste
sprawy Lizy Meitner. Wstąpił do Urzędu Skarbowego w Berlinie, a w poniedziałek rano przed
udaniem się do instytutu przeprowadził rozmowę z Karlem Boschem, prezesem Instytutu im. Cesarza
Wilhelma, w celu ustalenia, czy mieszkania Lizy Meitner nie mógłby otrzymać ich kolega profesor
Mattauch. Dla nich wszystkich nie były to wesołe czasy. Władze berlińskie zorganizowały wystawę
zatytułowaną „Żyd - wieczny tułacz” i ku swemu zaniepokojeniu Hahn stwierdził, że ktoś o wątpliwym
poczuciu humoru wymienił jego nazwisko na wystawie. Stało się to źródłem poważnych kłopotów dla
jego zwierzchników - historia symptomatyczna dla owych czasów.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 12/191
Kiedy w poniedziałek rano Hahn dotarł do swojej pracowni w Dahlem, rozpoczął ze Strassmannem
nowe doświadczenie, analogiczne do poprzedniego, lecz tym razem mające na celu zidentyfikowanie
drugiej rodziny promieniotwórczych izotopów wytworzonych przez bombardowanie uranu
neutronami. Była to substancja, która krystalizowała wraz z lantanem, podobnie jak ich mniemane
izotopy radu krystalizowały z barem.
W czasie gdy na zmianę ze Strassmannem obserwowali wskazania liczników Geigera-Müllera,
profesor Hahn zabrał się do pisania długiego listu (datowanego: „poniedziałek, 19-go wieczorem,
w laboratorium”) do Lizy Meitner, którą zmuszono do opuszczenia ich i przerwania trwającej od
trzydziestu lat współpracy zaledwie na pięć miesięcy przed kulminacyjnym momentem ich niezwykłej
pracy.
Po omówieniu spraw, jakie dla niej załatwiał w ciągu weekendu, Hahn pisał:
„Przez cały czas Strassmann i ja z pomocą [Clary] Lieber i [pani J.] Bohne nieustannie pracujemy - jak
potrafimy najlepiej - nad zagadnieniem uranu. Jest teraz jedenasta w nocy. Za kwadrans dwunasta
wróci Strassmann i będę mógł pójść do domu. Problem polega na tym, że z tymi «izotopami radu»
dzieje się coś tak dziwnego, że na razie nie informujemy o tym nikogo. Półokresy rozpadu tych trzech
izotopów zostały zmierzone z absolutną dokładnością. Można je oddzielić od wszystkich pierwiastków
prócz baru. Wszystko przebiega normalnie, z wyjątkiem tego jednego - chyba że ma tu miejsce jakiś
niezwykły zbieg okoliczności: nie daje rezultatów krystalizacja frakcjonowana. Nasz izotop «radu»
zachowuje się identycznie jak bar”.
Dalej opisał doświadczenia, które przeprowadzili ze Strassmannem, łącznie z końcowymi
najtrudniejszymi, z użyciem wskaźnika. Przedstawił niemożność wzbogacenia sztucznie otrzymanych
izotopów „radu” przez kolejne etapy krystalizacji, podczas gdy naturalny rad wprowadzony jako
wskaźnik zachowywał się zgodnie z przewidywaniami. Był to moment pełen niepokoju. „Za tym
wszystkim może się jeszcze kryć jakiś nadzwyczajny zbieg okoliczności - powtarzał. - Jednakże wciążnarzuca się nam ten niepokojący wniosek - nasze izotopy «radu» nie zachowują się jak rad,
zachowują się jak bar”. Hahn uzgodnił ze Strassmannem, aby na razie oprócz niej nikogo nie
zawiadamiać o tych odkryciach. Może Meitner jako fizyk znajdzie „jakieś fantastyczne wyjaśnienie”
tego wszystkiego. „Wszyscy wiemy, że uran nie może rozlecieć się tak by powstał bar. A teraz mamy
zamiar przekonać się, czy izotopy «aktynu» powstałe w wyniku rozpadu naszego «radu» będą się
zachowywały jak aktyn czy jak lantan. Wszystkie doświadczenia bardzo wymyślne! Ale musimy
wykryć prawdę”.
Hahn nalegał, by Meitner spróbowała znaleźć jakieś możliwe do przyjęcia uzasadnienie ich odkryć,
zgodne z obowiązującymi prawami fizyki. Mogliby wówczas ogłosić odkrycie pod nazwiskami ich
trojga - propozycja ta znakomicie charakteryzowała wielkoduszność Otto Hahna. „Muszę wracać doliczników” - zakończył. List wysłał jeszcze tej samej nocy po opuszczeniu laboratorium.
Boże Narodzenie było tuż, tuż. We wtorek w Instytucie im. Cesarza Wilhelma odbyło się doroczne
przyjęcie gwiazdkowe. Wspomnienie tych wszystkich Gwiazdek, kiedy jeszcze mógł cieszyć się
towarzystwem Lizy Meitner, napełniło Hahna melancholią. Miał co prawda inne sprawy na głowie:
uzyskali ze Strassmannem „kilka bardzo pięknych wykresów” ze swoich doświadczeń, wobec czego
zdecydowali się sporządzić opis swoich odkryć, zanim instytut zostanie zamknięty na święta.
W ciągu dwu następnych dni zakończyli drugą część planowanych badań: mniemane izotopy „aktynu”
okazały się izotopami lantanu, a więc znów pierwiastka ze środkowej części układu okresowego.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 13/191
22 grudnia Hahn i Strassmann pracowali gorączkowo cały dzień, przygotowując do druku doniesienie
o sztucznie wytworzonych izotopach, które zidentyfikowali w pierwszej części eksperymentu. „Jako
chemicy - pisali - zmuszeni jesteśmy stwierdzić, że te nowe substancje nie są izotopami radu, lecz
baru. Inne pierwiastki oprócz baru i radu w ogóle nie wchodzą w rachubę”. I chociaż był to werdykt
„sprzeczny z wszystkimi uznanymi zasadami fizyki jądrowej”, werdykt, który obaj radiochemicy
wahali się uznać za ostateczny, chcieli jednak opublikować pracę możliwie szybko. Wezwanytelefonicznie dr Paul Rosbaud z niemieckiego periodyku naukowego „Naturwissenschaften”, bliski
przyjaciel profesora Hahna, pospieszył jeszcze tego samego wieczoru do Instytutu im. Cesarza
Wilhelma. Dwaj chemicy dopiero co skończyli swój artykuł, w którym dowodzili, że jądro uranu
„pękło na kawałki”.
Rosbaud zrozumiał natychmiast znaczenie odkrycia. Najbliższy zeszyt „Naturwissenschaften” był już
w korekcie, lecz Rosbaud zarządził usunięcie mniej pilnego artykułu ze składu i natychmiastowe
złożenie do druku pracy Hahna i Strassmanna z datą owego dnia - 22 grudnia 1938 roku - jako datą
przyjęcia. Był to dzień przesilenia: na świecie zaczęło się panowanie zimy.
Liza Meitner otrzymała list Hahna w czasie ferii Bożego Narodzenia, które spędzała ze swymsiostrzeńcem - fizykiem Ottonem Frischem ze słynnego instytutu Nielsa Bohra w Kopenhadze. Długi
list Hahna zdziwił ją i nieco zaniepokoił. Czyżby chemicy tego formatu co Hahn i Strassmann mogli
popełnić jakiś błąd? Wydawało się to nieprawdopodobne. Kiedy spróbowała podzielić się
z siostrzeńcem przypuszczeniami Hahna, ledwie jej się udało odwrócić jego uwagę od planów
wielkiego magnesu, nad którym właśnie pracował. Upłynęło sporo czasu, zanim jej rewelacje dotarły
do jego świadomości.
Odpowiedź Meitner oprócz gratulacji zawierała też pewne wątpliwości:
„Rezultaty pańskich prac nad radem są w istocie zdumiewające: reakcja z powolnymi neutronami
dająca w wyniku bar?!... W tej chwili trudno mi się pogodzić z tak drastycznym rozerwaniem się[jądra uranu], ale w fizyce jądrowej doświadczyliśmy już tylu niespodzianek, że nie możemy odrzucić
tej hipotezy, mówiąc po prostu: to niemożliwe!”
Liza Meitner i doktor Frisch wzięli za punkt wyjścia do dalszych rozważań model kroplowy jądra
opracowany przed dwoma laty przez Nielsa Bohra. Według Bohra „napięcie powierzchniowe”
decyduje o trwałości jądra wobec niewielkich deformacji. Jednakże można sobie łatwo wyobrazić, jak
jądro uranu, z natury mało trwałe z powodu dużego ładunku elektrycznego, wytrącone z równowagi
przez wychwyt dodatkowego neutronu, nawet niskoenergetycznego, wydłuża się stopniowo
i wreszcie dzieli na dwie mniejsze „kropelki” (tj. mniejsze jądra) w przybliżeniu równej wielkości.
Każde z tych jąder byłoby oczywiście dodatnio naładowane, a zatem odpychałyby się one ze znaczną
siłą. Obliczenia wykazały, że każde takie „rozszczepienie” wyzwala energię około 200 milionówelektronowoltów - dostateczną, aby ziarnko piasku dostrzegalne gołym okiem podskoczyło
w widoczny sposób - oczywiście, gdyby można było wprząc siły atomu do takiej nieszkodliwej
czynności.
Kiedy 6 stycznia 1939 roku ukazał się artykuł Halina i Strassmanna, spora grupka naukowców musiała
przeżyć niemiłe chwile, uprzytomniwszy sobie, jak blisko wielkiego odkrycia sama się znajdowała.
Paryska grupa Ireny Curie była chyba tego najbliżej, kiedy pisała ze zdumieniem, że jej substancja o
„3,5-godzinnym okresie rozpadu” wykazuje „własności lantanu”. Najprawdopodobniej był to lantan.
Podobnie było w doświadczeniu przeprowadzonym przez doktora von Droste z Berlina w celu
wykrycia cząstek alfa, które według obowiązującej wówczas teorii winny być wysyłane przez
bombardowane neutronami uran i tor. Cienka folia metalowa, którą von Droste osłonił próbki uranu
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 14/191
i toru (dla wyeliminowania niskoenergetycznych cząstek alfa z naturalnego rozpadu), uniemożliwiła
wykrycie potężnych efektów jonizacyjnych powodowanych przez produkty rozszczepienia.
Wiele lat później amerykański fizyk opowiedział Fritzowi Strassmannowi najtragiczniejszą ze
wszystkich historii „odkryć, które przeszły koło nosa”. Na rok przed odkryciem Hahna naświetlał on
roztwór uranu neutronami ze znacznie silniejszego źródła, jakie miał do dyspozycji w Ameryce.Wydzielił „transuranowce” z roztworu i przenosił osad w niewielkim szklanym naczyniu do drugiego
pokoju, gdzie miał zamiar zbadać widmo promieniowania gamma osadu. Gdyby to zrobił, odkryłby
natychmiast pojawienie się w roztworze uranu baru i innych pierwiastków ze środkowej części układu
okresowego. Niestety, podłoga laboratorium była dobrze wyfroterowana, fizyk pośliznął się i zlewka
z silnie promieniotwórczą zawartością potłukła się na kawałki. Pokój trzeba było zamknąć na parę
tygodni, a tymczasem uczony przeszedł do innych prac7.
Jakby nie było, odnosi się wrażenie, że jedynie zespół o równie wysokich kwalifikacjach, jak zespół
Hahna, był w stanie dokonać takiego odkrycia w tamtych czasach. Precyzję, jaką osiągnęli przy
przeprowadzaniu doświadczeń, obrazują najlepiej ilości substancji, które potrafili zidentyfikować:
w kryształach chlorku baru znajdowało się zaledwie kilkaset atomów izotopów promieniotwórczych,wykrywalnych jedynie za pomocą licznika Geigera-Müllera. Tylko człowiek o trzydziestoletnim
doświadczeniu w radiochemii mógł obstawać przy wysuniętym przez siebie twierdzeniu z taką
stanowczością jak Hahn.
Czy bieg historii byłby inny, gdyby wojna wybuchła latem 1938 roku, jak to się w pewnej chwili
zapowiadało? Czy odkrycie Hahna zostałoby w ogóle opublikowane? Czy Stanom Zjednoczonym
udałoby się wyprodukować w 1945 roku bombę atomową, gdyby nie publikacja odkrycia Hahna w
1939 roku? Być może, Stany Zjednoczone nigdy nie doprowadziłyby broni atomowej do tak
straszliwej perfekcji, gdyby tajemnica pozostała w niemieckich rękach. Hahn i Strassmann są jak
najdalsi od przypisywania sobie szczególnej zasługi. „Czas dojrzał do tego odkrycia” - twierdzili. Los
zrządził, że dokonano go w Berlinie.
IV
Przekonani już o słuszności wniosków Hahna i Strassmanna, Frisch i Liza Meitner przestali
zachowywać tajemnicę. Po feriach świątecznych, gdy Liza Meitner wróciła do Sztokholmu, Frisch
pojechał do Kopenhagi i powiadomił Nielsa Bohra o szczegółach odkrycia Hahna (jeszcze nie
opublikowanego) i wnioskach, do jakich doszli z ciotką co do ilości wyzwalanej energii. Bohr wyjechał
wkrótce na paromiesięczny pobyt do Stanów Zjednoczonych. Tajemnica powędrowała wraz z nim za
Atlantyk.
Komunikując się telefonicznie, Otto Frisch i Liza Meitner napisali artykuł o swoich odkryciach, który
dotarł do redakcji londyńskiej „Nature” w połowie stycznia. „Naturę” wydrukowała ten artykuł,
w którym po raz pierwszy proces nazwano „rozszczepieniem”, dopiero po miesiącu.
Tymczasem profesor Josef Mattauch, czołowy fizyk wiedeński, którego Hahn wybrał na miejsce Lizy
Meitner, wracał do kraju po serii odczytów w Skandynawii. Frisch spotkał się z nim przed Kopenhagą.
Razem odbyli resztę podróży do duńskiej stolicy, cały czas rozprawiając z podnieceniem
o obliczeniach bilansu energetycznego przeprowadzonych przez Frischa i jego ciotkę. Frisch
opowiedział Mattauchowi, że to, co Hahn stwierdził na drodze chemicznej, on sam zdołał potwierdzić
7 W owych czasach brak było przepisów bezpieczeństwa pracy z substancjami promieniotwórczymi. Hahntwierdzi, że gdyby obecne przepisy obowiązywały w 1938 r., nie mógłby dokonać swojego odkrycia.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 15/191
metodami fizycznymi, używając prostego urządzenia rejestrującego wielkie impulsy jonizacji
powodowane przez każdy akt rozszczepienia. Zaciągnął Mattaucha do swej pracowni
i zademonstrował mu przebieg doświadczenia. Wspomniał też, że szczegóły doświadczenia przekazał
Bohrowi telegraficznie do Ameryki.
Nieświadomi rezultatów Frischa, dwaj fizycy berlińscy dr Siegfried Flügge i dr von Droste 23 styczniaprzesłali redakcji czasopisma „Zeitschrift für Physikalische Chemie” swoją własną pracę, w której
niezależnie doszli do tych samych wniosków co Frisch i Liza Meitner. Tymczasem 26 stycznia Bohr
zreferował odkrycia Otto Hahna i ich konsekwencje energetyczne na konferencji fizyki teoretycznej w
Waszyngtonie8. „Cała sprawa była dla wszystkich obecnych absolutną rewelacją” - relacjonował jeden
z fizyków. Bohr powiedział zgromadzonym, że zdaniem Frischa i Lizy Meitner produkty rozszczepienia
dzięki swej ogromnej energii dadzą się zaobserwować za pomocą najprostszych przyrządów. Zanim
Bohr, który nie był najlepszym mówcą, skończył referat, kilku doświadczalników zerwało się z miejsc
i pospieszyło w galowych strojach do swoich pracowni, aby jak najszybciej powtórzyć doświadczenia
i sprawdzić odkrycia.
W ciągu najbliższych dni prasa amerykańska doniosła o wynikach tych doświadczeń i kiedy miesiącpóźniej w pismach naukowych ukazały się prace Lizy Meitner i Frischa, a także fizyków berlińskich,
laury spoczywały już na cudzych głowach. Z poważnej prasy londyńskiej jedynie „Times” zamieścił
krótką wzmiankę o tych doniosłych wydarzeniach podając, że na Uniwersytecie Columbia w Stanach
Zjednoczonych odkryto nowy proces, rozbicie jądra uranu: Enrico Fermi, fizyk włoski pracujący
wówczas w Stanach Zjednoczonych, użył 60-tonowego cyklotronu Uniwersytetu Columbia do
osiągnięcia „przemiany masy w energię na największą skalę uzyskaną dotychczas w warunkach
ziemskich”. Fermi obliczył, że energia wyzwolona przy rozszczepieniu przewyższała sześć miliardów
razy energię niezbędną do wywołania procesu.
Dwa dni po waszyngtońskim referacie Nielsa Bohra Hahn i Strassmann posłali temu samemu
berlińskiemu czasopismu nową pracę. Tym razem przez samo sformułowanie tytułu: „Dowódpowstawania promieniotwórczych izotopów baru przy bombardowaniu uranu i toru neutronami”,
pokazali, że nie mają już żadnych wątpliwości co do prawdziwości swego odkrycia. Lecz dopiero
w podtytule „Inne produkty rozszczepienia uranu” rzucili kolejną bombę światu fizyki. Jaka była
natura tych „innych produktów” rozszczepienia uranu? Hahn uważał, że niepodobna myśleć
o rozszczepieniu jądra w kategoriach masy atomowej, należy raczej widzieć problem w kategoriach
liczby atomowej; jądro uranu (o liczbie atomowej 92) rozszczepiałoby się na jądro baru (liczba
atomowa 56) i kryptonu (36): „Mogłaby więc nastąpić równocześnie emisja pewnej liczby
neutronów”.
To był klucz otwierający sezam. Hipoteza Hahna i Strassmanna, że w inicjowanym przez neutron
procesie rozszczepienia oprócz ogromnej ilości energii wyzwalane są także dalsze neutrony, wskazała
drogę do „nowego wspaniałego świata”. Neutrony emitowane w jednym akcie rozszczepienia można
wykorzystać do rozszczepienia dalszych jąder uranu, a jeśli w każdym akcie rozszczepienia powstaje
średnio więcej niż jeden wtórny neutron, proces mógłby rozszerzać się lawinowo, powodując
wyzwolenie energii na niewyobrażalną dotychczas skalę.
Oto Hahn dopiero po kilku dniach zdał sobie sprawę z nieuchronnych konsekwencji swego odkrycia.
Sześć i pół roku później, w dniu, kiedy dowiedział się, jaki użytek z jego odkrycia zrobili alianci w
8 Piąta konferencja fizyki teoretycznej zorganizowana przez Uniwersytet Jerzego Waszyngtona i Instytut
Carnegie w Waszyngtonie.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 16/191
Hiroszimie, wyznał swoim towarzyszom niedoli, że jeszcze w 1939 roku, kiedy uświadomił sobie
podobną możliwość, nie mógł spać przez wiele nocy, a nawet myślał o odebraniu sobie życia.
2Pismo do Ministerstwa Wojny
Profesor Fryderyk Joliot, zięć Marii Curie, skrupulatnie powtórzył doświadczenia Hahna w swoim
laboratorium w Paryżu i w pierwszej połowie marca 1939 roku wraz z dwoma innymi fizykami
francuskimi, von Halbanern i Kowarskim, stwierdził doświadczalnie, że w procesie rozszczepienia
uranu pojawiają się swobodne neutrony, zgodnie z przypuszczeniami Hahna i Strassmanna. W liście
do „Nature” pt. „Wyzwalanie się neutronów w jądrowej eksplozji uranu” francuscy fizycy podkreślili
jednak, że należy jeszcze sprawdzić, czy zachodzi warunek konieczny wystąpienia reakcji
łańcuchowej, a mianowicie, czy w każdym akcie rozszczepienia wyzwala się więcej niż jeden neutron.Tę kwestię postanowili obecnie zbadać przy użyciu roztworów soli uranowych o różnych stężeniach.
7 kwietnia donieśli oni z Collège de France, że w granicach błędu, który nie mógł wpłynąć na istotę
rzeczy, jądro uranu emituje w procesie rozszczepienia średnio 3,5 neutronu9. Potwierdziło to
definitywnie możliwość uzyskania energii z jądra atomowego w reakcji łańcuchowej -- procesie
rozchodzącym się lawinowo po całej masie uranu w ten sposób, że każdy akt rozszczepienia oprócz
wyzwolenia energii pociąga za sobą dalsze, aż cały uran w ciągu ułamka sekundy ulegnie rozpadowi.
Tak przedstawiała się sprawa 22 kwietnia, kiedy ukazał się numer „Nature” zawierający list paryskich
naukowców. W całym świecie naukowym fizycy, jak się któryś z nich wyraził, „nadstawili uszu”.
W ciągu kilku najbliższych dni w Getyndze przejawił pierwsze słabiutkie oznaki życia zalążek
niemieckiego projektu atomowego. Na konwersatorium z fizyki prof. Wilhelm Hanle wygłosił krótki
referat o wykorzystaniu rozszczepienia uranu do produkcji energii. Po konwersatorium zwierzchnik
Hanlego prof. Georg Joos - fizyk-doświadczalnik i teoretyk o pewnej renomie - oświadczył mu, że tego
rodzaju rewelacji nie mogą zachować dla siebie. Joos był służbistą obdarzonym tradycyjnym pruskim
poczuciem obowiązku wobec czegoś, co można by dziś nazwać niemieckim „establishmentem”. -
Natychmiast też wystosował odpowiednie pismo do Ministerstwa Oświaty Rzeszy, któremu podlegały
uniwersytety.
Ministerstwo zareagowało ze zdumiewającą szybkością. Profesorowi Abrahamowi Esau zlecono
natychmiastowe zorganizowanie konferencji w tej sprawie. Esau był wykładowcą fizyki w Jenie
i uznanym autorytetem w dziedzinie elektroniki wysokich częstotliwości, lecz parał się takżedziałalnością polityczną i od samego początku był gorliwym zwolennikiem narodowego soc jalizmu.
W uznaniu jego zasług dla NSDAP mianowany został niedawno prezesem Państwowego Instytutu
Fizyczno-Technicznego Rzeszy (Physikalisch-Technische Reichsanstalt). Ponadto stał na czele sekcji
fizyki Rady Badań Naukowych Rzeszy przy Ministerstwie Oświaty.
Esau zgodził się chętnie na objęcie swą władzą także i fizyki jądrowej. Przygotował krótką listę
uczonych, którzy mieli wziąć udział w naradzie, oczywiście z profesorem Otto Hahnem na czele. Hahn
był uszczęśliwiony, że mógł się wykręcić: wyjeżdżał z odczytem do Szwecji. Zastąpił go profesor Josef
Mattauch, niedawno przybyły z Wiednia do Dahlem na miejsce Lizy Meitner.
9 Obecnie przyjmuje się wartość około 2,5.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 17/191
Narada odbyła się w najściślejszej tajemnicy 29 kwietnia 1939 roku w budynku ministerstwa przy
Unter den Linden w Berlinie10. Dr Dames, dyrektor departamentu badań naukowych ministerstwa,
wyraził niezadowolenie z faktu, że Hahn mógł odkrycie o tak wielkim znaczeniu zwykłym trybem
ogłosić całemu światu. Mattauch wystąpił w obronie swojego zwierzchnika z gwałtownością, która
zmusiła wszystkich do zamilknięcia, i wymówki się nie powtórzyły. Po krótkim przedstawieniu stanu
badań jądrowych w Niemczech i za granicą przez dwóch profesorów z Getyngi, Joosa i Hanlego,poddano pod dyskusję praktyczną możliwość zbudowania eksperymentalnego reaktora uranowego,
określanego wówczas jako „palnik uranowy”.
Profesor Esau zalecał, by natychmiast zabezpieczono cały osiągalny w Niemczech zapas uranu.
Najwybitniejsi fizycy jądrowi w kraju winni zorganizować się w jedną, pracującą w powiązaniu grupę
badawczą pod jego ogólnym kierownictwem. Dla większości obecnych było to wszystko, czego się
dowiedzieli przed wybuchem wojny o projektach badań nad zastosowaniem uranu.
Esau jednak nie próżnował. Panowała ogólna zgodność poglądów co do zastosowania w pierwszych
doświadczeniach tlenku uranu11. Na eksport związków uranu z Niemiec nałożono całkowite embargo
i rozpoczęto rozmowy z Ministerstwem Gospodarki Rzeszy w sprawie dostaw rudy z niedawnozajętych kopalni w Jachymowie w Czechosłowacji. W 1939 roku nie było łatwo zdobyć niezbędną
wielką ilość uranu, lecz dzięki wysiłkom ministerstwa udało się uzyskać dostateczną jego ilość. Do
Getyngi dostarczono próbkę w celu przeprowadzenia specjalnych analiz, lecz eksperta od analiz
właśnie w tym czasie powołało do siebie Ministerstwo Wojny. Nic nie podejrzewając, Esau zlecił
przeprowadzenie prób we własnym laboratorium.
Tymczasem rzecz miała się tak, że Ministerstwo Wojny zdążyło już uruchomić własny program badań
jądrowych. W chwili gdy Georg Joos wysyłał swój list do Ministerstwa Oświaty, gdzie indziej podjęto
równoległą inicjatywę. 24 kwietnia, dwa dni po opublikowaniu w „Nature” notatki paryskich
naukowców, młody hamburski profesor Paul Harteck i jego asystent dr Wilhelm Groth zredagowali
wspólnie pismo do Ministerstwa Wojny, które miało spowodować daleko idące następstwa:„Pozwalamy sobie zwrócić uwagę na najnowsze osiągnięcie w fizyce jądrowej, które naszym zdaniem
umożliwi produkcję materiału wybuchowego wielokrotnie potężniejszego niż środki
konwencjonalne”.
Omówiwszy w przystępny sposób prace Hahna i Strassmanna i wyjaśniwszy znaczenie odkrycia
Joliota, dwaj fizycy stwierdzili, że w przeciwieństwie do Ameryki i Wielkiej Brytanii, gdzie kładzie się
wielki nacisk na fizykę jądrową, w Niemczech jest to dziedzina całkowicie zaniedbana. Tymczasem nie
ulega wątpliwości, że: „Państwo, które pierwsze wykorzysta to odkrycie w praktyce, uzyska
miażdżącą przewagę nad innymi”. Nazwisko profesora Hartecka będzie się stale pojawiało w dalszej
opowieści. Niemiecki program atomowy lat wojennych zawdzięcza temu młodemu uczonemu cały
szereg wybiegających w przyszłość inicjatyw naukowych.
II
Równie szybka była reakcja na list francuskich fizyków w Londynie. Podczas gdy prasa popularna
publikowała tu sensacyjne artykuły o nieograniczonych możliwościach nowej superbomby opartej na
10 Uczestniczyli w niej: prof. Esau jako przewodniczący, profesorowie: Joos, Hanle, Geiger, Mattauch, Bothe i
Hoffmann, oraz przedstawiciel ministerstwa, dr Dames.11
To jest U3O8, któremu Niemcy nadali później kryptonim: „preparat 38”. Uran metaliczny nazwano „metalem38”, a w późniejszym okresie „metalem specjalnym”. Do dwutlenku uranu nie przywiązywano specjalnegoznaczenia.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 18/191
rozszczepieniu uranu, czynniki oficjalne przeżywały chwile ostrego niepokoju. Cztery dni po ukazaniu
się owego numeru „Naturę” przewodniczący Komitetu Badań Naukowych Obrony Powietrznej sir
Henry Tizard sugerował brytyjskiemu Ministerstwu Skarbu i Ministerstwu Spraw Zagranicznych, aby
Wielka Brytania poczyniła pewne kroki w celu uniemożliwienia Niemcom zdobycia większych
zasobów uranu. Największe zapasy uranu w Europie posiadała prawdopodobnie Belgia, gdzie
znajdowały się zakłady produkujące rad z rud uranowych importowanych z Konga Belgijskiego.Zdaniem Tizarda należało bądź kupić całość istniejących zapasów uranu, bądź zastrzec dla Wielkiej
Brytanii wyłączne prawo do ich zakupu.
Minęło kilka dni, zanim Tizard mógł spotkać się z Edgarem Sengierem, prezesem Union Minière.
Spotkanie nastąpiło dopiero 10 maja, a tymczasem huczek wokół całej sprawy zarówno w prasie, jak
i w kołach oficjalnych znacznie przycichł. W tej sytuacji Tizard nie zdobył się na zalecanie swojemu
rządowi wykupienia całego istniejącego zapasu uranu (wiemy obecnie, że było go wówczas w Belgii
kilka tysięcy ton), Belgowie zaś nie mieli ochoty zastrzec dla Wielkiej Brytanii wyłącznego prawa
zakupu całej produkcji. Przy rozstaniu Anglik ostrzegł Sengiera, że w posiadaniu jego firmy znajduje
się coś, co jeśli wpadnie w ręce wroga, może przynieść zgubę obu ich krajom.
Rozmowy przyniosły pewną korzyść: informację, że nikt inny nie zgłaszał w Union Minière większego
niż zwykle zapotrzebowania na związki uranu. Zdaniem brytyjskiej Admiralicji ten brak
zainteresowania uranem, nie dowodząc ignorancji innych państw, świadczył bądź o braku funduszów
na tak niepewne przedsięwzięcie, bądź o przekonaniu, że perspektywy wyprodukowania z uranu
materiału wybuchowego o szczególnie dużej mocy są „tak mgliste, iż nie warto ich brać pod uwagę”.
Z drugiej strony prof. G. P. Thomson uważał za wysoce prawdopodobne, że Niemcy mogą żywić
analogiczne obawy przed brytyjską bombą atomową, o ile sami pracują nad tego rodzaju bronią.
Zaproponował, by kanałami wywiadu podrzucić Niemcom rzekomo autentyczny raport, z którego
wynikałoby, że Wielka Brytania była w trakcie wypróbowywania bomb uranowych o zaskakującej
mocy - tak wielkiej, że władze wstrzymały próby z obawy przed ujawnieniem całego projektu. W raporcie miała znajdować się wzmianka o „osiągalnej energii” pięciu megaton TNT oraz tajemnicze
zdanie: „Sprawą największej wagi jest zakończenie przygotowań na wyspie, ponieważ musimy
zorientować się, jakie opóźnienie jest konieczne, aby samoloty miały realną szansę oddalenia się”.
Z drugiej strony Churchill twierdził, że niemieckie gadanie o superbombie należy uważać za czcze
przechwałki. Choć na pierwszy rzut oka zapowiedź pojawienia się nowej broni „o ogromnej sile
niszczącej” może wyglądać groźnie, jednakże - argumentował - nie ma obaw, by odkrycie
doprowadziło do praktycznych wyników na większą skalę przed upływem kilku lat. Piórem
prowadzonym ręką profesora F. A. Lindemanna - późniejszego lorda Cherwella - swego osobistego
doradcy naukowego, pisał Churchill do ministra lotnictwa, wymieniając kilka przyczyn, dla których
obawy przed jakimś nowym, a tajemniczym i złowrogim niemieckim materiałem wybuchowym są
bezpodstawne. Po pierwsze, w grę wchodzi tylko jeden, stanowiący małą domieszkę, składnik uranu,
a jego wydzielenie wymaga „wielu lat” pracy. Po drugie: „Reakcja łańcuchowa może mieć miejsce
tylko wówczas, kiedy uran jest skupiony w wielkiej masie. Skoro tylko energia zacznie się wyzwalać,
nastąpi łagodny wybuch, który rozproszy uran, zanim dojdzie do jakichś rzeczywiście gwałtownych
efektów”. Istnieje więc małe prawdopodobieństwo, by ten nowy środek był dużo niebezpieczniejszy
niż obecne. Po trzecie, ewentualne doświadczenia z natury rzeczy muszą być przeprowadzane na
wielką skalę, a zatem muszą być łatwe do wykrycia. Po czwarte, Berlin ma do dyspozycji jedynie
stosunkowo niewielkie zasoby uranu w Czechosłowacji. Reasumując, Churchill sądził, że groźbę
niemieckiej broni uranowej można uznać za wyolbrzymioną.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 19/191
Josef Mattauch po powrocie do instytutu Otto Hahna w Dahlem z kwietniowej konferencji profesora
Esau został poddany szczegółowej indagacji przez dwóch fizyków-teoretyków z instytutu, doktora von
Weizsäckera i doktora Flügge. Carl-Friedrich baron von Weizsäcker był młodym (27-letnim), lecz już
znanym filozofem i fizykiem - ogłosił słynną teorię przekształcania się pierwiastków w gwiazdach.
„Umysłowość raczej ascetyczna niż praktyczna” - określił go później jeden z pracowników wywiadu
amerykańskiego. Weizsäcker nie był nazistą, lecz stanowisko jego ojca w Ministerstwie SprawZagranicznych za Ribbentropa musiało nieuchronnie uczynić go bardziej uczulonym na problemy
polityczne, niż byli jego koledzy.
Dr Siegfried Flügge przyznał się Mattauchowi, że napisał właśnie na pół popularny artykuł o energii
jądrowej, lecz powstrzymał się od opublikowania go z obawy, że rząd mógłby zrobić niepożądany
użytek z zawartych w nim informacji. Konferencja profesora Esau stanowiła jednakże dowód, że
władze były świadome powstałych możliwości: Flügge i Weizsäcker zdecydowali, że artykuł należy
udostępnić światu. W czerwcu periodyk „Naturwissenschaften” zamieścił artykuł pod śmiałym
tytułem: „Czy energię zawartą w jądrze atomowym można wykorzystać na skalę techniczną?” Flügge
wyraził pogląd, że można będzie urzeczywistnić w uranie reakcję łańcuchową, która wyzwoli całą
energię zawartą w dużej masie uranu. Autor próbował poglądowo przedstawić ilość wyzwolonej
energii:
„Metr sześcienny sprasowanego tlenku uranu waży 4,2 tony i zawiera 3000 milionów milionów
milionów milionów cząsteczek tlenku, czyli trzy razy tyle atomów uranu. Ponieważ każdy atom daje
około 180 milionów elektronowoltów energii (około trzech dziesięciotysięcznych erga), czyli trzy
bilionowe części kilogramometra, całkowita wyzwolona energia będzie rzędu 27 000 milionów
milionów kilogramometrów. Oznacza to, że jeden metr sześcienny tlenku uranu wystarczy, by jeden
kilometr sześcienny wody (ważący 1 milion milionów kilogramów) wynieść na wysokość 27
kilometrów”.
Problem polegał na tym, że cała ta olbrzymia energia zostałaby uwolniona w ciągu ułamka sekundy.Czy istnieje jakiś sposób kontrolowania tej reakcji, ujarzmienia jej dla celów pokojowych? Flügge był
zdania, że w jakimś przyszłym „silniku uranowym” szybkość reakcji będzie regulowana przez dodanie
soli kadmowych do wody stosowanej do spowalniania neutronów. Kadm bardzo silnie pochłania
neutrony i można by go też używać do wyłączania urządzenia, gdyby zaczęło zagrażać wymknięciem
się spod kontroli. Ten właśnie artykuł łącznie z artykułem, który Flügge napisał w połowie sierpnia dla
„Deutsche Allgemeine Zeitung”, niemieckiego dziennika o ogólnokrajowym zasięgu, obudził
zainteresowanie władz Rzeszy badaniami jądrowymi.
O tajnej konferencji Ministerstwa Oświaty profesor Mattauch opowiedział także doktorowi Paulowi
Rosbaudowi. Lojalność Rosbauda nie była tak wysoka, jak mogłoby to wynikać z zaufania Mattaucha.
Tydzień później bawił w Berlinie z krótką wizytą prof. R. S. Hutton z Cambridge i Rosbaud wspomniał
mu o konferencji, a Hutton niebawem przekazał wiadomość o niej doktorowi J. D. Cockcroftowi w
Anglii.
Harteck i Groth nie otrzymali z Ministerstwa Wojny żadnej odpowiedzi na swój list z końca kwietnia,
zwracający uwagę na potencjalną możliwość wyprodukowania jądrowych materiałów wybuchowych.
Nie znaczy to jednak, że władze próżnowały. List ten został przekazany do Urzędu Uzbrojenia Armii,
kierowanego przez gen. Beckera, a stamtąd do działu badań naukowych, którego szefem był prof.
Erich Schumann. Schumann z kolei przekazał pismo doktorowi Kurtowi Diebnerowi, rzeczoznawcy
Wehrmachtu w dziedzinie materiałów wybuchowych i fizyki jądrowej, innej kluczowej postaci naszej
opowieści.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 20/191
Diebner miał wówczas 34 lata. Studiował fizykę jądrową na uniwersytecie w Halle u profesora Pose
i w 1931 roku złożył pracę dyplomową dotyczącą jonizacji materii przez cząstki alfa. Jakiś czas
pracował w laboratorium Instytutu Fizyczno-Technicznego przy budowie nowego
wysokonapięciowego akceleratora, który miał służyć do badania reakcji jądrowych, lecz w 1934 roku
Wehrmacht powołał go do działu badań naukowych Urzędu Uzbrojenia Armii, gdzie wspólnie
z doktorem Friedrichem Berkei zajmował się badaniem materiałów wybuchowych o działaniukumulacyjnym - podobnym zagadnieniem zajmował się w ośrodku badawczym lotnictwa w Gatow
pod Berlinem profesor Schardin. Jako fizyk jądrowy Diebner czuł się fatalnie w tym dziale
i ustawicznie domagał się od Schumanna powołania specjalnej komórki badań naukowych
w dziedzinie czystej fizyki jądrowej.
Chociaż później pomniejszano jego osiągnięcia - był kolejno komisarzem do spraw produkcji ciężkiej
wody w Norwegii, tymczasowym dyrektorem Instytutu Fizyki im. Cesarza Wilhelma w Dahlem
i zastępcą pełnomocnika do spraw niemieckiego programu atomowego - to w owym czasie Diebner
cieszył się rosnącym uznaniem jako fizyk jądrowy, mając około 20 publikacji na swoim koncie.
Pierwszą reakcją Diebnera na list Hartecka i Grotha było zasięgnięcie opinii słynnego fizyka jądrowegoprofesora H. Geigera (Geiger był współpracownikiem Rutherforda w pierwszych badaniach struktury
atomu w 1911 roku i, jak nietrudno się domyślić, jednym z twórców licznika Geigera-Müllera). Opinia
Geigera była pozytywna.
Artykuł Flüggego, a zwłaszcza zgłoszenie patentowe wiedeńskiego profesora Stettera na proces
wyzwalania energii atomowej przyspieszyły sprawę i latem Wehrmacht udzielił pierwszych
funduszów na zapoczątkowanie badań naukowych nad uranem. Zbudowano specjalne laboratorium
w Gottow, jednym z oddziałów rozległego ośrodka badań nad pociskami rakietowymi i materiałami
wybuchowymi w Kummersdorfie w pobliżu Berlina. W Urzędzie Uzbrojenia Armii utworzono
niezależny referat badań jądrowych pod kierownictwem Diebnera. Jak stwierdził później Diebner,
równoległa inicjatywa podjęta przez profesora Esau przyspieszyła wysiłki Ministerstwa Wojny w tej
dziedzinie. Prawdę powiedziawszy, w tych ostatnich tygodniach przed wybuchem drugiej wojny
światowej zwierzchnicy Diebnera nie byli przekonani co do potrzeby badań jądrowych. Wymawiano
mu je wielokrotnie: „Nic nigdy nie wyjdzie z tej pańskiej fizyki jądrowej”. Schumann, doradca
naukowy gen. Keitla, napominał: „Nie mógłby pan już skończyć z tymi atomowymi bzdurami?”
Schumann uważał jednak za właściwe przedsięwziąć na wszelki wypadek pewne kroki dla poparcia
działalności Diebnera. Kiedy wybuchła wojna, tylko Niemcy - spośród potęg światowych - posiadały
urząd wojskowy poświęcony wyłącznie badaniom nad zastosowaniem rozszczepienia jądrowego do
celów wojskowych. Początek wydawał się dla nich pomyślny.
III
Kiedy wybuchła wojna, badania nad uranem na niewielką skalę prowadziły w Niemczech dwa
rywalizujące ze sobą zespoły: zespół Diebnera i grupa profesora Esau.
Jeden z nich został w krótkim czasie utrącony wskutek intryg drugiego. Następnego dnia po
wypowiedzeniu wojny przez Wielką Brytanię i Francję Esau uzyskał posłuchanie u gen. Beckera12
i otrzymał obietnicę poparcia ze strony Ministerstwa Wojny. Esau rozpoczął natychmiast negocjacje z
Ministerstwem Gospodarki Rzeszy o dostarczenie radu i związków uranu o wysokiej czystości, aby
uprzedzić zarekwirowanie ich w całości przez Ministerstwo Lotnictwa do produkcji farb świecących.
12 Niemieckie źródło, na podstawie którego został opracowany niniejszy ustęp, wydaje się wskazywać, żegenerałem, z którym rozmawiał Esau, był właśnie Becker.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 21/191
Generał uznał, że Esau winien otrzymać oficjalne zaświadczenie, stwierdzające doniosłość tych badań
z punktu widzenia potrzeb wojskowych. Polecił profesorowi poinformować o swej decyzji
Schumanna, kierownika działu badań naukowych Wehrmachtu, i zażądać od niego zaświadczenia.
Esau i towarzyszący mu prof. Möller mieli pewne trudności z dotarciem do Schumanna. Tego samego
poniedziałkowego popołudnia, 4 września, w biurze działu badań naukowych odbyli krótkąkonferencję z doktorem H. Baschem - bezpośrednim zwierzchnikiem Diebnera. Esau przedstawił
zredagowane przez siebie zaświadczenie i poprosił doktora Basche o złożenie go generałowi do
podpisu drogą służbową przez Schumanna. Basche oświadczył, że nie może załatwić sprawy w ten
sposób, i Esau odszedł z pustymi rękami. Niemniej jednak czuł się w prawie przyrzec Ministerstwu
Gospodarki, że zaświadczenie będzie gotowe „w czwartek”, to jest 7 września. We wtorek rano
Möller zatelefonował do biura Schumanna, by przyspieszono wydanie zaświadczenia. Niebawem
w pracowni Instytutu Fizyczno-Technicznego zjawił się osobiście dr Basche. Esau był nieobecny.
Basche przyszedł z polecenia Schumanna, by powiadomić profesora Esau, że nie otrzyma obiecanego
zaświadczenia - ich własny dział zajął się badaniami uranu.
Esau poskarżył się swemu zwierzchnikowi w Ministerstwie Nauki, Wychowania i Oświaty,profesorowi Rudolfowi Mentzlowi, który poinformował zaskoczonego Esau, że Ministerstwo Wojny
rozkazało, by Instytut Fizyczno-Techniczny bezzwłocznie zaniechał doświadczeń z uranem. Esau
„musiał się podporządkować”.
Energiczne kroki podjęte przez profesora Esau stały się dla zespołu Ministerstwa Wojny bodźcem do
zwiększenia własnych wysiłków. 8 września dr Erich Bagge, młody fizyk z lipskiego instytutu fizyki
teoretycznej, otrzymał wezwanie do Urzędu Uzbrojenia Armii w Berlinie. Na zjeździe we Wrocławiu
w maju tego roku profesor H. Pose powiedział mu, że w przyszłości może być potrzebny Ministerstwu
Wojny, które ma pewne plany w związku z fizyką jądrową. Bagge wrócił do Lipska i zapomniał
zupełnie o tej rozmowie. Można więc wyobrazić sobie jego uczucia, gdy otrzymał teraz złowróżbną
żółtą kopertę, zawierającą rozkaz zameldowania się w Ministerstwie Wojny.
Bagge zapakował do małej walizeczki garstkę drobiazgów osobistych: fotografie rodzinne, ciepłą
bieliznę i coś do czytania w czasie nieuniknionej podróży na front. Tym większą poczuł ulgę, gdy
w urzędzie na Hardenbergstraße w Berlinie spotkał Diebnera i dowiedział się, po co go wezwano.
Schumann i Diebner wyjaśnili mu, że ma pomóc w zorganizowaniu w Ministerstwie Wojny
natychmiastowej tajnej konferencji na temat realności projektów wykorzystania uranu. Diebner i
Bagge zestawili listę fizyków i chemików najbliżej związanych z tą sprawą. Znaleźli się na niej
profesorowie: Bothe, Geiger, Stetter, Hoffmann i Mattauch oraz Bagge, Diebner i Flügge. Otto Hahn
został także zaproszony. Bagge czytał list trzech francuskich fizyków w kwietniowym numerze
„Nature”, ale artykuł Flüggego w „Naturwissenschaften” uszedł jego uwadze. Wracając do Lipska,
zabrał ostatnie numery w celu dokładniejszego ich przestudiowania.
Pospieszne zapiski w notatniku Otto Hahna w ostatnich kilku dniach przed spotkaniem są odbiciem
rosnącej aktywności:
„Czwartek, 14 września: ustawiczne dyskusje na temat uranu.
Piątek, 15 września: dyskusja z von Weizsäckerem (Schumann, Esau)”.
Pierwsza tajna konferencja miała miejsce 16 września: „Schumannowska konferencja. Fizycy jądrowi
są, Schumanna nie ma. Ustalenie programu. Esau telefonował, wybiera się do mnie. (Von Laue,
Debye, Heisenberg)”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 22/191
Nieobecność Schumanna na konferencji była znamienna. Potomek słynnego kompozytora, sam był
nie najgorszym kompozytorem muzyki wojskowej i wzbogacił się na tantiemach, jakie przynosiły
komponowane przezeń marsze. Lecz poza podobieństwem słów „Physik” i „Musik” - rymem, przez
nieżyczliwych mu chętnie wykorzystywanym w ścisłym kółku - jego związki z fizyką były raczej wątłe.
Nie przeszkodziło to w mianowaniu go na ówczesne stanowisko. Dano mu nawet katedrę fizyki
wojskowej na berlińskim uniwersytecie. Ścisłe grono fizyków jądrowych wielkiego kalibru było w istocie ostatnim milieu, w którym Schumann znalazłby się z własnego wyboru.
Naukowcom, których nazwiska znalazły się na liście, natychmiast rozesłano wezwania. 14 września
otrzymał swoje Bagge - on jeden wiedział, co się za nim kryje. Inni nie wiedzieli i doznawali łatwo
zrozumiałych obaw, otrzymując rozkaz stawienia się 16 września w Ministerstwie Wojny. W progi
budynku przy Hardenbergstraße wkroczyła tego dnia grupka wybitnych niemieckich ludzi nauki,
młodych i starych, ściskających w ręku małe walizeczki i oczekujących najgorszego.
Profesor Esau dowiedział się, że Schumann „telefonicznie i telegraficznie zwołał szczególnie ważną
konferencję” wyłącznie przez przypadek. Kiedy zwrócił się do swego zwierzchnika, Mentzla, by wniósł
zażalenie, ten ostatni zapewnił go, że wie o wszystkim i że prosił Diebnera o omówienie z Esauemcałego planu przed rozpoczęciem konferencji. „Czekałem na niego na próżno - żalił się Esau. - A jak
mogłem zauważyć w dniu konferencji - przypadkowo spotkałem ludzi, którzy uczestniczyli
w konferencji Ministerstwa [Oświaty] 29 kwietnia 1939 roku - wzięła w niej udział spora liczba
uczonych, którzy wówczas zadeklarowali swoje uczestnictwo w planowanych przez nas badaniach”.
Esau był coraz bardziej spychany na bok.
Jeśli nawet kogoś uderzyło, że Esau nie został zaproszony na konferencję, nikt nie zrobił żadnej uwagi
na ten temat. Basche rozpoczął od wyjaśnienia, że wywiad niemiecki doniósł o rozpoczęciu za granicą
badań nad uranem. Konferencję zwołano, by rozstrzygnąć kwestię, czy Ministerstwo Wojny ma
finansować podobne badania w Niemczech. Basche podkreślił, że nie można rozwiązać tej sprawy
pochopnie - chodzi tu o decyzję o ogromnej doniosłości. Odpowiedź negatywna przesądzałabysprawę życiowej wagi dla Niemiec, ponieważ oznaczałaby, że wróg także nie będzie w stanie
wytworzyć broni atomowej. Ale równie istotne dla interesów Rzeszy byłoby pozytywne stwierdzenie,
że takie badania rzeczywiście doprowadzą bądź do wyprodukowania superbomby, bądź do
stworzenia użytecznego źródła energii.
Wywiązała się ożywiona dyskusja nad charakterem ewentualnego „silnika uranowego” i możliwością
jego funkcjonowania. Kilka dni wcześniej Niels Bohr i J. A. Wheeler opublikowali w „Physical Review”
- amerykańskim czasopiśmie naukowym, uważnie czytanym przez wszystkich niemieckich fizyków
w czasie wojny - świetne uzasadnienie teoretyczne hipotezy, że rozszczepienie zachodzi z większym
prawdopodobieństwem w jądrach lżejszego izotopu uranu, uranu-235. Niestety naturalny uran
zawiera zaledwie siedem części uranu-235 na tysiąc. Gdyby rozwiązanie problemu było uzależnione
od wydzielenia uranu-235, powiedział na konferencji Hahn, projekt nastręczałby niepokonalne
trudności. Wszystkie te rozważania stanowiły jedynie niezbyt przemyślane rozwinięcie pomysłów
Flüggego. Bagge zauważył, że w tej sytuacji najrozsądniejszym krokiem byłoby zwrócić się do
profesora Heisenberga, zwierzchnika Baggego w Lipsku, aby opracował teorię reakcji łańcuchowej
w uranie.
Pomysł nie spotkał się z powszechnym uznaniem. Pomiędzy teoretykami a doświadczalnikami istniał
element rywalizacji, a nawet lekceważenia, a to była konferencja doświadczalników, Heisenberg zaś
był czołowym przedstawicielem „wrogiego obozu”. W szczególności Bothe i Hoffmann
argumentowali przeciw wciąganiu do tej sprawy Heisenberga. Już po zebraniu Baggemu udało się jednak przekonać Diebnera i słynny teoretyk z Lipska został zaproszony na następną konferencję. Jak
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 23/191
stwierdził prof. Geiger, jeżeli istnieje choćby najmniejsza szansa wyzwolenia energii jądrowej,
wykorzystanie jej przez nich jest sprawą życiowej wagi. Schumann doradził gen. Beckerowi, by
utworzono formalnie Grupę Badawczą Fizyki Jądrowej13, podlegającą Urzędowi Uzbrojenia Armii. Ze
względów bezpieczeństwa za radą doktora Berkeia badania miały być oficjalnie określane jako
„poszukiwanie nowych źródeł energii dla silników R. [rakietowych]”. Kierownikiem grupy mianowano
Kurta Diebnera.
We fragmentarycznym dzienniku, który po raz pierwszy w życiu zaczął prowadzić na tydzień przed
konferencją, czując, że bierze udział w przedsięwzięciu o wielkim historycznym znaczeniu, Bagge
pisał:
„16 września 1939. Wezwany do Urzędu Uzbrojenia Armii, Berlin. Dyskusja z doktorem Diebnerem.
Udział w konferencji dotyczącej bardzo ważnej sprawy. Powrót do Lipska”.
„Bardzo ważna sprawa” stanowiła obecnie tajemnicę państwową. Od tej chwili zakazano
publikowania jakichkolwiek wzmianek o możliwości skonstruowania reaktora uranowego czy bomby
atomowej. Pierwszy taki przypadek miał miejsce wkrótce: fizyk od Siemensa przedłożył niemieckiej
agencji prasowej artykuł do opublikowania. Kopia jego została przekazana władzom wojskowym
w celu uzyskania zezwolenia na druk. Artykuł zawierał szczegółowy opis możliwości powstałych dzięki
„odkryciom uczonych niemieckich”. Co do potęgi zawartej w jądrze uranu autor pisał: „Wystarczy
ona, by ruiny wielkiego miasta wyrzucić do stratosfery. Jakąż potężną moc unicestwiania miałoby
lotnictwo, gdyby mogło zwalczać wroga takimi bombami!” Doświadczenia z coraz większymi ilościami
uranu były już w toku, twierdził autor. Podjęto też wszelkie środki ostrożności, by zapobiec
ewentualnym przykrym niespodziankom; mierzono temperaturę uranu poddanego bombardowaniu
neutronami. Autor, który przedłożył pracę pod pseudonimem, przewidywał zastosowanie uranu jako
paliwa dla turbin napędowych i elektrowni. Kiedy władze wojskowe zidentyfikowały jego nazwisko,
okazało się, iż jest to wicedyrektor berlińskiego Instytutu Rozbicia Atomu firmy Siemens. Publikacji
artykułu zakazano i nic z tej dziedziny nie ukazało się w Niemczech w druku aż do roku 1942, kiedyzniecierpliwieni uczeni uzyskali zezwolenie na publikację mniej ważnych prac naukowych pod
warunkiem, że nie będą zawierać żadnych aluzji do całości badań.
W dyskusjach, jakie wywiązały się po konferencji z 16 września, nie ustalono definitywnie, który
z izotopów uranu ulega rozszczepieniu w następstwie pochłonięcia neutronu, chociaż istniały
poważne argumenty przemawiające za uranem-235. Najlepszym sposobem rozstrzygnięcia
wątpliwości byłoby oczywiście rozdzielenie izotopów i zbadanie ich zachowania się pod wpływem
bombardowania neutronami. Zadanie to powierzono profesorowi Harteckowi, który już wcześniej
wykazał możliwość zastosowania metody opracowanej przez Clusiusa i Dickela do rozdzielaniaizotopów innych pierwiastków, między innymi ksenonu i rtęci. Metoda ta, zwana „metodą
termodyfuzji”, polegała na umieszczeniu gazowego związku uranu pomiędzy dwiema pionowymi
powierzchniami o różnej temperaturze: lżejszy izotop, uran-235, winien zgodnie z teorią
koncentrować się w pobliżu gorętszej powierzchni i unosić się ku górze dzięki normalnej konwekcji
cieplnej. Aparatura do rozdzielania izotopów mogłaby więc składać się z dwóch rur współosiowych,
przy czym wewnętrzna powinna być gorętsza od zewnętrznej. Metoda łudziła pozorną prostotą.
Harteck i jego współpracownicy przekonali się wkrótce, że jako gazu roboczego będą musieli użyć
wysoce aktywnego chemicznie sześciofluorku uranu. Ten silnie korodujący związek niszczył większość
materiałów używanych zazwyczaj do produkcji aparatury. Ponadto zestalał się już w temperaturze
13 Arbeitsgemeinschaft „Kernphysik”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 24/191
50°C i reagował z całym szeregiem substancji, przede wszystkim z wodą, tworząc związki stałe.
Harteck potrzebował około litra tego złośliwego gazu, czyli około dwunastu gramów.
Własnościami sześciofluorku uranu zajmował się w swoim czasie prof. O. Ruff. 25 września -
zakończyły się właśnie działania wojenne w Polsce i Hitler zaczął przerzucać armie niemieckie na
zachód - Harteck wysłał uprzejmy list do Ruffa z prośbą o koleżeńską poradę, jak otrzymać potrzebnąsubstancję. Po dalszych dwóch tygodniach niemiecki koncern chemiczny I. G. Farben zgodził się
wyprodukować żądaną ilość, wobec czego przekazano firmie 100 gramów uranu jako produkt
wyjściowy. W hamburskim laboratorium Hartecka czekały już podstawowe elementy aparatury
Clusiusa-Dickela do rozdzielania izotopów.
Tego samego dnia, kiedy Harteck pisał do profesora Ruffa, Heisenberg konferował w Lipsku
z doktorem Bagge, projektując aparaturę do doświadczalnego wyznaczania liczby neutronów
uwalnianych przy rozszczepieniu. Wybierając się następnego dnia, 26 września, na drugą konferencję
w Urzędzie Uzbrojenia Armii, miał już jasny obraz sytuacji. Istnieją dwa odmienne sposoby
wykorzystania energii uranu: albo w kontrolowanych ilościach w czymś w rodzaju pieca uranowego,
albo w nie kontrolowanym gwałtownym wybuchu. Ten pierwszy sposób wymagałby zmieszaniauranu z jakąś substancją, która by spowalniała prędkie (wysokoenergetyczne) neutrony uwalniane w
procesie rozszczepienia, nie pochłaniając ich jednocześnie. Z przyczyn natury fizycznej neutrony
z pewnego zakresu energii są szczególnie chętnie pochłaniane przez jądra uranu-23814, a zatem, aby
nie tracić neutronów uwalnianych przy rozszczepieniu, należy szybko zmniejszyć ich energię poniżej
tego „obszaru pochłaniania rezonansowego” za pomocą jakiejś substancji spowalniającej, czyli
„moderatora”.
Druga możliwość - wyzwalanie energii w sposób wybuchowy - wymagałaby oddzielenia uranu-235, to
jest tego właśnie izotopu, który, jak uważano z coraz większą pewnością, ulega rozszczepieniu
w wyniku oddziaływania z neutronami termicznymi (powolnymi), a którego zawartość w naturalnym
uranie jest bardzo mała.
Tymczasem w Hamburgu profesor Harteck wraz ze swym kolegą doktorem Hansem Suessem,
wnukiem słynnego geologa austriackiego, zastanawiali się nad ewentualną konstrukcją reaktora
uranowego. Suess bez namysłu zaproponował, żeby jako moderatora w reaktorze użyć ciężkiej wody.
Harteck był w pierwszej chwili przerażony. Przed pięcioma laty pracował w laboratorium Cavendisha
u Ernesta Rutherforda i pierwszym zadaniem, jakie powierzył mu wielki fizyk angielski, było
wyprodukowanie odrobiny ciężkiej wody, która, nawiasem mówiąc, posłużyła Oliphantowi,
Harteckowi i Rutherfordowi do zrealizowania po raz pierwszy reakcji termojądrowej, stanowiącej
podstawę współczesnej bomby wodorowej15. Harteck zaprojektował wówczas i zbudował niewielką
komorę do elektrolizy, wysokości około 30 cm, przez którą w ciągu wielu tygodni przepuszczał prąd
elektryczny. Po rozłożeniu wielu litrów wody otrzymał odrobinę niemal czystej ciężkiej wody. A teraz
Suess proponuje zastosowanie ciężkiej wody w reaktorze uranowym? Harteck zdawał sobie sprawę,
że do takiego reaktora trzeba będzie nie parę centymetrów sześciennych, lecz kilku ton ciężkiej wody,
a nie było zbyt prawdopodobne, aby rząd Rzeszy sfinansował tak kosztowny projekt. Mimo tych
wątpliwości na konferencję do Berlina wybrał się ze specjalnie napisanym referatem zatytułowanym:
„Warstwowe rozmieszczenie uranu i ciężkiej wody w celu uniknięcia pochłaniania rezonansowego
14 Co jednak nie prowadzi do rozszczepienia, a więc stanowi stratę w „bilansie neutronów”. - Przyp. Tłum. 15 Patrz M.L.E. Oliphant, P. Harteck, lord Rutherford, om, frs, Proc. Roy. Soc., A. Vol. 144 (1934) „Transmutation
Effects Observed with Heavy Hydrogen”. Było to jeszcze jedno z długiej listy osiągnięć naukowych, które zjawiłysię przed czasem. Z dzisiejszego punktu widzenia praca ta ma niewiele mniejszą wagę niż praca Hahna iStrassmanna z 1939 r. dotycząca rozszczepienia jądra uranu.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 25/191
w uranie-238”. W referacie stwierdził, że ciężka woda stanowiłaby idealny moderator i że
w przyszłym piecu czy „stosie” uranowym paliwo i woda nie powinny być zmieszane na jednolitą
masę, lecz stanowić oddzielne warstwy, ułożone na przemian.
Ta druga narada postawiła przed niemieckimi naukowcami dwa zadania: opracowanie metod
oddzielania uranu-235 na skalę przemysłową oraz zmierzenie „efektywnych przekrojów czynnych” wszystkich substancji, które mogłyby się nadawać na moderator16. Znajomość tych przekrojów
czynnych pozwoliłaby stwierdzić, czy stos uranowy o neutronach powolnych jest możliwy do
urzeczywistnienia. Heisenbergowi powierzono zadanie teoretycznego zbadania możliwości
wzbudzenia reakcji łańcuchowej w uranie przy danych parametrach rozszczepienia uranu
i rozpraszania neutronów. Baggemu polecono zająć się w Lipsku pomiarami przekroju czynnego
ciężkiego wodoru na rozpraszanie neutronów. Harteck miał kontynuować prace nad wydzielaniem
uranu-235 za pomocą metody termodyfuzji Clusiusa-Dickela oraz przygotować aparaturę do badania
mnożenia neutronów w zależności od konfiguracji stosu uranowego. Każdemu z naukowców
przydzielono pewną dziedzinę badań według ogólnego planu, naszkicowanego przez Diebnera i
Baggego kilka dni wcześniej17. Niezbędne fundusze zostały zapewnione.
Jednocześnie profesor Schumann podał do wiadomości zamiar Ministerstwa Wojny przejęcia
świetnie wyposażonego Instytutu Fizyki im. Cesarza Wilhelma w Dahlem i przeznaczenia go na
specjalny ośrodek dla Grupy Badawczej Fizyki Jądrowej. Wszyscy naukowcy uczestniczący w pracach
mieli przenieść się do tego centralnego ośrodka i pracować pod jednym dachem.
Sam w sobie plan był logiczny i celowy, załamał się jednak wskutek stanowczego oporu wszystkich
niemal uczonych, którzy woleli pozostać gwiazdami pierwszej wielkości w swoich małych
prowincjonalnych instytutach, niż stać się niedostrzegalnymi planetami w berlińskiej supergalaktyce.
Jeden po drugim godzili się na współpracę, lecz odmawiali przeniesienia się do Berlina. Harteck pisał
do Ministerstwa Wojny: „Muszę zostać w Hamburgu, ale będę mógł przyjeżdżać do Berlina co tydzień
na dzień lub dwa”. Hamburg dzieliły od Berlina dwie godziny drogi, lecz dojazd z innych ośrodkówbadań jądrowych - z Heidelbergu, Monachium, Wiednia - był bardziej uciążliwy. W skład grupy
wybitnych fizyków, która zebrała się w instytucie w Dahlem, weszli ostatecznie: von Weizsäcker,
Wirtz, Bopp, Borrmann i Fischer.
Naukowcy niemieccy, zgadzając się na współpracę nad projektem wykorzystania energii jądrowej,
kierowali się innymi motywami niż ich koledzy za oceanem. Poza naturalną ciekawością naukową
i pragnieniem bezpośredniego uczestniczenia w wielkich odkryciach były jeszcze inne przyczyny.
Mattauch wyjaśnia: „Byliśmy zadowoleni, bo dawało nam to szansę uchronienia naszych młodych
pracowników przed powołaniem do wojska i prowadzenia normalnych badań naukowych”. Profesor
von Laue potwierdza: była to wówczas ich najważniejsza misja. Jako jeden z zainteresowanych, młody
podówczas von Weizsäcker przyznaje, że zgodził się pracować w 1939 roku dla Ministerstwa Wojny,
ponieważ jego inne zajęcia naukowe nie uchroniłyby go przed wcieleniem do armii.
16 „Przekrój czynny” jądra jest użytecznym pojęciem wyrażającym prawdopodobieństwo schwytania neutronuprzez jądro lub prawdopodobieństwo innej reakcji. Można go przyrównać do wielkości tarczy ostrzeliwanej jakimiś pociskami. Im większy „przekrój czynny” na pochłanianie, tym większe prawdopodobieństwoschwytania neutronu. Na ogół jądrowe przekroje czynne na pochłanianie są większe dla neutronów powolnych
(termicznych) niż dla prędkich. 17 Plan ten, datowany 20 września 1939 r., był zatytułowany: „Prowizoryczny plan roboczy wstępnychdoświadczeń nad wykorzystaniem rozszczepienia jądrowego”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 26/191
IV
Ministerstwo Wojny zleciło wyprodukowanie kilku ton oczyszczonego tlenku uranu berlińskiej firmie
Auer, cieszącej się najlepszą reputacją w technologii ziem rzadkich. Firma miała długoletnie
doświadczenie w otrzymywaniu z piasku monacytowego związków toru, używanych głównie do
produkcji dobrze znanych koszulek auerowskich do lamp gazowych. W związku z wytwarzaniem na
skalę przemysłową promieniotwórczego mezotoru, w centralnym laboratorium firmy stworzonospecjalny, znakomicie funkcjonujący dział radiologiczny do sprawowania kontroli nad produkcją.
Dyrektorem laboratorium był dr Nikolaus Riehl, 38-letni chemik, urodzony w Petersburgu. Riehl
studiował w Berlinie u Hahna i Lizy Meitner i jego zasługą było opanowanie przez firmę Auer rynku
luminoforów.
Po zajęciu Czechosłowacji firma Auer jako jedna z pierwszych podjęła eksploatację kopalni uranu w
Jachymowie. Przy produkcji radu firma zgromadziła jako produkt uboczny niewielki zapas uranu
w postaci nieoczyszczonego uranianu sodu i tlenku uranu. Dr Riehl czuł, że prace dotyczące
zastosowań uranu mają wielką przyszłość - podjął się osobistej pieczy nad produkcją uranu przez
firmę i sprawował ją aż do końca wojny.
W ciągu kilku tygodni po zawarciu umowy z Ministerstwem Wojny Riehl zorganizował w
Oranienburgu niewielki zakład, którego zdolność produkcyjna wynosiła około tony oczyszczonego
tlenku uranu miesięcznie. Chociaż Riehl skutecznie oczyścił tlenek ze wszystkich śladów
zanieczyszczeń pierwiastkami ziem rzadkich, to jak się obecnie wydaje, zawartość boru pozostała
niepożądanie wysoka (bor silnie pochłania neutrony). Pierwszą tonę tlenku uranu o bardzo wysokiej
czystości Ministerstwo Wojny otrzymało w pierwszych tygodniach 1940 roku.
Do tej chwili cały istniejący zasób tlenku uranu był, jak się zdaje, w rękach profesora Esau. Instytuty
fizyki i chemii w Dahlem przez całe dwa miesiące od pierwszej konferencji berlińskiej nie otrzymały
żadnych związków uranowych do rozpoczęcia doświadczeń. Esau niewątpliwie miał pewien zapasik,
ponieważ wydostał go z Ministerstwa Gospodarki jeszcze przed wybuchem wojny; lecz byłrozgoryczony kłusownictwem Ministerstwa Wojny w dziedzinie, którą uważał za swój rezerwat. Kiedy
Ministerstwo Wojny zabrało z Getyngi specjalistę od analizy uranu, mógł jeszcze sądzić, że był to
przypadek. Lecz kiedy nagle wezwano wszystkich tych fizyków z Getyngi, którzy pracowali dla
stworzonego przez Esaua Towarzystwa Uranowego, włącznie z Joosem, Hanlem i Mannkopfem -
profesora Hanlego wyciągnięto nawet z łóżka w środku nocy - Esau nie mógł tego dłużej uważać za
zbieg okoliczności. Usiłował skontaktować się telegraficznie z Hanlem, lecz depesza nie dotarła do
adresata skutkiem interwencji władz wojskowych. Grupa badawcza w Getyndze rozpadła się.
W połowie listopada Esau zwrócił się do swego zwierzchnika w Ministerstwie Oświaty, profesora
Mentzla, z prośbą o interwencję. Mentzel odmówił poparcia, posuwając się nawet do twierdzenia, że
Urząd Uzbrojenia Armii zajmował się problemem uranowym już „od kilku lat”, i sugerując, że Esau
stamtąd zaczerpnął ideę. Oburzony Esau napisał tego samego dnia do gen. Beckera, wyjaśniając, że
problem „wyłonił się dopiero w styczniu bieżącego roku”, wobec czego twierdzenie Mentzla jest po
prostu śmieszne. Esau podkreślał, że nie chodzi o to, komu zostanie powierzony nadzór nad całością
prac - istotna dla sprawy jest współpraca wszystkich zainteresowanych. Inicjatywa wystarania się
o uran i przeprowadzenia analiz wyszła od niego. „Brutalne przechwycenie” przez Ministerstwo
Wojny zainicjowanych przez niego prac doświadczalnych uwłacza prestiżowi Rady Badań Naukowych
Rzeszy (którą kierował Mentzel) - twierdził Esau - a także jego własnemu jako kierownika sekcji fizyki.
Beckera cała ta sprawa nic nie obchodziła. Zapas uranu Esaua oddano do dyspozycji oczekującym
instytutom i prace doświadczalne można było wreszcie rozpocząć.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 27/191
Gdzieś na początku grudnia Bagge natknął się w korytarzu instytutu w Lipsku na Heisenberga.
Profesor wciągnął go do swego gabinetu, nie mogąc pohamować podniecenia. Od samego początku
dręczył go problem ustabilizowania raz zapoczątkowanej reakcji łańcuchowej. Obecnie znalazł
rozwiązanie. Pospiesznie kreślonymi na tablicy równaniami wykazywał Baggemu, jak ze wzrostem
temperatury maleje przekrój czynny uranu na rozszczepienie. Zatem reakcja automatycznie ulegnie
zwolnieniu i osiągnie równowagę w pewnej temperaturze, zależnej tylko od wielkości reaktora -raczej rzędu setek niż tysięcy stopni. Na podstawie dotychczasowych danych sądził, że w mieszaninie
1,2 tony uranu i jednej tony ciężkiej wody zamkniętej w kuli o promieniu 60 cm (otoczonej wodą jako
osłoną odbijającą neutrony) równowaga ustali się w temperaturze około 800 stopni Celsjusza.
6 grudnia profesor Heisenberg doniósł Ministerstwu Wojny, że pomysł Hartecka, aby rozdzielić uran
i moderator, pozwoli w znacznym stopniu zmniejszyć rozmiary reaktora. Taki reaktor będzie
dostarczał tyle energii, ile tylko będzie można jej odprowadzić, dopóki nie wyczerpie się większa część
uranu, chyba że wcześniej zatrucie paliwa uranowego produktami rozszczepienia spowoduje spadek
temperatury18.
Ostatni ustęp raportu Heisenberga wykazuje, jak wielkie postępy poczynili Niemcy w ciągu dwóchzaledwie miesięcy od rozpoczęcia prac:
„Wnioski: Dotychczasowe dane pozwalają twierdzić, że odkryte przez Hahna i Strassmanna zjawisko
rozszczepienia uranu może być wykorzystane do produkcji energii na wielką skalę. Najpewniejszą
metodą pozwalającą na zbudowanie reaktora do wytwarzania energii byłoby wzbogacenie uranu
w izotop U-235. Im wyższy stopień wzbogacenia, tym mniejszy może być reaktor. Jedynie
wzbogacenie uranu w U-235 umożliwi zbudowanie reaktora o objętości poniżej metra sześciennego.
Co więcej, jest to jedyna metoda produkcji materiału wybuchowego o kilka rzędów wielkości
potężniejszego niż najsilniejsze środki znane dotychczas.
Natomiast do wytwarzania energii wystarczy nawet zwykły niewzbogacony uran, o ile użyje się go
łącznie z substancją, która spowalnia neutrony, nie pochłaniając ich. Zwykła woda nie nadaje się do
tego celu, jednakże z obecnych danych wynika, że właściwymi materiałami mogą być ciężka woda
i grafit o bardzo wysokiej czystości. W każdym z przypadków drobne ilości zanieczyszczeń mogą
uniemożliwić wytwarzanie energii”.
Profesor Heisenberg ostrzegł, że reaktor będzie także potężnym źródłem wysoce szkodliwego
promieniowania neutronowego i promieniowania gamma.
Ciężka woda, o której już kilkakrotnie była mowa, nadaje się idealnie do spowalniania neutronów do
energii, przy której nie są już wychwytywane przez uran-238, lecz mogą powodować rozszczepienie
uranu-235. Jak sama nazwa wskazuje, ciężka woda jest cięższa od zwykłej (wprawdzie tylko o 11%),ponieważ oba atomy wodoru cząsteczki H2O zostają zastąpione atomami „ciężkiego wodoru”,
deuteru, o symbolu chemicznym D, tak że cząsteczkę ciężkiej wody oznaczamy symbolem D2O. Jądro
deuteru składa się z jednego protonu i jednego neutronu, a nie tylko z samego protonu, jak jądro
wodoru. Ciężka woda zamarza w temperaturze 3,81 °C, a przy normalnym ciśnieniu wrze w 101,42°C,
zamiast w 100°C - przy niższych ciśnieniach ta różnica staje się jeszcze większa.
18 Amerykanie nie zdawali sobie sprawy z tego, do jakiego stopnia produkty rozszczepienia mogą zatruć dużyreaktor uranowy, dopóki w Hanford nie ruszyły wielkie stosy do produkcji plutonu - tylko po to, by po paru
zaledwie dniach samorzutnie wyłączyć się jeden po drugim z powodu zatrucia ksenonem-135, produktemrozszczepienia uranu. Wprawdzie ilości powstałego w ten sposób izotopu były nikłe, ma on jednakniespodziewanie duży przekrój czynny na pochłanianie neutronów termicznych.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 28/191
W chwili wybuchu wojny tylko jedna firma na świecie produkowała ciężką wodę na skalę
przemysłową jako produkt uboczny przy wytwarzaniu wodoru metodą elektrolityczną, mianowicie
Norsk-Hydro w zakładach w Vemork w pobliżu Rjukan w południowej Norwegii. Amerykański uczony
H. C. Urey wykazał w 1932 roku, że wodór wytwarzany przez elektrolizę wody zawiera pięć do sześciu
razy mniej cięższego izotopu - deuteru - niż woda pozostała w elektrolizerze. Rzeczywiście, jeśli
w jednostopniowym elektrolizerze przeprowadzi się rozkład 100 000 litrów wody na tlen i wodór,ostatni litr pozostałości zawierać będzie aż 99% ciężkiej wody. Na tej zasadzie pracowała fabryka
Vemork. W granitowym budynku elektrowni, stojącym na występie urwiska skalnego poniżej
ogromnego wodospadu Rjukan-Foss, wyprodukowane w Niemczech generatory o mocy 120
megawatów wytwarzały tani prąd stały, zasilający sąsiedni zakład elektrolizy, którego budynek stał na
tym samym występie skalnym.
W prostym jednostopniowym procesie opisanym powyżej, w ostatnim stadium stężania duża część
ciężkiego wodoru przechodziłaby do fazy gazowej i marnowałaby się. Dlatego też w 1934 roku firma
przeprowadziła modyfikację metody: w ostatnich trzech z dziewięciu stopni elektrolizy wytwarzający
się wodór spalano w tlenie, w wyniku czego powstawała woda. Tę wodę doprowadzano do
poprzednich stopni urządzenia, gdzie stężenie ciężkiej wody było takie samo. Nie spalony wodór
z pierwszych sześciu stopni dostarczano do fabryki syntetycznego amoniaku, stanowiącego surowiec
w ważnym dla Norwegii przemyśle nawozów sztucznych. Ostatni, dziewiąty stopień wytwarzał wodę
o zawartości około 13% ciężkiego składnika. Przejmował ją zakład końcowego wzbogacania,
specjalnie zaprojektowana przez norweskiego profesora Leifa Tronstada i dra Jomara Bruna
miniatura głównej części fabryki. Tam koncentrowano ciężką wodę elektrolitycznie do stężenia
99,5%. Cała fabryka została określona przez niemieckiego naukowca, wysłanego na inspekcję po
upadku Norwegii, jako „arcydzieło norweskiej nauki i techniki”.
Zakłady Vemork ruszyły w 1934 roku i do końca 1938 roku wyprodukowały zaledwie 40 kilogramów
ciężkiej wody. W końcu 1939 roku produkcja ciężkiej wody wynosiła 10 kilogramów miesięcznie. W zasięgu wpływów Niemców nie było w ogóle fabryk ciężkiej wody, a największe zakłady produkcji
wodoru metodą elektrolityczną miały moc zaledwie ośmiu megawatów. Powstało pytanie, czy
Norwegowie zechcą powiększyć produkcję, by sprostać niemieckiemu zapotrzebowaniu.
W listopadzie i grudniu 1939 roku w laboratorium profesora Hartecka w Hamburgu prace szły w dwu
kierunkach: Profesor Knauer i dr Suess zbudowali aparaturę do pomiaru gęstości neutronów
w roztworze azotanu uranylu krążącym w obiegu zamkniętym. Celem doświadczeń miało być
ustalenie średniej liczby neutronów wyzwalanych w akcie rozszczepienia w zależności od szeregu
czynników. Jednocześnie rozpoczęto budowę aparatury Clusiusa-Dickela, w której jako gaz roboczy
miał być użyty sześciofluorek uranu. Uprzednio przeprowadzono doświadczenie pilotujące, w którym
metodą Clusiusa-Dickela rozdzielono izotopy ciężkiego gazu, ksenonu - instytut Hartecka miał już
doświadczenie w rozdzielaniu izotopów tego gazu innymi metodami. Problem polegał na tym, czy
gazowy sześciofluorek uranu będzie zachowywać się w urządzeniu podobnie jak ksenon.
Podczas gdy należące do I. G. Farben zakłady w Leverkusen, które zaopatrywały Hartecka
w sześciofluorek uranu, zajęły się poszukiwaniem metalu odpornego na silnie korozyjne działanie
tego gazu, hamburskie laboratorium przystąpiło do wznoszenia większej kolumny rozdzielczej -
o wysokości ośmiu metrów, ogrzewanej parą - specjalnie do rozdzielania izotopów uranu. W połowie
grudnia profesor Schumann upoważnił Hartecka do wydatkowania 6000 marek w charakterze
zaliczki.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 29/191
W okresie świąt Bożego Narodzenia 1939 roku Harteck wybrał się do Monachium i odwiedził
profesora Clusiusa. Clusius pracował - na razie bez żadnego oficjalnego poparcia - nad metodą
oddzielania uranu-235 przy użyciu ciekłych związków uranu w oparciu o prawo podziału Nernsta19.
Miał on nadzieję, że uda się rozdzielić uran-235 i uran-238, używając dwu nie mieszających się cieczy:
lżejszy izotop będzie się koncentrował w jedne j, cięższy w drugiej. Uczeni uznali, że i ta droga warta
jest wypróbowania.
Decyzja niemieckiego Ministerstwa Wojny przejęcia Instytutu Fizyki im. Cesarza Wilhelma w Dahlem
wkrótce spowodowała trudności. Dyrektorem instytutu był słynny holenderski fizyk doświadczalnik
Peter Debye. Władze wojskowe postawiły go teraz przed alternatywą: przyjęcie obywatelstwa
niemieckiego lub dymisja, gdyż instytut miał się zająć pracami objętymi tajemnicą państwową. Debye
odmówił rezygnacji z obywatelstwa holenderskiego. W ostatniej chwili udało się załatwić sprawę
kompromisowo - Debye przyjął zaproszenie na „wykłady” w neutralnej Ameryce. Opuścił Niemcy
w styczniu 1940 roku i już nie wrócił.
Kandydatem Schumanna na miejsce Debye był Diebner, ale ta nominacja spotkała się ze
zdecydowanym sprzeciwem Towarzystwa im. Cesarza Wilhelma (prezes - Albert Vögler). Diebner niebył uczonym tej miary co Debye. Mianowano go w końcu „pełniącym obowiązki” dyrektora na czas
pobytu Debye za granicą. Początków konfliktu pomiędzy Diebnerem a grupą Heisenberga, konfliktu,
który w późniejszym okresie pozbawił rozmachu niemieckie prace w dziedzinie badań nad uranem,
można doszukać się w dniu, w którym młody fizyk z Ministerstwa Wojny objął urzędowanie
w instytucie w Dahlem.
Dr Karl Wirtz spotkawszy von Weizsäckera zauważył: oto nagle „mamy hitlerowców w instytucie”. Co
robić? Wirtz znalazł rozwiązanie: trzeba w jakiś sposób ściągnąć do instytutu Heisenberga, a skoro
ten ostatni będzie już na miejscu, łatwo będzie go wkręcić na stanowisko dyrektora za plecami
Diebnera. Von Weizsäcker poszedł do Diebnera i poddał myśl, by zaprosić Heisenberga do instytutu
jako doradcę. Diebner, nie podejrzewając pułapki, wyraził zgodę. Weizsäcker wrócił do wspólnika
w konspiracji, doktora Wirtza, i powiedział mu, że Diebner nic nie podejrzewa i można sprowadzić
Heisenberga. Sławny profesor mógłby mieszkać z rodziną w Lipsku i raz na tydzień przyjeżdżać do
Berlina.
W lipcu 1940 roku na terenie Instytutu Biologii i Badań nad Wirusami im. Cesarza Wilhelma w
Dahlem, obok Instytutu Fizyki, rozpoczęto budowę niewielkiego drewnianego budynku
laboratoryjnego. W tym właśnie baraku miał być zbudowany pierwszy podkrytyczny niemiecki stos
uranowy.
Laboratorium oznaczono kryptonimem „Virushaus” dla odstraszenia niepożądanych gości.
3
Druga możliwość - pluton
W czasie pierwszej wojennej zimy stało się jasne, że jeśli Niemcy mają osiągnąć ostateczny cel -
wyprodukowanie bomby atomowej - to niezbędnym etapem pośrednim musi być budowa reaktora
19
Można je sformułować następująco: „Każda substancja dzieli się pomiędzy dwie fazy w taki sposób, żestosunek stężeń w obu fazach jest stały pod warunkiem, że w obu fazach występuje w postaci tego samegozwiązku”. (Faza rozumiana jest tu w sensie fizycznym).
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 30/191
uranowego. Reaktor miał służyć dwom celom: miał być praktycznym sprawdzianem dotychczasowych
rozważań teoretycznych oraz, co ważniejsze, stanowić dla władz wojskowych i administracyjnych
namacalną zapowiedź sukcesu, o tyle konieczną, że produkcja samej bomby zapowiadała się na
przedsięwzięcie kosztowne i najeżone ogromnymi trudnościami. Dokumenty niemieckie z następnych
dwu lat zawierają niewiele - i to bardzo ostrożnych - wzmianek o bombie, jako że cały wysiłek został
skoncentrowany na osiągnięciu pośredniego celu, na budowie reaktora atomowego. Nie znaczy to wżadnym razie - jak próbowano sugerować - że idea stworzenia bomby atomowej została całkowicie
zarzucona.
W ciągu pierwszych spotkań w Berlinie uczeni zdali sobie sprawę, że otwierają się przed nimi dwie
drogi: po pierwsze, mogą stosować uran lub związki uranu oraz różne substancje spowalniające
w różnych zestawieniach i różnych układach geometrycznych i badać, co z tego wyniknie. Takie czysto
empiryczne podejście miałoby swoje zalety, lecz z drugiej strony zdałoby ich po trosze na łaskę
przypadku i wymagałoby posiadania dostatecznej ilości odpowiednich materiałów. Drugą możliwość
stanowiło oparcie się w znacznej mierze na teorii. Teoria pozwoliłaby przewidzieć przebieg reakcji
łańcuchowej w uranie i obliczyć z wystarczającą dokładnością potrzebne dane, gdyby uprzednio
zostały dokładnie pomierzone różne „stałe jądrowe”: przekroje czynne wchodzących w rachubę
substancji dla różnych energii bombardujących neutronów. Pomiary tych stałych wymagałyby czasu
i dużej sprawności w eksperymentowaniu, ale można je było przeprowadzić przy stosunkowo
niewielkich ilościach materiałów. W roku 1940, kiedy było niezmiernie trudno o uran, czysty grafit,
beryl i ciężką wodę, był to istotny czynnik. W Niemczech, podobnie jak i w innych krajach zachodnich,
wybrano drogę pośrednią między teorią a doświadczeniem.
W roku 1940 w Lipsku, Berlinie, Heidelbergu, Wiedniu i Hamburgu przeprowadzono na małą skalę
pomiary stałych jądrowych wszystkich wchodzących w rachubę materiałów. W czerwcu profesor
Bothe w Heidelbergu zmierzył długość dyfuzji neutronów termicznych w graficie, nieco później tegoż
lata w Lipsku Heisenberg i Döpel - ten ostatni z pomocą żony - zmierzyli tę samą stałą dla ciężkiejwody, jesienią zaś - dla tlenku uranu. Pomiary Bothego dla grafitu były chyba najważniejsze, bo
o grafit było z pewnością łatwiej niż o ciężką wodę. Bothe stwierdził, że grafit o wyższej czystości
i lepszej jednorodności niż ten, którym dysponował, mógłby od biedy nadawać się na moderator.
Fizycy z Lipska przekonali się, że ciężka woda jest jeszcze lepszym moderatorem, niż przypuszczali, i
że w reaktorze ciężkowodnym teoretycznie można by zastosować uran naturalny. W kilku innych
instytutach i pracowniach uniwersyteckich pospiesznie mierzono energie i masy produktów
rozszczepienia uranu.
Podczas gdy pomiary tych stałych postępowały naprzód, w Berlinie zajęto się doborem optymalnych
parametrów, w szczególności geometrią reaktora. Pod kierunkiem von Weizsäckera teoretycy z
Instytutu Fizyki im. Cesarza Wilhelma w Dahlem przeprowadzili obliczenia dla kilku możliwychkonfiguracji i pod koniec lutego doszli do wniosku, że do zbudowania reaktora czy stosu z płaskich
warstw, zgodnie z ideą Hartecka, trzeba około dwóch ton tlenku uranu i około pół tony ciężkiej wody.
Stos o wysokości 70 - 90 cm miałby się składać z pięciu lub sześciu warstw.
Gdyby zbudować stos w postaci współśrodkowych warstw kulistych tlenku uranu i ciężkiej wody,
wystarczyłoby około 320 litrów wody i 1,2 tony tlenku. Jednakże tego rodzaju rozwiązanie
konstrukcyjne byłoby technicznie znacznie trudniejsze do realizacji. Teoretycy wyliczyli ponadto, że
otoczenie stosu reflektorem grafitowym, który odbijałby w kierunku stosu neutrony wydostające się
z powierzchni, pozwoliłoby na dalsze zmniejszenie jego rozmiarów. Tymczasem profesor Bothe
zwrócił Heisenbergowi uwagę, że część rozważań w jego grudniowym raporcie dla Ministerstwa
Wojny jest błędna. Kiedy dwa miesiące później Heisenberg przeprowadził szczegółowąmatematyczną analizę owego raportu, doszedł do niesłusznego wniosku, że czysty grafit jest mniej
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 31/191
odpowiednim materiałem na moderator, niż się na początku wydawało. Hel także nie wchodził
w rachubę, gdyż stos musiałby mieć wówczas ogromne rozmiary. Ciężka woda wciąż pozostawała
bezkonkurencyjna.
II
Wszystko wskazywało na to, że przy dostatecznej ilości ciężkiej wody można będzie zrealizować
reakcję łańcuchową w zwykłym uranie. 15 stycznia 1940 roku Harteck napisał przyjacielski list do
Heisenberga podkreślając, że jego zdaniem sprawa produkcji ciężkiej wody jest równie ważna jak
sprawa produkcji uranu. „Ponieważ ciężar przeprowadzenia tych doświadczeń spada na nasze barki,
biednych doświadczalników - pisał Harteck - czy mogą zapytać pana, kto - jeśli w ogóle ktokolwiek -
zajmuje się w Niemczech produkcją ciężkiej wody?” I dodał: „Na podstawie dotychczasowych
doświadczeń z naszym Ministerstwem Wojny obawiam się, że wyprodukowanie dostatecznej ilości
ciężkiej wody potrwałoby kilka lat, gdyby im pozostawić tę sprawę. Sądzę, że jeśli osobiście
porozumiem się z właściwym człowiekiem w naszym przemyśle, to ten okres da się wielokrotnie
skrócić”.
Tymczasem już dziewięć dni wcześniej odbyła się w tej sprawie narada w berlińskim biurze doktora
Diebnera. Wzięli w niej udział fizycy Heisenberg, Wirtz oraz fizykochemik Karl Friedrich Bonhoeffer.
Nie ulegało wątpliwości, że Ministerstwo Wojny niepokoi się sprawą produkcji ciężkiej wody. Diebner
spytał Heisenberga, czy jego zdaniem należałoby natychmiast budować w Niemczech fabrykę ciężkiej
wody. Heisenberg odpowiedział ostrożnie, że wolałby najpierw zmierzyć pochłanianie neutronów
w małej ilości ciężkiej wody, co nie potrwałoby długo, gdyby dysponował choć kilku litrami. Diebner
obiecał sprowadzić w niedługim czasie około dziesięciu litrów z Norwegii. Heisenberg oświadczył, że
skoro tylko upewnią się, że ciężka woda jest odpowiednim materiałem na moderator, trzeba będzie
uruchomić produkcję na skalę przemysłową. To zadanie należy powierzyć fizykochemikom, „których
jest to domeną”, jak pisał do Hartecka 18 stycznia. Radził mu porozumieć się z Bonhoefferem
w sprawie technologii. Oczywiście próbę zbudowania pierwszego stosu z ciężką wodą uważał za
domenę fizyków.
Wydawało się nieprawdopodobne, by Norwegowie mogli sprostać zapotrzebowaniu niemieckich
uczonych. Przed kilku laty Harteck i Suess próbowali opracować nową metodę otrzymywania ciężkiej
wody, opartą na „wymianie izotopowej w obecności katalizatora”, lecz gdy rozpoczęła produkc ję
fabryka norweska, znikła potrzeba uruchamiania własnej produkcji i badań zaniechano. 24 stycznia
Harteck napisał do Ministerstwa Wojny, proponując wznowienie badań nad metodą wymiany
izotopowej, gdyż ilość ciężkiej wody w reaktorze według obliczeń Heisenberga powinna być
w przybliżeniu równa ilości uranu, a zatem zapotrzebowanie wyniesie wiele ton.
Gdyby Norwegowie odmówili dostarczenia takiej ilości, jedynym wyjściem byłaby w obecnej chwili
elektroliza wody prądem wytwarzanym w elektrowniach cieplnych. Produkcja jednej tony ciężkiej
wody wymagałaby w tych warunkach 100 000 ton węgla. Ministerstwo było wstrząśnięte tym
oszacowaniem, ale swoją drogą Harteck oberwał burę za lekkomyślne porozumiewanie się wprost z
Heisenbergiem. Projekt był „objęty przepisami o tajemnicy państwowej” - napomniano go. - „W
przyszłości przesyłanie tego rodzaju raportów wprost z jednego instytutu do drugiego jest
wzbronione. Za każdym razem powinny one być przekazywane poprzez Urząd Uzbrojenia Armii”.
Poinformowano go oficjalnie, że na konferencji na początku stycznia zatroszczono się już o produkcję
na większą skalę ciężkiej wody w Niemczech.
Metoda Hartecka-Suessa zapowiadała się na dużo tańszą niż metoda elektrolityczna: przy
przepuszczaniu wodoru przez wodę w obecności katalizatora ustala się stan równowagi, w którym
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 32/191
woda zawiera przeszło trzy razy tyle ciężkiego wodoru co gaz. Harteck wystąpił z projektem
zbudowania doświadczalnej instalacji i zaproponował omówienie tej sprawy z profesorem
Bonhoefferem z Lipska. Ministerstwo Wojny wyraziło zgodę i Harteck przedstawił Bonhoefferowi
swoją ideę uruchomienia instalacji wymiany izotopowej przy istniejącej fabryce wodoru. W końcu
lutego Bonhoeffer doniósł - w liście oznaczonym „zniszczyć po przeczytaniu” - że rozmawiał
z przedstawicielami fabryki amoniaku koncernu I. G. Farben w Merseburgu i że „wszyscy popierająprojekt”. Zakłady Leuna wytwarzały 200 000 metrów sześciennych wodoru na godzinę. Nic nie stało
na przeszkodzie realizacji pomysłu. Jak stwierdził Bonhoeffer, „projekt utrzyma się lub padnie -
wszystko zależy od katalizatora”.
Władze niemieckie porozumiały się tymczasem z dyrekcją Norsk-Hydro. Według informacji
norweskich przedstawiciel koncernu I. G. Farben, posiadającego udziały w firmie, złożył wizytę w
Rjukan i spróbował skłonić dyrekcję do odstąpienia całego zapasu - 185 kilogramów - ciężkiej wody
o stężeniu 99,6 i 99,9 procent. Niemiec przyrzekał w imieniu swojej firmy dalsze poważne
zamówienia. Trudność polegała na tym, że bieżąca produkcja wynosiła zaledwie 10 kilogramów
miesięcznie, a Niemcy zgłaszali zapotrzebowanie na sto. Firma norweska zainteresowała się, po co są
Niemcom potrzebne takie ilości ciężkiej wody. Niemcy wykręcili się od odpowiedzi. W lutym 1940
roku dyrekcja Norsk-Hydro odpowiedziała, że nie będzie w stanie zrealizować niemieckiego
zamówienia.
W Paryżu zespół fizyków francuskich kierowany przez Fryderyka Joliot przeprowadził latem 1939 roku
serię doświadczeń, stanowiących logiczną kontynuację wcześniejszych badań, które potwierdziły
realność reakcji łańcuchowej w uranie. Używając tlenku uranu jako paliwa, a wody, grafitu
i zestalonego dwutlenku węgla jako moderatora, próbowali zbudować działający stos. W sierpniu
zestawili z cegieł z tlenku uranu bryłę zbliżoną kształtem do kuli i zanurzyli ją w wodzie służącej jako
moderator Zestaw wykazał nikłe przejawy krótkotrwałej reakcji łańcuchowej, ale zwykła woda
skuteczniej pochłaniała neutrony, niż je spowalniała. Kiedy wybuchła wojna, jeden z czołowychfizyków zespołu został odkomenderowany do obsługi reflektorów przeciwlotniczych. Von Halban
wyprosił u ministra zbrojeń Raoula Dautry 10 ton grafitu do dalszych doświadczeń. Gdzieś w lutym
profesor Joliot wybrał się osobiście do Dautryego z zapytaniem, czy nie mógłby się wystarać
o większą ilość ciężkiej wody, ponieważ wygląda na to, że właśnie ciężka woda w połączeniu
z tlenkiem uranu stanowią „najbardziej obiecujące zestawienie”. Joliot wiedział, że całkowity zapas
ciężkiej wody w Rjukan wynosił 185 kilogramów, co stanowiło ilość wystarczającą akurat do
przeprowadzenia rozstrzygającego doświadczenia.
Dautry wysłał do Oslo jako pośrednika wybitną postać - Jacquesa Alliera, porucznika wywiadu
francuskiego i ważną figurę w banku, który kontrolował Norsk-Hydro. Allier miał także powiązania
z departamentem materiałów wybuchowych francuskiego Ministerstwa Zbrojeń. Allier postanowił„odwołać się do rozsądku politycznego” naczelnego dyrektora firmy norweskiej, doktora Axela
Auberta. Powiodło mu się do tego stopnia, że kilka dni później podpisano umowę, oddającą
Francuzom bezpłatnie do dyspozycji cały zapas ciężkiej wody i zapewniającą im priorytet w nabyciu
przyszłorocznej produkcji. Po podpisaniu umowy Allier wyjawił Norwegowi w zaufaniu, do czego
zmierzają francuscy uczeni. Aubert prosił go o przekazanie premierowi Daladierowi
najserdeczniejszych życzeń i „oświadczenia, że nasza spółka nie przyjmie ani centyma za przekazany
produkt, jeśli tylko może on przyczynić się do zwycięstwa Francji”. Cenne zbiorniki z ciężką wodą
zostały w tajemnicy wywiezione z Norwegii i parę dni później znalazły się w Paryżu, gdzie oczekiwali
na nie z niecierpliwością francuscy fizycy.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 33/191
Spostrzeżenie Heisenberga, że wzrost temperatury będzie hamował reakcję łańcuchową, nasuwało
logiczny wniosek, że niska temperatura będzie jej sprzyjać. 8 kwietnia - mniej więcej w tym samym
czasie, kiedy fizycy francuscy przygotowywali pierwsze doświadczenia z norweską ciężką wodą -
Harteck odwiedził fabrykę amoniaku Leuna w Merseburgu i przedstawił doktorowi Heroldowi,
dyrektorowi naukowemu firmy, naziście, projekt eksperymentalnego stosu uranowego. Projekt
przewidywał rozmieszczenie tlenku uranu w zestalonym dwutlenku węgla - „suchym lodzie” -substancji wygodnej w użyciu, nie parującej zbyt szybko, dzięki czemu utrzymuje się przez
stosunkowo długi okres czasu, zachowując temperaturę minus 78°C. „Suchy lód” ma jeszcze tę
dodatkową zaletę, że daje się otrzymywać w bardzo czystym stanie.
Byłoby to piękne doświadczenie. Harteckowi nigdy nie przyszłoby coś takiego do głowy, gdyby nie
praktyka u lorda Rutherforda, jednego z największych eksperymentatorów fizyki. Przed sześciu laty
Harteck wrócił do kraju z przekonaniem, że przyszłość niemieckiej nauki jest zagrożona, o ile
niemiecka technika doświadczalna nie podniesie się do poziomu brytyjskiej. Trudno się dziwić, że
jego teza nie była zbyt popularna wśród niemieckich fizyków!
Herold, którego firmę z oczywistych względów interesowały komercyjne perspektywy reaktorówatomowych, zaoferował bezpłatnie całą potrzebną do doświadczeń ilość dwutlenku węgla
i zaproponował przeprowadzenie ich w zakładach Leuna, lecz dr Bütefisch z I. G. Farben zdecydował,
że właściwszym miejscem będzie Hamburg.
Była jeszcze wiosna i można było spodziewać się, że aż do końca maja zapotrzebowanie na suchy lód
będzie niewielkie. Dowiedziawszy się, że całe jego zamówienie zostanie zrealizowane w ciągu
jednego dnia, Harteck natychmiast zaczął przygotowywać pomieszczenie, w którym miano
przeprowadzić eksperyment, i napisał do Diebnera z prośbą o 100 do 300 kilogramów uranu.
Ministerstwo Wojny obiecało wagon kolejowy, aby szybko przewieźć zestalony dwutlenek węgla
przez całe Niemcy do Hamburga, a dr Basche oświadczył, że istnieje „możliwość” wypożyczenia na
krótki okres przynajmniej 100 kilogramów tlenku uranu.
Trudność polegała na tym, że każdy z uczonych chciał być tym, który zbuduje pierwszy krytyczny stos
uranowy. Heisenberg prosił Ministerstwo Wojny o 500 do 1000 kilogramów tlenku uranu i Diebner
musiał mu powiedzieć, że jego zgłoszenie nie jest pierwsze. Na razie dysponowano tylko 150-
kilogramowym zasobem, który miał wzrosnąć do 600 kilogramów pod koniec maja i do jednej tony
w czerwcu. Diebner zaproponował, żeby Heisenberg dogadał się bezpośrednio z Harteckiem. Laureat
nagrody Nobla napisał więc do Hartecka, wyrażając przekonanie, że ten ostatni nie potrzebuje tlenku
zbyt pilnie, ponieważ z pewnością przed właściwym doświadczeniem musi przeprowadzić wstępne
pomiary, i prosił o kilkaset kilogramów w pierwszej kolejności. „Oczywiście - dodawał - jeśli
z jakiegokolwiek powodu konieczny jest pośpiech w pańskich doświadczeniach, ma pan, rzecz prosta,
pierwszeństwo. Chciałbym jednak zaproponować, by zadowolił się pan na razie tylko stu
kilogramami”.
Mogło to doprowadzić do wściekłości. W odpowiedzi Harteck podkreślił, że za kilka tygodni
przybędzie dla niego do Hamburga 10 ton zestalonego dwutlenku węgla i że od czerwca cała
produkcja suchego lodu jest zużywana do przechowywania żywności. Profesor Knauer dostarczył
niezbędną aparaturę. „Do przeprowadzenia decydującego doświadczenia brak nam już tylko
preparatu 38 [tlenku uranu]. Blok dwutlenku węgla nie utrzyma się dłużej niż tydzień, zatem nasze
pomiary nie potrwają długo. Tlenek będzie nam potrzebny od 20 maja najdalej do 10 czerwca”.
Jedynym powodem, dla którego Harteck prosił Diebnera zaledwie o 100 do 300 kilogramów, było
przekonanie, że więcej nie było do dyspozycji. „Oczywiste jest, że im więcej uranu użyjemy
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 34/191
w doświadczeniu, tym pewniejsze będą wyniki. Byłbym więc panu wysoce zobowiązany, gdyby mógł
nam pan pożyczyć możliwie jak największą ilość tlenku”.
W pierwszych dniach maja 1940 roku miejsce na eksperymentalny stos uranowy było już
przygotowane, Diebner zaś przyrzekł „kilkaset kilogramów” tlenku uranu. Harteck błagał Herolda
o zwlekanie z wysyłką obiecanego dwutlenku węgla tak długo, jak to będzie możliwe, aby dać czasHeisenbergowi na rozstanie się ze swoim uranowym skarbem. W rozmowie telefonicznej z Berlinem
w dniu 6 maja uprzedził Diebnera, że minimum niezbędne do doświadczenia na taką skalę wynosi
600 kilogramów tlenku uranu. Trzy dni później listownie zapytywał Diebnera, na ile może w końcu
liczyć, „tak bym mógł zaprojektować optymalny układ geometryczny”. Zapewniał Diebnera, że
przewiduje rozstrzygający wynik.
Tlenek uranu dotarł dopiero w ostatnim tygodniu maja i było go znacznie mniej, niż Harteck
oczekiwał, zaledwie jedna czwarta tego „niezbędnego minimum”, którego domagał się od
Ministerstwa Wojny. Instytut Fizyki im. Cesarza Wilhelma rozstał się niechętnie z częścią posiadanego
zapasu. Profesor Pose pisał: „Na polecenie Urzędu Uzbrojenia Armii przesyłamy panu 50 kilogramów
preparatu 38. Heil Hitler!” Kilka dni później dr Riehl z firmy Auer osobiście przywiózł do Hamburganieco ponad sto kilogramów. Ale to już było wszystko.
Harteck otrzymał z Ministerstwa Wojny pismo z surową przestrogą, by nie dopuścił do
zanieczyszczenia tlenku uranu w czasie doświadczeń - zupełnie jak ów brytyjski admirał, którego
pierwszy lord Admiralicji przestrzegał, by nie dopuścił do uszkodzenia wypożyczonych mu dwóch
krążowników w słynnej później akcji w pierwszej wojnie światowej. Tu paralela się kończy: brytyjski
admirał wrócił po miesiącu i w nonszalanckim telegramie doniósł swoim zwierzchnikom o zatopieniu
niemal całej Chińskiej Eskadry admirała von Spee; zadrapania zostały przeoczone.
W przypadku niemieckich projektów atomowych dano Harteckowi na bój z prawami fizyki zaledwie
kanonierkę, a kiedy bitwa się skończyła i dym opadł, okazało się, że wielki problem wytrzymałnatarcie - nadwerężony w walce, lecz niepokonany.
Kiedy w pierwszym tygodniu czerwca nadeszło 15 ton suchego lodu, laboratorium dysponowało
ostatecznie 185 kilogramami tlenku uranu. Z lodu ułożono blok o wymiarach około 1,80 m × 1,80 m ×
2,10 m, w środku którego umieszczono standardowe radowo-berylowe źródło neutronów. Uran
rozmieszczony został w pięciu kanałach wyciętych w lodzie. 3 czerwca Harteck oznajmił Ministerstwu
Wojny, że pomiary są już w toku i że za tydzień zostaną zakończone. Wiedział już, że z tak małą ilością
tlenku uranu sprawa jest beznadziejna. Żadnego mnożenia neutronów nie udało się zaobserwować.
Fizycy z jego grupy musieli zadowolić się pomiarami długości dyfuzji neutronów w zestalonym
dwutlenku węgla i pochłaniania neutronów w uranie, co przedstawili w sierpniu w końcowym
raporcie. Wszystko wskazywało na to, że reaktor uranowy musi być większy, niż szacowanouprzednio. Harteck zapowiedział budowę następnego stosu zawierającego jedną lub dwie tony uranu
rozmieszczonego w 5-metrowym sześcianie suchego lodu, lecz krytyka ze strony fizyków zniechęciła
go do tego stopnia, że próby nigdy nie przeprowadzono.
Niemiecka inwazja na Norwegię w kwietniu 1940 roku i zdobycie w stanie nie uszkodzonym jedynej
na świecie fabryki ciężkiej wody zmieniły z miejsca sytuację. Norwegowie bronili zaciekle rejonu
Rjukan z tamtejszymi ogromnymi zakładami elektrolizy Vemork, 120 km na zachód od Oslo.
Kongsberg, najbliższe większe miasto, padło już 13 kwietnia, trzeciego dnia niemieckiej inwazji, lecz
Allier przywiózł do Rjukan rozkaz, że miasto ma się bronić do upadłego, i Rjukan poddało się jako
ostatnie w południowej Norwegii. Oddziały niemieckie wkroczyły 3 maja. Natychmiast zaczęły się
negocjacje z fabryką ciężkiej wody, tym razem na innej płaszczyźnie niż w styczniu. Niemcy
dowiedzieli się, że cały zapas ciężkiej wody został wywieziony przed paru tygodniami do Francji. Był
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 35/191
to zawód, lecz także i ostrzeżenie, ponieważ trudno było sądzić, że zainteresowanie aliantów jest
czysto akademickie, profesor Harteck pisał później (1944 rok): „Rozmowy z Norsk-Hydro, jedynym
producentem SH.200 [kryptonim ciężkiej wody] na świecie, wykazały, że firma jest obecnie w stanie
dostarczyć jedynie drobnych ilości SH.200. Lecz firma sama zaofiarowała się zwiększyć produkcję do
1,5 tony rocznie przez odpowiednią rozbudowę zakładów elektrolizy Vemork”.
III
Dla pełniejszego obrazu warto rzucić okiem na poczynania drugiej strony w tym coraz bardziej
rozszerzającym się konflikcie. „Badania nad wykorzystaniem energii atomowej rozwijały się ze
wzrastającą szybkością od stycznia 1939 roku, kiedy to Liza Meitner wyjaśniła, że atom może ulec
rozszczepieniu. W chwili gdy zostałem wprowadzony na scenę, były już one w pełnym toku” - pisał
później gen. L. R. Groves, mianowany w roku 1942 kierownikiem amerykańskiego projektu budowy
bomby atomowej.
Odkrycie otworzyło dwie drogi poszukiwań. Większość fizyków zdawała sobie sprawę, że
rozszczepienie jądra może być wykorzystane zarówno do produkcji energii, jak też do stworzenia
superbomby, jednakże możliwość militarnego wykorzystania energii atomowej stała się przedmiotem
zainteresowania przede wszystkim tych fizyków, którzy osobiście doświadczyli hitlerowskiego
Neuordnung. Uczeni urodzeni w Ameryce, podobnie jak ich brytyjscy koledzy, nie byli przyzwyczajeni
do prowadzenia badań naukowych dla potrzeb wojskowych: to emigranci żydowscy z krajów osi
odegrali najaktywniejszą rolę w uprzytomnieniu Amerykanom niebezpieczeństwa wypływającego
z niemieckich badań atomowych. Naukowcy, którzy stymulowali w 1939 roku amerykański „Projekt
Manhattan” - Szilard, Wigner, Teller, Weisskopf i Fermi - byli wszyscy obcokrajowcami, jak podkreślał
raport Smytha, i wszyscy byli Żydami, z wyjątkiem Fermiego, (którego żona była Żydówką). Również w
Wielkiej Brytanii oś projektu stworzyli uciekinierzy spod władzy Hitlera.
17 marca 1939 roku, a więc co najmniej na miesiąc przed pierwszymi kontaktami naukowców
niemieckich z berlińskim Ministerstwem Wojny, Enrico Fermi rozmawiał w Waszyngtonie z własnej
inicjatywy z przedstawicielami Departamentu Marynarki Stanów Zjednoczonych na temat możliwości
wywołania w uranie kontrolowanej reakcji łańcuchowej z udziałem neutronów powolnych lub
wybuchowej reakcji łańcuchowej z udziałem neutronów prędkich. Fermi ostrzegał czynniki oficjalne
przed niebezpieczeństwem uzyskania przez Niemcy broni jądrowej. Czynniki oficjalne przyjęły
ostrzeżenie obojętnie. W ciągu lata niezmordowany Fermi pozyskał do pomocy Einsteina i razem z
Szilardem i Wignerem omówił możliwość uzyskania poparcia rządu z Alexandrem Sachsem,
ekonomistą z Wall Street, mającym dostęp do prezydenta. Sachs ułożył list do prezydenta, który
Einstein podpisał.
Datowany 2 sierpnia, list uprzedzał Roosevelta o możliwości skonstruowania z tego nowego
materiału wybuchowego bomb zdolnych do zniszczenia całych miast. Stany Zjednoczone
dysponowały jedynie niskoprocentowymi rudami uranu. Najważniejsze złoża znajdowały się w Kongu,
Czechosłowacji i Kanadzie. „Dowiedziałem się, że Niemcy wstrzymały20 właśnie sprzedaż uranu
z zagarniętych przez nie kopalni czechosłowackich - dodawał Einstein. - Tak szybkie podjęcie tego
rodzaju kroków jest zrozumiałe wobec faktu, że syn niemieckiego wiceministra spraw zagranicznych,
von Weizsäcker, jest związany z Instytutem im. Cesarza Wilhelma w Berlinie, gdzie powtarzane są
obecnie niektóre z amerykańskich doświadczeń z uranem”.
20 Nastąpiło to przypuszczalnie z inicjatywy profesora Esau.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 36/191
Roosevelt powołał specjalny Komitet Doradczy do Spraw Uranu, na czele z doktorem L. Briggsem,
który był szefem Państwowego Urzędu Wzorców (Bureau of Standards), podobnie jak Esau w
Niemczech. W listopadzie komitet ten zalecił rządowi udzielenie poparcia finansowego oraz
dostarczenie 4 ton grafitu i 50 ton tlenku uranu w celu przeprowadzenia pomiarów przekroju
czynnego na pochłanianie neutronów w graficie. Jednakże rząd nie przyznał poważniejszych dotacji
i na następne sześć miesięcy zainteresowanie uranem w Stanach Zjednoczonych przygasło.
7 marca 1940 roku Albert Einstein wystosował do prezydenta Roosevelta drugi list, ponownie
ostrzegając przed niebezpieczeństwem wyłaniającym się w Niemczech:
„Od chwili wybuchu wojny zainteresowanie uranem w Niemczech wyraźnie wzrosło. Dowiedziałem
się właśnie, że w największej tajemnicy przeprowadza się tam prace badawcze i że wciągnięto do nich
następny z instytutów imienia cesarza Wilhelma, a mianowicie Instytut Fizyki. Został on objęty
nadzorem rządowym i grupa fizyków pod kierunkiem C. F. von Weizsäckera przeprowadza tam
badania nad uranem wspólnie z Instytutem Chemii. Poprzedniego dyrektora urlopowano jakoby na
czas wojny”.
Niewątpliwie właśnie ów „poprzedni dyrektor”, dr Debye, narobił alarmu relacjami o badaniach nad
uranem prowadzonych w instytucie w Dahlem. Debye dotarł do Ameryki w końcu kwietnia
i opowiedział dziennikarzom o okolicznościach opuszczenia przezeń Dahlem. Władze poinformowały
go, że jego zakład będzie potrzebny do „innych celów” - Debye przeprowadził dyskretny wywiad
i dowiedział się, że większą część instytutu przeznacza się na badania nad uranem. W rezultacie kilka
dni później ukazał się w „New York Times” obszerny artykuł, opisujący w przesadnie alarmującym
tonie, jak to w Niemczech wszyscy fizycy, chemicy i inżynierowie otrzymali rozkaz „porzucenia
wszelkich innych badań i poświęcenia się wyłącznie temu zadaniu. Wszyscy ci pracownicy naukowi,
jak się dowiadujemy, pracują gorączkowo w laboratoriach Instytutu im. Cesarza Wilhelma w
Berlinie”.
W tym samym czasie wieści o niemieckich badaniach nad uranem dotarły inną drogą do Wielkiej
Brytanii, gdzie kilka grup naukowców brytyjskich wespół z emigrantami z kontynentu prowadziło
badania w podobnym kierunku co w Stanach Zjednoczonych, Francji i Niemczech. W połowie 1939
roku Ministerstwo Lotnictwa dostarczyło profesorowi G. P. Thomsonowi z Imperial College w South
Kensington pewną ilość tlenku uranu, który posłużył do szeregu doświadczeń z neutronami prędkimi
i powolnymi, z wodą i parafiną jako moderatorami. W żadnym z tych doświadczeń nie udało się
uzyskać reakcji łańcuchowej. W Liverpoolu prof. J. Chadwick na podstawie swoich doświadczeń
doszedł do wniosku, że w nie kontrolowanej reakcji łańcuchowej wykorzystywane będą zarówno
powolne jak prędkie neutrony. Przekazano mu część tlenku uranu z Imperial College. Na początku
1940 roku około 250 kilogramów tlenku uranu przesłano także do Birmingham, gdzie pracował dr
Otto Frisch, który tuż przed wybuchem wojny wybrał się na krótki pobyt do Anglii i wobec powstałej
sytuacji pozostał tam.
Nieco wcześniej Frisch wyraził w czasopiśmie naukowym pogląd, że wyprodukowanie superbomby
atomowej będzie bądź w ogóle niemożliwe, bądź tak kosztowne, że nie będzie można sobie na to
pozwolić. Jednakże w Birmingham Frisch zamieszkał z innym emigrantem, profesorem Rudolfem
Peierlsem, i wkrótce jego stanowisko w kwestii realizacji bomby uległo zmianie. Ci dwaj fizycy doszli
do wniosku, że gdyby nie ograniczać się jedynie do dziesięciokrotnego wzbogacenia uranu w izotop
235, a spróbować wydzielić pewną ilość czystego uranu-235 - ilość większą od „masy krytycznej” - to
taka bryła eksplodowałaby sama przez się z ogromną gwałtownością. Uczeni zredagowali dwa krótkie
memoriały. Pierwszy z nich był trzystronicowym omówieniem „konstrukcji superbomby”: uczeni
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 37/191
przewidywali, że wybuch bomby zawierającej 5 kilogramów czystego uranu-235 byłby równoważny
wybuchowi „kilku tysięcy ton dynamitu” zgromadzonego w jednym miejscu.
Oczywistą trudność stanowiłoby wydzielenie większej ilości czystego uranu-235. Podobnie jak
niemieckie Ministerstwo Wojny pod koniec 1939 roku, Frisch i Peierls uważali, że rozwiązanie
problemu stanowi metoda termodyfuzji Clusiusa-Dickela. Sądzili, że proces termodyfuzji powtórzonysto tysięcy razy da mniej więcej 90-procentowy uran-235.
W drugim memoriale rozesłanym w tym samym czasie Frisch i Peierls przedstawili w uproszczony
sposób mechanizm bomby z uranu-235 i omówili pokrótce jej strategiczne zalety i wady.
Przestrzegali, że ze względu na opublikowanie całej teorii „można przypuszczać”, że Niemcy zajmują
się już opracowaniem takiej broni. Rzecz byłaby trudna do wykrycia, ponieważ zakłady rozdzielania
izotopów ich zdaniem nie musiałyby mieć rozmiarów rzucających się w oczy. Proponowali zbadanie,
czy kopalnie uranu znajdujące się w rękach niemieckich są intensywnie eksploatowane i czy Niemcy
nabywali uran za granicą. Co do zakładów rozdzielania izotopów autorzy memoriału stwierdzali:
„Prawdopodobnie tego rodzaju zakłady znajdowałyby się pod kierownictwem doktora K. Clusiusa
(profesora chemii fizycznej na uniwersytecie w Monachium), wynalazcy najlepszej metody
rozdzielania izotopów. W związku z tym informacje o jego miejscu pobytu i stanowisku mogłyby
stanowić cenną wskazówkę”.
Uczeni podkreślali, że być może w Niemczech nikt jeszcze nie wpadł na pomysł skonstruowania
bomby drogą wydzielenia uranu-235, wobec czego zachowanie ich raportu w najściślejszej tajemnicy
jest zagadnieniem życiowej wagi. Jakaś nieostrożna wzmianka wiążąca rozdzielanie izotopów uranu
z możliwością produkcji bomb - choćby nawet niejasna - mogłaby naprowadzić Niemców na właściwy
ślad. Realnie biorąc, nie ma zabezpieczenia przed bombą atomową. Jedynie posiadanie takiej broni
przez aliantów może powstrzymać przeciwnika od jej użycia. Wszystko to przemawiało za
natychmiastowym rozpoczęciem prac nad bombą, niezależnie od ewentualnych dowodówdziałalności Niemców w tym kierunku.
Brytyjski komitet rządowy, powołany do zbadania „możliwości wyprodukowania bomb atomowych
w trakcie obecnej wojny”, wciąż jeszcze roztrząsał obydwa memoriały, kiedy przybył do Londynu
Jacques Allier z wiadomością o prowadzeniu przez Niemców badań jądrowych. Allier poinformował
rząd brytyjski, że Niemcy próbowali na początku roku zamówić w norweskiej fabryce większą ilość
ciężkiej wody - była mowa o dwu tonach.
10 kwietnia na pierwszym posiedzeniu komitetu Allier rozwiał ostatecznie wszelkie wątpliwości co do
przyczyny niemieckiego zainteresowania ciężką wodą: dowiedział się od Norwegów, że przedstawiciel
niemiecki zdradzał zainteresowanie francuskimi osiągnięciami w budowie bomby uranowej.
Allier dostarczył także komitetowi listę niemieckich uczonych jądrowych - wynik jego pracy
w francuskim wywiadzie - i zalecił zbadanie ich obecnego miejsca pobytu. Listę przedstawiono sir
Henry Tizardowi, który z kolei oznajmił gabinetowi wojennemu, że chociaż Allier wydawał się „bardzo
zdenerwowany”, to on sam odnosi się sceptycznie do całej sprawy. „Skądinąd wiadomość, że Niemcy
próbowali zakupić w Norwegii dużą ilość ciężkiej wody, daje do myślenia”. Mogło to wskazywać, że
Niemcy chcieli dla własnego bezpieczeństwa zawładnąć całym światowym zapasem ciężkiej wody.
Z drugiej strony, wskazane byłoby jednak sprawdzić w Union Minière, czy Niemcy przejawili podobne
zainteresowanie zakupami uranu. Jak dotąd Tizard nie miał na ten temat żadnych informacji.
Od Ministerstwa Gospodarki, w gestii którego ta sprawa się znajdowała, zażądano, by spróbowano
zabezpieczyć przed Niemcami zapasy tlenku uranu znajdujące się w Belgii. Tizard sprzeciwił się
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 38/191
zakupowi tysięcy ton tlenku uranu i zaproponował jedynie zdeponowanie go w Zjednoczonym
Królestwie. Ministerstwo działało z biurokratyczną opieszałością i kiedy armie niemieckie wkroczyły
miesiąc później do Belgii, przeważająca część zapasów uranu jeszcze się tam znajdowała.
Do czerwca 1940 roku Union Minière sprzedawała Niemcom nie więcej niż tonę różnych związków
miesięcznie. Obecnie firma otrzymała zamówienie na natychmiastową dostawę 60 ton oczyszczonegotlenku uranu dla firmy Auer w Berlinie. W ciągu następnych pięciu lat Niemcy zagarnęli z zapasów
belgijskich 3500 ton związków uranu. Pod ogólnym nadzorem doktora Egona Ihwe21 wywieziono je
do środkowych Niemiec i zmagazynowano w naziemnych pomieszczeniach starych kopalni soli w
Stassfurcie, należących do Towarzystwa Badań Przemysłowych (WiFo). Z tego ogromnego zapasu
uranianu sodu i uranianu amonu mogła teraz czerpać firma Auer surowiec na swoje potrzeby.
W maju londyńskie Ministerstwo Gospodarki otrzymało wiadomość, że Niemcy zażądali od Norsk-
Hydro zwiększenia produkcji ciężkiej wody w Vemork do 1500 kilogramów rocznie. Ministerstwo
Zaopatrzenia poczęło teraz zastanawiać się, jakie byłyby skutki wybuchu niemieckiej bomby uranowej
w sercu wielkiego brytyjskiego miasta.
Natychmiast po zajęciu Paryża, w czerwcu 1940 roku, w pracowni Fryderyka Joliot w Collège de
France zjawili się dr Kurt Diebner i prof. Erich Schumann. Najważniejszym urządzeniem
w laboratorium był na pół wykończony amerykański cyklotron. Z wyjątkiem Joliota wszyscy bardziej
znani fizycy francuscy zdążyli uciec do Londynu22. Diebner uzyskał ze strony Joliota zgodę na
uruchomienie cyklotronu. W lipcu zaczęły się prace. Na czele „grupy paryskiej” stał profesor
Wolfgang Gentner.
Niemcy zdołali odtworzyć sporą część pracy zespołu francuskiego. Sytuacja zmusiła francuskich
fizyków do opuszczenia Paryża w momencie końcowych przygotowań do zakrojonego na niewielką
skalę doświadczenia, w którym zamierzali użyć sto litrów ciężkiej wody wymieszanej z tlenkiem uranu
na coś w rodzaju pasty. Cenniejszy dla Niemców był wniosek uczonych francuskich, potwierdzającyzdanie Hartecka, że w „piecu” uranowym paliwo uranowe i moderator powinny być oddzielone od
siebie. Francuzi sugerowali umieszczenie sześcianów lub kul z substancji spowalniającej w bloku
uranowym (a nie odwrotnie). Rozmieściwszy sześciany z parafiny (parafina jako substancja bogata
w wodór jest dość dobrym moderatorem), osiągnęli zdecydowanie zachęcające wyniki, planowali
dalsze doświadczenia tego rodzaju z tlenkiem uranu lub w miarę możliwości nawet z uranem
metalicznym jako paliwem oraz z grafitem i ciężką wodą jako moderatorami, gdy okoliczności zmusiły
ich do opuszczenia Paryża. W Niemczech dopiero parę lat później dr Diebner jako pierwszy
wypróbował w stosie układ sześcianów, lecz w jego doświadczeniach uformowany w sześciany był
uran, a nie moderator.
21 Dyrektor naczelny filii Auera, Zakładów Ziem Rzadkich w Oranienburgu, i funkcjonariusz Reichsstelle Chemie,Państwowego Urzędu do Spraw Chemii. 22 Zespół prof. Joliota przed wkroczeniem Niemców do Paryża zdołał wysłać do Londynu ciężką wodę i spalićznajdujące się w laboratorium papiery zawierające wskazówki co do stanu badań atomowych we Francji.Niestety kopie tych akt wpadły w ręce Niemców wraz z dokumentami francuskiego Ministerstwa Wojny podCarité-sur-Loire.
W czasie okupacji Francji Fryderyk Joliot brał aktywny udział w Ruchu Oporu - był przewodniczącym FrontuNarodowego, organizacji inspirowanej przez FPK. W jego laboratorium wytwarzano broń dla partyzantówparyskich. W 1942 r. Joliot wstąpił do Francuskiej Partii Komunistycznej.
Wolfgang Gentner był dawnym współpracownikiem Fryderyka Joliota i nieraz w czasie wojny ratował go z rąk
gestapo. Przejmując laboratorium po uprzednim wyraźnym zezwoleniu Joliota, Gentner zobowiązał się wobecniego, że cyklotron nie zostanie użyty do badań dla celów wojennych. W 1943 r. Gentner został odwołany zParyża. - Red.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 39/191
W końcu czerwca 1940 roku w wyścigu jądrowym Niemcy znajdowały się na alarmująco wysuniętej
pozycji: nie miały wprawdzie większych ilości ciężkiej wody, ale dysponowały jej fabryką i tysiącami
ton związków uranu o wysokiej czystości, posiadały cyklotron, któremu brak było tylko wykończenia,
miały liczną kadrę fizyków, chemików i inżynierów, jeszcze nie przetrzebioną przez konsekwencje
wojny totalnej, miały wreszcie najpotężniejszy przemysł chemiczny świata.
Ponadto aż do tego czasu niemieccy uczeni mogli korzystać z niezmiernie ważnych dla prac nad
projektem broni atomowej - a otwarcie ogłaszanych w amerykańskiej prasie naukowej - wyników
badań, badań, których Niemcy nie mogliby wówczas sami przeprowadzić, W jawnych publikacjach
potwierdzono, że uran, tor i występujący w znikomych ilościach protaktyn mogą ulegać
rozszczepieniu przez neutrony - ten pierwszy zarówno przez neutrony prędkie, jak i powolne, dwa
pozostałe wyłącznie przez prędkie. Dzięki pracom opublikowanym w amerykańskim „Physical
Review” w marcu i kwietniu 1940 roku znane były Niemcom doświadczalne dowody na to, że dla
neutronów powolnych prawdopodobieństwo rozszczepienia jądra uranu-235 jest większe niż dla
prędkich i że neutrony o pewnej energii są z dużym prawdopodobieństwem wychwytywane przez
uran-238, w wyniku czego powstaje uran-23923. 15 czerwca, tuż przed nałożeniem cenzury na
publikowanie tego rodzaju prac naukowych, dwaj fizycy amerykańscy uzupełnili obraz w długim liście
do „Physical Review”: użyli oni wielkiego cyklotronu w Berkeley, by udowodnić istnienie nowego
pierwiastka „transuranowego”, znanego dziś jako pluton, a powstającego przez emisję
promieniowania beta z nietrwałego pierwiastka o liczbie atomowej 93, powstałego z uranu-239.
Autorzy listu zwrócili uwagę na szczególną trwałość plutonu: „O ile w ogóle występuje emisja cząstek
alfa, półokres ze względu na rozpad alfa musi być rzędu miliona lub więcej lat”. Opublikowanie tego
listu spowodowało poważne zaniepokojenie w Wielkiej Brytanii. Gdyby teoria Bohra i Wheelera
okazała się słuszna - a wszystkie doświadczenia w Stanach Zjednoczonych miały na celu sprawdzenie
jej słuszności - wówczas ten nowy pierwiastek o liczbie atomowej 94, czyli pluton, powinien być
również substancją rozszczepialną, podobnie jak uran-235. Kilku naukowców zdało sobie natychmiast
z tego sprawę przeczytawszy ów list w „Physical Review”. W istniejącej sytuacji było pożałowaniagodne, że taka informacja mogła w ogóle zostać opublikowana. Na żądanie sir Jamesa Chadwicka
władze brytyjskie wysłały do Stanów Zjednoczonych notę protestacyjną.
Kiedy władze brytyjskie zwróciły się z zapytaniem, jakie postępy osiągnęli Amerykanie, zapewniono
je, że prace nad uranem prawdopodobnie nie będą miały większego znaczenia militarnego. Było im
wiadome wprawdzie, że w Niemczech prowadzone są badania uranu, wierzono jednak, że fizykom
niemieckim udało się zwieść władze Rzeszy co do terminu, w którym można będzie wykorzystać
osiągnięcia w praktyce po to, by pozwolono im pracować w spokoju nad bardziej im
odpowiadającymi problemami.
Do pewnego stopnia było to prawdziwe. Z najróżniejszych przyczyn trzeźwo oceniający rzeczywistośćnaukowcy nie próbowali jeszcze zainteresować rządu niemieckiego budową bomby atomowej.
Niemniej jednak ich prace prowadziły w tym kierunku. Carl Friedrich von Weizsäcker, teoretyk, był
gorliwym czytelnikiem „Physical Review”. W drodze do pracy kilkakrotnie wystraszył wścibskich
współpasażerów berlińskiego metra studiowaniem tego amerykańskiego periodyku, nieświadom ich
podejrzliwych spojrzeń. W lipcu, jeszcze zanim otrzymał najnowszy, czerwcowy numer pisma, doszedł
na drodze teoretycznej do podobnych wniosków dotyczących produktów rozpadu uranu-238, do
23 Na przykład w liście z 3 marca Alfred O. Nier z uniwersytetu Minnesota oraz trzej fizycy z UniwersytetuColumbia w stanie Nowy Jork pisali do „Physical Review”, że udało im się wyizolować niewielką ilość uranu -235
za pomocą spektrometru masowego i ustalić, iż „uran-235 jest izotopem odpowiedzialnym za rozszczepienieprzez neutrony powolne”. 3 kwietnia ci sami fizycy w liście do tegoż czasopisma donos ili o podobnych wynikach
uzyskanych za pomocą znacznie większych ilości rozdzielonych tą samą metodą izotopów uranu.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 40/191
których dwaj wspomniani fizycy amerykańscy doszli na drodze doświadczalnej. Właśnie w wagonie
metra Weizsäcker wpadł na myśl, że jądro uranu-238 przez wychwyt neutronu może przekształcić się
w jądro nowego pierwiastka, który będzie materiałem rozszczepialnym, podobnie jak uran-235 -
mając nad nim tę istotną wyższość, że jako chemicznie różny da się oddzielić stosunkowo prostymi
metodami chemicznymi od uranu napromienionego w stosie atomowym. Weizsäcker pomylił się
tylko w jednym punkcie: uważał, że proces rozpadu zatrzyma się na pierwiastku o liczbie atomowej93 (neptunie), i temu pierwiastkowi przypisał zdolność rozszczepiania się i własności wybuchowe
cechujące uran-235. Tymczasem, jak niebawem wykazali Amerykanie oraz niezależnie od nich dwaj
fizycy w Cambridge, neptun rozpada się na następny z kolei pierwiastek o liczbie atomowej 94
(pluton), i to był właśnie ów stabilny kandydat na materiał wybuchowy.
Zarówno neptun jak i pluton zostały już w czerwcu 1940 roku zidentyfikowane przez wiedeńskich
fizyków J. Schintlmeistra i F. Herneggera, lecz donieśli oni o swoim odkryciu dopiero pod koniec roku.
Tymczasem Weizsäcker napisał dla Ministerstwa Wojny pięciostronicowy raport „o możliwości
uzyskania energii z uranu-238”, w którym nadmienił, że nowy pierwiastek produkowany przez
napromienianie uranu w reaktorze mógłby znaleźć trojakie zastosowanie, w tym jedno „jako materiał
wybuchowy”.
IV
Zanim uczonym niemieckim zaświtała koncepcja wykorzystania plutonu, zaatakowali oni problem
oddzielania uranu-235 na skalę przemysłową. Zgodnie z przypuszczeniami Frischa i Peierlsa nadzieje
ześrodkowały się głównie na metodzie termodyfuzji gazowej Clusiusa-Dickela. Jeśli dziś dziwi kogoś,
że w dziedzinie rozdzielania izotopów uranu początki były tak trudne, niech uprzytomni sobie, że aż
do roku 1940 nie znano żadnej metody rozdzielania izotopów na większą skalę, z wyjątkiem izotopów
wodoru, a i to było możliwe tylko dzięki dużej - stuprocentowej - różnicy mas atomowych.
W ciągu maja profesor Harteck i dr Groth badali w Hamburgu silnie korozyjne działanie bardzo
czystego, gazowego sześciofluorku uranu. Próbki stali, lekkich stopów i niklu wystawiono na przeciąg
czternastu godzin na działanie gazu w temperaturze 100°C, a następnie zmierzono przyrost ciężaru.
Ciężar niklu nie uległ zmianie. Przy powtórzeniu próby w 350°C nikiel także najlepiej oparł się korozji.
Stal okazała się całkowicie nieodporna. W owym czasie nikiel był w Niemczech jednym
z najtrudniejszych do zdobycia metali - przykład przewrotności całego problemu uranowego. 10 lipca
niemieckie Ministerstwo Wojny zwróciło się do specjalisty od rozdzielania izotopów, profesora Karla
Clusiusa z Monachium, z pytaniem, czy nie mógłby zaproponować czegoś innego zamiast
sześciofluorku uranu. Po ośmiu dniach Clusius odpowiedział, że jedynym znanym lotnym związkiem
uranu, godnym ewentualnie uwagi, byłby pięciochlorek uranu, ale tu można się było spodziewać
jeszcze większych trudności. Być może, nadawałyby się także karbonylek uranu lub
karbonylowodorek czy karbonylochlorek. Na razie nie było wyboru, trzeba było kontynuować pracę
z sześciof luorkiem. Zakłady koncernu I. G. Farben w Leverkusen, mające duże doświadczenie
w produkcji związków fluoru, uruchamiały dużą instalację do wytwarzania tego złośliwego gazu.
Przeczuwając, że metoda Clusiusa-Dickela nie da rezultatów, ten czy ów niemiecki uczony
proponował jakąś bardziej egzotyczną metodę rozdzielania izotopów uranu bądź wzbogacania uranu
w izotop U-235. Clusius sam doradzał Ministerstwu Wojny poszukiwanie metod, w których byłby
używany ciekły, a nie gazowy związek uranu: „Nasze dotychczasowe doświadczenie z lotnymi
związkami uranu każe przypuszczać, że jedynie proces odbywający się w fazie ciekłej mógłby ruszyć
sprawę z miejsca”. Mniej więcej w tym samym czasie R. Fleischmann, fizyk z Heidelbergu, zgłosiłpodobną propozycję, sugerując modyfikację metody użytej przez Ureya do wzbogacania azotu
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 41/191
w izotop N-15. Metoda Fleischmanna, oparta podobnie jak pomysł Clusiusa na zasadzie podziału
Nernsta, polegała na mieszaniu roztworu azotanu uranylu w wodzie z roztworem tego samego
związku w eterze. Teoretycznie jony uranu-235 winny koncentrować się silniej w eterze i mogłyby
zostać oddzielone metodami fizycznymi.
Clusius pracował nad swoją nową metodą od stycznia 1940 roku. W maju mógł już donieść o„obiecujących rezultatach” doświadczenia pilotującego, w którym rozdzielano jony sodu i litu. Kiedy
jednak wraz z M. Maierhauserem zabrał się do pierwiastków o bardziej zbliżonych własnościach,
mianowicie do pierwiastków ziem rzadkich, spotkało go niepowodzenie. Wobec tego porzucił ów
najprostszy wariant na rzecz bardziej skomplikowanej metody „przeciwprądu”. W monachijskim
laboratorium ustawiono metalową, a później szklaną kolumnę rozdzielczą i zaczęły się doświadczenia,
mające na celu znalezienie najodpowiedniejszych soli uranu. Doświadczenia pilotujące, w których
użyto soli pierwiastków ziem rzadkich, mianowicie nadchloranu neodymu i itru, pozwalały sądzić, że
metoda rozdzielania izotopów w fazie ciekłej ma pewne szanse powodzenia.
Na specjalnej konferencji w sprawie rozdzielania izotopów, która odbyła się w ramach zjazdu
Towarzystwa Naukowego im. Bunsena w Lipsku w październiku 1940 roku, podkreślano trudnościprzystosowania jakiejkolwiek znanej metody do masowej produkcji uranu-235. W. Walcher omówił
elektromagnetyczną metodę otrzymywania mikroskopijnych ilości uranu-235 w spektroskopie
masowym. Prof. H. Martin przedstawił pracę wykonaną przez instytut w Kilonii nad nową metodą
rozdzielania izotopów w ultrawirówkach w połączeniu ze specjalną techniką „powielania”.
W pierwszych dniach wojny ministerstwo poleciło telefonicznie Martinowi, żeby poinformował Urząd
Uzbrojenia Armii o swoich osiągnięciach w dziedzinie rozdzielania izotopów, ponieważ mogą być
„przydatne dla badań jądrowych”. Polecono mu jak najszybciej zakończyć budowę pierwszego
prototypu, lecz wciąż jeszcze istniały jakieś nie rozwiązane problemy techniczne. Wszystko zdawało
się wskazywać, że żadna z metod nie nadaje się do produkcji większych ilości uranu-235. Po
zakończeniu zjazdu fizycy zabrali się do problemu na nowo.
Największą przeszkodą w rozwoju badań naukowych w Niemczech była postawa rządu wobec nauki.
W pierwszym roku wojny cała niemiecka gospodarka była nastawioną na wojnę błyskawiczną: nagłe
uderzenie przeważającymi siłami przy użyciu broni konwencjonalnych okazało się skuteczne w Polsce,
Norwegii i wreszcie we Francji. Jeżeli laboratorium nie posiadało przed wybuchem wojny jakiegoś
przyrządu, nie mogło liczyć na szybkie otrzymanie go teraz.
Najdotkliwiej odczuwali fizycy niemieccy brak cyklotronu, podstawowego narzędzia ataku na jądro
atomowe. Właśnie za pomocą cyklotronu Amerykanie wyprodukowali niewielką ilość plutonu, co
umożliwiło im zbadanie jego własności na długo przed uruchomieniem pierwszego stosu atomowego.Dopiero w 1938 roku Instytut Fizyki im. Cesarza Wilhelma w Heidelbergu, kierowany przez Bothego,
mógł rozpocząć budowę cyklotronu. Wobec braku pracowników i priorytetu w dostawach
materiałów budowa przeciągała się jednak i uruchomienie cyklotronu nastąpiło dopiero w końcu
1943 roku. Na początku 1940 roku baron Manfred von Ardenne, wybitny specjalista w tej dziedzinie,
próbował namówić profesora Philippa, który zajmował się w instytucie Hahna wyposażeniem, by
wystarał się u marszałka Göringa o subwencję na budowę wielkich urządzeń do „rozbijania atomów”.
Philipp odpowiedział, że byłoby nietaktem działać za plecami władz Towarzystwa im. Cesarza
Wilhelma, skarżąc się równocześnie, że Bernhard Rust, minister oświaty, najwyraźniej niechętnie
odnosi się do badań jądrowych.
Von Ardenne zaczął się rozglądać za źródłem większych funduszów i dowiedział się niebawem, że
Ministerstwo Poczty posiada bogaty dział badań naukowych. Von Ardenne udał się osobiście do
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 42/191
ministra poczty Ohnesorgego i wyjaśnił mu w przystępny sposób odkrycie Hahna i wynikającą z niego
możliwość stworzenia bomby atomowej. Zwrócił szczególną uwagę na wzmianki o „zastosowaniu
reaktorów uranowych do napędu statków” w komentarzu do amerykańskich planów rozwoju floty.
Przy okazji osobistych kontaktów pomiędzy instytutem w Dahlem a jego prywatnym laboratorium w
Lichterfelde von Ardenne spytał wprost Hahna i Heisenberga, ile czystego uranu-235 potrzeba do
wywołania eksplozji. Powiedziano mu, że wystarczy zaledwie parę kilogramów. „W trakcie tychrozmów - wspomina von Ardenne24 - wyraziłem pogląd, że uzyskanie kilku kilogramów czystego
uranu-235 za pomocą separatora elektromagnetycznego o dużej wydajności (który już mamy na
rajzbrecie) jest technicznie możliwe, trzeba tylko, by rząd Rzeszy powziął decyzję skierowania do tej
pracy zespołów badawczych wielkich zakładów elektrotechnicznych”.
Argumentacja von Ardenne wywarła takie wrażenie na ministrze poczty, że postarał się wkrótce o
audiencję u Hitlera i poinformował go o możliwości skonstruowania bomby uranowej. Führer miał
wówczas, pod koniec 1940 roku, inne sprawy na głowie, a wierząc w totalne zwycięstwo za parę
miesięcy, nie był skłonny przywiązywać do tego problemu takiego znaczenia, jak rządy państw
alianckich. W każdym razie podkpiwał sobie, jak mówiono, że wszyscy ministrowie łamią sobie głowy,
jak wygrać wojnę, a tu minister poczty przynosi gotowe rozwiązanie.
Ohnesorge wrócił rozczarowany i zły, ale nie załamany na duchu. Zdecydował się poprzeć projekt von
Ardenne w ramach badań naukowych Ministerstwa Poczty. Na polu badań jądrowych działały więc
już trzy frakcje: grupa naukowców związanych z doktorem Diebnerem - Berkei, Czulius, Herrmann,
Hartwig i Kamin - pracująca w laboratorium Urzędu Uzbrojenia Armii w Gottow; naukowcy związani
z laboratorium von Ardenne i wreszcie instytuty fizyki Towarzystwa im. Cesarza Wilhelma.
Pojawienie się na scenie von Ardenne pozostałe laboratoria przyjęły podejrzliwie i z niechęcią. Jego
wykształcenie i styl pracy były zbyt nietypowe. Von Ardenne przez cztery semestry słuchał wykładów
fizyki, matematyki i chemii na berlińskim uniwersytecie, ale nie był regularnym studentem, nie
należał też do otaczającej Heisenberga grupy egzaltowanych fizyków-teoretyków. Być może, właśnie
z inicjatywy Heisenberga von Weizsäcker odwiedził 10 października laboratorium von Ardenne i „z
wielkim naciskiem” oświadczył, że zarówno on jak i Heisenberg uważają stworzenie bomby atomowej
za niemożliwe z przyczyn technicznych: ze wzrostem temperatury efektywny przekrój czynny uranu
na rozszczepienie będzie malał, wobec czego reakcja łańcuchowa przedwcześnie wygaśnie. Von
Ardenne nie mógł mu nie uwierzyć. Zrezygnował z idei separatora i ograniczył się do przekonywania
swojego ministra o konieczności budowy w Niemczech urządzenia „do rozbijania atomów”. Pod
koniec roku Ohnesorge dostarczył funduszów na skonstruowanie generatora elektrostatycznego van
de Graaffa w laboratorium von Ardenne w Lichterfelde. Utworzył też drugi ośrodek badań jądrowych
Ministerstwa Poczty w Miersdorfie pod Berlinem, gdzie zainstalowano generator kaskadowy Philipsa.
Oba ośrodki rozpoczęły prace nad budową 60-tonowego cyklotronu z funduszów MinisterstwaPoczty. Na razie Niemcy mogli liczyć tylko na cyklotron paryski. We wrześniu 1940 roku prof.
Wolfgang Gentner, czołowy niemiecki specjalista od cyklotronów, który pracował u Lawrence’a w
Kalifornii, udał się do Paryża do laboratorium Joliota, aby wziąć udział w wykończeniu urządzenia.
V
Wśród materiałów zdobytych przez Niemców w Belgii znajdowała się duża ilość uranianu sodu. Dwie
tony tego związku przewieziono do Berlina, gdzie posłużyły jako podstawowy materiał do
24 Z nie opublikowanego rękopisu pamiętników M. von Ardenne, Ein glückliches Leben für Forschung undTechnik , przewidzianych do wydania około 1972 r. przez „Verlag der Nation”, Berlin, NRD.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 43/191
doświadczenia przeprowadzonego przez G. von Droste. Związek zawierał oczywiście zanieczyszczenia
i był bardzo wilgotny. Zapakowano go w 2000 papierowych torebek i ułożono w blok metrowej
wysokości - doświadczenie miało pewne podobieństwo do doświadczenia przeprowadzonego cztery
miesiące wcześniej w Hamburgu przez Hartecka. Von Droste spodziewał się, że papier i woda
podziałają do pewnego stopnia jako moderator, podczas gdy Harteck użył suchego lodu. Z tego
eksperymentu nic nie wynikło poza wnioskiem, że do budowy stosu należy użyć uranu możliwiedobrze oczyszczonego.
Było to ostatnie z doświadczeń improwizowanych w nieodpowiednich warunkach: na początku
października 1940 roku „Virushaus” oddany został do użytku. Laboratorium, zbudowane pod
kierunkiem doktora Karla Wirtza, mieściło się w drewnianym baraku na terenie Instytutu Biologii i
Badań nad Wirusami, w sąsiedztwie Instytutu Fizyki. Gdyby cokolwiek się wydarzyło - tłumaczono -
uniknęłoby się dzięki temu skażenia całego instytutu. Głównym elementem „Virushausu” była
okrągła, obmurowana cegłami studnia o głębokości dwóch metrów, znajdująca się w głębi
laboratorium. Wodę i prąd doprowadzono z Zakładu Hodowli Wirusów. Studnię reaktora można było
napełnić zwykłą wodą służącą jako reflektor i osłona, a pompy o dużej wydajności mogły w razie
potrzeby opróżnić ją w ciągu godziny. Do podnoszenia i opuszczania ciężkiego zbiornika reaktora
zainstalowano suwnicę. W innych pomieszczeniach znajdowały się pompy, wyposażenie
laboratoryjne i pomiarowe oraz zaopatrzony w osłony pojemnik na źródło neutronów. Projektanci
laboratorium jedynie marginesowo uwzględnili możliwość utraty kontroli nad stosem uranowym - co
zawsze mogło się zdarzyć, mimo wszelkich środków ostrożności i mimo że wyniki obliczeń przeczyły
tej możliwości. Wzięli ją jednak pod uwagę o tyle, że na wszelki wypadek zaprojektowali ściany i dach
budynku z lekkiego, nietrwałego materiału. Po pierwszej podobnie ryzykownej próbie wszystkie
amerykańskie stosy były budowane w rejonach nie zamieszkanych. „Virushaus” znajdował się
w samym centrum Berlina.
Berlińscy naukowcy zdawali sobie jednak sprawę, że praca z tlenkiem uranu jest niebezpieczna. Choćpraktycznie nie promieniotwórczy, jest jednak silnie toksyczny, przed wejściem do „Virushausu”
pracownicy musieli wkładać specjalne ubiory ochronne, buty, okulary i maski gazowe. W tym właśnie
budyneczku w grudniu 1940 roku prof. Heisenberg, von Weizsäcker, Wirtz i dwaj inni fizycy zaczęli
budować swój pierwszy stos uranowy. Kopulasto sklepiony cylinder aluminiowy o wysokości 1,4
metra i o tej samej średnicy załadowano grubymi warstwami tlenku uranu przedzielonymi cienkimi
warstwami parafiny, mającej pełnić funkcję moderatora. Cały zestaw umieszczono w studni
wypełnionej wodą, która miała służyć jako osłona przed neutronami. Fizycy nie wiedzieli, czego
właściwie oczekują. Z ostatnich obliczeń K. H. Höckera wynikało, że stos z tlenku uranu powinien
produkować neutrony nawet przy użyciu parafiny jako moderatora. Umieszczono źródło neutronów
w kanale w samym środku stosu i rozpoczęto pomiary strumienia neutronów wewnątrz stosu,
w różnych odległościach od źródła. Nie zaobserwowano ani śladu reakcji łańcuchowej: neutrony
emitowane przez źródło radowo-berylowe były bezużytecznie pochłaniane wewnątrz stosu. Kilka
tygodni później powtórzono eksperyment. Tym razem 6800 kilogramów tlenku uranu rozmieszczono
na dwa różne sposoby w tym samym co poprzednio, sklepionym cylindrze i znów użyto parafiny jako
moderatora. Żadna z konfiguracji nie dała lepszych wyników niż pierwsza próba z grudnia 1940 roku.
Heisenberg przekonał się, że nie można zbudować działającego stosu uranowego moderowanego
zwykłą wodą lub parafiną. Pozostawała więc tylko ciężka woda - wciąż jeszcze nieosiągalna
w większych ilościach.
Profesor Heisenberg w dalszym ciągu dzielił swój czas pomiędzy Lipsk i Berlin. W Lipsku Döpel
przygotowywał podobne doświadczenie z tlenkiem uranu i parafiną, z tą różnicą, że w swoim stosierozmieścił materiały w postaci czterech kulistych koncentrycznych warstw przedzielonych cienką
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 44/191
warstwą aluminium. Ten trudny eksperyment planowano już od czerwca 1940 roku. Döpelowi nie
powiodło się, podobnie jak jego berlińskim kolegom. W tym okresie badań najcenniejsze wyniki
osiągnięto w Heidelbergu, gdzie prof. Walther Bothe i dr Flammersfeld wymieszali w wielkiej
kamiennej kadzi około 4,5 tony tlenku uranu z 435 kilogramami wody i zmierzyli z bardzo dużą
dokładnością współczynnik mnożenia neutronów oraz pochłanianie rezonansowe neutronów w obu
tych substancjach. Ich pomiary potwierdziły, że teoretycznie możliwe jest zastosowanie tlenku uranu jako paliwa w stosie, jeżeli moderatorem będzie ciężka woda.
Chociaż do końca 1940 roku żaden z niemieckich fizyków jądrowych, jak się wydaje, nie poddał takiej
idei, Ministerstwo Wojny z własnej inicjatywy zdecydowało, że do przeprowadzenia rozstrzygających
prób należy użyć metalicznego uranu zamiast tlenku. Berlińska firma Auer, która dostarczała
oczyszczonego tlenku, nie miała urządzeń do redukcji tlenku do postaci metalicznej. Wobec tego
Riehl zwrócił się o pomoc do doktora Bärwinda, dyrektora Niemieckich Zakładów Rozdzielania Złota i
Srebra „Degussa”25, firmy mającej powiązania z Auerem i wyspecjalizowanej w technologii metali
szlachetnych. Współpraca Auera z tą firmą frankfurcką datowała się od lat trzydziestych, kiedy to
„Degussie” udało się zredukować tlenek toru do postaci metalicznej. Firma Auer znalazła wówczas
zastosowanie przemysłowe dla tego plastycznego metalu i „Degussa” uruchomiła przy swojej fabryce
nr 2 przy Gutleutstraße 215 niewielki zakład redukcji toru pod kierownictwem doktora Weissa. Od
1938 roku do grudnia 1940 wyprodukowano tam nieco ponad 200 kilogramów metalicznego toru.
Znaczenie tej fabryczki toru stanie się zaraz oczywiste. Właśnie z „Degussą” firma Auer zawarła
umowę na pilną dostawę wielkiej ilości metalicznego uranu, oznaczanego kryptonimem „metal
specjalny”. Ze względu na podobieństwo procesów redukcji „Degussa” mogła wykorzystać istniejący
zakład redukcji toru: oczyszczony tlenek uranu dostarczany przez firmę Auer redukowano
w temperaturze 1100°C za pomocą metalicznego wapnia z dodatkiem chlorku wapnia jako topnika,
w atmosferze gazu obojętnego - argonu. Uran produkowany przez „Degussę” zawierał pewne
zanieczyszczenia, chociaż Niemcy przedkładali taką redukcję termiczną nad standardowe metodyelektrometalurgiczne, stosowane za granicą, w przekonaniu, że metaliczny uran produkowany ich
metodą odznacza się najwyższą osiągalną czystością. W rzeczywistości metaliczny uran zawierał
więcej domieszek niż wyjściowy tlenek - pochodziły one głównie z wapnia używanego do redukcji.
W następnych miesiącach robiono próby produkcji uranu o większej czystości, na przykład metodami
elektrolitycznymi. Doktorowi Horstowi Korschingowi pracującemu w Berlinie udało się tą drogą
otrzymać niewielkie ilości metalu, lecz Riehl z firmy Auer uznał metodę za nieekonomiczną.
Z frankfurckiej „Degussy” pochodził cały metaliczny uran wyprodukowany w Niemczech w ciągu
wojny. Pierwsza partia 280,6 kilograma tego trującego i grożącego samozapłonem, ciężkiego,
czarnego proszku została wyprodukowana metodami laboratoryjnymi pod koniec 1940 roku
i dostarczona firmie Auer w Berlinie na potrzeby niemieckich badań jądrowych.
Jeśli czytelnik uważa, że w książce tej położono zbyt wielki nacisk na sprawę produkcji uranu, winien
wziąć pod uwagę, że był to dopiero koniec 1940 roku, a produkcja metalicznego uranu (w postaci
proszku) była już w Niemczech opanowana z nominalną zdolnością wytwórczą około jednej tony
miesięcznie - natomiast w Stanach Zjednoczonych metalicznego uranu nie produkowano prawie
wcale aż do końca 1942 roku, kiedy to dostarczono Enrico Fermiemu pierwsze 6 ton do budowy
słynnego później stosu atomowego. Do chwili zbudowania historycznego stosu Fermiego w Chicago
frankfurcka fabryka „Degussy” wyprodukowała ponad 7,5 tony metalicznego uranu, z czego 99
procent oddano do dyspozycji niemieckim naukowcom w dziedzinie jądrowej. To nie niemiecki
25 Deutsche Gold- und Silberscheideanstalt. - Przyp. Tłum.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 45/191
przemysł zawiódł w projektach atomowych - zawiedli uczeni. Jak do tego doszło, jaki był przebieg
wydarzeń w 1941 roku, zobaczymy w następnych rozdziałach.
4Skutki jednego błędu
W roku 1941 w zmaganiach nauki niemieckiej z problemem uranu nastąpił kryzys. W tym samym
czasie, kiedy dla wszystkich stało się jasne, że III Rzeszy nie uda się odnieść zwycięstwa w bitwie o
Anglię, wąskie grono niemieckich uczonych zrozumiało, że ich nadzieje na rychłe opanowanie metody
rozdzielania izotopów uranu były nieuzasadnione; w tym samym czasie, kiedy włoski sojusznik Hitlera
rozniecał na Bałkanach konflikt, który miał niesłychanie utrudnić niemiecką strategię we wschodniej
Europie, kategoryczne stwierdzenie heidelberskiego profesora, że grafit nie nadaje się na moderator
w stosie uranowym, postawiło naukowców niemieckich wobec nowych skomplikowanychproblemów. O ile w końcu 1940 roku wykorzystanie energii jądrowej dla potrzeb wojskowych
wydawało się sprawą najbliższych miesięcy, to z początkiem roku 1941 uświadomiono sobie, że to, co
z daleka zdawało się kresem drogi, jest tylko zakrętem. Prawdziwy cel odsuwał się na trudną do
określenia odległość.
Wyrok wydany na grafit w styczniu 1941 roku był oparty na błędzie. Mniej więcej siedem miesięcy
wcześniej fizycy, którzy mieli za zadanie pomierzyć stałe jądrowe grafitu, przeprowadzili
doświadczenie, w którym wyznaczyli długość dyfuzji neutronów termicznych w graficie na 61
centymetrów. Profesor Bothe spodziewał się, że usunięcie zanieczyszczeń zwiększy tę stałą do
wartości przekraczającej 70 centymetrów, co by wskazywało, że czysty grafit może być użyty jako
moderator. Jako materiał tani i powszechnie dostępny grafit stanowiłby znakomite rozwiązanieproblemu. Na tej podstawie Urząd Uzbrojenia Armii złożył zamówienie na dostawę grafitu o
najwyższej czystości.
W styczniu 1941 roku zakończono w Heidelbergu nową serię doświadczeń, w których użyto kuli
o średnicy 110 cm z pozornie najczystszego siemensowskiego elektrografitu. Coś było jednak nie
w porządku, ponieważ nowe pomiary długości dyfuzji zamiast spodziewanych 70 centymetrów dały
zaledwie około 35 cm. Bothe wywnioskował stąd, że o ile paliwo uranowe nie zostanie w znacznym
stopniu wzbogacone w uran-235, nie może być mowy o zastosowaniu grafitu jako moderatora.
Zdaniem Bothego ewentualne zanieczyszczenia w użytym przezeń graficie - na przykład wodór lub
azot - nie mogły w takim stopniu wpłynąć na wynik26.
W ciągu poprzedniego roku prof. Joos z Getyngi próbował wytwarzać węgiel o wysokiej czystości,
wolny od śladów boru, który zawierały poprzednie próbki. Przez ogrzewanie rozmaitych
węglowodanów, między innymi różnych cukrów i mąki ziemniaczanej, Joos otrzymywał bardzo czysty
węgiel. Ponieważ jednak z doświadczeń Bothego wynikło, że nawet najstaranniejsze oczyszczenie na
26 Jest wysoce prawdopodobne, że przyczyną tak malej długości dyfuzji były jednak zanieczyszczenia - zapewne
azotem z powietrza. Niemieccy uczeni zorientowali się, że pomiary Bothego musiały być błędne, dopiero w1945 r. w trakcie doświadczenia „B-VIII” w Haigerloch, w którym użyto bloków grafitu jako reflektora. Mniejistotny błąd popełniono przy pomiarze przekroju czynnego naturalnego uranu na wychwyt neutronówpowolnych, który Volz i Haxel oszacowali na 0,1 do 0,2 ∘ 10-24 cm2, podczas gdy rzeczywista wartość wynosi aż
3,5∘
10-24
cm2
. Tę rozbieżność Niemcy dostrzegli podczas wojny i uwzględnili, dodając do wartości teoretycznejpoprawkę 2,8 ∘ 10-24 cm2, którą eufemistycznie określono jako „przekrój czynny na pochłanianie dodatkowe” -
śliczny przykład naukowego krętactwa, być może, dopuszczalnego w czasie wojny.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 46/191
nic się nie zda, wszelkie dalsze próby z grafitem i węglem ostatecznie zarzucono. Podobny błąd
popełniono w Cambridge: von Halban i Kowarski z Francji, ci sami, którzy przed rokiem
zmonopolizowali cały światowy zasób ciężkiej wody, przeprowadzili doświadczenie z grafitem
o bardzo wysokiej czystości, aby przekonać się o możliwości wywołania reakcji łańcuchowej. Ich
rezultaty były również negatywne.
Gdyby fizycy niemieccy nie zniechęcili hamburskiego fizykochemika profesora Paula Hartecka do
kontynuowania jego zakrojonych na dużą skalę doświadczeń z dwutlenkiem węgla i tlenkiem uranu,
rozpoczętych w 1940 roku, prawdziwa wartość współczynnika pochłaniania neutronów w węglu
pozbawionym zanieczyszczeń zapewne byłaby już wówczas znana. Tak zaś, jak się sytuacja
przedstawiała, błąd Bothego nie został zakwestionowany przez nikogo równego mu autorytetem.
Podczas gdy w Niemczech grafit i węgiel uznano za bezwartościowe, w Stanach Zjednoczonych dwa
lata później uruchomiono pierwszy reaktor atomowy na świecie, w którym moderatorem był właśnie
grafit. Podobnie moderowane grafitem były reaktory w Hanford (USA) służące do produkcji plutonu.
Natomiast w Niemczech wszystkie plany związane z energią jądrową były teraz uzależnione od
cienkiej strużki ciężkiej wody spływającej powoli z zakładu końcowego wzbogacania w Vemork.
Urząd Uzbrojenia Armii polecił doktorowi Karlowi Wirtzowi, wybitnemu fizykowi z Instytutu im.
Cesarza Wilhelma w Dahlem, przeprowadzenie inspekcji fabryki ciężkiej wody w Vemork. Wirtz został
wciągnięty do współpracy nad „projektem U”, ponieważ już przed wojną zajmował się ciężką wodą,
a mianowicie wyznaczaniem jej parametrów fizycznych, w szczególności ciężaru właściwego. Wysoki,
szczupły, o szybkim, nerwowym sposobie mówienia, został z czasem jednym z czołowych uczonych
niemieckiego programu badań jądrowych. Wirtzowi nieobce było nazwisko naczelnego inżyniera
fabryki w Vemork, doktora Jomara Bruna: razem z profesorem Leifem Tronstadem Brun napisał
klasyczną pracę na temat gęstości ciężkiej wody.
Wirtz miał za zadanie ustalić, o ile można podnieść zdolność produkcyjną fabryki. Dotychczasowa
produkcja ciężkiej wody była obliczona na zaspokojenie niewielkich potrzeb instytutów naukowych.Norsk-Hydro nie była w stanie sprostać zapotrzebowaniu niemieckiego Ministerstwa Wojny,
szacowanemu na wiele ton. Wirtz stwierdził, że fabryka produkuje ciężką wodę bardzo kosztowną
metodą, wymagającą ponownego utleniania wzbogaconego wodoru i powtórnej elektrolizy.
Przekonał się także, ze nawet w idealnych warunkach wyprodukowanie jednego grama ciężkiej wody
wymaga 100 kilowatogodzin energii elektrycznej. Ponieważ w Niemczech ta ilość energii
kosztowałaby jedną markę, budowa fabryki w Rzeszy była nie do pomyślenia, nawet gdyby niemiecka
energetyka mogła sprostać takiemu zapotrzebowaniu.
Skutki błędu w pomiarach parametrów grafitu byłyby mniej poważne, gdyby Niemcy znali tanią i efektywną metodę wzbogacania uranu, to jest zwiększania zawartości uranu-235 w naturalnym
uranie, ponieważ dysponując paliwem wzbogaconym w ten izotop, mogliby użyć jako moderatora
nawet zwykłej wody. Jednakże na początku 1941 roku Harteck i Jensen zmuszeni byli przyznać się do
porażki: metody Clusiusa-Dickela nie dało się zastosować do sześciofluorku uranu. W hamburskim
laboratorium ustawiono niklową rurę o podwójnej ściance o wysokości przeszło czterech metrów.
Ściankę wewnętrzną rury ogrzewano przegrzaną parą, a ściankę zewnętrzną chłodzono.
Sześciofluorek przepompowywano pomiędzy ściankami rury, jednakże bez rezultatu. W fabryce I. G.
Farben w Leverkusen ci sami uczeni ustawili jeszcze większą kolumnę, o wysokości pięć i pół metra,
i podjęli dalsze próby. Aparatura okazała się skuteczna w przypadku ksenonu, udało się też przy jej
pomocy zwiększyć zawartość węgla-13 w metanie, lecz dla sześciofluorku uranu przy tychtemperaturach, przy których prowadzono próby, efekt był żaden. Po 17 dniach pracy otrzymano
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 47/191
zaledwie jeden gram sześciofluorku o dwukrotnie zwiększonej zawartości uranu-235, efekt poniżej
jednego procenta. Monachijski fizykochemik L. Waldmann sugerował, że przyczyną tych znikomych
rezultatów mógł być rozkład cząsteczki sześciofluorku uranu pod wpływem wysokiej temperatury,
lecz to przypuszczenie okazało się niesłuszne. Jak dotąd nie znaleziono jednak innego gazu. Zgodnie
z przewidywaniami Clusiusa pięciochlorek uranu okazał się nieodpowiedni, ponieważ nawet
w nieobecności wody rozkładał się na czterochlorek i wolny chlor.
Oparte na podobnej zasadzie doświadczenie, w którym ogrzewany drut znajdował się w rurze
szklanej, przygotowywał pod koniec 1940 roku w Heidelbergu R. Fleischmann. Opierając się na
rozważaniach teoretycznych, uczony żywił nadzieję, że tą metodą uda się rozdzielić izotopy uranu. Na
wiosnę 1941 nadzieje rozwiały się bezpowrotnie. Ponieważ nie spodziewano się żadnych trudności,
nie zajmowano się poważniej innymi rozwiązaniami, z wyjątkiem eleganckiej metody rozdzielania
izotopów w układzie ciecz-ciecz, nad którą pracowali w Monachium Clusius i jego współpracownicy.
Udało im się potwierdzić w praktyce skuteczność techniki „przeciwprądu”, lecz zastrzegali się, że
trzeba jeszcze znaleźć odpowiedni rozpuszczalny związek uranu.
Przed naukowcami, którzy spotkali się w końcu marca na naradzie, rysowały się smętne perspektywy.Prof. Harteck donosił Ministerstwu Wojny o impasie, w jakim się znaleźli:
„Konferencja wykazała, że dwa problemy wymagają rozwiązania pilniej niż jakiekolwiek inne:
1. produkcja ciężkiej wody;
2.
rozdzielanie izotopów uranu.
Z tych dwu problemów pierwszy rokuje lepsze nadzieje na najbliższą przyszłość, ponieważ aktualne
teorie sugerują, że reaktor z ciężką wodą [jako moderatorem] będzie działał nawet na
niewzbogaconym uranie. Niezależnie od tego produkcja dużych ilości ciężkiej wody do reaktora
uranowego jest nieporównywalnie tańsza i prostsza niż dwu- lub trzykrotne wzbogacenie uranu
w izotop U-235, niezbędne, o ile mamy poprzestać na zwykłej wodzie [jako moderatorze]”.
Drugi ze stojących przed nimi problemów - konkludował Harteck - wart jest wzięcia pod uwagę
„ jedynie w zastosowaniach specjalnych, gdzie koszt jest sprawą drugorzędną”, chyba że zostanie
tymczasem wynaleziona lepsza metoda rozdzielania izotopów uranu. Przez „zastosowania specjalne”
Harteck rozumiał broń atomową.
W maju Harteck i Wirtz złożyli kolejną wizytę w zakładach Vemork, aby przekonać się, czy
proponowane przez Wirtza sposoby powiększenia zdolności produkcyjnej fabryki są realne. Spotkali
się tu po raz pierwszy z doktorem Brunem, naczelnym inżynierem zakładów. Niemcy zachowywali
tajemnicę co do przeznaczenia ciężkiej wody, lecz Brun zorientował się, że przywiązują do niej wielką
wagę.
Przed Niemcami stał wciąż niepokonany, jak się zdawało, problem wzbogacania uranu. Tym razem
Ministerstwo Wojny zdecydowało się sfinansować kilka projektów. Autorem pierwszego z nich był dr
Erich Bagge, asystent z lipskiego instytutu Heisenberga, ten sam, który pomagał Diebnerowi
w pierwszej fazie organizacji „projektu U”.
W miesiąc po konferencji lipskiej w sprawie rozdzielania izotopów (która miała miejsce
w październiku 1940 roku, patrz str. 86) Bagge napisał pracę, która wskazywała na zupełnie nową
możliwość wydajnego wzbogacania mieszanin izotopowych w składnik występujący w niewielkiej
ilości. Mówiąc w uproszczeniu, chodziło o wytworzenie wąskiej „wiązki molekularnej” danej
substancji i przepuszczenie jej przez układ dwu wirujących przesłon. Pierwsza z nich dzięki systemowiotworów na przemian przepuszcza lub zatrzymuje lecące cząsteczki, czyli tnie wiązkę jak gdyby na
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 48/191
„paczki”. W każdej „paczce” cząsteczki lżejsze, zgodnie z prawem rozkładu Maxwella, poruszają się
szybciej od cięższych i docierają do drugiej przesłony wcześniej. Jeśli szybkość obrotu przesłon będzie
odpowiednio dobrana, cząsteczki lżejsze zdążą przejść przez otwory w drugiej przesłonie, a cząsteczki
cięższe zostaną zatrzymane. W przypadku uranu przepuszczone przez drugą przesłonę atomy
lżejszego izotopu miały być zbierane w odpowiednim zbiorniku. Całość przypominała nieco
fantastyczne rysunki Heatha Robinsona.
Na początku kwietnia wezwano Baggego do Urzędu Uzbrojenia Armii na rozmowę z Diebnerem. Było
to tuż przed złożeniem przez Hartecka wspomnianego raportu. Diebner przeniósł Baggego do
Instytutu Fizyki im. Cesarza Wilhelma w Dahlem i 23 kwietnia wysłał go do Paryża do pomocy przy
rekonstrukcji paryskiego cyklotronu. Przed wyjazdem do Paryża Bagge przedstawił Diebnerowi
koncepcję swego wynalazku, który nazwał „śluzą izotopową”. Bagge wciąż jeszcze znajdował się we
Francji, kiedy w końcu lipca Diebner zjawił się w Paryżu z wieścią, że sprawa rozdzielania izotopów
według jego projektu znalazła się w impasie.
Tymczasem - już po ujawnieniu się kryzysu - Basche, bezpośredni zwierzchnik Diebnera w Urzędzie
Uzbrojenia, przekazał pracę Baggego profesorowi Harteckowi z prośbą o opinię. Baggemu poleconowrócić natychmiast do Niemiec. 2 sierpnia Bagge był już w Monachium i konferował z profesorem
Clusiusem, specjalistą od rozdzielania izotopów: „Clusius uważa, że urządzenie [śluza izotopowa]
powinno działać” - pisał Bagge.
Przez następny miesiąc Bagge kursował pomiędzy Berlinem, Lipskiem i Kilonią, przeprowadzając
konsultacje ze specjalistami z różnych dziedzin, zwłaszcza z tymi, którzy mogli mu udzielić porady
w sprawie odpowiedniego pieca do odparowywania ciężkich metali - serca całego urządzenia. 11
września polecono mu stawić się w Berlinie u profesora Schumanna, kierownika wojskowych badań
naukowych: „Konferencja z udziałem doktora Basche - zanotował Bagge w swoim dzienniku. -
Wyglądało to na przesłuchanie, chyba z pomyślnym wynikiem”. Zapewne przy tej właśnie okazji
Bagge dowiedział się, co było powodem szczególnego zainteresowania rozdzielaniem izotopówuranu. Podsłuchał mianowicie dyskusję Diebnera i Baschego nad rosnącymi kosztami całego projektu:
Jak można trwonić pieniądze i wysiłek ludzki na rozdzielanie izotopów, skoro istnieje możliwość
budowy reaktora na uran naturalny z ciężką wodą jako moderatorem? Diebner odparł z miejsca, że
wprawdzie wydzielenie uranu-235 nie jest niezbędne dla realizacji reaktora, jest jednak konieczne,
jeśli uran ma być wykorzystany jako materiał wybuchowy. Dla Baggego było to pierwsze zetknięcie
się z tą możliwością.
Diebner wysłał go ponownie do Paryża - „gdzieś do połowy października”. Jednakże dopiero pod
koniec listopada Bagge wrócił do Berlina, by zreferować ostateczny projekt „śluzy izotopowej” przed
gronem ekspertów - Harteckiem, Clusiusem, Bonhoefferem, Korschingiem i Wirtzem - oraz Baschem i
Diebnerem. Tym razem powzięto stanowczą decyzję przystąpienia do realizacji pomysłu - „bez
zwłoki”, jak się wyraził Harteck. Bagge załatwił w berlińskiej firmie Bamag-Meguin wyprodukowanie
większości elementów prototypu. Od chwili napisania przezeń pierwszej pracy upłynęło dokładnie
dwanaście miesięcy.
W tym samym czasie dr Wilhelm Groth, jeden z najwybitniejszych współpracowników Hartecka
związanych z „projektem U”, rozpoczął pracę nad urządzeniem, które miało się okazać jednym
z najcelniejszych osiągnięć niemieckiego programu badań jądrowych: ultrawirówką do wzbogacania
uranu. Trzy lata wcześniej fizyk amerykański J- W. Beams przedstawił w „Review of Modem Physics”
projekt specjalnej wirówki do rozdzielania gazowych mieszanin izotopowych. Podobnie jak prof. H.
Martin z Kilonii Groth zaproponował przystosowanie tego amerykańskiego wynalazku do pracy
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 49/191
z sześciofluorkiem uranu. W tym przypadku współczynnik termodyfuzji nie wchodził w grę; natomiast
szczególną zaletą ultrawirówki było to, że współczynnik wzbogacenia zależał od różnicy mas
atomowych izotopów, które miały zostać rozdzielone - 235 i 238 - zaś ich masy bezwzględne nie miały
żadnego znaczenia.
Znalezienie firmy, która byłaby w stanie skonstruować prototyp ultrawirówki, zajęło Grothowi kilkatygodni. Na początku sierpnia rozpoczął rozmowy z doktorem K. Beyerle, głównym konstruktorem
kilońskiej firmy Anschütz, specjalizującej się w produkcji żyroskopów. Beyerle szacował koszt
prototypu na 12-15 tysięcy marek. W połowie sierpnia zlecono firmie Anschütz konstrukcję prototypu
ultrawirówki. 10 października nadeszła do Hamburga pierwsza wersja projektu technicznego,
dziewięć dni później odbyła się w Kilonii następna konferencja, a 22 tegoż miesiąca był gotów projekt
ostateczny. Firma zbudowała już silnik elektryczny ultrawirówki, osiągający 60 000 obrotów na
minutę. Dwa dni później Harteck, Basche i Diebner spotkali się w Urzędzie Uzbrojenia Armii, aby
omówić sprawę wirówki, i uznali, że firma Anschütz zasługuje na list z podziękowaniem za owocne
wysiłki.
Inne firmy były mniej skore do współpracy. Zespół hamburski początkowo planował zbudowaniewirnika ultrawirówki - który miał wytrzymywać ogromne naprężenia - ze stali o bardzo wysokiej
wytrzymałości. Zakłady Kruppa jednak, które miały dostarczyć surowca, żądały 8-miesięcznego
terminu, wobec czego zespół musiał się zadowolić stopem lekkich metali. Zjednoczone Zakłady
Lekkich Stopów w Hanowerze obiecywały dostarczyć stop „bondur” w połowie grudnia. Aby jeszcze
bardziej przyspieszyć budowę wirówki, instytut hamburski miał skonstruować wirnik i komorę
próżniową we własnych warsztatach, podczas gdy firmie Anschütz pozostawiono zagadnienie
napędu. Wszystkie elementy miały być gotowe pod koniec lutego. Podobnie jak w nieudanych
próbach zastosowania metody Clusiusa-Dickela, w doświadczeniach pilotujących gazem roboczym
miał być ksenon, a nie sześciofluorek uranu. „Teoretycznie - stwierdzał Groth w grudniu 1941 roku -
ultrawirówka winna dostarczać dziennie ponad dwa kilogramy sześciofluorku, wzbogaconego dosiedmiu procent [w uran-235]”.
Najlepszą miarą niemieckiego ducha wynalazczego jest to, że wystartowawszy na początku 1941 roku
jedynie z metodą Clusiusa- Dickela, pod koniec tego roku Niemcy mieli w fazie prób siedem metod
wzbogacania uranu: spektrograf masowy w laboratorium von Ardenne; termodyfuzję; wariant
termodyfuzji z zastosowaniem kolumny termodyfuzyjnej; „ekstrakcję” na podstawie prawa podziału
Nernsta z użyciem związków uranu w roztworach; śluzę izotopową Baggego; dyfuzję izotopów na
nośnikach metalicznych i wreszcie ultrawirówkę. Nie wzięli jednak pod uwagę dyfuzji gazowego
sześciofluorku uranu przez porowatą przegrodę - metody wynalezionej przez Niemca, Gustawa
Hertza, która z powodzeniem miała być wykorzystana przez Anglików i Amerykanów. Badania
niemieckich dokumentów wykazują, że tę możliwość całkowicie przeoczono.
Latem 1941 roku Niemcy skupili ponownie uwagę na „możliwości plutonowej”. Poprzedniej jesieni
laboratorium von Ardenne w Berlinie-Lichterfelde zyskało nowego współpracownika, profesora Fritza
Houtermansa. Jego kariera była urozmaicona. Po zwycięstwie narodowych socjalistów w 1933 roku
wyemigrował on do Związku Radzieckiego, gdzie przez kilka lat wykładał fizykę. W 1937 roku został
na rozkaz Berii aresztowany27. Amnestionowany po jakimś czasie, został przekazany władzom
niemieckim, po trzech miesiącach pobytu w więzieniu w Berlinie zwolniono go z zakazem pracy
27 Houtermans uwikłany był w proces o szpiegostwo. - Red.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 50/191
w instytutach państwowych. Profesor Max von Laue skłonił von Ardenne, aby wziął Houtermansa
pod swoje skrzydła w Lichterfelde.
Krok ten okazał się niezwykle korzystny dla von Ardenne. Houtermans rozpoczął pracę z początkiem
1941 roku. Pierwszym zadaniem, jakie mu powierzono, było oszacowanie kosztów i wydajności
różnych metod rozdzielania izotopów. Następnie zajął się pomiarami efektywnego przekrojuczynnego różnych substancji dla neutronów powolnych. Badania te musiał z konieczności
przeprowadzać ze słabymi źródłami neutronów, gdyż oba cyklotrony Ministerstwa Poczty były
dopiero w budowie.
Osiem miesięcy później była gotowa jego najpoważniejsza praca, raport „O zagadnieniu wyzwalania
jądrowych reakcji łańcuchowych”. Na 39 stronach maszynopisu Houtermans dokonał przeglądu całej
dotychczasowej teorii i po raz pierwszy przeprowadził bilans reakcji łańcuchowej podtrzymywanej
przez neutrony prędkie (tj. bez wykorzystania efektu spowalniania w moderatorze) i obliczył masę
krytyczną uranu-235, tj. ilość uranu-235, której skupienie w jedną całość spowodowałoby
spontaniczną reakcję łańcuchową z wykorzystaniem neutronów prędkich i gwałtowną eksplozję.
Różni historycy utrzymywali, że Niemcy widocznie nie zajmowali się obliczeniem masy krytycznejuranu-235 i problemem reakcji łańcuchowej wykorzystującej neutrony prędkie28. Houtermans
z pewnością zrobił jedno i drugie. Siegfried Flügge w raporcie z września 1942 roku o możliwościach
reakcji z neutronami prędkimi pisał, że otrzymanie czystego uranu-235 jest niezbędne do produkcji
„bomby uranowej”, a mniej więcej w tym samym czasie sam Heisenberg, mówiąc o możliwości
wyprodukowania bomby uranowej, w odpowiedzi na zadane mu pytanie odrzekł, że taka bomba
byłaby „wielkości ananasa”. Rok później Heisenberg posłużył się w referacie rysunkiem ilustrującym
schematycznie lawinę aktów rozszczepienia powodowanych przez neutrony prędkie w bryle uranu-
235, skorygował też obliczenia Houtermansa masy krytycznej w oparciu o nowe pomiary przekroju
czynnego uranu-235 na rozszczepienie przez neutrony prędkie, dokonane w 1943 roku przez
wiedeńskich fizyków Jentschkego i Lintnera. Praca Houtermansa kładła nacisk na pluton. Na początku lutego 1941 roku H. Volz i O. Haxel
oznajmili, że mogą przedstawić doświadczalne dowody na to, że przekrój czynny uranu-238 na
wychwyt neutronów jest znacznie mniejszy, niż sądzono dotychczas. Naturalnym następstwem tego,
podkreślali autorzy, byłaby konieczność zrewidowania koncepcji Weizsäckera uzyskiwania materiału
rozszczepialnego przez ekstrakcję plutonu, produktu rozpadu uranu-239, ze względu na małe ilości,
jakie byłyby w rzeczywistości produkowane. Houtermans nie przejął się zbytnio tymi wywodami.
Argumentował, że na tym etapie należałoby poświęcać mniej uwagi problemowi rozdzielania
izotopów, a więcej rozwiązaniom technicznym i geometrii reaktora uranowego. Ponieważ
w naturalnym uranie jest 139 razy więcej izotopu U-238 niż U-235, znacznie korzystniej byłoby skupić
uwagę na sposobach wykorzystania uranu-238, którego jest dużo, niż uranu-235, którego jest mało.„Każdy neutron, który zamiast spowodować rozszczepienie jądra uranu-235, zostaje pochłonięty
przez jądro uranu-238, tworzy tym samym nowe jądro rozszczepialne pod działaniem neutronów
termicznych”, pisał Houtermans29. Zatem reaktor uranowy, w którym zachodzi łańcuchowa reakcja
jądrowa, można uważać za urządzenie do przemiany izotopów” daleko wydajniejsze od najbardziej
28 Patrz Margaret Gowing, Britain and Atomic Energy 1939-1945, s. 30 i 42.29 Kilka miesięcy wcześniej wiedeńczykowi J. Schintlmeistrowi udało się zidentyfikować ten nowy izotop
rozszczepialny. Schintlmeister wykazał, że ten potencjalny materiał wybuchowy, będący produktem przemian jądrowych i dający się wydzielić na drodze chemicznej z zużytego paliwa reaktorowego, był nieomal na pewnopierwiastkiem nr 94 (obecnie znanym jako pluton), a nie nr 93 (neptun).
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 51/191
wydajnego separatora izotopów, jaki można by obmyśleć. Trzeba tylko opracować chemiczne metody
oddzielenia tego nowego pierwiastka od uranu napromienionego w reaktorze.
Przekonywające rozumowanie Houtermansa można uważać za punkt zwrotny w historii niemieckich
badań jądrowych. Stworzone zostały realne przesłanki postawienia na reaktor ciężkowodny. I chociaż
nigdy formalnie nie podjęto żadnej decyzji w tym kierunku, problem rozdzielania izotopów stracił naostrości.
II
Uderzającą cechą wielkich osiągnięć nauki jest ich zasadnicza uniwersalność. Najbardziej rzuca się to
w oczy w czasie wojny, kiedy to różne grupy międzynarodowej społeczności naukowców zmuszone są
pracować niezależnie, nie znając wyników innych badaczy. Potwierdzenie tej zasady stanowią
równoległe osiągnięcia naukowców zarówno państw osi, jak i aliantów w dziedzinie radaru i silników
odrzutowych.
Latem 1940 roku naukowcy pracujący w szeregu uniwersytetów po stronie sprzymierzonych,eliminując cały szereg innych możliwości, zdecydowali ograniczyć się do jednej tylko metody
rozdzielania izotopów. Metodę elektromagnetyczną, za pomocą której Nier otrzymał minimalną ilość
uranu-235, odrzucono jako zbyt kosztowną. Z innych możliwości - termodyfuzji, wirowania i dyfuzji
gazu przez porowate przegrody - tylko ten ostatni proces dawał jakieś realne szanse powodzenia.
Termodyfuzję, nazywaną przez Niemców metodą Clusiusa-Dickela, odrzucono, „ponieważ nie jest
znany żaden gazowy związek uranu, dla którego metoda ta dawałaby pomyślne wyniki”.
Metoda dyfuzji gazowej stosowana w W. Brytanii polegała na przepuszczaniu gazowego związku
uranu przez porowatą przegrodę pod precyzyjnie dobranym ciśnieniem. Jedynym gazem, jaki można
było zastosować, był ów nieprzyjemny sześciofluorek uranu. Atomy uranu-235 łatwiej dyfundują
przez przegrodę niż atomy cięższego izotopu. Proces należało powtarzać wiele, wiele razy, aby
uzyskać żądane wzbogacenie w uran-235. Urządzenie musiało więc zużywać wielkie ilości energii na
przepompowywanie gazu. Metoda nie była nowa. Stosował ją Aston w swoich wcześniejszych
badaniach nad izotopami, a zmodyfikowana we wczesnych latach trzydziestych przez Gustawa
Hertza, fizyka niemieckiego, posłużyła do rozdzielenia izotopów neonu.
W grudniu 1940 roku zespół brytyjski, kierowany przez uchodźcę z kontynentu Franza Simona,
zaprojektował wielką instalację przemysłową, wzorowaną na aparacie Hertza, o wydajności jednego
kilograma 99-procentowego uranu-235 dziennie. Zakład miał zajmować obszar 16 hektarów, a pobór
mocy miał wynosić około 60 megawatów. W tym samym miesiącu firmie ICI (Imperial Chemical
Industries) zlecono wyprodukowanie pewnej ilości sześciofluorku uranu (gazu, który w Niemczechprodukowano już w wielkich ilościach).
W Stanach Zjednoczonych w tym czasie prace były na ogół mniej zaawansowane niż w W. Brytanii,
chociaż dzięki wielkiemu cyklotronowi w Berkeley w Kalifornii badania nad plutonem posuwały się
szybko naprzód. Amerykański komitet do spraw uranu, zaalarmowany doniesieniami o stanie prac w
„Virushausie” w berlińskim Instytucie Cesarza Wilhelma, zainicjował na początku lata 1940 roku
ambitny program badań pod auspicjami Rady Badań Naukowych Obrony Narodowej, kierowanej
przez doktora Vannevara Busha. Bush uzyskał zgodę prezydenta na wymianę doświadczeń
z naukowcami brytyjskimi i w marcu 1941 roku brytyjscy naukowcy otrzymali z Waszyngtonu
pierwsze raporty naukowe. Na ich podstawie profesor Peierls stwierdził, że masa krytyczna uranu-
235 wynosi prawdopodobnie 8 kilogramów lub nawet mniej. Dwa miesiące później zawarto kontrakt z firmą Metropolitan-Vickers na budowę w W. Brytanii doświadczalnego zakładu wzbogacania uranu
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 52/191
metodą dyfuzji gazowej. Instalacja pilotująca miała się składać z dwudziestu stopni. Prace zespołu z
Cambridge nad plutonem stopniowo zarzucono, głównie z braku w W. Brytanii cyklotronu.
Niektórzy uczeni brytyjscy wyrażali wątpliwość, czy pluton będzie się nadawał do produkcji bomb.
Produkcja plutonu tak czy owak byłaby uzależniona, jak się wówczas wydawało, od wytworzenia
dostatecznej ilości ciężkiej wody potrzebnej do uruchomienia reaktora, a to był problem równietrudny jak rozdzielanie izotopów uranu.
W lipcu 1941 roku wyniki badań uczonych brytyjskich zostały zebrane w raporcie Komitetu MAUD
przy Ministerstwie Produkcji Lotniczej - komitetu rządowego, powołanego specjalnie dla spraw
energii jądrowej. Raport stwierdzał, że istnieje możliwość wyprodukowania bomby uranowej,
zawierającej około 10 kilogramów uranu-235 i równoważnej 1800 tonom TNT. Komitet ostrzegał:
„Wiadomo nam, że Niemcy przedsięwzięły wiele starań dla zapewnienia sobie dostaw substancji,
znanej jako ciężka woda. We wcześniejszym stadium prac sądziliśmy, że ta substancja może być
niezmiernie przydatna do naszych celów. W rzeczywistości okazało się, że jej przydatność do
wyzwalania energii atomowej ogranicza się do procesów, które najprawdopodobniej nie mają
bezpośredniego znaczenia militarnego. Jednakże do tej pory Niemcy mogli również zdać sobie z tego
sprawę, a należy zaznaczyć, że kierunek badań, który obraliśmy, narzuca się sam przez się każdemu
zdolniejszemu fizykowi”.
Tak więc wydawało się, że W. Brytania znajdzie się w posiadaniu materiału na pierwszą bombę
atomową już w końcu 1943 roku.
Czy Niemcom uda się wyprodukować bombę wcześniej? Wywiad podjął szereg zwykłych środków
ostrożności. Najbardziej oczywisty trop prowadzący w kierunku niemieckich projektów atomowych
wiódł przez fabrykę ciężkiej wody w Rjukan. Zaczęto dociekliwie badać wszelkie wzmianki o ciężkiej
wodzie w raportach agentów wywiadu. Depesza z Trondheimu, która nadeszła latem do Londynu,
donosząca, że Niemcy zwiększają produkcję ciężkiej wody w Rjukan, ostatecznie pobudziła wywiad
brytyjski do energiczniejszego działania. Stało się jasne, że wysiłki Niemców należy traktować
poważnie.
Kopię depeszy otrzymał dr R. V. Jones, młody pracownik działu naukowego Intelligence Service. Jones
zatelefonował do oficera kierującego norweską sekcją wywiadu, komandora-porucznika Eryka
Welsha. Welsh w czasie pierwszej wojny światowej służył na poławiaczu min, a później kierował
norweską fabryką należącą do International Paint Company. Małżeństwo z Norweżką i pewne
przygotowanie naukowe predestynowały go do zadania powierzonego mu przez -wywiad. Welsh
powiedział Jonesowi, że owszem, widział telegram z Trondheimu, lecz kto kiedy słyszał o jakiejś
ciężkiej wodzie? Jones wyjaśnił mu powagę sprawy i poprosił, by Welsh zażądał informacji o obecnejprodukcji Norsk-Hydro.
Odpowiedź, która nadeszła z Trondheimu, była szokująca: odmówiono udzielenia informacji, bowiem
zainteresowanie aliantów produkcją firmy wydało się Norwegom podejrzane. Agent z Trondheimu
zapytywał, czy za plecami wywiadu nie kryje się Imperial Chemical Industries - konkurent Norsk-
Hydro w czasach pokojowych. „Pamiętajcie - dodawał - krew jest gęściejsza od wody, choćby
ciężkiej”30. Jones musiał poskromić swoje zainteresowanie osobą anonimowego żartownisia, autora
zaskakującego telegramu. Spotkał go zresztą jesienią. Tymczasem komandor Welsh, zawodowy
pracownik Intelligence Service z pewnym tylko przygotowaniem naukowym, stopniowo przejmował
30 Trawestacja angielskiego porzekadła „krew gęściejsza niż woda” - związki krwi silniejsze od innych względów.- Przyp. Tłum.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 53/191
kontrolę nad poczynaniami wywiadu w dziedzinie atomowej ku zrozumiałemu przerażeniu doradców
naukowych, zasiedziałych w służbie Intelligence Service. W tych pierwszych latach pozycja Welsha
była niezachwiana ze względu na znaczenie norweskiego teatru wojennego. Później stał się on po
prostu niezastąpiony.
Ameryka nie przystąpiła jeszcze do wojny i amerykańskie badania naukowe wciąż nie były
przestawione na tory wojenne. Jeszcze w połowie 1941 roku laboratoria kładły nacisk na
wykorzystanie uranu jako źródła energii i dopiero gdy Waszyngton nieoficjalnie otrzymał kopię
raportu brytyjskiego Komitetu MAUD, sformułowanego jasno i niedwuznacznie, tempo prac uległo
przyspieszeniu. W tym samym czasie odezwał się pierwszy głos niepokoju moralnego: przedstawiciel
naukowy W. Brytanii w Waszyngtonie w piśmie do przewodniczącego doradczego komitetu
naukowego gabinetu zwrócił uwagę, że z chwilą, gdy uda się wyprodukować bombę uranową, pojawi
się paląca kwestia, czy w ogóle należy jej użyć? „Na przykład, czy nasz premier, prezydent Stanów
Zjednoczonych i odnośne sztaby generalne skłonne byłyby usankcjonować totalne zniszczenie Berlina
i jego okolic, jeżeli przeprowadzenie tego jednym ciosem stanie się możliwe?”
Oficjalny historyk brytyjskich badań atomowych okresu wojny tak odpowiada na pytanie o etyczny
aspekt zagadnienia: Dla naukowców brytyjskich dylemat w owym czasie w ogóle nie istniał, wszyscy,
z wyjątkiem zagorzałych pacyfistów, byli oddani sprawie zwycięstwa nad Niemcami. „Uciekinierzy z
Europy, którzy odegrali tak poważną rolę w stworzeniu bomby, byli najgłębiej ze wszystkich
zaangażowani”. Możliwość wyprodukowania bomby uranowej przez Niemców wydawała się
wówczas zupełnie realna. Wprawdzie wielu wybitnych uczonych wyemigrowało z Niemiec, ale
pozostało tam wielu innych, zdecydowanych - jak Heisenberg, Wirtz, Hahn - nie opuszczać swego
kraju. Wszystkie informacje docierające do Ministerstwa Gospodarki Wojennej ze źródeł
szwajcarskich i z Ameryki, choć ubogie w szczegóły, wskazywały na to samo niebezpieczeństwo.
W ministerstwie podejrzewano, że Niemcy wykazują zwiększone zainteresowanie portugalskimirudami uranu i że pewna kopalnia dostarcza rudę uranową do Niemiec. Ponadto do ministerstwa
dotarła informacja, jakoby Niemcy zamówili większą ilość dmuchaw typu, który mógł się nadawać dla
zakładów wzbogacania uranu metodą dyfuzji gazowej.
Większość tych informacji była papierowymi zjawami wywołanymi przeszukiwaniem śmietników
przez wywiad, lecz nie można było lekceważyć i takich drugorzędnych śladów. Jaki mógł być inny
powód powiększania przez Niemców produkcji ciężkiej wody? Z pomocą uchodźców niemieckich,
którzy opuścili swój kraj, by współpracować z Brytyjczykami, spróbowano ustalić miejsce pobytu i
wywiedzieć się o działalność ich kolegów i rywali sprzed zaledwie kilku miesięcy, fizyków jądrowych,
którzy pozostali w Niemczech. Profesor Peierls i jego koledzy zestawili dla brytyjskiego wywiadu listę
uczonych, którzy mogli coś znaczyć w niemieckich badaniach atomowych - łącznie szesnaście
nazwisk. Instytut im. Cesarza Wilhelma był tu bogato reprezentowany31.
Wywiad brytyjski nie miał w Niemczech tylu agentów, by śledzić wszystkich tych uczonych. Uznano,
że wystarczy uważne przeglądanie niemieckich periodyków naukowych i planów wykładów oraz
zbadanie trybu życia najwybitniejszych badaczy. Stopniowo wyłaniał się spójny obraz ich działalności.
31 Byli to: W. Heisenberg, G. Hoffmann, O. Hahn, F. Strassmann, S. Flügge, C.F. von Weizsäcker, J. Mattauch, K.
Wirtz, H. Geiger, W. Bothe, R. Fleischmann, K. Clusius, G. Dickel, G. Hertz, P. Harteck i G. Stetter. Z wyjątkiemGustawa Hertza, wykluczonego ze względów rasowych, wszyscy wymienieni rzeczywiście pracowali nadniemieckim „projektem U”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 54/191
Komitet MAUD zdawał sobie przez cały czas sprawę, że bez aktywnego poparcia Churchilla takie
szeroko zakrojone i budzące zastrzeżenia przedsięwzięcie będzie martwym płodem. Dołożył więc
starań, by profesor Lindemann, doradca naukowy premiera, wziął sobie do serca ich argumenty.
W związku z tym dostarczono mu kopię raportu MAUD.
27 sierpnia Lindemann wystosował do Churchilla prywatny 6-stronicowy list, poświęcony„niezwykłemu materiałowi wybuchowemu”, o którym już mu wielokrotnie wspominał, milion razy
potężniejszemu od dotychczasowych chemicznych środków wybuchowych. „Tak u nas jak i w
Ameryce, a zapewne i w Niemczech, poświęcono wiele wysiłku badaniom nad tym środkiem i wydaje
się, że pierwsze bomby mogłyby zostać wyprodukowane i użyte w ciągu, powiedzmy, dwu lat”.
Obliczenia przedstawione w raporcie MAUD Lindemann sprowadził do obrazowego skrótu: jeden
samolot mógłby zrzucić jedną dość skomplikowaną bombę ważącą zaledwie tonę, a której wybuch
byłby równoważny wybuchowi około 2000 ton TNT (trójnitrotoluenu). Poinformował też premiera, że
alianci dysponują dużymi zasobami uranu w Kanadzie i Kongu Belgijskim: „Niemcy mają mniej (w
Czechosłowacji), ale obawiam się, że dostatecznie dużo”.
Gdyby wszystko poszło dobrze, fabryka produkująca jedną bombę tygodniowo kosztowałaby 5 mlnfuntów, a ponadto odciągnęłaby pewną część siły roboczej z przemysłu maszynowego,
prawdopodobnie z produkcji turbin. Lindemann określił sprawę jasno: „Ludzie, którzy pracują nad
tym zagadnieniem, stawiają dziesięć do jednego za osiągnięciem celu w ciągu dwu lat. Ja nie
postawiłbym więcej niż dwa do jednego, a może nawet jeden do jednego. Ale jest jasne, że musimy
coś przedsięwziąć, Byłoby niewybaczalne, gdybyśmy dali się wyprzedzić Niemcom w realizacji
wynalazku, który pozwoliłby im odnieść totalne zwycięstwo lub odwrócić role po przegranej”.
Decyzja podjęcia w Wielkiej Brytanii szeroko zakrojonych badań była już w istocie powzięta, kiedy
doradczy komitet naukowy gabinetu wojennego zebrał się pod koniec września w celu
sformułowania zaleceń dla Churchilla. Przy czytaniu raportu tego komitetu należy mieć na uwadze, że
jedynymi wrogami Wielkiej Brytanii były wówczas europejskie państwa osi. Nalegając na ujęcie badań
w ramy oficjalnego programu, komitet podkreślał: „Nie trzeba dodawać, że ze względu na ogromną
siłę niszczącą tej broni rzecz idzie o najwyższą stawkę. Musimy liczyć się z możliwością, że Niemcy
prowadzą prace w tej dziedzinie i mogą w każdej chwili uzyskać rozstrzygające rezultaty.
W szczególności wiadomo, że pewien wybitny fizyk (sic!) niemiecki, profesor Hahn, od lat zajmuje się
rozszczepieniem uranu. Chociaż podjęto uprzednio pewne kroki, by skłonić firmę belgijską do
ewakuowania zapasów tlenku uranu, to jednak około ośmiu ton32, jak się przypuszcza, wpadło w ręce
Niemców po zajęciu Belgii”.
Wszystko to zdecydowanie przemawiało za rozpoczęciem w Wielkiej Brytanii prac nad bombą
uranową i nadaniem im najwyższego priorytetu. Churchill i komitet szefów sztabów, zaalarmowani
listem Lindemanna, poczynili już pewne kroki: sir Johna Andersona mianowano kierownikiem
programu badań w randze ministra. 3 września komitet szefów sztabów stwierdził, że na produkcję
bomby nie należy żałować ani czasu, ani pracy, ani materiałów, ani pieniędzy. Kierownikiem
administracyjnym projektu wyznaczono niebawem dyrektora firmy ICI, Wallace Akersa. Akers wraz ze
swym zastępcą, Michaelem Perrinem, przeniósł się do nowego biura brytyjskiego programu
atomowego (kryptonim „Tube Alloys Directorate”), w siedzibie DSIR33 na Old Queen Street 16. Stąd
wespół z komandorem Welshem Perrin kierował akcją brytyjskiego wywiadu przeciw niemieckiemu
32 Margaret Gowing, Britain and Atomic Energy 1939-1945, cytując raport komisji, zwraca uwagę na tę omyłkę i
utrzymuje, że Niemcy zagarnęli równowartość 600 ton tlenku uranu. Jednakże prof. N. Riehl poinformowałautora, że w rzeczywistości było go dużo więcej. 33 DSIR - Department of Scientific and Industrial Research. - Przyp. Tłum.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 55/191
„projektowi U”, co wchodziło także w zakres jego obowiązków. W związku z tą stroną swej
działalności zetknął się wkrótce z agentem z Trondheimu, tym samym, który ostrzegał, że Niemcy
podnoszą produkcję ciężkiej wody, i który podejrzewał, że i za żądaniami szczegółów kryje się ICI.
Agentem tym był profesor Leif Tronstad, 37-letni chemik, który wraz z Jomarem Brunem budował
przed laty fabrykę ciężkiej wody dla Norsk-Hydro. Tronstad został wkrótce szefem IV sekcjinorweskiego sztabu w Londynie, w stopniu majora, odpowiedzialnym za wywiad i dywersję i w tej
służbie miał trzy lata później ponieść śmierć w Norwegii.
W Stanach Zjednoczonych także zwrócono uwagę na możliwość wydzielenia plutonu ze stosu
uranowego i użycia go jako atomowego dynamitu. W marcu 1941 roku za pomocą wielkiego
cyklotronu w Berkeley uzyskano niewielką ilość plutonu-239. Przeprowadzone badania laboratoryjne
wykazały, że ten nowy pierwiastek ulega rozszczepieniu równie łatwo jak uran-235. W grudniu rząd
amerykański zatwierdził program prac projektowych zakładów ekstrakcji plutonu, chociaż nie było
jeszcze ani jednego czynnego stosu uranowego. W tym samym czasie, kiedy niemieckie Ministerstwo
Wojny zaczęło zastanawiać się nad celowością badań nad uranem, w Stanach Zjednoczonych
utworzona została na szczeblu rządowym specjalna komisja pod kierownictwem Roosevelta, która
miała decydować o strategii badań atomowych USA.
Z chwilą przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny w grudniu 1941 roku wstrzymano wszelkie
pozawojskowe badania nad wykorzystaniem uranu, aby skoncentrować wysiłki na produkcji bomby
atomowej. „Prezydent Roosevelt i jego doradcy obrali i prowadzili prostą politykę - tłumaczył później
amerykański sekretarz obrony - a mianowicie, nie szczędzić wysiłku dla jak najszybszego
wyprodukowania broni atomowej. Przyczyny takiej polityki były równie proste: pierwsze udane
doświadczenie z rozszczepieniem jądra atomowego miało miejsce w Niemczech w roku 1938
i wiadomo było, że Niemcy kontynuują doświadczenia”.
„W latach 1941 i 1942 - ciągnął Stimson - sądzono, że Niemcy nas wyprzedzają i sprawą życiowej wagi
było, żeby nie byli pierwszymi, którzy wprowadzą broń atomową na pole walki”.
III
Do jesieni 1941 roku badania niemieckie posunęły się naprzód mniej, niż można było się spodziewać.
Dział badań naukowych Wehrmachtu zamówił w Norsk-Hydro 1500 kilogramów ciężkiej wody. Od 9
października 1941 roku do końca roku dostarczono pierwsze 361 kilogramów. W roku 1941 niemiecki
przemysł wyprodukował ponad dwie i pół tony metalicznego uranu w postaci proszku, a frankfurcka
fabryka mogła dostarczyć co miesiąc dalszą tonę metalu. A jednak, kiedy Heisenberg i Döpel przystąpili do budowy w laboratorium w Lipsku drugiego stosu, korzystając z pierwszych dostaw
ciężkiej wody z Norwegii, wciąż jeszcze stosowali tlenek uranu, który sprawił taki zawód
w doświadczeniach prowadzonych na początku roku w Berlinie, Lipsku i Heidelbergu. Ich „stos” był
jak poprzednio zamknięty w kuli aluminiowej o średnicy 75 cm, napełnionej 164 kilogramami ciężkiej
wody i 142 kilogramami tlenku uranu w dwu warstwach otaczających źródło neutronów umieszczone
w środku. Cały zestaw był zanurzony w zbiorniku z wodą.
W dalszym ciągu nie stwierdzano wzrostu strumienia neutronów. Kiedy jednak uczeni powtórzyli
obliczenia uwzględniwszy neutrony pochłonięte w aluminium, oddzielającym poszczególne warstwy,
wynik wskazywał na dodatni bilans neutronów, rzędu 100 neutronów na sekundę. Teraz już
„poczuli”, że są na właściwym tropie. Trudno byłoby podać konkretny dzień z okresu pomiędzy
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 56/191
końcem lata 1941 roku a pierwszymi tygodniami 1942 roku, kiedy zaświtała im perspektywa
ostatecznego sukcesu. W miarę postępu badań i gromadzenia danych ich pewność siebie rosła.
Uczeni zaczęli mówić o sukcesie, dyskutować i eliminować jedno po drugim wszystkie możliwe źródła
błędów, błędów, które mogłyby dać początek złudnym nadziejom. Ich podniecenie rosło, aż w końcu
lata Heisenberg nabrał ostatecznej pewności, że w następnej konfiguracji stosu uzyskają dodatnią
wartość współczynnika, nawet przy użyciu obudowy aluminiowej.
„Od września 1941 roku - wspomina Heisenberg - widzieliśmy już przed sobą otwartą drogę
prowadzącą do bomby atomowej”.
Był to kulminacyjny moment wielkiej debaty toczącej się za kulisami niemieckiej nauki. Licznych
uczonych - wśród nich tak wybitnych, jak Heisenberga, von Weizsäckera, Houtermansa - od dawna
nękały poważne wątpliwości co do moralnego prawa uczestniczenia w „projekcie U”.
W końcu października Heisenberg wybrał się do Danii, aby spotkać się z profesorem Nielsem Bohrem
i przedyskutować z nim etyczny aspekt sprawy. Jak to dowcipnie ujął prof. P. Jensen, Heisenberg,
„najwyższy kapłan” niemieckiej fizyki teoretycznej, szukał rozgrzeszenia u swego papieża. Heisenberg
spytał wielkiego fizyka duńskiego, czy uczony ma moralne prawo pracować w czasie wojny nad
zagadnieniami dotyczącymi bomby atomowej. Bohr ripostował pytaniem: Czy zdaniem Heisenberga
wykorzystanie rozszczepienia jądra do celów wojskowych jest możliwe? Heisenberg odpowiedział ze
smutkiem, że wiadomo mu obecnie, iż tak jest. Heisenberg miał zamiar spytać Bohra, czy uważa za
możliwe, by wszyscy uczeni zgodzili się nie kierować wysiłków swych rządów na produkcję bomb
atomowych, gdyby mieli gwarancję, że niemieccy fizycy także powstrzymają się od tego rodzaju prac.
Jak się wydaje jednak, Heisenberg nie sformułował swej propozycji w tak jasny sposób. W każdym
razie, ku wielkiemu jego zdumieniu, Bohr odparł, że na całym świecie udział fizyków w badaniach dla
celów wojskowych jest nieunikniony, a zatem usprawiedliwiony, i nie dał się wciągnąć w dyskusję nad
propozycją Heisenberga, najwyraźniej podejrzewając, że Niemcy usiłują w ten sposób podstępem
zniszczyć przypuszczalną amerykańską przewagę w fizyce jądrowej, do której przyczynili się w dużejmierze niemieccy uczeni, zmuszeni do ucieczki z ojczyzny. Rozmowa ta wywarła na Bohrze głębokie
wrażenie i wzbudziła w nim przekonanie, że Niemcy są u progu realizacji bomby atomowej.
5
Szesnasta pozycja długiej listy
„Potrzeby niemieckiej gospodarki narodowej muszą ustąpić koniecznościom gospodarkizbrojeniowej” - z tą decyzją Hitlera wkroczyły Niemcy w zimę 1941 roku. Do jesieni tego roku
gospodarka niemiecka była nastawiona na „błyskawiczne wojny z długimi okresami wytchnienia”,
w których miały się odnawiać zasoby materialne i siły ludzkie wyczerpane w trakcie działań
wojennych. Teraz jednak niemieckie armie miały do czynienia z silnym przeciwnikiem i kiedy nastała
zima, stały wciąż pod Moskwą, a koniec wojny wydawał się bardziej odległy niż kiedykolwiek
przedtem.
3 grudnia minister uzbrojenia i amunicji Fritz Todt poinformował Hitlera, iż 60 ekspertów
zbrojeniowych ostrzega, że gospodarka wojenna jest u progu załamania i że od tej chwili jakiekolwiek
dodatkowe nakłady w jednej dziedzinie muszą być zrównoważone ograniczeniami w innej. Hitler
zarządził szereg posunięć oszczędnościowych, mających umożliwić niezbędny wzrost produkcji w innych dziedzinach. Dwa dni po rozmowie Hitlera z Todtem kierownik działu badań naukowych
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 57/191
Armii, profesor Schumann, przesłał wszystkim instytutom współpracującym w „projekcie U” pismo
z ostrzeżeniem, że „badania prowadzone przez Grupę Badawczą stawiają gospodarce wymagania,
które przy obecnym kryzysie surowcowym i braku ludzi mogą być usprawiedliwione jedynie
w przypadku, gdy istnieje pewność osiągnięcia korzyści w bliskiej przyszłości”.
Dyrektorów wszystkich instytutów wezwano na konferencję w dziale badań naukowych UrzęduUzbrojenia Armii w dniu 16 grudnia rano. Każdy z nich przedstawił starannie przygotowane
sprawozdanie z aktualnego stanu prac i harmonogram przyszłych badań. Po konferencji Schumann
wręczył gen. Leebowi, szefowi zaopatrzenia armii, szczegółowy raport, domagając się powzięcia
decyzji na najwyższym szczeblu w sprawie patronatu Ministerstwa Wojny nad „projektem U”.
Ostatecznie zapadła decyzja, że armia stopniowo przekaże pieczę nad projektem Radzie Badań
Naukowych Rzeszy, instytucji bez większego znaczenia, podległej Ministerstwu Oświaty,
kierowanemu przez niekompetentnego w tej dziedzinie Bernharda Rusta. Zaplanowano także
następną konferencję z udziałem wszystkich wybitnych naukowców pracujących dla „projektu U”.
Konferencja miała się odbyć w końcu lutego w Berlinie.
Na przełomie roku 1941 i 1942 panował rozgardiasz. Uczeni byli zadowoleni, że pozbyli się piętnapracy dla Wehrmachtu. Cała opieka Rady Badań Naukowych Rzeszy sprowadziła się do
wydelegowania kierownika sekcji fizyki, znanego nam już profesora Abrahama Esau, do kierowania
nowym przedsięwzięciem. Zespół finansowany przez dział badań naukowych Urzędu Uzbrojenia
Armii miał kontynuować badania, wciąż pod kierownictwem Diebnera, podlegając nadal do pewnego
stopnia Ministerstwu Wojny. „Projekt U” zaczęły trapić braki wynikające z ograniczeń wojennych. Ich
ilustracją może być rozesłane do wszystkich instytutów pismo w sprawie dostarczania w przyszłości
wszystkich raportów naukowych w pięciu lub w miarę możliwości w dziesięciu kopiach w celu
ułatwienia ich rozprowadzania, ponieważ niedostatek materiałów fotograficznych uniemożliwia
sporządzanie z nich fotokopii. Nieco później Schumann zezwolił na wydawanie najważniejszych prac
z fizyki jądrowej w powielanych zeszytach „Tajnych sprawozdań naukowych”, ale publikacje teukazywały się rzadko i nieregularnie.
24 stycznia Schumann zawiadomił dyrektorów wszystkich instytutów, że w dniach 26 i 27 lutego w
Instytucie Fizyki im. Cesarza Wilhelma odbędzie się druga konferencja naukowa z ograniczoną liczbą
uczestników. W połowie lutego wydano specjalne przepustki na tę konferencję, która miała być ściśle
tajna. Każdy z dyrektorów instytutów otrzymał tylko jeden egzemplarz programu. Wszyscy pozostali
uczestnicy dopiero w dniu konferencji mogli wypożyczyć w sali obrad za podpisem po jednej kopii.
Trudno się temu dziwić, gdyż fachowcowi już same tytuły referatów dałyby wyśmienity wgląd w stan
niemieckich badań jądrowych. 4-stronicowy program zawierał wykaz 25 wysoce skomplikowanych
referatów naukowych: miały to być 15-minutowe wykłady dotyczące „długości dyfuzji”, „przekrojów
czynnych na rozszczepienie”, „konfiguracji stosów”, „rozdzielania izotopów” i tym podobnych
tematów, zagadkowych dla laika, ale bardzo wymownych dla specjalisty.
W tym właśnie punkcie cała historia przybiera niezwykły obrót. Rada Badań Naukowych Rzeszy
postanowiła zorganizować specjalne zebranie i w połowie lutego przygotowała zaproszenia dla
szerokiego kręgu dygnitarzy z Naczelnego Dowództwa, SS i świata nauki. Miejscem zebrania miał być
„Haus der Deutschen Forschung” - siedziba Rady. Datę ustalono na 26 lutego, czyli na ten sam dzień,
kiedy miała się rozpocząć konferencja zwołana przez Urząd Uzbrojenia Armii. Nie miała to być
impreza konkurencyjna, chodziło o to, by uczeni po wygłoszeniu na zebraniu Rady popularnych
odczytów z fizyki jądrowej mogli bezpośrednio potem przejść do bardziej skomplikowanejproblematyki konferencji naukowej, rozpoczynającej się w późniejszych godzinach. „Przewiduje się
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 58/191
omówienie szeregu ważnych zagadnień fizyki jądrowej - zapowiadała Rada w swoich zaproszeniach -
prace nad którymi utrzymywane są w tajemnicy ze względu na ich znaczenie dla bezpieczeństwa
państwa”.
Kiedy 21 lutego rozsyłano zaproszenia do Speera, Keitla, Himmlera, Raedera, Göringa, Bormanna
i całej plejady innych, nastąpiła pomyłka administracyjna. Zamiast programu obejmującego osiemkrótkich, popularnych odczytów - referat wprowadzający prof. Schumanna, zatytułowany „Fizyka
jądrowa jako broń” i 10-minutowe pogadanki Hahna, Heisenberga, Bothego, Geigera, Clusiusa,
Hartecka i Esaua - wielu zaproszonym, w tym Himmlerowi, wysłano przez niedopatrzenie długą listę
wielce zawiłych referatów naukowych, które miały zostać wygłoszone na trzydniowej konferencji w
Instytucie im. Cesarza Wilhelma34.
Wobec tak niezrozumiałego programu Himmler odpowiedział Rustowi: „Niestety, nie będę mógł
wziąć udziału w tym posiedzeniu, ponieważ w tym czasie nie będzie mnie w Berlinie”. Feldmarszałek
Keitel dyplomatycznie zapewnił Rusta, że przykłada wielką wagę do „tych naukowych problemów”,
lecz nawał obowiązków nie pozwala mu niestety na wzięcie udziału w naradzie. Raeder obiecał
przysłać w swoim zastępstwie admirała Witzella. Żaden z najwyższych dygnitarzy państwowych nieprzyjął zaproszenia.
26 lutego o godzinie 11 rano rozpoczęło się zebranie zorganizowane przez Radę Badań Naukowych
Rzeszy. Przewodniczył minister nauki i oświaty, Bernhard Rust. Wstępny referat na temat broni
jądrowej wygłosił Schumann. Po Otto Hahnie, który w ciągu przepisowych dziesięciu minut wyjaśnił
zjawisko rozszczepienia uranu, przyszła kolej na Heisenberga. Tytuł jego referatu brzmiał:
„Teoretyczne podstawy uzyskiwania energii z rozszczepienia uranu”. Pod względem jasności wykładu
było to arcydzieło. Główny punkt referatu stanowiło stwierdzenie, że energia wyzwolona
w rozszczepieniu jądrowym jest „około stu milionów razy” większa od energii chemicznej tego
samego paliwa, ale uzyskanie samopodtrzymującej się reakcji łańcuchowej możliwe jest tylko w tym
przypadku, gdy liczba neutronów uwalnianych przy rozszczepieniu jest większa od liczby neutronówpochłanianych w procesach nie prowadzących do rozszczepienia, i dlatego naturalny uran nie nadaje
się na paliwo atomowe.
Heisenberg posłużył się analogią: „Neutrony w uranie można przyrównać do populacji ludzkiej -
uważając rozszczepienie za zjawisko analogiczne do «małżeństwa», a wychwyt neutronu za
analogiczny do «śmierci». W naturalnym uranie «liczba zgonów» przewyższa «liczbę urodzeń» i w
rezultacie każda populacja musi po krótkim czasie wymrzeć”. Można temu zapobiec - ciągnął
Heisenberg - albo przez zwiększenie liczby dzieci w rodzinie, albo przez zmniejszenie śmiertelności.
Średnia „liczba urodzeń” neutronów w akcie rozszczepienia jest nie podlegającą zmianie stałą
fizyczną, natomiast „śmiertelność” neutronów można zmniejszyć, zwiększając procentowy udział
uranu-235 w paliwie uranowym. Co więcej, gdyby udało się wyodrębnić czysty izotop U-235,
„śmiertelność” neutronów spadłaby do zera:
„Gdyby utworzyć bryłę czystego uranu-235 dostatecznie dużą, by ucieczka neutronów przez jej
powierzchnię nie odgrywała istotnej roli w porównaniu z mnożeniem neutronów w całej objętości
bryły, wówczas liczba neutronów w bardzo krótkim czasie ogromnie wzrosłaby i cała energia
34 Winowajczynią była pewna sekretarka Rady. Pod koniec 1943 r., kiedy miała rozesłać zarządzenie Gö ringa
odwołujące profesora Esau ze stanowiska kierownika „projektu U”, ponownie włożyła do kopert niewłaściwydokument. Po paru dniach, przepraszając za omyłkę, zawiadomiła, że załącza właściwe pismo, lecz i tym razem
był to niewłaściwy dokument.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 59/191
rozszczepienia uranu, to jest 15 bilionów kalorii na tonę, wyzwoliłaby się w ułamku sekundy. Jak
widać, czysty uran-235 jest materiałem wybuchowym o trudnej do wyobrażenia sile niszczącej”.
Heisenberg musiał przyznać, że wytworzenie tego materiału przedstawia ogromne trudności i że
znaczna część pracy wykonywanej przez uczonych dla Urzędu Uzbrojenia Armii poświęcona jest
właśnie temu zagadnieniu - o czym później powie prof. Clusius. Jednakże, ostrzegał Heisenberg,„Amerykanie, jak się zdaje, kładą szczególny nacisk na prace w tej dziedzinie”.
Heisenberg wyjaśnił, że istnieje jeszcze inna możliwość zmniejszenia „śmiertelności” neutronów.
Najnowsze badania wykazały ponad wszelką wątpliwość, że neutrony „umierają” - to jest ulegają
wychwytowi - tylko wtedy, gdy ich energia mieści się w ściśle ograniczonym zakresie. Neutrony
o mniejszej energii, a zatem o mniejszej prędkości, praktycznie nie są narażone na wychwyt. Zbadano
więc szereg substancji, które słabo pochłaniają neutrony, ale potrafią je szybko spowolnić tak, by ich
energia spadła poniżej owego niebezpiecznego zakresu. Najlepszym takim moderatorem byłby hel,
ponieważ wcale nie pochłania neutronów, jednakże jego mała gęstość uniemożliwia zastosowanie go
w praktyce. Pozostaje zatem tylko ciężka woda, gdyż badania wykazały nieprzydatność zarówno
berylu jak i grafitu.
Najbardziej oczywistym zastosowaniem reaktora atomowego, który powinien składać się z warstw
paliwa uranowego i moderatora, jest dostarczanie energii cieplnej do poruszania turbin. Tego rodzaju
urządzenie nadawałoby się zwłaszcza do napędu łodzi podwodnych, ponieważ nie wymagałoby tlenu
i pozwoliłoby na olbrzymi zasięg. Jednakże reaktor uranowy kryje w sobie dalsze możliwości. „Z
chwilą gdy będziemy mieli taki stos, problem wytwarzania materiałów wybuchowych wejdzie na
nową drogę: w wyniku przemiany uranu w stosie powstaje nowy pierwiastek (o liczbie atomowej
9435), który według wszelkich danych jest równie dobrym materiałem wybuchowym jak czysty uran-
235, o tej samej kolosalnej sile wybuchu”. Otrzymywanie tego pierwiastka w czystej postaci byłoby
dużo łatwiejsze niż uranu-235, ponieważ można by go wydzielać z napromienionego paliwa
uranowego na drodze chemicznej.
Niemal w tym samym momencie, kiedy Heisenberg wygłaszał swój referat w siedzibie Rady Badań
Naukowych, w gmachu im. Harnacka Instytutu im. Cesarza Wilhelma rozpoczynała się druga
konferencja. U głównego wejścia stał na straży dr Berkei i sprawdzał przepustki uczonych
i zaproszonych gości. Jakiś nieznajomy przedstawił się jako „Herr Eckart” i oświadczył, że został
upoważniony przez Heisenberga do uczestnictwa w konferencji. Berkei stwierdził, że musi wyjaśnić
sprawę ze swymi przełożonymi. Zatelefonował do Diebnera, a ten, bardziej wyczulony na wojskowy
aspekt sprawy od swego zastępcy, polecił zatrzymać natychmiast owego nieznajomego, w razie
potrzeby nawet siłą, aż do ustalenia tożsamości. Zanim jednak Berkei wrócił do wejścia, nieznajomy
znikł. Ani Heisenberg, ani nikt z pozostałych uczonych nie upoważniał żadnego „Herr Eckarta” do
udziału w konferencji.
W czasie tej trzydniowej konferencji dotyczącej energii atomowej wygłosili referaty prawie wszyscy
uczeni biorący udział w „projekcie U”. Profesor Bothe omówił pomiary różnych stałych jądrowych,
dokonane przez jego grupę w Heidelbergu. Von Weizsäcker zapoznał zebranych z udoskonaloną
wersją swej teorii pochłaniania rezonansowego. Kilka referatów dotyczyło zachowania się neutronów
prędkich w reaktorze oraz własności jądrowych neptunu i plutonu.
35 Pluton.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 60/191
Prof. Döpel z Lipska zreferował kolegom ostatni eksperyment ze stosem oznaczonym L-III, a Wirtz
opisał doświadczenia przeprowadzone w berlińskim „Virushaus”, odległym o kilkaset metrów od sali
obrad.
Urząd Uzbrojenia Armii wydał niebawem raport o objętości 131 stron, podsumowujący wyniki
konferencji. Zdaniem wielu naukowców raport przedstawiał perspektywy badań jądrowych bardziejotwarcie i szczegółowo, niż nakazywała ostrożność. Podkreślono w nim, że „dopiero po uruchomieniu
reaktora atomowego” będzie można ocenić wartość możliwości plutonowej. W chwili obecnej brak
podstaw do snucia przypuszczeń, ponieważ nie wiadomo, z jaką wydajnością pluton będzie
wytwarzany w stosie, a jego własności nie są wystarczająco znane. Na temat mechanizmu bomby
raport stwierdzał: „Ponieważ w każdej substancji znajdują się swobodne neutrony, dla
spowodowania eksplozji wystarczy złączyć z sobą dwa kawałki tego materiału wybuchowego, ważące
łącznie dziesięć do stu kilogramów”36.
Raport stwierdzał dalej, że istnieje silna i zwarta Grupa Badawcza Fizyki Jądrowej, a koncerny
przemysłowe nastawione zostały na zaspokojenie zapotrzebowania na uran i ciężką wodę. „Wstępne
wyniki doświadczeń przeprowadzonych w Lipsku (aczkolwiek jeszcze nie kompletne) wskazują, żedotychczasowe trudności powodowane przez materiały konstrukcyjne prawdopodobnie uda się
przezwyciężyć”. Silniki uranowe stanowiłyby idealne źródło energii dla instalacji lądowych armii,
a także dla okrętów i łodzi podwodnych. Planowano budowę wielkiego stosu doświadczalnego, który
miał zawierać przeszło tonę ciężkiej wody. Gdyby przedsięwzięcie się powiodło, plan przewidywał
skierowanie wielkich środków materialnych i siły roboczej na realizację „projektu U” na ogromną
skalę. „Wielkie znaczenie, jakie ma projekt dla gospodarki energetycznej w ogóle, a dla potrzeb sił
zbrojnych w szczególności, uzasadnia tego rodzaju kroki, zwłaszcza że kraje nieprzyjacielskie, a przede
wszystkim Ameryka, pracują usilnie nad tym zagadnieniem”.
Bezpośrednie skutki obu berlińskich konferencji można było uznać za pomyślne. „Nasze
przemówienia na Radzie Badań Naukowych Rzeszy wywarły dobre wrażenie” - zanotował Otto Hahn,a Heisenberg stwierdził później: „Można powiedzieć, że pierwsze większe fundusze przyznano w
Niemczech dopiero wiosną 1942 roku po tej naradzie, która przekonała Rusta, że potrafimy to
zrobić”.
Uczonym udało się przekonać swego nowego ministra, ale nie zdołali dotrzeć do
głównodowodzących sił zbrojnych. Można snuć przypuszczenia, czy bieg historii nie byłby inny, gdyby
pomyłka administracyjna nie zniechęciła ich do udziału w berlińskiej konferencji.
IIWąskim gardłem „projektu U” stało się teraz wytwarzanie ciężkiej wody. Nie dało się tego obejść.
Niemcy byli pewni, że ciężka woda jest jedynym odpowiednim moderatorem dla stosu uranowego,
a dopóki nie było działającego stosu, żaden z uczonych nie śmiał żądać szczególnego priorytetu.
36 Amerykanie zakreślili te granice jeszcze szerzej: „Ilość uranu-235 niezbędna, aby w odpowiednich warunkachnastąpiło wybuchowe rozszczepienie, jest zapewne nie mniejsza niż 2 kg i nie większa niż 100 kg” - stwierdziłkomitet Akademii Narodowej Stanów Zjednoczonych w raporcie z 6 listopada 1941 r. Te szerokie graniceodzwierciedlały niedokładność ówczesnych pomiarów przekroju czynnego uranu-235 na wychwyt neutronów
prędkich. Inaczej rzecz miała się z plutonem. Kilka miesięcy wcześniej Amerykanie zdołali za pomocą wielkiegocyklotronu kalifornijskiego wytworzyć mikroskopijną ilość tego pierwiastka, dzięki czemu mogli stosunkowodokładnie określić jego własności.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 61/191
Norsk-Hydro nadal nie mogła się uporać z zamówieniem niemieckiego Ministerstwa Wojny na 1500
kilogramów ciężkiej wody. Pod koniec 1941 roku udało się podnieść produkcję przeszło 10-krotnie -
do około 140 kilogramów miesięcznie - lecz Niemcom wciąż było mało. Podjęto więc kroki w celu
zwiększenia produkcji fabryki Vemork przez rozbudowę zakładu końcowego wzbogacania
i powiększenie poprzedzających stopni kaskady elektrolitycznej. Mimo to strużka ciężkiej wody
zmalała do 100 kilogramów w styczniu, a nawet do 91 kilogramów w lutym 1942 roku. 15 styczniakonsul Schoepke, kierownik wojskowego biura współpracy ekonomicznej w Oslo, napisał do Norsk-
Hydro, polecając inżynierowi odpowiedzialnemu za produkcję ciężkiej wody, doktorowi Jomarowi
Brunowi, stawić się w biurze Diebnera na Hardenbergstraße 10 w Berlinie. Jednocześnie wydano
firmie zlecenie na dostawę 5 ton ciężkiej wody. W rozmowach z Brunem wzięli udział Wirtz, Harteck,
Jensen i Diebner. W wyniku narady zapadła między innymi decyzja o podjęciu produkcji ciężkiej wody
w dwu innych zakładach elektrolizy należących do Norsk-Hydro. Brun przeprowadził rozmowy w kilku
firmach niemieckich w sprawie aparatury niezbędnej do rozbudowy fabryki. Następnie na
zaproszenie Wirtza zwiedził Instytut im. Cesarza Wilhelma - „Virushausu” jednak mu nie pokazano.
Bruna mocno zaniepokoił widok dwu wielkich szklanych balonów stojących w kącie pracowni Wirtza,
a zawierających około 130 kilogramów ciężkiej wody o ogromnej wartości - szklane zbiornikiwydawały się szczególnie narażone na katastrofę. Norweg doradził więc niemieckiemu fizykowi
traktowanie cennej cieczy z większym szacunkiem. Brun nie zdołał się dowiedzieć, jakie były
przyczyny tak wielkiego zainteresowania Niemców ciężką wodą, ale zorientował się, że
przywiązywano do niej wielką wagę.
W pierwszych latach wojny Niemcy byli pewni, że mogą polegać na dostawach z Norwegii. Kraj ten
nie był narażony na atak z powietrza, a sabotaż wydawał się mało prawdopodobny. W produkcji
ciężkiej wody pierwszy etap wzbogacania - do kilku procent - stwarza zawsze najpoważniejsze
trudności ze względu na konieczność przerobu ogromnych ilości wody lub wodoru. Względy
ekonomiczne nie pozwalały na podjęcie w Niemczech produkcji dużych ilości ciężkiej wody metodą
elektrolityczną, każda z pozostałych metod miała też swoje wady. Najbardziej obiecującozapowiadała się metoda opracowana przez profesora Clusiusa wespół z monachijską firmą
specjalizującą się w zagadnieniach niskich temperatur, mianowicie Wytwórnią Urządzeń Chłodniczych
Lindego. Metoda Clusiusa-Lindego polegała na skraplaniu wodoru i następnie poddawaniu go
frakcjonowanej destylacji. W ten sposób otrzymywano wodór o zawartości pięciu procent deuteru.
Dalsza koncentracja zwykłą metodą elektrolityczną była już względnie opłacalna. Na naradzie w
Urzędzie Uzbrojenia Armii 22 listopada 1941 roku37 jednomyślnie postanowiono zawrzeć z firmą
kontrakt wartości 70 000 marek na budowę instalacji pilotującej o wydajności dziesięć razy mniejszej
niż wydajność projektowanej instalacji w skali przemysłowej.
Metoda miała swoje wady, co natychmiast wytknął profesor Harteck. Wprawdzie sam proces był tani,
ale wymagał wodoru o szczególnej czystości i w miarę możliwości już częściowo wzbogaconego.
Tymczasem łatwo osiągalny wodór techniczny był z reguły zanieczyszczony śladami argonu i azotu.
Najbardziej atrakcyjna wydawała się prosta metoda frakcjonowanej destylacji zwykłej wody, w której
można by wykorzystać ciepłą wodę, jaką odprowadza się w dużych ilościach z wielu zakładów
przemysłowych, dzięki czemu proces produkcyjny kalkulowałby się bardzo tanio. Duże byłyby jednak
nakłady inwestycyjne - kolumna destylacyjna wytwarzająca zaledwie parę gramów ciężkiej wody
dziennie musiałaby mieć 15 metrów wysokości Wprawdzie taka fabryka zwiększyłaby roczną
produkcję zakładów Vemork o pięć ton, ale „nie należało ujawniać metody, którą łatwo byłoby
skopiować za granicą” - wyjaśniał Harteck w 1944 roku. Decyzja ta może iść o lepsze z wetem Göringa
37 Uczestniczyli w niej: Bonhoeffer, Clusius, Harteck, Korsching, Pose, Suess i Wirtz oraz Basche i Diebner z
ramienia Urzędu Uzbrojenia Armii.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 62/191
z 1943 roku w sprawie badań nad sposobami przeciwdziałania wynalazkowi „Okno” w czasie wojny
radarowej z obawy, aby nie nasunęło to nieprzyjacielowi idei „Okna”38.
W tej sytuacji Niemcy zaproponowali wykorzystanie w zakładach w Vemork procesu
dwutemperaturowej wymiany izotopowej, to jest metody Hartecka-Suessa, w celu odzyskania części
ciężkiego wodoru, który dotychczas przepadał. Dzięki temu ulepszeniu produkcja miała niebawemwzrosnąć do 4 ton rocznie. Profesor Harteck nalegał usilnie, aby drugi zakład elektrolizy w Såheim,
należący do Norsk-Hydro, wykorzystać jako dodatkowe źródło ciężkiej wody w ilości jednej tony
rocznie.
Rozpatrywano również możliwość zbudowania w Niemczech dużego zakładu, który wytwarzałby
ciężką wodę metodą Hartecka-Suessa. Po konferencji berlińskiej w końcu lutego dr Herold z zakładów
azotowych Leuna należących do koncernu I.G. Farben zwrócił się w imieniu firmy do Hartecka i jego
kolegów z propozycją zbudowania takiego zakładu pilotującego. Po dyskusji z ekspertami w zakresie
termodynamiki Herold ocenił koszty wytwarzania ciężkiej wody na 30 fenigów za gram. Była to
„całkiem znośna” cena. W połowie kwietnia Harteck i profesor Bonhoeffer rozpoczęli rozmowy z
Heroldem w sprawie budowy w Leuna instalacji pilotującej kosztem 150 000 marek. Ze względów
oszczędnościowych miała się ona składać z ośmiu stopni, a wzbogacenie miało wynosić 1 procent.
Koncern I.G. Farben zobowiązał się ponieść całkowity koszt budowy zakładu doświadczalnego, acz nie
bezinteresownie. Dyrektor koncernu H. Bütefisch zastrzegał: „Urząd Uzbrojenia Armii musi
szczegółowo zapoznać mnie i moich najbliższych współpracowników z całością problematyki
dotyczącej tej metody wytwarzania energii”. Gdyby przedsięwzięcie się powiodło, powstałyby
przesłanki zastosowań przemysłowych, których firma nie zamierzała przeoczyć.
Żądanie to spotkało się z zastrzeżeniami ze strony profesora Esau, świeżo mianowanego przez
Ministerstwo Oświaty kierownikiem niemieckiego programu badań nad wykorzystaniem energiiatomowej. Bütefisch jednak nadal nalegał na „dokładne zapoznanie go z całością problemu”, zanim
I.G. Farben zobowiąże się partycypować w kosztach. W końcu kwietnia Esau ustąpił. Postanowiono,
że w ciągu maja koncern otrzyma szczegółowe informacje o celu badań. „Uzgodniono, że zakład
pilotujący w Leuna zostanie zbudowany możliwie szybko”.
W ten sposób niemiecki program badań atomowych uzależnił się od I.G. Farben, co miało mieć
daleko idące skutki: kiedy w 1944 roku problem ciężkiej wody osiągnął punkt krytyczny, firma
odmówiła wypełnienia zaciągniętych zobowiązań, o czym będzie mowa później.
Tymczasem sprawę produkcji ciężkiej wody trzymał mocno w ręku wojskowy urząd współpracy
ekonomicznej w Oslo, a konkretnie konsul Schoepke, Norweg pochodzenia niemieckiego. W marcu1942 roku produkcja ciężkiej wody w Vemork osiągnęła 103 kilogramy, lecz w kwietniu nie
wytworzono ani grama: pod pretekstem niskiego poziomu wody firma unieruchomiła zakład
i dokonała przeglądu jednego ze zbiorników wodoru. Dopiero 6 maja turbiny ponownie zaczęły się
obracać. W tym samym czasie rozpoczęto przebudowę instalacji w Såheim w celu umożliwienia
produkcji ciężkiej wody z docelową wydajnością czterech kilogramów dziennie. Ponadto prowadzono
pomiary stężenia ciężkiej wody w elektrolizerach zakładów Norsk-Hydro w Notodden. W połowie
czerwca z drugiej kaskady rozdzielczej, zainstalowanej w lutym w Vemork na zlecenie Niemców
równolegle do istniejących już urządzeń zakładu końcowego wzbogacania, spuszczono pierwszą
38
Idea pomysłu zaszyfrowanego jako „Okno” polegała na zrzucaniu z samolotów dużych ilości odpowiednioprzyciętych drucików lub kawałków folii metalowej w celu wywołania zakłóceń na ekranach radarowychnieprzyjaciela. - Przyp. Tłum.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 63/191
partię ciężkiej wody. Mimo wszystko wzrost produkcji był powolny, co Schoepke przypisywał
„pewnego rodzaju biernemu oporowi” ze strony Norwegów.
Podczas gdy czyniono wysiłki dla zwiększenia produkcji ciężkiej wody w Norwegii, w Niemczech kilka
zespołów naukowych borykało się z problemem wzbogacania uranu.
Otrzymawszy na początku 1942 roku pierwsze duże elementy urządzenia z firmy Bamag, dr Erich
Bagge rozpoczął w Instytucie im. Cesarza Wilhelma w Berlinie montaż śluzy izotopowej. W ciągu
następnych dwu miesięcy zbudował i poddał próbom szereg wariantów pieca do odparowania srebra
- metalu, który miał służyć do sprawdzenia przydatności całego urządzenia. Wreszcie 13 lutego po raz
pierwszy napełnił piec uranem.
Trzy niezależne zespoły pracowały nad elektromagnetyczną metodą rozdzielania izotopów uranu. W
Kilonii W. Walcher zbudował spektrograf masowy, za pomocą którego zdołał rozdzielić niewielkie
ilości izotopów srebra i który teoretycznie powinien nadawać się także do rozdzielania izotopów
uranu. W instytucie Otto Hahna w Berlinie-Dahlem Ewald budował urządzenie w zasadzie podobne,chociaż jego rozwiązanie było pod pewnymi względami niezwykłe. Poważną wadą obu urządzeń była
niezwykle niska wydajność - od czasu do czasu pojedynczy jon. Możliwość przezwyciężenia tej
trudności wskazał baron Manfred von Ardenne w swoim rozesłanym w kwietniu raporcie pod
tytułem „Nowy magnetyczny separator izotopów o dużej wydajności”. Von Ardenne rzeczywiście
zbudował taki separator w swoim laboratorium w Lichterfelde. Dopiero po wojnie, kiedy
opublikowano szczegóły techniki stosowanej przez Amerykanów w Oak Ridge39, okazało się, do
jakiego stopnia ich rozwiązanie było zbieżne z rozwiązaniem von Ardenne.
W kwietniu gotów był pierwszy prototyp ultrawirówki doktora Grotha. Pierwsze próby polegały na
rozpędzaniu zbudowanego z lekkiego stopu wirnika do coraz większej prędkości. Nie osiągnąwszy
projektowanych obrotów, już przy 50 000 obrotów na minutę wirnik rozleciał się - stop miał zbyt
małą wytrzymałość. Miesiąc później poddano w Kilonii próbom następny, mniejszy wirnik - i ten się
rozleciał. Były to jednak tylko „choroby wieku dziecięcego”. Stało się oczywiste, że technika
wzbogacania zostanie wkrótce opanowana w praktyce. Jak zauważył Harteck, metoda Clusiusa-
Dickela zawiodła, ponieważ wszystko w niej zależało od czynników nieuchwytnych. W przypadku
ultrawirówki żadnych czynników nieuchwytnych nie było: działanie urządzenia opierało się na
znanych zasadach fizycznych, którym musiał się podporządkować nawet sześciofluorek uranu.
III
Do 1 maja 1942 „Degussa” wyprodukowała prawie 3,5 tony czystego uranu metalicznego w postaci
proszku. Głównymi odbiorcami produkcji „Degussy” byli: firma Auer, Ministerstwo Wojny i profesor
Heisenberg. W instytucie Heisenberga w Lipsku dobiegały końca przygotowania do najważniejszego
z planowanych doświadczeń w zakresie stosów atomowych.
Poprzedni eksperyment L-III dał tak pomyślne rezultaty, że Heisenberg postanowił powiększyć stos
o dodatkową warstwę metalicznego uranu i zobaczyć, co z tego wyniknie. Tymczasem w grudniu
1941 roku wspólnie z Döpelem przeprowadzał doświadczenie z neutronami prędkimi, które dało im
przykrą nauczkę. Sproszkowany uran ma nieprzyjemne własności - na powietrzu z łatwością ulega
samozapaleniu. Jeden z techników Heisenberga ostrożnie przesypywał proszek uranowy do wnętrza
kuli aluminiowej, gdy nagle rozległ się głuchy huk i strumień ognia wystrzelił z otworu kuli na cztery
39 Physical Review , t. 72, s. 982 (1947 r.).
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 64/191
metry w górę, parząc mu dotkliwie dłoń i podpalając pobliski zbiornik z uranem. Döpel wraz
z technikiem zasypali pojemnik piaskiem, lecz kiedy następnego dnia odgarnęli piasek, stwierdzili, że
uran wciąż jeszcze pali się w najlepsze. Z pewnymi obawami wrzucili żarzące się resztki do wody
i przekonali się w ten ryzykowny sposób, że płonący uran można ugasić, zalewając go dużą ilością
wody.
Stos L-IV w LipskuW maju 1942 r. Döpel i Heisenberg przeprowadzili doświadczenie, mające istotne znaczenie dla całości niemieckich badań
atomowych: w kulistym stosie, przedstawionym schematycznie na powyższym rysunku, po raz pierwszy na świeciezaobserwowano mnożenie neutronów. Brak jest jakichkolwiek zdjęć tego stosu, który wkrótce uległ zniszczeniu przez pożar.
Kiedy Döpel i Heisenberg przygotowywali swój rozstrzygający eksperyment oznaczony symbolem L-IV
- 3 lutego „Degussa” dostarczyła 572 kilogramy sproszkowanego uranu - dla uniknięcia podobnego
wypadku wszystkie czynności związane z napełnianiem zbiornika musieli wykonywać w atmosferze
dwutlenku węgla. Łącznie użyto w tym doświadczeniu przeszło trzy czwarte tony metalicznego uranu.
Powłokę stosu stanowiły dwie półkule aluminiowe, szczelnie ze sobą połączone. Razem ze 140
kilogramami ciężkiej wody stos ważył nieomal tonę. Cały zestaw można było opuszczać do zbiornika
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 65/191
z wodą. Do wnętrza stosu wprowadzono przez szczelny kanał radowo-berylowe źródło neutronów
i rozpoczęto pomiary.
Tym razem nie mogło być wątpliwości: liczba neutronów opuszczających powierzchnię stosu była
zdecydowanie większa od liczby neutronów wytwarzanych przez źródło w środku stosu - mimo
wszelkich możliwych czynników. Döpel i Heisenberg ocenili całkowity przyrost liczby neutronów na13 procent. „Udało się nam wreszcie zrealizować taką konfigurację stosu, dzięki której wytwarza się
więcej neutronów, niż ulega pochłonięciu” - donosili uczeni Ministerstwu Wojny. „Osiągnięte wyniki
przekraczają wszystko, czego mogliśmy oczekiwać na podstawie uprzednio przeprowadzonych
doświadczeń z tlenkiem uranu... Powiększając po prostu rozmiary opisanego stosu, otrzymamy
reaktor uranowy, dostarczający energii w ilościach zbliżonych do teoretycznie osiągalnej energii jądra
atomowego”.
Z ich obliczeń, wprawdzie wciąż jeszcze niedokładnych, wynikało, że w większym stosie,
zawierającym około 5 ton ciężkiej wody i 10 ton litego metalicznego uranu, zostałaby po raz pierwszy
na świecie zrealizowana samopodtrzymująca się reakcja łańcuchowa. 28 maja „Degussa” przekazała
swoim zakładom Nr 1 we Frankfurcie pierwszą tonę sproszkowanego uranu w celu przetopienia go napłyty.
Stos L-IV tkwił wciąż w zbiorniku z wodą w lipskim laboratorium, gdy Heisenberg udawał się 4
czerwca do Berlina na tajną naradę, która miała przesądzić dalsze losy projektu: naukowcy mieli
spotkać się z ministrem Speerem i wyższymi urzędnikami Ministerstwa Uzbrojenia, aby zadecydować
o przyszłości niemieckich badań jądrowych. Przed dwoma miesiącami Göring podpisał
rozporządzenie, stanowczo zakazujące prowadzenia jakichkolwiek badań nie związanych
bezpośrednio z potrzebami wojennymi, i tylko Speer miał prawo uchylenia tego zakazu w stosunku
do konkretnego projektu.
Narada miała miejsce w audytorium Helmholtza w gmachu im. Harnacka, siedzibie zarządu instytutu
w Dahlem. Speerowi towarzyszyli: jego doradca techniczny Karl-Otto Saur oraz twórca samochodu
Volkswagen, profesor Porsche. Z naukowców poza Heisenbergiem obecni byli: Otto Hahn, dr
Diebner, prof. Harteck, dr Wirtz i prof. Thiessen, który przed dwoma miesiącami niezależnie pisał do
Göringa, zwracając uwagę na znaczenie rozszczepienia uranu. Obecny był także dr Albert Vögler,
prezes Towarzystwa im. Cesarza Wilhelma i zarazem prezes koncernu stalowego Vereinigte
Stahlwerke. Z prywatnego dziennika Otto Hahna wiemy, że byli tam także gen. Leeb i jego
zwierzchnik gen. Fromm, oraz feldmarszałek Milch40 i admirał Witzell, którzy sprawowali
w pozostałych rodzajach broni analogiczne funkcje co Leeb w wojskach lądowych.
Naradę rozpoczął pewien naukowiec referatem na temat nowego wykrywacza min. Jako drugi za
pulpitem stanął Heisenberg. Warto tu przypomnieć, że przed dwoma miesiącami rozpoczęła się
prawdziwa ofensywa nalotów dywanowych RAF na niemieckie miasta. Lubeka, Rostock i Kolonia
leżały w gruzach. W nalocie na Kolonię po raz pierwszy wzięło udział tysiąc bombowców. Heisenberg
otwarcie postawił sprawę wykorzystania rozszczepienia jądrowego dla celów wojskowych i wyjaśnił,
w jaki sposób można stworzyć bombę jądrową. Była to rewelacja nawet dla władz Towarzystwa im.
40 Ówczesny stosunek kół wojskowych do problemu nowych materiałów wybuchowych znakomiciecharakteryzuje późniejsza o parę dni wypowiedź Milcha: „Dajcie naszym specjalistom od materiałówwybuchowych fundusze i każcie im wynaleźć materiał wybuchowy, który nie eksploduje w powietrzu, ale na
ziemi ma większą siłę wybuchu niż wszelkie inne takie materiały. Musimy znaleźć sposób, by pomścić Rostock iKolonię. Jeśli chcemy przejść do kontrataku, musimy zdawać sobie sprawę, że tylko pożarami można zniszczyćmiasta”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 66/191
Cesarza Wilhelma, którym z badaniami Heisenberga kojarzył się dotychczas jedynie tak zwany „piec
uranowy”. „Słowo «bomba», które padło na tej naradzie, było nowością nie tylko dla mnie, ale i dla
większości uczestników, sądząc z ich reakcji” - stwierdził później dr Telschow, sekretarz naukowy
towarzystwa. W zasadzie - mówił Heisenberg - jako jądrowy materiał wybuchowy mogą służyć dwie
substancje: uran-235 i pierwiastek o liczbie atomowej 94 (to jest pluton). Z obliczeń Bothego
wiadomo także, że pierwiastek zwany protaktynem również powinien ulegać rozszczepieniu przezneutrony prędkie i że nadkrytyczna masa protaktynu winna spontanicznie eksplodować, podobnie jak
nadkrytyczna masa uranu-235 lub plutonu. Wyprodukowanie protaktynu w dostatecznej ilości nie
było jednak możliwe.
Po referacie Heisenberga nastąpiła wymiana pytań i odpowiedzi, które zapadły głęboko w pamięć
wszystkich obecnych. Feldmarszałek Milch spytał o wielkość bomby jądrowej, która mogłaby
zniszczyć całe duże miasto za jednym zamachem. Heisenberg odparł, że ładunek wybuchowy byłby
„wielkości ananasa”, i zilustrował wypowiedź wymownym gestem dłoni. Spowodowało to niezwykłe
ożywienie wśród obecnych na sali niefizyków. Heisenberg - według jego relacji - pospieszył przygasić
ich entuzjazm. Podczas gdy Amerykanie, popracowawszy usilnie, mogą mieć wkrótce stos uranowy,
a już za dwa lata bombę, dla Rzeszy produkcja takiej bomby jest obecnie niemożliwością
ekonomiczną. Ponadto produkcja bomby byłaby sprawą wielu miesięcy, jeśli nie lat. „Byłem
zadowolony - wspominał Heisenberg sześć lat później - że oszczędzona mi została odpowiedzialność
za powzięcie decyzji. Obowiązujące wówczas rozporządzenia führera całkowicie wykluczały podjęcie
ogromnego wysiłku, niezbędnego dla produkcji bomby atomowej”. Heisenberg podkreślał jednak na
naradzie znaczenie reaktora uranowego tak dla niemieckich planów wojennych, jak i dla
powojennego rozwoju kraju. Dziennik Otto Hahna świadczy, że Speer zaaprobował „projekty
budowlane”, obejmujące budowę na terenie Instytutu Fizyki im. Cesarza Wilhelma w Dahlem dużego,
specjalnie wyposażonego schronu przeciwlotniczego, który miał mieścić pierwszy wielki niemiecki
reaktor uranowy. Program badań jądrowych nie zyskał wprawdzie szerokiego poparcia rządu, lecz
z drugiej strony uniknął całkowitej zagłady. Milch opuścił salę obrad zawiedziony i w dwa tygodniepóźniej oficjalnie zatwierdził masową produkcję prostej, niewymyślnej broni, znanej później jako V-1
- latająca bomba.
Wieczorem uczeni i politycy zasiedli do wspólnej kolacji w gmachu im. Harnacka. Heisenberg,
któremu przypadło miejsce obok Milcha, skorzystał ze sposobnej chwili i spytał feldmarszałka bez
ogródek, jak jego zdaniem skończy się wojna. Milch odparł, że jeśli przegrają, to z powodzeniem
mogą wszyscy zażyć strychniny. Uczony podziękował mu za radę. Heisenberg twierdzi, że od tej chwili
wiedział już, że Niemcy przegrały wojnę.
Po kolacji zaprowadził Alberta Speera do odległego o kilkaset metrów Instytutu Fizyki, który minister
życzył sobie zwiedzić. Stali przez chwilę przed wyniosłą kolumną wysokonapięciowego akceleratora, z dala od ciekawych uszu. Heisenberg zadał Speerowi to samo pytanie, co poprzednio Milchowi.
Minister odwrócił się i bez słowa popatrzył na uczonego. Heisenberg uznał milczenie za wymowne.
23 czerwca Speer odbył naradę z Hitlerem. Szesnasty punkt długiej listy spraw do omówienia
stanowiły projekty związane z uranem. Oto wszystko, co na ten temat zanotował później Speer:
„Doniosłem pokrótce Führerowi o zebraniu w sprawie wykorzystania rozszczepienia atomowego i o
udzielonym poparciu”.
Jest to jedyny dokument świadczący, że Hitler wiedział w ogóle o istnieniu niemieckiego programu
badań jądrowych, chociaż dwa lata później poruszał mgliście ten temat.
Z dzisiejszego punktu widzenia może się wydawać, że narada z 4 czerwca 1942 roku ostatecznie
przekreśliła niemieckie plany atomowe. Byłoby to jednak niesłuszne. Przy ówczesnym stanie badań,
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 67/191
nie osiągnąwszy jeszcze kontrolowanej reakcji łańcuchowej, Heisenberg nie miał ochoty angażować
się w jakieś wielkie przedsięwzięcie atomowe. Kiedy później widział, ile wysiłku włożono w produkcję
V-1 i V-2, żal mu się zrobiło stosunkowo skromnej pozycji badań jądrowych, lecz zdawał sobie
sprawę, że była to jego wina. „Zabrakło nam odwagi, aby wiosną 1942 roku zalecić władzom
zatrudnienie 120 000 ludzi” przy pracach nad projektem uranowym - powiedział w roku 1945. Należy
jednak zdawać sobie sprawę, że gdyby Heisenbergowi i jego współpracownikom udało się uzyskaćreakcję łańcuchową, nic nie wstrzymałoby ich od przejścia - z czystej ciekawości - do następnego
etapu: czy to ekstrakcji plutonu, czy też wydzielenia uranu-235. Uzyskanie reakcji łańcuchowej dałoby
im pewność siebie - a zatem i priorytety - których im brakowało w czerwcu 1942 roku.
23 czerwca 1942 roku, tego samego dnia, kiedy w Berlinie Speer składał raport Hitlerowi, w Lipsku,
w instytucie Heisenberga i Döpela, zaczęło się dziać coś dziwnego. Z kulistego stosu atomowego L-IV,
od dwudziestu dni zanurzonego w zbiorniku z wodą, zaczęły się wydobywać pęcherzyki gazu. Döpel
zbadał gaz i stwierdził, że był to głównie wodór. Wytwarzanie się wodoru przypisał reakcji chemicznej
metalicznego uranu z wodą - gdzieś w kuli musiał być przeciek. Po pewnym czasie wydostawanie siępęcherzyków ustało, co zdawało się potwierdzać jego przypuszczenia.
Niemniej jednak Döpel uznał, że stos trzeba wydobyć z wody i otworzyć jeden z wlotów dla
sprawdzenia, ile wody przedostało się do wnętrza. O godzinie 15.15 ten sam co poprzednio pechowy
technik zluzował przykrywkę jednego z wlotów. Natychmiast rozległ się świst wsysanego powietrza,
co świadczyło, że ciśnienie wewnątrz kuli było obniżone. Po trzech sekundach ciąg powietrza zmienił
kierunek i z otworu wytrysnął strumień gorącego gazu, unosząc cząstki płonącego proszku
uranowego. Po dalszych paru sekundach z otworu tryskał już jęzor ognia długości kilkudziesięciu
centymetrów, topiąc aluminium wokół otworu i zapalając coraz więcej uranu. Döpel począł zalewać
ogień wodą, początkowo bezskutecznie. Wreszcie płomień przygasł, lecz dym wciąż wydostawał się
z wnętrza stosu. Döpel polecił wypompować ciężką wodę z wewnętrznej kuli, żeby ocalić chociażczęść bezcennej cieczy. Następnie wespół z dwoma technikami opuścił zestaw ponownie do zbiornika
z wodą w nadziei ochłodzenia go. Zajrzał Heisenberg, zobaczył, że wszystko jest już w porządku,
i poszedł na zajęcia ze studentami.
Nie wszystko jednak było w porządku. Temperatura stosu rosła. O godzinie 18 Heisenberga
wywołano z zajęć, ponieważ stos rozgrzewał się coraz bardziej. Obaj uczeni podeszli do zbiornika
i stali, obserwując obraz aluminiowej kuli zniekształcony przez parującą wodę. Zdecydowali właśnie
przebić kulę w kilku miejscach dla uniknięcia katastrofy, kiedy nagle zauważyli, że kula niemal
niedostrzegalnie drgnęła, a następnie całkiem wyraźnie zaczęła puchnąć. Uczeni nie potrzebowali
dalszej zachęty - pomknęli do drzwi i wydostali się na zewnątrz o sekundę wcześniej, nim silna
eksplozja targnęła budynkiem. Fontanna płonącego uranu trysnęła do sufitu na wysokość sześciu
metrów, a palące się cząstki proszku rozniosły się po całym budynku, wzniecając pożar: „Wobec tego
- raportował Döpel Ministerstwu Wojny - wezwaliśmy straż pożarną”.
Osiem minut później przybył oddział lipskiej straży pożarnej i stłumił najgroźniejszy ogień
strumieniami wody i piany. Studnię pokryto warstwą piany, lecz języki ognia wyrywały się z wody
jeszcze przez dwie doby. Wreszcie z L-IV pozostało tylko „bulgocące bagno” wypalonego uranu, wody
i kawałków aluminiowej obudowy. Jeden z silniejszych wstrząsów dosłownie oderwał jedną półkulę
od drugiej, mimo że były skręcone setką śrub.
Szczęśliwym trafem Heisenberg i Döpel uniknęli poważniejszych obrażeń, przepadła jednak duża
część wyposażenia, uran i ciężka woda. Ich honor naukowy także poważnie ucierpiał. Zwłaszcza
Heisenberg musiał się zżymać, kiedy dzielny komendant straży ogniowej w imieniu swej jednostki
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 68/191
przekazywał mu w rozlewnym saksońskim dialekcie gratulacje z powodu tak wspaniałego pokazu
„rozszczepienia atomowego”41.
Oczywiście w stosie L-IV nie zaszła żadna reakcja jądrowa. Po prostu woda przedostała się do
zewnętrznej warstwy metalicznego uranu, nastąpiła reakcja chemiczna, w wyniku której powstał
wodór, tworzący z tlenem mieszaninę wybuchową. Stanowiło to niespodziankę dla fizyków, choćchemicy, jak dr Riehl z firmy Auer dostarczającej uran, byli tego niebezpieczeństwa w pełni świadomi.
Rok wcześniej za pośrednictwem Urzędu Uzbrojenia Armii „Degussa” rozesłała okólnik ostrzegający
przed szczególnymi własnościami uranu. We Frankfurcie miał już miejsce podobny wypadek: duży
zapas sproszkowanego uranu stanął nagle w ogniu i spalił się całkowicie. Prof. Döpel napisał własny
raport o obu lipskich wypadkach, zalecając gorąco, by do budowy wszystkich przyszłych stosów
w celu uniknięcia podobnych katastrof używano litego metalicznego uranu.
Döpel był dziwakiem. W czasie wojny popadał w konflikt niemal z każdym, z kim pracował,
z wyjątkiem Heisenberga. Po wybuchu stosu L-IV wystosował do doktora Riehla cierpki list
z pretensjami o przysłanie im do doświadczeń tak złośliwej substancji. Riehl odpowiedział uprzejmie,
lecz z pewnością przypomniał rozesłany przed rokiem okólnik z ostrzeżeniem. Döpel wysłał do niegonastępny przykry list i chemik od Auera uznał, że bardziej dyplomatycznie będzie nie odpowiadać.
Riehl spotkał Döpela ponownie w czerwcu 1945 roku w Moskwie pod drzwiami gabinetu Berii. Szef
radzieckiej służby bezpieczeństwa, Beria, wezwał obu naukowców, a także Gustawa Hertza i prof.
Vollmera, w celu omówienia ich przyszłej pracy. Tuż przed wejściem do gabinetu Döpel podszedł do
Riehla i zaczął gorąco przepraszać za oba listy napisane w 1942 roku. Wyrażał nadzieję, że Riehl nie
ma mu ich za złe. Ten epizod świetnie charakteryzuje zamknięty krąg, w którym żyli uczeni: cały ich
świat legł w gruzach, Niemcy zostały pokonane, znajdowali się w stolicy nieprzyjacielskiego kraju,
czekali na przyjęcie ich przez człowieka, który uchodził za postrach części Europy i Azji - i bawili się
w wyjaśnianie drobnego incydentu z dawnych czasów. Naruszyliśmy jednak chronologię: musimy
wrócić do lata 1942 roku.
6
Operacja „Freshman“
Niemiecki „projekt U”, określony przez marszałka Göringa jako „przedmiot tak palącego nas
wszystkich zainteresowania”, wchodził teraz w swą najtrudniejszą fazę. Od momentu, gdy niemieccy
fizycy jądrowi przedstawili sprawę Albertowi Speerowi, upłynął miesiąc, w ciągu którego całastruktura organizacyjna niemieckiej nauki została wywrócona do góry nogami. Rzesza postanowiła
zmobilizować naukę do pracy dla ostatecznego zwycięstwa. Dawną Radę Badań Naukowych Rzeszy,
na czele której stał Rust, miało zastąpić nowe niezależne ciało o tej samej nazwie, kierowane przez
samego marszałka Göringa. Hitler podpisał odpowiedni dekret 9 czerwca. Z wolna wyłaniała się nowa
struktura organizacyjna Rady, ale prace przez nią kierowane leżały odłogiem.
Nowa Rada Badań Naukowych Rzeszy miała formalnie podlegać Radzie Ministerialnej do Spraw
Obrony Rzeszy, której przewodniczył Göring, a w skład której wchodziło 21 ministrów, wyższych
oficerów i dygnitarzy partyjnych z Heinrichem Himmlerem włącznie. Nie było w niej ani jednego
41 Po tym wypadku Döpel snuł proroctwa: „Setki jeszcze padną dla najwyższego celu - bomby atomowej”.Robert Jungk, Jaśniej niż tysiąc słońc, Warszawa 1967.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 69/191
naukowca. W rzeczywistości działalnością Rady Badań Naukowych miała kierować specjalna
podkomisja. Była to śmiała, lecz nieco spóźniona próba uporządkowania nauki niemieckiej pod
względem organizacyjnym.
Żadne jednak wewnętrzne posunięcia nie mogły powetować strat spowodowanych przez
prześladowania polityczne ludzi nauki. Do 1937 roku zwolniono ze stanowisk niemal 40 procentprofesorów wyższych uczelni. Liczba ta powiększyła się jeszcze o tych, których narastająca fala
antysemityzmu zmusiła do opuszczenia Niemiec - a było wśród nich wielu wybitnych fizyków. Teraz
dopiero władze Rzeszy uświadomiły sobie swój błąd. W znamiennej wypowiedzi na tajnym
posiedzeniu w sprawie przyszłych zadań Rady Badań Naukowych, w którym uczestniczyli prawie
wszyscy członkowie Rady Ministerialnej42. Göring przedstawił kłopoty, których przyczyniło führerowi
i jemu samemu wygnanie naukowców-Żydów:
„Führer wzdraga się przed stosowaniem sztywnej segregacji w nauce, która prowadzi do takich oto
skutków: «Ten wynalazek rzeczywiście mógłby być dla nas bardzo cenny - nadzwyczaj cenny -
i mógłby posunąć sprawę daleko naprzód, ale nie możemy go tknąć, ponieważ żona tego człowieka
jest Żydówką lub on sam jest półkrwi Żydem...» Roztrząsałem niedawno tę sprawę z führerem. Mamyprawo zatrudniać jeszcze przez dwa lata pewnego Żyda w Wiedniu, a innego w badaniach
fotograficznych, ponieważ dysponują czymś, co jest nam potrzebne i co obecnie może nam przynieść
ogromne korzyści. Byłoby z naszej strony skrajną głupotą powiedzieć teraz: «Musimy się go pozbyć.
Znakomity badacz, fantastyczny umysł, ale ma żonę Żydówkę, nie można zezwolić mu na to, by
pozostał na uniwersytecie itp.» Führer zezwalał na podobne wyjątki w sztuce, z operetką włącznie.
Tym chętniej uczyni wyjątek tam, gdzie chodzi o naprawdę ważne sprawy czy wielkich uczonych”.
Pod koniec narady Göring wrócił do niemieckich projektów uranowych - projektów „wymagających
najściślejszej tajemnicy”, której dochowywać muszą nawet zainteresowani naukowcy. „Uczeni zbyt
długo zachowywali się jak primadonny” - ciągnął i mając na myśli ostatnie miesiące przed wybuchem
wojny, dodał: „Szlag człowieka trafia, kiedy czyta o tym czy innym zjeździe fizyków czy chemików wLondynie czy Nowym Jorku i widzi zapał, z jakim każdy mędrek trąbi o swoich odkryciach przed całym
światem, jak gdyby nie mógł ich utrzymać w pęcherzu ani chwili dłużej. Ach, jakie to wspaniałe! Niech
się wszyscy dowiedzą! Tylko my, my, którzy naprawdę jesteśmy zainteresowani w wykorzystaniu tych
odkryć, dowiadujemy się o wszystkim ostatni! Po pierwsze, nie możemy studiować prac, które ci
mądrale piszą - przynajmniej ja jestem na to za głupi. A w rezultacie my, którzy moglibyśmy zrobić
najlepszy użytek z ich odkryć, po prostu o nich nie słyszymy. Tymczasem koledzy naszych mędrków w
Anglii, Francji i Ameryce dowiadują się od razu, co za jajko zniósł ich niemiecki kolega”, Trudno
wątpić, że ten dowcip Göringa adresowany był do Otto Hahna43 z powodu opublikowanego przezeń
w 1939 roku odkrycia rozszczepienia uranu.
Kilka tygodni później Göring dość niespodziewanie mianował dyrektora departamentu Rudolfa
Mentzla, cywila o wysokiej honorowej randze w SS, swoim pełnomocnikiem do spraw Rady.
Podobnie jak poprzednio ciężar prac administracyjnych miał spoczywać na barkach 11 kierowników
sekcji naukowych. Byli to wybitni uczeni, niektórzy z wyraźnymi powiązaniami z NSDAP. Planowano
mianowanie „specjalnych pełnomocników”, którzy mieli sprawować pieczę nad najważniejszymi
kierunkami badań. Na razie jednak fizyka jądrowa pozostała w gestii urzędującego kierownika sekcji
fizyki, profesora Abrahama Esaua. Esau miał mieć do dyspozycji biuro (Geschäftsstelle), zajmujące się
42 Narada odbyła się G lipca 1942 r. w Berlinie w Ministerstwie Lotnictwa. Istnieją stenogramy obrad. Brali w
niej udział m.in. Göring, Milch, Speer, Funk, Ohnesorge, Fromm, Witzell, Mentzel, Brandt, Baeumker, Vögler iRosenberg.43 Hahn znaczy po niemiecku kogut.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 70/191
stroną administracyjną, a obowiązki administracyjne powierzono Diebnerowi i Berkeiowi, którzy
sprowadzili się tu z Gottow. Ich zwierzchnik, profesor Esau, już raz poparzył sobie palce na „projekcie
U”, jego uczucia dla głównych filarów projektu nie mogły więc być zbyt ciepłe.
W tym okresie fizykochemicy, a nie fizycy przejęli prowadzenie prac „projektu U”. Podczas gdy
zespoły w Lipsku, Berlinie i Heidelbergu krok po kroku szukały potwierdzenia swoich rozważań
teoretycznych, grupa fizykochemików z Hamburga, kierowana przez profesora Paula Hartecka,
potrafiła nadać pracom właściwe tempo. To właśnie Harteck - z właściwym mu wyczuciem techniki
doświadczalnej - od samego początku twierdził, że uran i moderator w reaktorze atomowym powinny
być oddzielone od siebie, a nie wymieszane. To Harteck podjął w pierwszych miesiącach 1940 roku
próbę budowy stosu uranowego z dwutlenkiem węgla - dwa i pół roku wcześniej, zanim Fermi
zbudował w Chicago pierwszy w historii krytyczny stos atomowy. To Harteck i Suess opracowali
sposób 10-krotnego powiększenia produkcji ciężkiej wody w Vemork. Z kolei inny fizykochemik dr
Groth przez rok mozolił się wespół z Harteckiem nad dostosowaniem metody dyfuzyjnej Clusiusa-
Dickela do rozdzielania izotopów uranu. Tenże Groth przeforsował koncepcję użycia ultrawirówki dowzbogacania naturalnego uranu w uran-235 - ku wielkiemu zdumieniu Hartecka, który Grotha
najwyraźniej nie doceniał.
Wynik spotkania ze Speerem wydał się Harteckowi katastrofą. To świetnie, że w Berlinie buduje się
schron dla reaktora, lecz jednocześnie - właśnie w momencie, gdy doświadczenia z ultrawirówką są
o krok od powodzenia - najwyraźniej grozi im utrata priorytetów umożliwiających kontynuowanie
prac. 1 czerwca próby rozdzielania izotopów ciężkiego gazu, ksenonu, za pomocą ultrawirówki. której
budowę firma Anschütz i Co. Rozpoczęła zaledwie przed pół rokiem, zostały uwieńczone wspaniałym
sukcesem. Współczynnik wzbogacenia zgadzał się niemal ściśle z teorią. Wkrótce mieli po raz
pierwszy użyć aparatury do wzbogacania sześciofluorku uranu.
26 czerwca po rozmowie z Diebnerem, który wybrał się specjalnie do Kilonii i Hamburga w celu
omówienia szczegółów nowego osiągnięcia, prof. Harteck wystosował do Ministerstwa Wojny apel
o dalsze finansowanie badań:
„Jak wiadomo, istnieją dwie koncepcje budowy reaktora uranowego:
Reaktor pierwszego typu zawierałby uran naturalny i około 5 ton ciężkiej wody.
Reaktor drugiego typu zawierałby metaliczny uran wzbogacony w uran-235. Niezbędna ilość uranu
byłaby więc mniejsza, podobnie jak i ilość ciężkiej wody. Możliwe byłoby nawet zastosowanie zwykłej
wody.
Naukowcy niemieccy przyjęli pierwszą koncepcję, natomiast Amerykanie prawdopodobnie posłużą
się drugą z nich. Która da lepsze wyniki na dłuższą metę, wykazać może tylko doświadczenie.
W każdym razie reaktory drugiego typu będą urządzeniami znacznie mniejszymi i, być może, uda się
je zastosować do napędu pojazdów wojskowych.
Ponadto drugi typ wiąże się bliżej z wytwarzaniem materiałów wybuchowych”.
Dalej wyjaśniał, że ideą stosu z uranem wzbogaconym dotychczas nie zajmowano się w Niemczech
z powodu rzekomo nieprzezwyciężonych trudności ze wzbogacaniem uranu w izotop 235. Wreszcie
stwierdził, że wyniki prób z ultrawirówką Grotha są tak zachęcające, iż „powinniśmy zdecydowanie
skoncentrować wysiłki na drugiej koncepcji”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 71/191
Na początku sierpnia komorę aparatury po raz pierwszy napełniono sześciofluorkiem uranu. Średnie
wzbogacenie w uran-235 już w pierwszej serii prób wyniosło 2,7 procent. Wprawdzie rezultaty były
gorsze, niż się spodziewano - zapewne z powodu niedoskonałego sposobu odprowadzania
wzbogaconego gazu - ale zawsze było to jakieś wzbogacenie. Heisenberg ze swoim berlińskim
zespołem wykazał, że dla zbudowania reaktora ze zwykłą wodą jako moderatorem wystarczyłoby
wzbogacenie uranu do 11 procent - tak więc teoretycznie niezbędna byłaby jedynie bateria takichultrawirówek, wzbogacających uran w kilku stopniach.
Tymczasem Harteck, wracając pociągiem z Kilonii do Hamburga, wpadł na pomysł pewnych ulepszeń.
Czy nie można by podzielić wirnika wzdłuż osi na szereg komór i połączyć zewnętrzną część każdej
z nich z częścią przyosiową następnej? Czy nie można by stworzyć zespołu dwu ultrawirówek,
połączonych ze sobą dwiema rurami, i okresowo zmieniać prędkość obrotu jednej wirówki względem
drugiej tak, aby różnica ciśnień między nimi stale się zmieniała? Gaz przepływałby na przemian
z jednego wirnika do drugiego, dzięki czemu jedna podwójna ultrawirówka kilkakrotnie zwiększyłaby
skuteczność rozdzielania.
Prof. Esau w raporcie skierowanym do marszałka Göringa podkreślił wielkie znaczenie ultrawirówki.Według jego przewidywań z chwilą całkowitego dopracowania projektu urządzenia należałoby
produkować je w wielkich ilościach, aby sprostać niemieckiemu zapotrzebowaniu na uran-235.
Z końcem października konstruktorzy ultrawirówki zaakceptowali zmiany zaproponowane przez
Hartecka. Profesor wyraził przypuszczenie, że skoro możliwość wzbogacania uranu-235 została
udowodniona, mogą spodziewać się poważniejszych zamówień rządowych.
Jednakże profesor Esau nie miał ochoty doprowadzić całej sprawy do logicznej konkluzji, tj. do bomby
uranowej. W rozmowie z prof. Haxelem, świeżo mianowanym łącznikiem między nim a instytutem
badawczym niemieckiej marynarki, wyraził obawę, że jeśli tylko w kwaterze f ührera padnie słowo
„bomba uranowa” - wszyscy oni łącznie z Haxelem spędzą resztę wojny za drutami kolczastymi na
próbach stworzenia takiej bomby. Wobec tego Haxel miał jako rację bytu „projektu U” wysuwać jedynie „silnik uranowy”.
II
Według przewidywań Heisenberga dla wywołania w stosie uranowym reakcji łańcuchowej niezbędne
było 5 ton ciężkiej wody. Do końca czerwca 1942 roku zakłady Vemork dostarczyły Niemcom
zaledwie 800 kilogramów - jedną szóstą potrzebnej ilości. Jeszcze raz wzięto pod rozwagę możliwość
produkcji ciężkiej wody w Niemczech. W połowie lipca Diebner i Berkei zorganizowali w Berlinie
naradę z ekspertami od wytwarzania ciężkiej wody. W naradzie wzięli też udział Heisenberg i Bothe.
Zebranych poinformowano, że budujący się koło Monachium zakład pilotujący będzie mógłwytwarzać metodą Clusiusa-Lindego zaledwie 200 kilogramów ciężkiej wody rocznie, jeśli produktem
wyjściowym będzie naturalny wodór. Byłoby znacznie korzystniej wprowadzać wodór już częściowo
wzbogacony w deuter. Czy Niemcy dysponują jakimś źródłem nieco wzbogaconego wodoru? Prof.
Harteck wyrażał obawy, że proces będzie wymagał ogromnych ilości energii, że niezbędne będzie
wydajne ochładzanie i że trzeba będzie stosować wodór o najwyższej czystości. Jego argumentacja
nie została wzięta pod uwagę. Inni uczestnicy zalecili wysłanie komisji ekspertów do wielkiej
hydroelektrowni w Merano w Tyrolu w celu zbadania stężenia ciężkiej wody w tamtejszych
elektrolizerach. Gdyby było ono dostateczne, można by zwiększyć produkcję zakładu Clusiusa-
Lindego do półtorej tony rocznie. Konferencję zamknięto stwierdzeniem, że „sprawa wytwarzania
ciężkiej wody jest nadal bardzo pilna” i że wobec tego nie należy odkładać opracowywania innych metod aż do uzyskania wyników z Merano.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 72/191
Dr Hans Suess pojechał na 10 dni do Vemork i tu wraz z głównym inżynierem Jomarem Brunem
przeprowadził serię doświadczeń w celu sprawdzenia, w jakim stopniu użycie katalizatorów może
poprawić wydajność dwutemperaturowego procesu wymiany izotopowej, zastosowanego
w pierwszych stopniach wzbogacania. Niemcy i Norwegowie pozostawali teraz w jak najbliższych
stosunkach. Suess i Brun wspólnie z drugim inżynierem z Vemork, Alfem Larsenem, zbudowali
w zakładach małe urządzenie laboratoryjne do badania skuteczności różnych katalizatorów.
Pod koniec pobytu Suessa do Norwegii przybyli Wirtz i Berkei. Konsul Schoepke spotkał się z nimi w
Oslo, po czym wszyscy trzej wraz z trzema inżynierami Norsk-Hydro: Voslewem, Eide i Johannsenem,
udali się do Rjukan. Szum siłowni zakładów Vemork stwarzał nastrojowe tło do dyskusji nad środkami
dalszego powiększenia produkcji ciężkiej wody. W naradach brał też udział dyrektor zakładów.
Niemcy upewnili się, że prace nad modyfikacją szóstego stopnia kaskady rozdzielczej są daleko
posunięte. W ciągu następnych trzech miesięcy Brun i Suess zredagowali wspólnie dla niemieckiego
Ministerstwa Wojny trzy raporty, w których omówili środki podjęte przez nich dla zwiększenia
wydajności fabryki oraz wyniki badań różnych katalizatorów dla szóstego stopnia kaskady.
25 lipca niemieccy naukowcy skontrolowali przebieg prac w zakładach elektrolizy w Såheim:pracowały tam już nowe elektrolizery Pechkranza, a dwa dalsze miały nadejść z Berlina z firmy
Bamag. „Umówiliśmy się, że cała rozporządzalna moc będzie użyta do produkcji SH.200 [ciężkiej
wody]”. Ponieważ w wyniku różnych trudności zakłady Vemork nie wykonały zaplanowanej produkcji,
władze wojskowe w Berlinie i Oslo uznały za konieczne zbudowanie zakładu końcowego wzbogacania
także i w Såheim, a dział badań naukowych Ministerstwa Wojny zobowiązał się zapewnić niezbędne
dostawy reglamentowanych materiałów - stali V2A, gumy i azbestu - do budowy kompletnej
dziewięciostopniowej fabryki ciężkiej wody dla Niemiec.
Trzy dni później dyrektor Norsk-Hydro N. Stephanson obiecał Niemcom, że „dopóki utrzyma się
obecny stan wody, produkcja będzie wynosiła 125 do 130 kg miesięcznie”. 14 września w Vemork po
raz pierwszy do jednego ze stopni dołączono obieg, w którym wykorzystany został proces Hartecka-
Suessa katalitycznej wymiany izotopowej. Niemcy spodziewali się, że dzięki temu w krótkim czasie
fabryka osiągnie nowy pułap produkcji - około 400 kg miesięcznie. W końcu listopada profesor Esau
raportował Göringowi, że gdy tylko zakończą się niezbędne próby w zakładach I.G. Farben w Leuna, w
Niemczech także ruszy pełną parą produkcja ciężkiej wody.
Tymczasem przemysłowi powierzono zadanie dostarczenia kilku ton płyt z metalicznego uranu,
niezbędnych do budowy pierwszego dużego reaktora. Odlanie płyt zlecono zakładom nr 1 firmy
„Degussa”, przy Weißfrauenstraße we Frankfurcie. W styczniu posłano tam w celu przeprowadzenia
prób jeden kilogram uranu, w połowie maja - sto kilogramów, a pod koniec maja - całą tonę. Uran
przetapiano w próżni w elektrycznych piecach oporowych, lecz technika odlewania była prymitywna,
a odlewy niezadowalające, z wieloma dziurami i zanieczyszczeniami.
Produkcja metalicznego uranu w postaci proszku w ciągu 1941 roku podlegała znacznym wahaniom,
ponieważ zapotrzebowanie na uran było bardzo nieregularne. Zakład redukcji tlenku uranu przy
Gutleutstraße był w stanie wytwarzać tonę metalicznego uranu miesięcznie, lecz w ciągu całego 1941
roku, nie będąc w ogóle bombardowany, wyprodukował zaledwie 2460 kg. Trudno ustalić, dlaczego
produkcja była tak niska. Obsługa zakładu wymagała zaledwie pięciu, sześciu ludzi, surowiec był
dostępny w nieograniczonych ilościach - a jednak cały „projekt U” zaczął w końcu utykać właśnie
z powodu braku uranu44, chociaż zakład we Frankfurcie nie wykorzystywał całej mocy produkcyjnej,
44 Produkcja metalicznego uranu w Niemczech w czasie wojny:
„Degussa” (Frankfurt)
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 73/191
w zakładach chemicznych „Degussa” w Grünau koło Berlina rozpoczęto na początku 1942 roku
budowę drugiego zakładu redukcji tlenku uranu, identycznego z frankfurckim. „Projekt U”
wystartował istotnie w tempie wysoce priorytetowym. Jednakże postęp we frankfurckich zakładach
był powolny, brak doświadczenia w wytopie uranu stale powodował opóźnienia w odlewaniu płyt
zamówionych przez Heisenberga i Döpela. W miarę jak „projekt U” tracił priorytety, „Degussa”
napotykała coraz poważniejsze trudności w zdobywaniu części zamiennych dla obu frankfurckichzakładów i pod koniec 1942 roku - w wyniku niedostatecznego zaopatrzenia zakładów w pompy
próżniowe, miedź do transformatorów i inne ważne materiały - produkcja metalicznego uranu
zaczęła spadać.
III
Od chwili, gdy w 1941 roku nadeszły pierwsze wiadomości o wzroście dostaw ciężkiej wody do
Niemiec, wywiad brytyjski z niepokojem śledził rozwój niemieckich badań atomowych. Na biurko
komandora Welsha, a stąd do Michaela Perrina w siedzibie „Tube Alloys” w Londynie napływały
nieustannie przez Skandynawię wiarygodne informacje. Część z nich pochodziła od wybitnegoberlińskiego naukowca, którego nazwisko spotkaliśmy już na kartkach tej książki.
W tym samym czasie, kiedy Speer „składał krótkie sprawozdanie” Hitlerowi, gabinet brytyjski
otrzymał wyraźną wskazówkę, że w Niemczech rzeczywiście coś się szykuje. Zwierzchnik Perrina w
„Tube Alloys”, Wallace Akers, poinformował doradcę naukowego Churchilla, lorda Cherwella, że
pewien szwedzki fizyk-teoretyk z Uppsali doniósł korespondentowi w W. Brytanii, iż Heisenberg
kieruje w niemieckich laboratoriach szeroko zakrojonymi badaniami w celu wykorzystania
łańcuchowej reakcji rozszczepienia, „w szczególności uranu-235”. Nie można wykluczyć pozytywnych
rezultatów, ostrzegał Szwed.
Wiosną 1942 roku wywiadowi brytyjskiemu udało się zorganizować komórkę w samym Rjukan.W połowie marca jeden z agentów SOE45 w Norwegii zdołał opanować statek żeglugi przybrzeżnej
i przy pomocy małej grupy ochotników doprowadził go do Aberdeen w Szkocji. Jednym z ochotników
był Einar Skinnarland, który gotów był współpracować z aliantami, a przy tym pochodził z Rjukan.
Gdyby udało mu się szybko wrócić, jego nieobecność mogłaby być nie zauważona. Skinnarland
przeszedł krótkie przeszkolenie w SOE, a major Tronstad, fizyk norweski kierujący obecnie z Londynu
wywiadem w swej ojczyźnie, pouczył go o jego obowiązkach. Skinnarlanda zrzucono na spadochronie
wczesnym rankiem 29 marca 1942 roku, dokładnie jedenaście dni od chwili przybycia do W. Brytanii.
Nikt nie zwrócił uwagi na jego nieobecność.
1940 r. 280,6 kg (w laboratorium)
1941 r. 2459,8 kg (w fabryce)
1942 r. 5601,7 kg
1943 r. 3762,1 kg
1944 r. 710,8 kg
W 1944 r. firma rozpoczęła produkcję metalicznego uranu w Grünau:
grudzień 1944 r. 224 kg
styczeń 1945 r. 376 kg
luty 1945 r. 286 kg
45 SOE - Special Operations Executive - Dowództwo Operacji Specjalnych. - Przyp. Tłum.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 74/191
Nowy agent wkrótce doniósł Londynowi przez Szwecję, że udało mu się nawiązać bezpośredni
kontakt z kilkoma technikami z fabryki ciężkiej wody oraz z naczelnym inżynierem Jomarem Brunem.
W Londynie zaczęto zdawać sobie sprawę ze znaczenia, jakie Niemcy przywiązują do zwiększenia
produkcji ciężkiej wody.
Wkrótce po wizycie Suessa w Vemork major Tronstad z Londynu zażądał od Bruna szczegółowychinformacji o fabryce. Brun przygotował fotografie i schematy całego zakładu końcowego wzbogacania
oraz wynotował szczegóły niemieckich planów zwiększenia produkcji. Doktor L.D’Arcy Shepherd z
Rjukan sporządził mikrofilmy dokumentów. Ukryto je w tubkach pasty do zębów i przeszmuglowano
przez Szwecję do W. Brytanii. Jest sprawą otwartą, czy w tych pierwszych raportach nie
wyolbrzymiono całego problemu. W każdym razie w 1944 roku profesor Paul Harteck wyraził
przypuszczenie, że „środki bezpieczeństwa zastosowane w fabryce przeciw sabotażowi, nadzór
wojskowy i nacisk wywierany przez czynniki wojskowe w celu przyspieszenia prac spowodowały
przecenienie przez Norwegów znaczenia produktu SH.200 [ciężkiej wody] dla celów wojskowych”.
Bruna niewątpliwie nękała świadomość, że ciężka woda może mieć jednak zastosowanie militarne.
Z nieostrożnej wzmianki Suessa o jakimś patencie profesora Joliota dowiedział się po raz pierwszy
o potencjalnym zastosowaniu energii jądrowej. Czyżby to był powód, dla którego Niemcom tak
zależało na zwiększeniu produkcji fabryki? Uwagi Suessa zostały przekazane Tronstadowi do
Londynu. Co prawda fizykochemik niemiecki próbował uspokoić Bruna, że zamierzenia Rzeszy były
natury pokojowej - miały rozwiązać problem niemieckiej powojennej gospodarki energetycznej.
Suess wyjaśnił, że badania mogą potrwać wiele lat, lecz nie rozwiał podejrzeń Bruna.
W Chicago grupa naukowców kierowana przez profesora Enrico Fermiego zakończyła tymczasem
obliczenia efektywnych przekrojów czynnych, niezbędne do zaprojektowania stosu uranowo-
grafitowego. W grudniu 1941 roku, po zbudowaniu w szybkim tempie jeden po drugim kilku stosów
podkrytycznych, Fermi zbudował stos tak bliski stanu krytycznego, że zdaniem uczonegowystarczyłoby zastosować materiały o większej czystości, by wywiązała się reakcja łańcuchowa.
W marcu 1942 roku dr Vannevar Bush poinformował prezydenta Roosevelta, że do wykorzystania
energii jądrowej dla celów wojskowych dojść można przy użyciu bądź czystego U-235, bądź plutonu.
Rozdzielanie izotopów uranu można w zasadzie prowadzić za pomocą ultrawirówki (w Niemczech
była to metoda Grotha), metodą termodyfuzji (metoda Clusiusa i Fleischmanna), na drodze
elektromagnetycznej (jak von Ardenne, Ewald i Walcher) lub dyfuzji gazów przez porowate przegrody
metodą opracowaną przez Gustawa Hertza. Natomiast pluton można wytwarzać w stosie uranowym
moderowanym grafitem lub ciężką wodą.
Uczeni niemieccy na pytania, czy ich badania doprowadzą do produkcji broni atomowej w niezbyt
odległej przyszłości, odpowiadali dwuznacznie i wymijająco. Amerykanie natomiast zajęli
zdecydowane stanowisko: 17 czerwca Bush powiedział Rooseveltowi, że w sprzyjających warunkach
można będzie stworzyć broń atomową w takim czasie, by wpłynęła na wynik toczącej się wojny.
W następnym miesiącu zapadła decyzja budowy w Ameryce zakładów rozdzielania izotopów uranu
metodą elektromagnetyczną. W W. Brytanii rozpoczęto budowę małego doświadczalnego zakładu
rozdzielania za pomocą dyfuzji gazu przez przegrody w oparciu o metodę Gustawa Hertza. Rząd
Stanów Zjednoczonych załatwił sprowadzenie 350 ton tlenku uranu. Zawarto kontrakty na
oczyszczenie i redukcję tlenku do metalicznego uranu (w postaci proszku). Zanim jeszcze pierwszy
stos osiągnął stan krytyczny, rozpoczęto prace przy budowie doświadczalnego reaktora uranowego
w lesie Argonne w pobliżu Chicago, a na żądanie Brytyjczyków zawarto umowę na budowę fabryki
ciężkiej wody w Trail w Kolumbii Brytyjskiej na wypadek, gdyby się okazało, że grafit nie nadaje się
z jakichkolwiek przyczyn na moderator. W końcu czerwca 1942 roku wybrano teren na wielkie
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 75/191
zakłady rozdzielania izotopów - 30 tysięcy hektarów w Oak Ridge w stanie Tennessee - a z jego
kupnem czekano tylko na wynik doświadczeń reaktorowych Enrico Fermiego w Chicago.
Amerykanie w krótkim czasie zdołali wyrównać opóźnienie, jakie mieli w stosunku do Niemców
w latach 1940-41. Lecz żadna ze stron, jak dotąd, nie potwierdziła doświadczalnie, że można
zbudować funkcjonujący reaktor uranowy. Jedyną na świecie fabryką ciężkiej wody dysponowaliNiemcy.
IV
Zgromadzone informacje tworzyły tak jasny obraz sytuacji, że w lipcu 1942 roku brytyjski gabinet
wojenny zażądał od Połączonych Operacji natychmiastowego przygotowania silnego ataku
naziemnego w celu zniszczenia fabryki ciężkiej wody w Vemork. Major Tronstad stanowczo
zaprotestował przeciw bombardowaniu fabryki przestrzegając, że gdyby jakaś bomba trafiła
w zbiorniki ciekłego amoniaku, okoliczna ludność znalazłaby się w najwyższym niebezpieczeństwie.
Można było spodziewać się, że akcja nie będzie łatwa. Połączone Operacje zwróciły się do
Dowództwa Operacji Specjalnych (SOE) o radę. Norweska sekcja SOE odpowiedziała, że dysponuje
grupą przygotowawczą z doświadczonym radiotelegrafistą, która w sprzyjających warunkach ma
zostać zrzucona na spadochronach w celu założenia bazy wypadowej na nie zamieszkanym
płaskowyżu Hardanger, około 50 kilometrów na północny zachód od Rjukan.
Grupę oddano do dyspozycji Połączonych Operacji. Plany przewidywały lądowanie
kilkudziesięcioosobowego oddziału saperów z Pierwszego Dywizjonu Wojsk Spadochronowych
w pobliżu jeziora Mösvatn, które zasilało turbiny zakładów w Vemork. Do przewiezienia wojska po raz
pierwszy miano użyć szybowców transportowych. Oddział miał się uformować na szosie wiodącej
przez płaskowyż do Rjukan i wmaszerować w pełnym umundurowaniu do fabryki Vemork.
Wysadziwszy ją w powietrze, żołnierze mieli próbować uciec do Szwecji.
Operacja - zaszyfrowana jako „Freshman” - była od początku źle pomyślana i nie dopracowana, na co
od razu zwróciła uwagę norweska sekcja SOE. Lecz oficerowie planujący akcję w Połączonych
Operacjach mieli, jak się zdaje, większe wpływy, gdyż obiekcje zostały zignorowane. Plan wymagał
miękkiego lądowania dwóch szybowców załadowanych ludźmi i sprzętem na płaskowyżu Hardanger -
w terenie usianym głazami narzutowymi wielkości człowieka, pociętym szczelinami i graniami,
otoczonym zdradliwymi pasmami pokrytych śniegiem gór, pod kopułą groźnego, burzliwego nieba.
Zwolennicy operacji mieli na poparcie argument, że plan zawierał zalążki powodzenia: śmiałe
uderzenie, szybka ucieczka i wojna z niemiecką bombą atomową byłaby skończona. We wrześniu
wywiad otrzymał informację, że co miesiąc wysyła się do Niemiec 130 kg ciężkiej wody. Gen. Groves,
szef amerykańskiego projektu atomowego, uważał, że fabryka Vemork powinna być zniszczona bądźprzez bombardowanie, bądź przez dywersję - i tryby operacji „Freshman” zaczęły się obracać.
18 października o 11.30 w nocy czterej Norwegowie z grupy przygotowawczej zostali zrzuceni na
spadochronach. Zebranie zrzuconego wyposażenia i zapasów zajęło im dwa dni. Zdołali ukryć
zaledwie połowę zasobów, kiedy wybuchła gwałtowna zamieć śnieżna. Próba nawiązania łączności
radiowej z kwaterą SOE nie powiodła się. 6 listopada po wyczerpującym kilkudniowym marszu,
objuczeni ładunkiem dotarli do bazy wypadowej w Sandvatn. Radiooperator ponownie usiłował
nawiązać łączność z Londynem, lecz w momencie, gdy mu się to udało, zawiódł akumulator. Brat
Einara Skinnarlanda, nadzorujący zaporę Vemork na jeziorze Mösvatn, dostarczył świeży akumulator.
Ustawiono porządną antenę radiową i ponownie usiłowano połączyć się z Londynem, lecz tym razem
zawilgocony nadajnik radiowy nie chciał działać. Dopiero 9 listopada udało się im nawiązać łączność
z kwaterą główną SOE. Radość, jaką tym wywołali, przygasili niekorzystną informacją przekazaną
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 76/191
w ich pierwszym raporcie: w pobliżu Vemork stacjonował silny garnizon niemiecki, a wokół fabryki
i wzdłuż rur doprowadzających wodę z jeziora Mösvatn do turbin ustawiono zasieki.
Po paru dniach akcja wywiadu skierowana przeciw produkcji ciężkiej wody otrzymała silny bodziec:
następnego dnia po nawiązaniu łączności z grupą przygotowawczą, po długiej i ryzykownej ucieczce z
Norwegii, przybył do Londynu Jomar Brun, naczelny inżynier fabryki Vemork. Brun wyruszył z Vemorkprzed 17 dniami, tj. 24 października. Dwa dni wcześniej zjawił się u niego tajny kurier
i przedstawiwszy się jako Berg46 przekazał mu od generała Hansteena z Londynu polecenie
natychmiastowego udania się do W. Brytanii. Opuszczając wraz z żoną Vemork, Brun zabrał dużą ilość
dokumentów i planów urządzeń fabryki. Komórka organizacji podziemnej w Oslo sporządziła
mikrofilmy tych dokumentów, które zostały przekazane władzom norweskim w Londynie.
Po przybyciu 11 listopada do Londynu Brun z żoną zostali ulokowani w hotelu De Vere w dzielnicy
South Kensington. Tego samego wieczoru odwiedzili ich komandor Welsh i major Tronstad i zabrali
Bruna na konferencję do doktora R.V. Jonesa. Jones i towarzyszący mu dr F.C. Frank szczegółowo
wypytali norweskiego specjalistę od produkcji ciężkiej wody o spostrzeżenia, jakie poczynił on
w czasie wizyty w berlińskim Instytucie Fizyki im. Cesarza Wilhelma przed jedenastu miesiącami.Większość pytań stawiał dr Frank, który zdawał się być doskonale obeznany z berlińskim instytutem -
okazało się, że pracował tam przed wojną. Brun wyrażał zaniepokojenie o bezpieczeństwo doktora
Suessa w razie jakiejś akcji - zawiązała się między nimi szczera przyjaźń. Następnego dnia Tronstad i
Welsh zabrali Bruna na spotkanie z Michaelem Perrinem.
Plany operacji „Freshman” były w zasadzie gotowe przed przyjazdem Bruna do Londynu, lecz inżynier
dostarczył dodatkowych informacji o najważniejszych punktach fabryki. Brunowi - występującemu
obecnie pod pseudonimem „dr Hagen” - przydzielono gabinet obok majora Tronstada i polecono
opracować szczegółowe plany fabryki Vemork i opis jej otoczenia. Jego obecność w Londynie
utrzymywana była w ścisłej tajemnicy.
W połowie listopada wszystko było gotowe do akcji. Siły operacji „Freshman” składały się z 34
specjalnie przeszkolonych saperów, wyłącznie ochotników, pod komendą porucznika Methvena.
Wieczorem 19 listopada umieszczono ich w dwu szybowcach typu Horsa, holowanych przez dwa
bombowce typu Halifax. Poranna prognoza pogody przewidywała gęste chmury na większej części
przeszło 600-kilometrowej trasy, lecz czyste niebo i jasny księżyc nad celem. Jeszcze za dnia dwie
niezgrabne pary samolot-szybowiec wystartowały z lotniska Wick w Szkocji i skierowały się w stronę
Norwegii47. Wydarzenia ponurych godzin, które teraz nastąpiły, nigdy nie będą znane dokładnie.
Wydaje się, że załogi obu Halifaxów nie miały większego doświadczenia w holowaniu szybowców i że
ani samoloty, ani szybowce nie nadawały się do zadania, jakie przed nimi postawiono. Wkrótce po
starcie zawiodło połączenie telefoniczne między bombowcami i szybowcami. Jeden z Halifaxów,
pilotowany przez majora A.B. Wilkinsona, z dowódcą eskadry pułkownikiem T.B. Cooperem na
pokładzie, przekroczył linię wybrzeża Norwegii na wysokości trzech tysięcy metrów. Podjęto próby
odnalezienia strefy lądowania, lecz chociaż niebo nad południową Norwegią przejaśniło się,
ośnieżony krajobraz uniemożliwiał ustalenie położenia. W końcu wyczerpywanie się paliwa zmusiło
bombowiec z szybowcem na holu do zawrócenia. 60 kilometrów na zachód od Rjukan zespół ten
znalazł się w gęstych chmurach i uległ oblodzeniu - hol pękł w momencie przekraczania linii wybrzeża.
Halifax drogą radiową nadał do Wielkiej Brytanii wiadomość, że szybowiec wpadł do morza.
46
Był to Fryderyk Bachke, obecnie właściciel wielkiego przedsiębiorstwa żeglugowego w Norwegii. 47 Szybowce pilotowali: sierżant M.F.C. Strathdee i sierżant P. Doig z Pułku Pilotów Szybowcowych orazpodporucznik Davis i sierżant Fraser z Królewskich Australijskich Sił Lotniczych.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 77/191
Druga para Halifax-szybowiec leciała nad Morzem Północnym nisko pod chmurami, planując nabranie
wysokości nad Norwegią, gdzie niebo miało być wolne od chmur. Samoloty przekroczyły wybrzeże
południowej Norwegii koło Egersund i rozbiły się o zbocza góry, 15 kilometrów w głębi lądu. Obrona
przeciwlotnicza nie strzelała do nich, tak że przyczyna katastrofy pozostaje tajemnicą. Cała 6-
osobowa załoga holującego bombowca i trzech żołnierzy z szybowca zginęło na miejscu, kilku innych
było ciężko rannych. Oddział niemiecki, który dotarł w rejon katastrofy przed szóstą rano, znalazłszczątki samolotu i szybowca w odległości około ośmiu kilometrów od siebie, co sugerowało, że
bombowiec w ostatniej chwili odczepił hol szybowca w daremnej próbie zyskania wysokości.
Czternastu ocalałych ludzi znajdowało się jeszcze w pobliżu.
Żołnierze nosili brytyjskie mundury bez naramienników i innych dystynkcji. Niektórzy mieli pod
mundurami błękitne stroje narciarskie. Wyposażenie wydobyte ze szczątków szybowca stanowiło
niezbity dowód rzeczowy: oprócz plecaków, namiotów, nart i nadajników radiowych oraz dużej liczby
karabinów maszynowych i pistoletów maszynowych znaleziono dużą ilość prowiantu i materiałów
wybuchowych. Na miejsce katastrofy pospiesznie wysłano oficera kontrwywiadu, który po
przeprowadzeniu inspekcji doniósł w raporcie: „Znaleziono znaczną ilość materiałów i wyposażenia
o typowo dywersyjnym zastosowaniu. Bez żadnych wątpliwości celem wyprawy była akcja
dywersyjna”.
Czternastu pozostałych przy życiu komandosów --w tym sześciu ciężko rannych - przekazano
niemieckiemu dowództwu wojskowemu w Egersund. W czasie krótkiego przesłuchania każdy z nich
podał „wyłącznie swoje nazwisko, stopień i numer służbowy”. Dowództwo 280 dywizji piechoty
zdecydowało, że w tej sytuacji należy wykonać rozkaz führera w sprawie dywersantów - i czternastu
Brytyjczyków rozstrzelano jeszcze tego samego wieczoru.
Ta pospieszna egzekucja spotkała się z naganą ze strony władz gestapo. Komisarz Rzeszy Terboven
i generał Rediess, szef gestapo w Norwegii, z miejsca złożyli protest przeciw postępowaniu
dowództwa wojskowego. Rediess wysłał telegraficznie cierpki raport swoim zwierzchnikom wBerlinie:
„Brytyjski bombowiec z szybowcem na holu rozbił się w pobliżu Egersund, 20-go około godz. 3.00.
Przyczyna katastrofy nie jest jeszcze znana. O ile można było ustalić, załogę holującego bombowca
stanowili wojskowi, w tym jeden Murzyn - wszyscy zginęli. W szybowcu było siedemnastu ludzi,
zapewne dywersantów. Trzech spośród nich zginęło, sześciu było ciężko rannych. Załoga szybowca
była zaopatrzona w dużą ilość pieniędzy norweskich.
Niestety władze wojskowe rozstrzelały ocalałych, tak że wyjaśnienie sprawy jest obecnie mało
prawdopodobne”.
Generał SS Müller, szef gestapo w Berlinie, przekazał depeszę z Oslo do sztabu Himmlera. Gubernator
wojskowy Norwegii, gen. von Falkenhorst, z irytacją zwrócił uwagę swoich podwładnych na końcowe
sformułowanie owego rozkazu Hitlera, jasno stwierdzające, żeby dokonywać egzekucji dywersantów
dopiero po krótkim przesłuchaniu. Falkenhorst wydał natychmiast rozkaz, aby w przyszłości wszyscy
tego rodzaju jeńcy byli przekazywani władzom bezpieczeństwa w celu przesłuchania przez wywiad
wojskowy i gestapo przed rozstrzelaniem.
Rozkaz Falkenhorsta dotarł do władz wojskowych na czas: 21 listopada Niemcy wykryli, że drugi
szybowiec brytyjski, w którym również lecieli komandosi, rozbił się na południu Norwegii. Niemiecka
Piąta Armia Lotnicza przejęła komunikat radiowy nadany z Halifaxa w czasie jego powrotu do Anglii.
Kiedy norweska policja ujęła trzech brytyjskich komandosów, okazało się, że szybowiec nie wpadł domorza - jeńcy zeznali, że po zerwaniu się z holu szybowiec rozbił się w głębi lądu w górzystej okolicy,
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 78/191
około 50 kilometrów od Stavanger. Z szesnastu ludzi kilku zginęło w katastrofie lub było ciężko
rannych. Szybowiec rozbił się na północnym brzegu fiordu Lyse, około 160 kilometrów na południowy
zachód od Rjukan, prawie na wprost elektrowni Flöyrli zasilającej Stavanger. Niemcy przepatrzyli całą
okolicę w poszukiwaniu szczątków i schwytali wszystkich ocalałych komandosów.
Przed egzekucją poddano ich przesłuchaniu. Kilka tygodni później gen. Falkenhorst poinformowałnaczelne dowództwo Wehrmachtu, że „przesłuchanie przyniosło cenne informacje co do zamiarów
nieprzyjaciela”. Nie ma sensu zastanawiać się teraz nad ścisłością informacji wydobytych przez
Niemców od komandosów i nad ich skutkami. Wystarczy powiedzieć, że oddział niemieckiej policji
otoczył rejon, w którym miały lądować szybowce. Wielu Norwegów aresztowano za posiadanie broni
lub aparatów radiowych. Gen. Rediess ostrzegł Berlin, że „istnieją wskazówki, iż Brytyjczycy
przywiązują wielką wagę do zniszczenia tych instalacji”. Londyn dowiedział się via Sztokholm, że 4
grudnia w Rjukan ogłoszono fałszywy alarm lotniczy i w czasie, gdy ludność schroniła się po domach,
dwustu niemieckich żandarmów otoczyło miasteczko i przeszukało każdy dom. „Rewizja trwała 15
godzin - donosił „Times” - w ciągu których panował stan oblężenia”. Kiedy zaś Terboven i gen. von
Falkenhorst osobiście udali się do Vemork i przeprowadzili inspekcję fabryki, nie mogło być dłużej
wątpliwości, że Niemcy dowiedzieli się, co było celem akcji. Garnizon w Rjukan ponownie
wzmocniono i rozpoczęto prace nad zaminowaniem terenów wokół fabryki ciężkiej wody.
Tak zakończyła się pierwsza faza kampanii o broń atomową - faza, w której każda ze stron miała cichą
nadzieję, że druga strona nie wie, co się święci. Teraz Niemcy uświadomili sobie, że alianci wiedzą
o ich poczynaniach. Co więcej, mieli podstawę do podejrzeń, że alianci również pracują w tym
kierunku.
7
Atak na Vemork
Następnego dnia po pierwszej tragicznie zakończonej próbie zniszczenia zakładów Vemork Londyn
przekazał drogą radiową wiadomość o katastrofie czteroosobowej grupie przygotowawczej,
oczekującej na wyżynie Hardanger w południowej Norwegii. Był to „ciężki cios” - zanotował pod tą
datą dowódca grupy Jens Poulsson. Był już 20 listopada. Do następnej pełni księżyca, umożliwiającej
podjęcie kolejnej próby, musieli czekać w tej lodowej pustce jeszcze kilka tygodni.
W Londynie pułkownik „Jack” Wilson, szef norweskiej sekcji SOE, zatelefonował do dowództwa
Połączonych Operacji z wyrazami współczucia. SOE jest gotowa wziąć na siebie zadanie zniszczeniaVemork - oświadczył. Dowództwo Połączonych Operacji odetchnęło z ulgą. Wilson udał się ze swoim
projektem wprost do generała-majora sir Colina Gubbinsa, naczelnego dowódcy SOE. Gubbins
zareagował w pierwszej chwili przerażeniem („To niemożliwe!”), lecz w końcu dał się przekonać.
Oczywiście żaden z nich nie wiedział wówczas o tragicznym losie komandosów, którzy ocaleli
z katastrofy szybowców.
Jeszcze tego samego dnia major Tronstad przekazał SOE szereg cennych informacji uzyskanych od
przybyłego z Vemork Bruna - rozplanowanie zakładu końcowego wzbogacania rzeczywiście dawało
pewne szanse powodzenia dla małej, dobrze przygotowanej grupy ludzi. Brun poinformował
Tronstada o istnieniu tunelu dla kabli i rur, który mógł stanowić ukryte i nie strzeżone „wejście” do
zakładu. W bardzo krótkim czasie SOE otrzymała błogosławieństwo gabinetu wojennego dla akcjidywersyjnej na małą skalę. Wilson zatelefonował do norweskiego ośrodka szkoleniowego SOE w
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 79/191
Aviemore w górach Cairngorm w Szkocji i polecił jednemu z najzdolniejszych oficerów norweskich,
porucznikowi Joachimowi Rönnebergowi, by przygotował się do wypełnienia specjalnej misji.
Rönneberg miał dobrać sobie do akcji pięciu dobrych narciarzy48. Pułkownik Wilson z oficerem
operacyjnym i Tronstadem przyjechali nocnym ekspresem. Poinformowali Rönneberga ogólnikowo,
że obiektem akcji ma być pewna instalacja przemysłowa, i udzielili instrukcji o charakterze
niezbędnego specjalnego przeszkolenia.
Wszyscy Norwegowie z wojsk SOE przechodzili taki sam kurs, obejmujący podstawowe przeszkolenie
piechura i posługiwanie się materiałami wybuchowymi. W specjalnych obozach SOE szkolono ich
w operowaniu dynamitem, bawełną strzelniczą, TNT i plastykiem. Ćwiczono w wybijaniu przejść
w murach z cegły i płytach pancernych, uczono oceniać wielkość potrzebnego ładunku, zastosowania
zapalników i lontów oraz produkowania własnym przemysłem zapalników czasowych i pułapek
minowych. W końcu przenoszono ich do obozu w Aviemore, gdzie oczekiwali na przydział zadania
bojowego.
Wybraną szóstkę zabrano do Londynu, gdzie przedstawiciele norweskiego sztabu generała Hansteena
poinformowali ich o ogromnym znaczeniu oczekującego ich zadania. Uprzedzono ich, że poprzedniapróba skończyła się katastrofą. Porucznik Knut Haukelid, który miał pozostać w Norwegii, by stworzyć
tam podziemną organizację wojskową, został oddzielnie poinstruowany przez majora Tronstada,
szefa IV sekcji (sekcji wywiadu i dywersji) sztabu.
Tronstad przedstawił grupie - oznaczonej kryptonimem „Gunnerside” - plan akcji: mieli być nocą
zrzuceni na spadochronach w Norwegii i tam połączyć się z czwórką ludzi z grupy przygotowawczej i z
Einarem Skinnarlandem, radiooperatorem, zrzuconym wiosną 1942 roku. Następnie mieli dotrzeć do
Rjukan i wysadzić w powietrze instalacje zakładu końcowego wzbogacania fabryki w Vemork. Później
Haukelid i trzech ludzi z grupy przygotowawczej miało pozostać w Norwegii, pozostali pod komendą
porucznika Rönneberga powinni przedostać się do Szwecji.
Sześciu wybranych ludzi przeniesiono do specjalnego ośrodka szkoleniowego nr 17, z którego
usunięto cały personel. Ponieważ rozpoznanie urządzeń, które miały zostać zniszczone, było sprawą
zasadniczej wagi, z pomocą Tronstada i doktora Bruna sporządzono w dobrze strzeżonym
pomieszczeniu dokładną makietę trzech stopni zakładu końcowego wzbogacania. Żołnierzy SOE nie
kontaktowano z Brunem. Nie wiedzieli oni o jego istnieniu49. Komandosi ciągle ćwiczyli zakładanie
ładunków wybuchowych po ciemku, wbijali sobie w pamięć szczegóły urządzeń dla nabrania ogólnej
orientacji, ślęczeli nad zdjęciami lotniczymi wąwozu i fabryki. Przygotowali też dwa komplety
plastykowych ładunków wybuchowych z zapalnikami - każdy komplet składał się z 18 ładunków, po
jednym na każdą z 18 komór zakładu końcowego wzbogacania. Koło Nowego Roku przeniesiono ich
do obozu treningowego w hrabstwie Cambridge, gdzie mieli oczekiwać następnej pełni księżyca.
II
Od 1940 roku profesor Heisenberg pełnił funkcję „doradcy naukowego” Instytutu Fizyki im. Cesarza
Wilhelma w Berlinie-Dahlem. Latem 1942 roku von Weizsäckerowi i Wirtzowi udało się przekonać
zarząd Towarzystwa im. Cesarza Wilhelma, aby Heisenberga uznano za faktycznego dyrektora
48 Wszyscy byli ochotnikami z Królewskiej Armii Norweskiej: wybraną piątkę stanowili por. Knut Haukelid, por.Kasper Idland oraz sierżanci Fredrik Kayser, Hans Storhaug i Birger Stromsheim. 49
Patrz Haukelid, Skis Against the Atom, str. 63: „Czasem padało pytanie o jakieś szczegóły, na które [Tronstad]nie potrafił odpowiedzieć. Notował je wówczas i udzielał odpowiedzi następnego dnia. Domyślaliśmy się więc,że kontaktował się z kimś, kto znał fabrykę lepiej niż on sam”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 80/191
instytutu. Formalna nominacja była niemożliwa, gdyż Debyę - przebywający w Ameryce - nie złożył
rezygnacji. Wobec tego 1 października 1942 roku mianowano Heisenberga „dyrektorem przy
Instytucie Fizyki im. Cesarza Wilhelma”. Heisenberg znalazł się teraz całkowicie pod wpływem obu
politycznie zaangażowanych fizyków, którzy przeprowadzili ten „zamach stanu”. Kiedy w całych
Niemczech pojawiły się wielkie litery WHW - Winterhilfswerk, fundusz pomocy zimowej - naukowcy
w instytucie podkpiwali sobie, że ten skrót oznacza: „Heisenberg w pułapce pomiędzy Wirtzem a vonWeizsäckerem”.
Diebner wycofał się z Dahlem do ośrodka badań naukowych armii w Gottow, gdzie rozpoczęto już
budowę konkurencyjnego doświadczalnego, stosu atomowego. Ośrodek w Gottow był pierwotnie
centrum badań materiałów wybuchowych i w związku z tym posiadał doskonałe warsztaty oraz szyby
do przeprowadzania próbnych wybuchów.
Antagonizm pomiędzy zwolennikami Heisenberga a doświadczalnikami armii nie tracił na ostrości,
obie strony zaś stanowiły znakomity obiekt kpin dla tych wszystkich, którzy z dezorganizacji
niemieckich badań naukowych potrafili wyciągnąć korzyści dla siebie. O ile Diebner
scharakteryzowany został w memorandum znajdującym się w aktach Göringa jako człowiek, „którynigdy nie wyszedł poza ramy szkolnej rutyny” i który ratował twarz „tylko dzięki powoływaniu się na
ustawę o tajemnicy państwowej”, to Heisenbergowi przyczepiono teraz etykietę „zakamieniałego
teoretyka, który nawet dziś, w 1942 roku, wciąż jeszcze głosi chwałę duńskiego pół-Żyda Nielsa Bohra
jako wielkiego geniusza”.
To prawda, że Kurt Diebner nie był teoretykiem i że na pewno nie był uczonym formatu Heisenberga
- był jednak dobrym doświadczalnikiem i miał dużo zdrowego rozsądku. Zniechęcony powolnym
postępem „projektu U”, zdecydował się na budowę bez wiedzy Heisenberga własnego
doświadczalnego stosu atomowego w Gottow. Teoria rozwinięta do owego czasu przez teoretyków
wskazywała, że układ kolejnych warstw uranu i moderatora stwarza najlepszą geometrię stosu.
Diebner zgodził się z tym twierdzeniem, udowodnionym zresztą przez lipski eksperyment L-IV,
i doszedł do wniosku, że rozszerzenie układu warstwowego na trzy wymiary powinno dać jeszcze
lepsze wyniki: innymi słowy, uran powinien być otoczony warstwą moderatora ze wszystkich stron -
a to oznaczało zastosowanie kostek uranowych zamiast płyt. Krok ten stanowił niewątpliwie punkt
zwrotny w niemieckich badaniach jądrowych.
Latem 1941 roku Urząd Uzbrojenia Armii otrzymał do dyspozycji większą ilość tlenku uranu. Z braku
uranu metalicznego Diebner użył tego tlenku, zestawiając latem 1942 roku swój pierwszy stos
atomowy z parafiną jako moderatorem. Dla tego stosu zbudowano w Gottow oddzielne betonowe
pomieszczenie, firma Bamag-Meguin zaś wyprodukowała specjalny zbiornik aluminiowy w kształcie
cylindra, tak duży, że wewnątrz mogło swobodnie pracować kilku ludzi. Technicy i inżynierowie
z zespołu Diebnera pracowali w ubraniach ochronnych tego samego typu co zaprojektowane dla
„Virushaus”. Aby uchronić ich przed zbyt dużą dawką promieniowania, regularnie badano im krew.
Stos zbudowano bardzo szybko dzięki pomysłowej metodzie: w aluminiowym zbiorniku warstwa po
warstwie układano z parafiny skomplikowaną strukturę w postaci plastra miodu, napełniając każdą
sześcienną komórkę sproszkowanym tlenkiem uranu (firma Auer nie była w stanie prasować tlenku
w brykiety na skalę masową) w miarę układania „plastra”. Na ułożenie każdej z dziewiętnastu warstw
stosu wystarczał jeden dzień. Gotowy stos składał się z 4,4 tony parafiny i około 25 ton tlenku uranu
zamkniętego w 6802 komórkach. Komórki dzieliła od siebie dwucentymetrowa warstwa parafiny
działającej jako moderator. Zbiornik aluminiowy znajdował się w betonowej studni, którą napełniano
wodą służącą jako osłona i reflektor neutronów. Stos przecinał szereg kanałów służących do
umieszczania źródła neutronów i urządzeń pomiarowych.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 81/191
Rezultat tego pierwszego eksperymentu w Gottow tylko o tyle można nazwać negatywnym, że nie
uzyskano zwiększenia liczby neutronów - tego się zresztą spodziewano w eksperymentach z tlenkiem
uranu i parafiną - jednakże wyższość układu kostek nad układem warstwowym została wykazana
w sposób oczywisty. Pierwszy tajny raport naukowy zespołu z Gottow został rozesłany przez Urząd
Uzbrojenia Armii pod koniec listopada 1942 roku.
Podkrytyczny stos B-III w „Virushausie” w Berlinie
Wewnątrz aluminiowej kuli ułożono na przemian warstwy metalicznego uranu i parafiny. Do centrum stosu wprowadzonood góry źródło neutronów i mierzono strumień neutronów pod różnymi kątami do „płaszczyzny równikowej” stosu. W czasie
doświadczeń cały zestaw zanurzony był w zwykłej wodzie, która pełniła funkcję „reflektora” .
Podczas gdy grupa Diebnera przeprowadzała w Gottow te doświadczenia, seria doświadczalnych
stosów uranowych w berlińskim „Virushausie” powiększyła się o stos z metalicznego uranu (w postaci
proszku) z parafiną. W trzech kolejnych doświadczeniach liczbę warstw uranu zmniejszono
z dziewiętnastu na dwanaście i następnie na siedem, zmieniając jednocześnie ich grubość. Rezultaty
były coraz gorsze, a nawet najlepszy nie był tak obiecujący, jak wyniki uzyskane ze stosem
ciężkowodnym w Lipsku.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 82/191
W budującym się w Dahlem wielkim podziemnym bunkrze-laboratorium Niemcy mieli zamiar
umieścić największy z dotychczasowych stosów uranowych. Miał się on składać z trzech ton
metalicznego uranu - nadal w postaci warstw - i półtorej tony ciężkiej wody. Heisenberg uznał za
niezbędne ponowne rozpatrzenie problemu stabilizacji reaktora w podwyższonej temperaturze.
Wprawdzie według jego obliczeń stos o planowanych rozmiarach jeszcze nie powinien wytwarzać
energii, ale byłby już bardzo blisko „punktu krytycznego”. Nadal spodziewał się, że jedno ze zjawiskpowodowanych przez wzrost temperatury doprowadzi do osiągnięcia w pewnej temperaturze stanu
równowagi: „Obszary rezonansowe metalu-38 [uranu] będą się rozszerzać”. W analizie
projektowanego reaktora, napisanej dla Ministerstwa Wojny, wyrażał słuszne obawy, że proces
rozszczepienia może rozprzestrzenić się wybuchowo na całą masę uranu. Proste obliczenia wykazały,
że jeśli reakcja łańcuchowa rzeczywiście wymknie się spod kontroli, cała masa uranu ulegnie
rozszczepieniu w czasie krótszym od jednej piątej sekundy - co wyłoniło inny niepokojący problem:
gdyby do sterowania reakcją łańcuchową użyć płyt kadmowych, to czy jakikolwiek mechanizm byłby
zdolny zadziałać tak szybko?
Sam eksperyment musiał czekać na ukończenie bunkra przeznaczonego na laboratorium, lecz ze
względu na bezpieczeństwo instytutu cały szereg problemów technicznych wymagało wcześniejszego
rozwiązania. Tymczasem profesor Bothe i profesor P. Jensen z Heidelbergu oszacowali minimalny
promień reaktora uranowego z ciężką wodą jako moderatorem i płaszczem grafitowym lub wodnym
jako reflektorem na 166 centymetrów. Przystąpiono także do ataku na bardziej zawiłe problemy
techniczne, związane z konstrukcją reaktora zdolnego do funkcjonowania - W. Fritz i E. Justi
rozpoczęli badania nad przenoszeniem ciepła i maksymalną mocą osiągalną w niewielkim reaktorze
ciężkowodnym. Uświadomiono sobie, że korozji uranu przez wodę - która w tak gwałtowny sposób
dała o sobie znać w Lipsku - nie tak łatwo będzie zapobiec. Zwołano kilka narad dla przedyskutowania
ewentualnych rozwiązań. Pozłacanie uranowych elementów paliwowych nie wchodziło w grę,
ponieważ złoto pochłaniałoby zbyt wiele neutronów. Niklowanie lub chromowanie byłoby skuteczne,
gdyby udało się powlec uran trwałą i dostatecznie grubą warstwą ochronną. Wysunięto, lecz podyskusji odrzucono, alternatywną możliwość, mianowicie zastosowanie zamiast ciężkiej wody innego
moderatora: ciężka parafina - parafina, w której atomy wodoru zastępuje deuter - mogłaby się
nadawać, niestety nie na długo, gdyż każde jądro wytwarzane w procesie rozszczepienia niszczy
ponad 100 000 cząsteczek parafiny. „Jak wynika z posiadanych przez nas obecnie danych - brzmiała
konkluzja narady, która odbyła się w Berlinie w końcu lata z udziałem Bothego, von Weizsäckera,
Wirtza, Hartecka i innych - musimy odrzucić możliwość zastosowania ciężkiej parafiny; jedynie ciężka
woda może służyć jako nośnik deuteru”. Jak widać, Niemcom nie przyszło do głowy, by elementy
paliwowe po prostu zamknąć w osłonach z metalu odpornego na korozję i odznaczającego się małym
współczynnikiem pochłaniania neutronów - takie właśnie rozwiązanie przyjęto później w Stanach
Zjednoczonych.
Tymczasem w Stanach Zjednoczonych grafit, a nie ciężka woda, tworzył nową epokę. 2 grudnia 1942
roku gen. L.R. Groves otrzymał z Chicago historyczny komunikat: „Żeglarz z Italii [to jest Fermi]
wylądował właśnie w Nowym Świecie. Krajowcy usposobieni przyjaźnie”. Moderowany grafitem
doświadczalny stos atomowy, na który zużyto 350 ton najczystszego grafitu, 5,6 tony uranu i 36,6
tony tlenku uranu, zbudowany na ubitym placyku pod główną trybuną stadionu uniwersytetu
chicagowskiego, osiągnął stan krytyczny. Dwanaście dni później powstały pierwsze plany zbudowania
w Hanford zakładów produkcji plutonu na skalę przemysłową. Przewidziano budowę czterech
chłodzonych wodą stosów (jeden miał być rezerwowy), umieszczonych w odległości około półtorakilometra od siebie, oraz dwóch zakładów chemicznej ekstrakcji plutonu z napromienionego paliwa
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 83/191
uranowego. Zakłady miały być otoczone 6-kilometrową strefą bezpieczeństwa. Każdy stos uranowy
miał pracować trzy miesiące, po czym miał być wyłączony na miesiąc w celu wydobycia
napromienionych prętów uranu za pomocą zdalnie kierowanych urządzeń i załadowania świeżego
paliwa uranowego. Wysoce radioaktywne paliwo wydobyte z reaktora miało być przewożone
w specjalnych wagonach do miejsc składowania oddalonych od ludzkich siedzib i tam
przetrzymywane w wodzie dopóty, dopóki radioaktywność nie spadnie na tyle, by umożliwić obróbkę w zakładach ekstrakcji plutonu. Takie dalekosiężne plany snuli Amerykanie, nie wiedząc jeszcze
dokładnie, ile plutonu będzie trzeba do wyprodukowania bomby.
Pod koniec 1942 roku w Oak Ridge w stanie Tennessee rozpoczęto też budowę wielkich zakładów
rozdzielania izotopów uranu. Przewidziano zastosowanie dwóch metod: elektromagnetycznej
i dyfuzji gazu. Zakłady wzniesiono w dolinach odległych od siebie o około 30 kilometrów. Uran-235
użyty w bombie zrzuconej na Hiroszimę był wyprodukowany metodą elektromagnetyczną. W grudniu
1942 roku poinformowano prezydenta Roosevelta, że całość prac będzie kosztować około 400 mln
dolarów, z czego mniej więcej czwartą część pochłonie metoda elektromagnetyczna, której
przyznano wyższy priorytet niż dyfuzyjnej.
W tym samym czasie minister poczty Rzeszy, Ohnesorge, zaczął domagać się pilnie nowej audiencji u
Hitlera.
O pośrednictwo prosił Himmlera: „Według posiadanych [przez Ohnesorgego] informacji Stany
Zjednoczone gromadzą w tej chwili wszystkich swoich fizyków i chemików w celu realizacji zadania
wyjątkowej wagi” - powiedział Himmlerowi. Zdaniem von Ardenne, jednego z najwybitniejszych
uczonych Ohnesorgego, minister miał na myśli amerykańskie prace nad bombą atomową. Jaką drogą
dowiedział się o nich Ohnesorge, musi pozostać w sferze domysłów. Von Ardenne przypomina sobie,
że wieści o pracach amerykańskich dotarły do Niemiec przez Szwecję. Wiadomo jednak, że wiosną
1942 roku specjalistom Ohnesorgego udało się włączyć w transatlantyckie kierunkowe połączenie
radiotelefoniczne i zarejestrować tysiące rozmów telefonicznych, łącznie z wieloma rozmowami
Churchilla. Przeciek mógł pochodzić z tego źródła.
Amerykańskim uczonym również nie dawały spokoju niepokojące pogłoski o pracach prowadzonych
w Niemczech. Parę tygodni przed osiągnięciem stanu krytycznego przez chicagowski reaktor zespół
kierowany przez A.H. Comptona otrzymał wiadomość, że 1 października Heisenberg został
mianowany dyrektorem Instytutu Fizyki im. Cesarza Wilhelma i że ma złożyć niebawem krótką wizytę
w neutralnej Szwajcarii. Władze amerykańskiego wywiadu nie okazały szczególnego zainteresowania
tymi wiadomościami, wobec czego chicagowscy uczeni spróbowali przekazać informację wywiadowi
brytyjskiemu przez doktora S.A. Goudsmita, słynnego fizyka holenderskiego, mającego liczne
znajomości w Wielkiej Brytanii. Goudsmit nie wiedział nic o amerykańskich planach konstrukcji
bomby atomowej, lecz na prośbę Comptona umieścił w swym liście pewne nazwiska i kryptonimy.
Goudsmit pisał do Anglii, że działalność Heisenberga „może interesować szczególnie ludzi z «Tube
Alloys», grupę, w której pracuje dr Peierls. Analogiczna grupa tutaj chciałaby w szczególności
wiedzieć, czy przeniesienie Heisenberga do Instytutu im. Cesarza Wilhelma oznacza, że obecnie
Niemcy zajmują się poważniej tym szczególnym problemem”. Szansa wyciągnięcia Heisenberga na
szczerą rozmowę była nikła, ale, być może, udałoby się przynajmniej dowiedzieć, „kto z nim
współpracuje i jak intensywnie toczą się prace”. List przesłano do Londynu pocztą dyplomatyczną,
a kopię przekazano wywiadowi lotnictwa.
Na spotkaniu w gabinecie Comptona w Chicago wkrótce po pomyślnym uruchomieniu historycznego
stosu Fermiego padło pytanie, kiedy można oczekiwać pierwszej niemieckiej bomby atomowej. Dr
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 84/191
Wigner, największy pesymista z obecnych, wykazał czarno na białym, że niemiecka bomba uranowa
może być gotowa nie dalej niż w grudniu 1944 roku.
III
Tymczasem latem i jesienią 1942 roku Rada Badań Naukowych Rzeszy zajmowała się jedynie
i wyłącznie własną reorganizacją. Członkom rady prezydialnej, a zwłaszcza Speerowi i Rosenbergowi,
nie spieszno było odpowiadać na pytania Rady. Korespondencja czekała miesiącami na załatwienie.
Odpowiednio do tego rósł chaos w niemieckich badaniach atomowych. Jedyną konsekwencją
czerwcowej narady z dowódcami Wehrmachtu był nagły wybuch zainteresowania z różnych stron.
Specjaliści niemieckiej marynarki zasiedli do narady nad możliwością zastosowania reaktorów
uranowych do napędu statków, wszczęto badania nie znanych dotąd własności fizycznych
metalicznego uranu, w szczególności podatności na korozję ze strony gorącej wody. Roztaczano wizję
reaktora jądrowego, zapewniającego łodziom podwodnym zasięg 40 tysięcy kilometrów przy zużyciu
jednego kilograma uranu. Także Ministerstwo Lotnictwa Rzeszy wspólnie z kilkoma pracownikami
Instytutu im. Cesarza Wilhelma pracowało nad problemem napędu jądrowego. Największąaktywność przejawiała grupa profesora Hartecka w Hamburgu.
Z kolei Urząd Uzbrojenia Armii, chociaż na początku roku uznał, że badania atomowe nie mogą
przynieść „natychmiastowych korzyści militarnych”, i pozbył się kłopotu, przerzucając nadzór nad
nimi na barki poprzedniej Rady Badań Naukowych Rzeszy, w dalszym ciągu finansował jednak
badania atomowe prowadzone w Gottow przez doktora Diebnera. Przemysł niemiecki żądał silnych
źródeł neutronów do badania wyrobów, medycyna domagała się izotopów promieniotwórczych
i interesowała się badaniami biologicznych i genetycznych skutków promieniowania, lotnictwo
widziało w „projekcie U” szansę uzyskania substancji zastępujących rad50, niezbędnych jako składnik
farb świecących do tarcz przyrządów pokładowych. Nawet zapobiegliwe Ministerstwo Poczty na
wszelki wypadek starało się trzymać rękę na pulsie, finansując laboratorium von Ardenne. W październiku doszło nawet do zawarcia przez ośrodek rakietowy w Peenemünde umowy
z laboratorium Ministerstwa Poczty w Berlinie-Tempelhof na „zbadanie możliwości wykorzystania
rozpadu atomowego i reakcji łańcuchowej do napędu rakiet”.
24 listopada profesor Esau pisał do swego odwiecznego adwersarza, prezesa Rady, profesora Rudolfa
Mentzla, z propozycją stworzenia jednolitego, centralnego kierownictwa badań atomowych -
„ponieważ w ciągu ostatnich kilku miesięcy zespoły badawcze musiały objąć programem badań cały
szereg problemów o znaczeniu militarnym i odpowiednio wzrosła liczba ośrodków i pracowników”.
Projekt mógłby przynieść praktyczne korzyści jedynie wtedy, gdyby otrzymał status spec jalnego
uprzywilejowania w dostawach aparatury, przy niezbędnych pracach budowlanych i zapewnieniu siły
roboczej w rodzaju priorytetu „DE” - najwyższego w Niemczech - który Albert Vogler zdołał uzyskać
na budowę w instytucie w Dahlem bunkra na pomieszczenie dla wielkiego stosu. Esau nie umiał ukryć
pewnego rozgoryczenia, pisząc o Vöglerze. Mentzel przedstawił Göringowi projekt dekretu
zarządzającego formalne utworzenie Grupy Badawczej Fizyki Jądrowej. W liście do zastępcy Göringa
Mentzel podkreślał, że od momentu odkrycia przez Hahna rozszczepienia uranu fizycy na całym
świecie - a zwłaszcza w USA - pilnie pracują nad tym zagadnieniem. „Chociaż nie można nigdy z góry
przewidzieć tempa badań naukowych - w fizyce jądrowej w każdej chwili mogą być niespodzianki -
cały problem wydaje mi się tak ważny, że nawet w czasie wojny nie należy go ani na chwilę
50 Pod koniec 1942 r. Niemcom pozostało już tylko 60 gramów radu, co przy ówczesnym zużyciu mogłowystarczyć najwyżej na trzy lata.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 85/191
zaniedbywać. Ponadto z fizyką jądrową wiąże się szereg ubocznych problemów o bezpośrednim
znaczeniu wojskowym”.
Mentzel zaproponował Göringowi mianowanie profesora Esau „pełnomocnikiem do spraw fizyki
jądrowej”. Nie będąc fizykiem jądrowym, Esau miał jednak dobrą orientację w zagadnieniu, a był przy
tym osobą neutralną. „Ma to istotne znaczenie - podkreślał Mentzel - ponieważ właśnie w dziedziniefizyki jądrowej, gdzie mamy niejednokrotnie do czynienia z ludźmi przeczulonymi, powstałyby
poważne tarcia w przypadku mianowania na to stanowisko któregoś specjalisty”.
Esau był niewątpliwie dobrze widziany w kołach wojskowych i w Ministerstwie Poczty, nie należał
jednak, podobnie jak i Mentzel, do faworytów sfer rządzących w Niemczech. Co najważniejsze, Esau
nie cieszył się dobrą opinią Speera. Kilka dni po wystosowaniu przez Mentzla pisma do zastępcy
Göringa, Görnnerta, w korespondencji Görnnerta znalazła się notatka oskarżająca Mentzla, że na
stanowisku, jakie zajmował w Ministerstwie Oświaty, przyniósł wiele szkód nauce niemieckiej. „W
fizyce klika, która kiedyś popierała Einsteina i jego teorię względności, znów dorwała się do władzy...
Oddanie Instytutu Fizyki im. Cesarza Wilhelma, którego ster dzierżył dotychczas profesor Debye,
eksperymentator światowej sławy, pod władzę Heisenberga, duchowego przywódcy teoretyków...najlepiej charakteryzuje jego poczynania”. Anonimowy krytyk skarżył się w dalszym ciągu, że
długoletni członkowie NSDAP, którzy od przeszło dwudziestu lat walczą z poglądami Einsteina, zostali
bez żadnych powodów wyrzuceni przez Mentzla ze swoich instytutów. Najgorszy zaś jest „ten
gigantyczny szwindel z tak zwaną maszyną uranową” forsowaną przez Mentzla.
Ale Göring złożył już podpis pod przygotowanym przez Mentzla dekretem, powierzającym
profesorowi Esau kierownictwo nad całością niemieckich badań atomowych. Dekret brzmiał:
„Niniejszym zarządzam włączenie w gestię Rady Badań Naukowych Rzeszy Grupy Badawczej
Fizyki Jądrowej, którą ma pan zorganizować i której kierownictwo panu powierzam. Mianuję
pana moim pełnomocnikiem do spraw fizyki jądrowej i polecam panu zwrócić szczególnąuwagę na następujące zagadnienia:
1. prowadzenie badań w zakresie fizyki jądrowej mających na celu wykorzystanie energii
atomowej uranu;
2. produkcję farb świecących bez użycia radu;
3. uruchomienie produkcji silnych źródeł neutronów;
4. studia nad zagadnieniami bezpieczeństwa przy pracy z neutronami.
Heil Hitler!
(podpisano) Goring”
Rok, który teraz nastąpił, nie był najpomyślniejszy dla „projektu U”, ponieważ Esau miał wielu
wrogów. Wywodził się z rodziny chłopskiej, a jego wymowa zdradzała pochodzenie z PrusWschodnich. Scharakteryzowany przez tygodnik NSDAP jako osobnik „o krępej budowie i twardej
chłopskiej czaszce”, był wbrew pozorom inteligentny. Zrobił błyskotliwą karierę w pionierskich latach
radiotelekomunikacji i telewizji i przyczynił się w dużej mierze do upowszechnienia terapeutycznego
zastosowania fal ultrakrótkich. Okazało się wkrótce, że Esau, chociaż chętnie przyjął nowe
i zaszczytne stanowisko, którym obdarzył go Göring, razem z imponującym, choć fałszywym
splendorem tytułu („pełnomocnik marszałka Rzeszy do spraw fizyki jądrowej”), nie miał zbyt wiele
przekonania do projektu reaktora. Pewnego razu powiedział Harteckowi, iż zapewni mu wszelkie
fundusze i priorytety, ale dopiero wtedy, kiedy Harteck zbuduje reaktor i przekona go „za pomocą
termometru”, że temperatura stosu wzrosła choćby o jedną kreskę.
Kilka dni przed powołaniem go na nowe stanowisko Esau dyskutował nawet sprawę likwidacji całego
przedsięwzięcia. Wynika to z zapisków doktora Ericha Bagge pod datą 4 grudnia:
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 86/191
„Narada w biurze prezesa Państwowego Instytutu Fizyczno-Technicznego, radcy stanu, Esau. Fizykę
reprezentowali Diebner, Basche, Clusius, Harteck, Bonhoeffer, Wirtz i ja. Chemicy, Albers, Schmitz-
Dumont i jeszcze ktoś trzeci, poinformowali zebranych o próbach otrzymania lotnych związków uranu
[potrzebnych do zastąpienia wysoce agresywnego sześciofluorku uranu stosowanego jako gaz
roboczy w szeregu metod rozdzielania izotopów]. Wygląda na to, że gdzieś w styczniu czy lutym 1943
roku Esau uzna się za pokonanego.
Oni chyba nabrali teraz przekonania, że rozwiązanie naszego problemu nie będzie mieć mimo
wszystko wpływu na rezultat wojny”.
Nominacja profesora Esau spotkała się z dezaprobatą szacownego Towarzystwa im. Cesarza
Wilhelma. Nie miał do niego przekonania także Speer. Pod koniec 1942 roku Speer zademonstrował
swoje przeświadczenie o ważności fizyki jądrowej, przyznając upragniony priorytet „DE” instytutom
towarzystwa kierowanym przez Heisenberga, Rajewskiego, Bothego i Hahna. W tym okresie wojny
nawet tajna broń V-1 i V-2 nie cieszyła się takim statusem. 4 lutego 1943 roku Albert Vogler zaprosił
profesora Esau i Mentzla na naradę na własnym gruncie, w berlińskiej siedzibie zarządu Vereinigte
Stahlwerke. Jako prezes tego ogromnego koncernu Vögler finansował niegdyś w znacznej mierzekampanię polityczną Hitlera, nie po to wszakże, żeby pracownicy instytutów Towarzystwa im. Cesarza
Wilhelma musieli podlegać takim osobnikom, jak profesor Esau. Vögler oznajmił, że zwołał naradę
w celu rozdzielenia zadań badawczych pomiędzy Instytut im. Cesarza Wilhelma i Grupę Badawczą
Fizyki Jądrowej Esaua. A zatem z samego założenia podporządkowanie silnego zespołu Instytutu im.
Cesarza Wilhelma profesorowi Esau zostało wykluczone. Za tym posunięciem musiał stać Speer,
ponieważ przyrzekł Vöglerowi zabezpieczenie finansowe i materiałowe dla prac konstrukcyjnych.
W jednym z niemieckich dokumentów z tego okresu znaleźć można wzmiankę o „szczególnym
zainteresowaniu ministra Speera pewnym aspektem badań jądrowych”. Po paru zaledwie tygodniach
Towarzystwo im. Cesarza Wilhelma złożyło na ręce Mentzla protest w związku ze specyficznymi
nieporozumieniami, które narosły pomiędzy Instytutem a zespołem Esaua, zwłaszcza na tle rozdziałumateriałów. Vögler zażądał nowego spotkania obu frakcji w obecności przedstawiciela Speera w celu
załagodzenia konfliktu.
IV
Podczas gdy w Niemczech konkurencyjne zespoły naukowców oczekiwały na dostateczne dla
przeprowadzenia rozstrzygających badań dostawy ciężkiej wody, czterej Norwegowie z grupy
przygotowawczej SOE, zrzuceni przed dwoma miesiącami na spadochronach, oczekiwali w Sandvatn
następnej akcji dywersyjnej na Vemork. Warunki były okropne. Zapasy opału na wyczerpaniu.
Płaskowyż Hardanger leży około tysiąca metrów nad poziomem morza, a temperatura rzadko
przekracza zero stopni. W połowie grudnia wszyscy byli już poważnie chorzy. Doskwierał im głód.
Fatalna pogoda uniemożliwiała polowania na reny. Doszło do tego, że zaczęli jeść mech reniferowy.
A tymczasem z ledwie działającego odbiornika płynęły kolejne komunikaty Londynu o przełożeniu
akcji „Gunnerside” na następny termin.
Ponowna próba ataku aliantów na niemiecką ciężką wodę miała miejsce dopiero 23 stycznia 1943
roku. Profesor Tronstad i pułkownik Wilson z SOE udali się z Londynu do obozu szkoleniowego
Norwegów w celu przeprowadzenia ostatecznej odprawy grupy „Gunnerside” przed jej odlotem do
Norwegii, który miał nastąpić tej nocy. Tronstad powiedział, że chociaż, być może, nie zdają oni sobie
sprawy ze znaczenia swej misji, lecz pamięć o niej będzie żyć wieki w historii Norwegii.
Poinformowano ich o losie członków poprzedniej wyprawy i uprzedzono, że nie mają szans ocalenia,
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 87/191
jeśli zostaną ujęci. Każdy z nich został zaopatrzony w śmiertelną dawkę cyjanku w małej brązowej
gumowej kapsułce, którą mógł włożyć w razie potrzeby do ust.
Grupa przygotowawcza miała za pomocą radiolatarni nawigacyjnej typu Eureka naprowadzić samolot
na właściwy rejon, a następnie, w momencie zbliżania się samolotu, przez zapalenie świateł wskazać
dokładnie strefę zrzutu grupy porucznika Rönneberga. Wielki czterosilnikowy bombowiec z sześciomaśmiałkami na pokładzie krążył przez dwie godziny nad skalistym pustkowiem wyżyny Hardanger, lecz
żadnych świateł nie dostrzeżono. Porucznik Haukelid, znający dobrze te okolice, twierdził, że potrafi
rozpoznać strefę lądowania wizualnie, lecz oficer RAF nie udzielił zgody na zrzut i krótko uciął
dyskusję. Bombowiec zawrócił na zachód i skierował się z powrotem do Szkocji. Był już dzień, kiedy
samolot, mocno podziurawiony pociskami niemieckiej artylerii przeciwlotniczej, wylądował na
odległym szkockim lotnisku.
Zrzut odłożono o kilka tygodni, do następnej pełni księżyca. Nie było mowy o zwolnieniu żołnierzy na
urlop: znajdowali się w szczytowej gotowości bojowej i takie rozluźnienie dyscypliny mogło
przekreślić szanse powodzenia całej akcji. W grę wchodziły również względy bezpieczeństwa. W
Londynie organizatorzy akcji mogli nieco odetchnąć. Za radą wydziału planowania i operacji SOERönneberga i jego pięciu towarzyszy wysłano do śnieżnego ustronia na zachodnim wybrzeżu Szkocji,
gdzie w klasztornym odosobnieniu mieli oczekiwać następnej pełni.
Tygodnie spędzali na świeżym powietrzu, polując i łowiąc ryby. Prowadzili też intensywne ćwiczenia.
16 lutego przewieziono ich ponownie na lotnisko, z którego mieli wyruszyć. W ostatniej chwili trzeba
było zmienić szczegóły akcji i miejsce połączenia się z grupą przygotowawczą: sześć dni wcześniej
podała ona Londynowi dokładne pozycje wszystkich posterunków i straży w Vemork - było oczywiste,
że Niemcy spodziewają się akcji na fabrykę. Konieczne było, by samolot leciał z dala od doliny Rjukan
i tamy Mösvatn. Wybrano więc inne miejsce na zrzut, a mianowicie jezioro Skryken, odległe od bazy
grupy przygotowawczej w Sandvatn o 50 trudnych do przebycia kilometrów.
Padał rzęsisty deszcz, gdy szóstka Norwegów ładowała się ponownie na pokład bombowca razem
z całym bagażem: ładunkami wybuchowymi, nartami, żywnością oraz zamaskowaną na biało bronią
i wyposażeniem. Około północy znaleźli się nad strefą zrzutu i nad lukiem w kadłubie zapaliła się
zielona lampka. Spadochrony kolejno oddzieliły się od samolotu i z wysokości 300 metrów powoli
opadły na powierzchnię zamarzniętego jeziora. Szóstka żołnierzy i zasobniki z zapasami bezpiecznie
wylądowały na gładkim lodzie, w samym sercu wyżyny Hardanger. W Londynie, w aktach SOE,
pozostały listy, które każdy z nich napisał do swoich najbliższych: udawali się na niebezpieczną
wyprawę, z której mogli nie wrócić.
V
Wyżyna Hardanger jest jednym z najbardziej zapomnianych przez Boga i ludzi miejsc na ziemi
w największym i najdzikszym paśmie górskim w północnej Europie. Jedyną roślinność stanowi
karłowaty jałowiec, a jedynymi mieszkańcami są wędrowne stada reniferów, przesuwające się ospale
z miejsca na miejsce jak kanadyjskie karibu. W zimie szaleją tu zamiecie śnieżne, a wichry bywają tak
silne, że nie można zaczerpnąć tchu, jeśli nie osłoni się twarzy i nie odwróci od uderzeń wiatru
siekącego śniegiem i lodem. Nagły poryw wichru potrafi unieść człowieka w górę i cisnąć nim
brutalnie o lód.
Jeśli ten ponury płaskowyż stał się teraz wrogiem grupy „Gunnerside”, to był także jej
sprzymierzeńcem: żaden Niemiec nie mógłby stawić czoła żywiołowi tak dzikiemu. Tyle że Niemiec,
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 88/191
który by się odważył zapuścić w te pustkowia, mógłby w każdej chwili zawrócić - dla naszych
śmiałków nie było ucieczki od tej pustki. Poddanie się wrogowi oznaczało pewną śmierć.
Całą noc grupa Rönneberga walczyła z narastającą wichurą, by zebrać zasobniki ze sprzętem i
żywnością i zaciągnąć je do opuszczonej chaty na brzegu jeziora Skryken, na którym wylądowali.
W chacie znaleźli zapas drewna na opał i mapę wytartą w rejonie jeziora niezliczonymi dotknięciamipalców, co upewniło ich, że znajdują się we właściwym miejscu. 17 lutego o czwartej w nocy skończyli
zakopywanie swoich zasobów w głębokim śniegu. Zerwała się zamieć i niesiony wiatrem śnieg zatarł
wszelkie ślady ich lądowania. O piątej po południu, kiedy wypoczęli i byli gotowi do wymarszu,
wichura stała się tak gwałtowna, że zmuszeni byli szukać schronienia w myśliwskiej chatce. Dopiero
po dwu dniach mogli się stamtąd ruszyć.
Zanim burza przycichła, cała szóstka zaczęła odczuwać przykre skutki zmiany klimatu. Wszyscy mieli
obrzmiałe węzły chłonne, a dwaj z nich wyglądali na poważnie chorych. W ciągu następnych trzech
dni najgorsza zamieć przeszła, lecz gdy wrócili do miejsca, gdzie ukryli zapasy, nie byli w stanie ich
odnaleźć, gdyż nawiany śnieg przykrył tyczki, którymi oznakowali kryjówkę. Odnalezienie jednego
pojemnika z żywnością kosztowało ich kilka godzin wyczerpującej pracy. 48 godzin później sztorm sięskończył. „Zrobiła się piękna pogoda, wydałem więc rozkaz przygotowania się do wymarszu
w południe” - zapisał pod datą 22 lutego dowódca grupy Rönneberg.
Całą noc i cały dzień, objuczeni 30-kilogramowymi plecakami, ciągnąc dwie pary sanek załadowanych
stoma kilogramami zapasów, parli na nartach na południowy zachód. W pobliżu jeziora Kallungsjå ku
swemu wielkiemu zaniepokojeniu zobaczyli w oddali dwóch brodatych narciarzy zdążających w ich
kierunku. Rönneberg rozkazał jednemu ze swoich ludzi dowiedzieć się, kim są nieznajomi, pozostali
ukryli się, z bronią gotową do strzału. Nagle poprzez szum wichru Rönneberg usłyszał trzy „dzikie
okrzyki radości”: okazało się, że dwaj napotkani narciarze to sierżant Arne Kjelstrup i sierżant Claus
Helberg z grupy przygotowawczej SOE, zrzuconej na wyżynę Hardanger cztery miesiące wcześniej.
Kontakt został więc nawiązany.
Wszyscy razem podążyli do bazy grupy przygotowawczej, małej chatki w Sandvatn, około 30
kilometrów od Rjukan. Tutaj połączone grupy - łącznie dziesięciu ludzi - podzieliły się zapasami
żywności i zajęły sprawą zasadniczą: starannym przygotowaniem ataku na zakład końcowego
wzbogacania. Każdy z nich przygotował listę brakujących informacji, dotyczących rozstawienia
posterunków, zabezpieczenia terenu, gniazd karabinów maszynowych, najlepszej trasy dojścia. Do
świtu zebrali już Parę dziesiątków takich pytań. Sierżant Helberg, pochodzący z Rjukan, miał udać się
na nartach do miasteczka, by zasięgnąć tam informacji u swoich przyjaciół. Głównym problemem
było dojście do fabryki. Czy można wspiąć się na półkę skalną, na której zbudowano zakład? Haugland
i Helberg uważali, że zbocze wąwozu jest absolutnie niedostępne. Haukelid upierał się jednak, że na
zdjęciach lotniczych wąwozu widział drzewa porastające zbocza - jeśli mogły one zapuścić tam
korzenie, to i człowiek potrafi pokonać skalną stromiznę.
Według najświeższych informacji zakładów w Vemork strzegło piętnastu Niemców ulokowanych
w baraku, znajdującym się pomiędzy halą turbin a elektrolizernią, oraz dwa posterunki przy wąskim
mostku przerzuconym przez wąwóz. Zmiana warty następowała co dwie godziny. W razie alarmu na
teren fabryki wyruszały trzy patrole, a drogę prowadzącą z Vemork do Våer oświetlano reflektorami.
Ponadto w nocy terenu fabryki pilnowało dwóch norweskich strażników. Dwóch innych strzegło
głównej bramy i rur doprowadzających wodę do turbin. Wszystkie wejścia do elektrolizerni były na
stałe zamknięte, z wyjątkiem drzwi wychodzących na dziedziniec fabryczny-
W piątek 26 lutego po południu ośmiu żołnierzy norweskich wyruszyło do następnego etapu marszu
ku Vemork. W kryjówce w Sandvatn pozostało dla obsługi radiostacji dwóch ludzi, w tym
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 89/191
niezastąpiony radiooperator Haugland. Helberg miał im przynieść wiadomość o sukcesie lub
niepowodzeniu akcji. Dobrze już po zmroku dotarli do miejsca postoju - jednej z dwu opuszczonych
chat w lesie porastającym wzgórza na północ od Rjukan, zaledwie parę kilometrów od Vemork.
Siedmiu śmiałków w białych ubraniach ochronnych ukryło się w chacie w oczekiwaniu na powrót
Helberga z miasta. Chwilami, gdy wiatr wiał od strony Vemork, słychać było monotonny pomruk
hydroelektrowni, która stanowiła cel ich akcji.
Helberg przyniósł niepomyślne wieści: straże wokół fabryki zostały wzmocnione, na dachach
umieszczono karabiny maszynowe i reflektory, a dojścia do fabryki i rur doprowadzających wodę do
turbin zostały zaminowane. Całą sobotę dyskutowano, jaką drogą najlepiej wycofać się po akcji. Most
przerzucony przez wąwóz wyglądał tak zachęcająco: skoro zarówno atak jak i ucieczka wymagają
przekroczenia wąwozu, czy koniecznie trzeba schodzić za każdym razem na dno wąwozu i wspinać się
ponownie? Porucznik Poulsson obawiał się, że będzie to zbyt wyczerpujące: znajdowali się na dużej
wysokości, śniegu było dużo i mieli jeszcze potem przekraść się jakoś czy to do Szwecji, czy to na
wyżynę Hardanger. Z drugiej strony, aby wywalczyć sobie drogę odwrotu, musieliby zabić dwóch
niemieckich wartowników na moście, czemu Poulsson znów był przeciwny. Gdyby doszło do
strzelaniny, mógłby oberwać któryś z nich, a poza tym Niemcy z pewnością wywarliby straszliwy
odwet na ludności Rjukan. Jedynym wyjściem była zatem dwukrotna wspinaczka.
Zdecydowali się rozpocząć atak nieco po północy, co pozostawiało dość czasu, by po zmianie warty
czujność straży nieco osłabła. Rönneberg i Poulsson napisali szczegółowy rozkaz operacyjny
w najlepszym stylu szkoły wojskowej i wszyscy zapoznali się z jego treścią. Rozkaz kończył się
poleceniem: „Gdyby komukolwiek groziło wzięcie do niewoli, ma odebrać sobie życie”.
W sobotę 27 lutego około ósmej wieczorem żołnierze wyruszyli do ostatniego etapu akcji, z bronią na
razie nie nabitą, aby jakiś przypadkowy wystrzał nie spowodował przedwczesnego alarmu. Ich bagaż
zawierał zestaw plastykowych ładunków wybuchowych, przygotowanych przed kilkoma tygodniami
w Anglii.
Gdy opuszczali kryjówkę, nastąpiła jedna z tych groteskowych konfrontacji eposu z idyllą, jakie mogą
się zdarzyć tylko na wojnie: w sąsiedniej chatce natknęli się na dwie zakochane norweskie parki,
w sielankowym nastroju spędzające weekend. Młodzi ludzie byli równie zaskoczeni nagłym
pojawieniem się uzbrojonych od stóp do głów żołnierzy armii rozwiązanej w 1940 roku, jak i żołnierze
ich widokiem. Pod groźbą rewolweru zapędzono zakochanych do chaty i zabroniono im wychodzić aż
do południa następnego dnia, na co młodzi przystali z entuzjazmem. Żołnierze norwescy z Clausem
Helbergiem na czele ruszyli na nartach w stronę doliny Rjukan.
Po kilkuset metrach las stał się tak gęsty, że musieli zdjąć narty i iść pieszo aż do głównej drogi
wiodącej serpentynami przez góry z Mösvatn do Rjukan. Tą drogą przejechali na nartach około dwóchkilometrów. Szum hydroelektrowni stawał się coraz głośniejszy, aż wreszcie ukazały się zabudowania
fabryczne: płaskie, pokryte śniegiem dachy dwu głównych budynków kąpały się w świetle księżyca.
Fabryka, położona na występie skalnym po przeciwnej stronie wąwozu, znacznie poniżej miejsca,
w którym się znajdowali, wydawała się ogromna i niedostępna. Przez zamalowane okna budynku
elektrolizerni przebijał mdły blask. Żołnierze norwescy dotarli do grupki domostw w pobliżu wylotu
mostu wiszącego i zeszli z drogi biegnącej dalej ostrymi zakrętami w dół do miasteczka Rjukan.
Dochodziła godzina dziesiąta.
W Vemork popołudniowa zmiana kończyła pracę. Kiedy żołnierze zsuwali się w dół stromego zbocza
z jednej serpentyny na drugą, dwa autobusy wiozące robotników z nocnej zmiany przemknęły oboknich w kierunku fabryki. Norwegowie zjechali drogą jeszcze kilkaset metrów do szerokiej przecinki
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 90/191
w lesie wzdłuż linii wysokiego napięcia prowadzącej z Vemork. Tu skręcili na prawo w gęsty las, zdjęli
białe ubrania ochronne, ukryli narty, plecaki i żywność. Występowali teraz w mundurach armii
brytyjskiej. Kieszenie napełnili amunicją i granatami ręcznymi, wzięli broń, ładunki wybuchowe, liny
i nożyce do cięcia blachy i zaczęli spuszczać się w dół skalnej ściany.
Zaczynała się odwilż i przy każdym ruchu tony śniegu z hukiem zsuwały się na dno wąwozu. Naszczęście cała dolina rozbrzmiewała niskim pomrukiem turbin i pluskiem wody z topniejącego śniegu,
lejącej się ze ścian wąwozu, było więc mało prawdopodobne, aby ktokolwiek mógł ich słyszeć. Dął
silny wiatr, czego można się było spodziewać przy odwilży.
Przeszli w bród na poły skutą lodem, płytką rzekę płynącą dnem wąwozu i zaczęli z trudem wspinać
się na dwustumetrową pionową ścianę skalną ku występowi, na którym stała fabryka. Nie usiłowali
nawet porozumiewać się ze sobą. W milczeniu pomagali jeden drugiemu w wyszukiwaniu
bezpiecznego oparcia dla nóg i uchwytu dla rąk, aż wreszcie kompletnie wyczerpani stanęli na
najwyższej części półki, kilkaset metrów od budynków fabryki: między nimi a fabryką rozciągało się
pole minowe. Całą prawie szerokość półki zajmował tor kolei łączącej Vemork z miastem Rjukan
i dalej z przystanią promu na jeziorze Tinnsjö. Na lewo od toru znajdowała się mała stacjatransformatorowa, za którą ukryli się na czas zmiany warty.
Zjedli przyniesiony ze sobą posiłek i Rönneberg sprawdził po raz ostatni, czy każdy zna swoją rolę
w akcji. Mieli się podzielić na grupę ubezpieczającą i grupę uderzeniową. Pierwsza, dowodzona przez
porucznika Haukelida, miała za zadanie przeciąć ogrodzenie, dostać się na teren fabryki, zająć
odpowiednie stanowiska i być w pogotowiu na wypadek alarmu. Ubezpieczający mieli pozostać na
miejscu do chwili wybuchu - do tego czasu grupa uderzeniowa powinna się już wycofać. Żołnierze
grupy uderzeniowej pod dowództwem porucznika Rönneberga mieli najpierw spróbować wyważyć
drzwi do podziemia mieszczącego zakład końcowego wzbogacania, a w razie niepowodzenia
próbować wedrzeć się przez drzwi na parterze. W ostateczności mogli skorzystać z tunelu dla
przewodów i kabli opisanego przez Bruna. Ludzi zakładających ładunki wybuchowe mieli ubezpieczaćdwaj żołnierze uzbrojeni w pistolet maszynowy „rozpylacz” i pistolet kalibru 0,45. Trzeci z
„rozpylaczem” miał pilnować głównego wejścia. Plan mógł zawieść w każdym z punktów.
W najgorszym razie każdy z nich miał starać się jakoś założyć ładunki na własną rękę.
Minęło wpół do pierwszej i nieco już odpoczęli po trudach wspinaczki. Dwaj poprzedni strażnicy
z posterunku przy moście - byli to w rzeczywistości Norwegowie - wrócili do wartowni. Nadszedł czas,
by rozpocząć atak.
Sierżant Kjelstrup ruszył pierwszy, idąc wzdłuż linii kolejowej, kilka metrów przed pozostałymi
członkami grupy ubezpieczenia. Grupa uderzeniowa zamykała pochód. Ktoś zostawił ślady w śniegu
i cała ósemka uważnie szła po nich aż do bramy w ogrodzeniu. Kjelstrup przeciął nożycami do blachyłańcuch zamykający bramę, wpuścił pozostałych na dziedziniec fabryczny, po czym zamknął za nimi
bramę. Podczas gdy Poulsson i Haukelid mieli na oku barak, w którym znajdowali się Niemcy, jeden
z ludzi pobiegł pilnować posterunku na moście, a inny - posterunku przy rurach doprowadzających
wodę. Tymczasem grupa uderzeniowa sforsowała inną furtkę w ogrodzeniu, w pewnej odległości od
bramy kolejowej, dla zapewnienia sobie drogi odwrotu.
Jak dotąd, nikt ich nie zauważył.
Rönneberg poprowadził swoją grupę do budynku elektrolizerni. Okazało się, że wszystkie wejścia są
zamknięte i zabezpieczone. W trakcie poszukiwania tunelu kablowego Rönneberg i sierżant Kayser
odłączyli się od pozostałej dwójki. Odnaleźli wejście i wśród gąszczu splątanych rur i kabli wczołgalisię do wnętrza budynku. Przez otwór w tunelu udało im się zajrzeć do hali zakładu końcowego
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 91/191
wzbogacania: pracował tam tylko jeden człowiek. Rönneberg i Kayser wśliznęli się do sąsiedniego
pomieszczenia. Drzwi do hali zakładu końcowego wzbogacania nie były zamknięte, dzięki czemu
udało im się w pełni zaskoczyć norweskiego robotnika. Kayser pilnował go z pistoletem w ręku,
podczas gdy Rönneberg zabezpieczył drzwi i zabrał się do zakładania ładunków. Sporządzone przez
SOE w Anglii makiety komór okazały się dokładnymi kopiami oryginałów.
Nie uporał się jeszcze z połową ładunków, kiedy rozległ się za nim brzęk tłuczonego szkła; jeden
z pozostałych członków grupy usiłował wejść przez okno. Rönneberg pomógł mu przecisnąć się przez
wybitą szybę, kalecząc się przy tym poważnie w rękę. Razem już dokończyli zakładania ładunków pod
każdą z 18 grubościennych stalowych komór. Wszystkie ładunki były połączone lontem detonującym,
którego koniec łączył się z lontem prochowym, opóźniającym moment wybuchu.
Kilka minut po pierwszej wszystko było gotowe. Kazali robotnikowi uciekać na wyższe piętro
i otworzyli drzwi, a po hali rozrzucili garść brytyjskich odznak spadochroniarskich w charakterze „kart
wizytowych”. Kiedy zapalali lonty, robotnik jęknął, że zostawił w hali okulary, a w warunkach
wojennych nie ma szans na dostanie nowej pary. Po chwili gorączkowych poszukiwań odnaleźli
zgubę.
Zdążyli odbiec ze dwadzieścia kroków od budynku, gdy wybuch rozdarł ciszę nocy. Jak zjawy wtopili
się w ciemność i znikli. „Obejrzałem się i przez chwilę nasłuchiwałem - pisał Rönneberg w swoim
raporcie dla Londynu - jednakże poza stłumionym szumem maszynerii, który słyszeliśmy i przedtem,
z fabryki nie dobiegał żaden odgłos”. Poulsson i Haukelid usłyszeli wybuch, pilnując wartowni. Musieli
go też usłyszeć i Niemcy. Jeden z żołnierzy wybiegł z wartowni z gołą głową, rozejrzał się i wrócił, by
pojawić się ponownie, tym razem w hełmie i z karabinem. Światłem latarki zatoczył krąg po
dziedzińcu, lecz nie dostrzegł Norwegów ukrytych zaledwie o cztery kroki od niego. Poulsson chciał
strzelić do niego, lecz Haukelid wymownym gestem przygiął mu pistolet do ziemi. Niemiec usiłował
dostać się do elektrolizerni, lecz drzwi były zamknięte, więc poszedł dalej i znikł za rogiem budynku.
Ubezpieczenie i grupa uderzeniowa zaczęły wycofywać się wzdłuż linii kolejowej. Nagle zawyła syrena
alarmowa na dachu fabryki. Po chwili dołączyły do niej inne, a ich rozdzierające wycie rozległo się
echem w wąwozie, zagłuszając wszelkie inne odgłosy. Komandosi puścili się biegiem i z pośpiechem
zsunęli się po skałach na dno wąwozu. Rzeka tymczasem znacznie przybrała wskutek odwilży.
Główny inżynier zakładów Vemork Alf Larsen, następca Bruna, skończył właśnie partię brydża
u znajomych mieszkających w pobliżu głównej bramy zakładów, kiedy nastąpił wybuch i rozległy się
syreny. Larsen zatelefonował do fabryki, aby dowiedzieć się o powód alarmu. Majster, wyczerpany
przejściami ostatniej godziny, wyjąkał, że zakład został wysadzony w powietrze. Larsen przekazałnatychmiast wiadomość Bjarne Nilssenowi, jednemu z dyrektorów Norsk-Hydro. Nilssen zaalarmował
dowództwo garnizonu niemieckiego i wsiadł do auta, by udać się do Vemork. Silnik, ze względu na
warunki wojenne przerobiony na napęd gazem drzewnym, długo nie chciał zapalić. Kiedy wreszcie
dyrektor ruszył spadzistą drogą do Vemork, nie zwrócił najmniejszej uwagi na grupkę utrudzonych
mężczyzn, którzy wynurzyli się z wąwozu, przekroczyli drogę i pobrnęli dalej w górę.
Tymczasem w hali zakładu końcowego wzbogacania Larsen robił przegląd zniszczeń. Dno każdej
z komór zostało wyrwane i bezcenna ciecz spłynęła do studzienki ściekowej. Odłamki podziurawiły
przewody układu chłodzenia i ze wszystkich stron tryskały strugi zwykłej wody, która ostatecznie
spłukała resztki ciężkiej wody.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 92/191
Przepadła zawartość wszystkich 18 komór - niemal pół tony ciężkiej wody. Było rzeczą oczywistą, że
dopiero po wielu miesiącach z fabryki ponownie popłynie struga ciężkiej wody: po usunięciu szkód
wyrządzonych wybuchem instalacja będzie musiała pracować pełną mocą jeszcze całe tygodnie,
zanim kolejno napełnią się komory wszystkich dziewięciu stopni. Akcja przeprowadzona przez grupę
SOE spowodowała wielomiesięczną zwłokę w realizacji niemieckich planów atomowych.
Wspinając się na zbocze góry, komandosi widzieli światła reflektorów, omiatające wąwóz, i latarki
pościgu posuwającego się wzdłuż linii kolejowej. Niemcy najwidoczniej znaleźli ślady krwi ze
skaleczonej ręki Rönneberga. Wiatr dął z gwałtownością huraganu. Norwegowie wydobyli swój
ekwipunek z leśnej kryjówki i stopniowo zaczęli się rozchodzić. Pierwszy odszedł Helberg, który miał
pozostać w rejonie Rjukan i nadal prowadzić akcję. Pozostali dobrnęli tej nocy do jednej z chat
służących jako baza. Straszliwa wichura zatrzymała ich tam przez dwa dni, zanim udali się w dalszą
drogę w kierunku pierwszej bazy nad jeziorem Skryken. Stąd pięciu komandosów akcji „Gunnerside”
ruszyło w 400-kilometrową drogę do Szwecji. Wszystkim udało się wrócić szczęśliwie do Anglii.
Poulsson przedostał się do Oslo, natomiast Haukelid i Kjelstrup mieli skontaktować się z radiooperatorami. W tydzień później nadali oni do Londynu zakodowaną wiadomość o powodzeniu
wyprawy: „Instalacja końcowego wzbogacania w Vemork całkowicie zniszczona w nocy z 27 na 28
lutego. «Gunnerside» w drodze do Szwecji. Pozdrowienia”.
Następnego dnia po wysadzeniu w powietrze instalacji do produkcji ciężkiej wody przybył do Vemork
generał von Falkenhorst z miejscowym oficerem służby bezpieczeństwa Muggenthalerem. Głównemu
inżynierowi Larsenowi i dyrektorowi fabryki Vemork polecono wziąć udział w śledztwie. Przesłuchano
wszystkich obecnych tej nocy w fabryce, lecz nie znaleziono żadnych wskazówek co do tożsamości
wykonawców akcji. Niemcy zorientowali się szybko, że zniknięcie doktora Bruna, poprzednika
Larsena, pozostaje w związku z zamachem. Aresztowano i poddano przesłuchaniom około 50
pracowników fabryki, lecz wkrótce ich zwolniono. Brak odpowiednich zabezpieczeń w Vemork takzirytował Falkenhorsta, że zwymyślał on niemiecką załogę w obecności Norwegów. Generał ocenił
akcję w Vemork jako „najlepiej zorganizowaną, jaką zdarzyło mu się kiedykolwiek widzieć”51.
Inspekcja Falkenhorsta zakończyła się niemal farsowym akcentem - okazało się, że wprawdzie fabryka
jest zaopatrzona w imponującą alarmową instalację oświetleniową, ale wartownicy nie wiedzieli, jak
ją włączyć.
Generał Rediess donosił Berlinowi o wypadku nieco obszerniej:
„W nocy z 27 na 28 lutego 1943 r. około godziny 1.15 eksplozja ładunków wybuchowych zniszczyła
instalację o dużym znaczeniu dla gospodarki wojennej w fabryce Vemork w pobliżu Rjukan. Zamachu
dokonało trzech uzbrojonych mężczyzn w szarozielonych mundurach”.
Zdaniem generała Rediessa akcja była wspólnym dziełem brytyjskiej Intelligence Service i
Norweskiego Związku Niepodległościowego. Dochodzenie wykazało, że zamachowcy wdarli się na
teren fabryki, przecinając łańcuch w bramie. Udało im się przejść niepostrzeżenie zarówno obok
niemieckiej warty, jak i norweskich strażników. „Z tego, co pozostawili po sobie, można wnioskować,
że zamachowcy przybyli z Wielkiej Brytanii. Tajna policja nadal prowadzi w tej sprawie śledztwo”.
Natychmiast przedsięwzięto szereg środków bezpieczeństwa. Odcięto łączność telefoniczną z Rjukan,
a stacja kolejowa została zamknięta dla ruchu pasażerskiego. W mieście ogłoszono częściowy stan
wyjątkowy i wprowadzono godzinę policyjną od jedenastej wieczorem. Zablokowano drogi
51 Raport cytujący uwagę Falkenhorsta przyniósł niemałą satysfakcję sztabowi SOE.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 93/191
i rozbudowano pola minowe wokół fabryki. W obawie przed możliwością nalotów Niemcy rozmieścili
w okolicy urządzenia do wytwarzania dymu i za pomocą 800 sztucznych drzew zamaskowali rurociąg
wiodący z góry do Vemork. Kilka tygodni później, po udanym nalocie bombowców RAF na zapory
wodne w Zagłębiu Ruhry, w sąsiedztwie tamy Mösvatn postawiono zaporę balonową i rozciągnięto
sieci przeciw torpedom.
W jakiś czas po akcji na Vemork Niemcy otrzymali wskazówkę, że komandosi znaleźli schronienie na
wyżynie Hardanger: rybak norweski doniósł, że w pobliżu opuszczonej chaty zauważył „sześciu
umundurowanych mężczyzn”, zapewne zrzuconych z brytyjskiego samolotu. Dla zlikwidowania raz na
zawsze ognisk ruchu oporu na wyżynie zorganizowano ogromną obławę, w której obok oddziałów
Wehrmachtu wzięły udział niemieckie i norweskie jednostki policyjne, „germańskie SS” i oddziały
norweskiego „Hird”. W dniach 24 marca - 2 kwietnia cała wyżyna została otoczona i przeczesana.
W operacji wzięło podobno udział 10 000 ludzi. Kontrolowana przez Niemców agencja prasowa w
Oslo doniosła: „Od dawna szerzyły się pogłoski, że w rejonach górskich usadowili się spadochroniarze
brytyjscy, by prowadzić akcje sabotażowe w pobliskich zakładach przemysłowych”. Niemcy
przeszukali wszystkie chaty, konfiskując, co się dało. Domostwa, w których wykryto broń lub
materiały wybuchowe, zostały spalone. Zaczęły też krążyć fantastyczne pogłoski, że w południowej
Norwegii wylądowało 800 spadochroniarzy brytyjskich i stoczyło „gwałtowną bitwę” z siłami
niemieckimi, „dowodzonymi przez samego generała SS Rediessa”, w których Niemcy ponieśli jakoby
krwawe straty: „widziano” niezliczone ambulanse sanitarne zwożące rannych żołnierzy.
W rzeczywistości na tym terenie nie było ani żadnych alianckich oddziałów wojskowych, ani nawet
pojedynczych żołnierzy. Jedyna utarczka Niemców z SOE miała charakter równie niezwykły jak i cała
ta ofensywa przeciwko niewidzialnej armii podziemnej. W pobliżu wskazanej przez rybaka chaty
patrol niemiecki dostrzegł w oddali samotnego narciarza. Niewiele brakowało, a wcale by go nie
zauważono. W raporcie wysłanym kilka dni później do Berlina generał Rediess donosił: „Jeden ze
strzelców patrolu, uzbrojony tylko w pistolet kalibru 0,30, po dłuższym pościgu zdołał zbliżyć się do
niego na odległość 30 metrów”.
Doszło do desperackiego pojedynku: wśród śnieżnego pustkowia dwaj mężczyźni stanęli naprzeciw
siebie niemal twarzą w twarz.
Samotnym narciarzem był Claus Helberg. W raporcie wysłanym później do londyńskiego sztabu SOE
relacjonował, że 25 marca niespodziewanie, zaledwie o 100 metrów od siebie, natknął się na trzech
Niemców. Rzucił się do ucieczki, lecz po dwóch godzinach wyczerpującej jazdy na nartach zorientował
się, że jeden z wrogów ma wszelkie szanse doścignięcia go:
„Odwróciłem się więc, wyciągnąłem mojego colta 0,32 i wypaliłem. Stwierdziłem z ulgą, że Niemiec
ma tylko Lugera, i uprzytomniłem sobie, że przy takiej odległości ten z nas, który pierwszy opróżni
swój magazynek, przegra. Nie strzelałem więc dalej, tylko stałem w miejscu jako cel w odległości 50
metrów. Wystrzelawszy cały magazynek Niemiec odwrócił się i zaczął uciekać. Posłałem za nim kulkę.
Zaczął się słaniać i wreszcie stanął, wspierając się na kijkach od nart”.
Generał Rediess zaś raportował Berlinowi, że tropiony Norweg posiadał lepszą broń, dzięki czemu
mógł zmusić ścigającego do odwrotu i zniknąć w gęstniejącym mroku. Z ludzi, którzy zniszczyli
instalację ciężkiej wody, nikogo więcej nie udało się Niemcom zobaczyć.
Tymczasem prasa londyńska zamieściła doniesienia ze Sztokholmu o wysadzeniu w powietrze fabryki
Vemork, przedstawiając to wydarzenie jako „jedną z najważniejszych i najbardziej udanych operacji
przeprowadzonych przez alianckich komandosów w ciągu tej wojny”. „Times” podał nawet, że
komandosom udało się zniszczyć instalację do produkcji ciężkiej wody, „mającej prawdopodobnie
zastosowanie w przemyśle wojennym”, lecz passus ten, ujawniający sedno sprawy, opuszczono we
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 94/191
wszystkich późniejszych wydaniach gazety. „Uczeni - komentował inny dziennik - wiążą z ciężką wodą
nadzieje na wyprodukowanie nowej «tajnej» broni, mianowicie środka wybuchowego o niesłychanej
sile”.
W porównaniu z tragicznie zakończoną wyprawą sprzed trzech miesięcy ten atak na Vemork przyniósł
ogromny sukces. Po żadnej stronie nie było ofiar w ludziach, instalacja zaś do produkcji ciężkiej wodyzostała całkowicie zniszczona, przy czym sama hydroelektrownia, mająca ogromne znaczenie dla
gospodarki norweskiej, nie ucierpiała. Po otrzymaniu wszystkich raportów SOE przygotowała
szczegółowe sprawozdanie z akcji, które poprzez właściwego ministra, lorda Selborne, przekazano
Churchillowi. Premier przeczytał je 14 kwietnia i dopisał: „Jaką nagrodę można dać tym bohaterskim
ludziom?”
Porucznik Rönneberg i porucznik Poulsson otrzymali DSO52, a pozostali - MM53 lub MC54. Jomar Brun
pismem, opatrzonym nagłówkiem „Ściśle tajne”, został mianowany oficerem OBE55 (Order of British
Empire - Order Imperium Brytyjskiego).
Brytyjscy specjaliści ocenili, że wyrządzone szkody spowodowały dwuletnie opóźnienie w produkcji
ciężkiej wody dla potrzeb niemieckich badań atomowych. Amerykanie przyjęli to oszacowanie
z wyraźnymi zastrzeżeniami. W rzeczywistości ze zniszczonych komór wyciekło około tony wody
wzbogaconej od 10,5 procent do 99,3 procent w ciężki składnik - ilość równoważna około 350
kilogramom czystej ciężkiej wody. Zniszczenie instalacji stało się dla Niemców ciosem tym
dotkliwszym, że modyfikacja i powiększenie zakładu były już prawie zakończone: produkcja wzrosła
do około 150 kilogramów miesięcznie, a w następnym miesiącu miała osiągnąć 200 kilogramów. Cały
marzec zszedł na usuwaniu szkód. Naczelny inżynier Larsen starał się przeciągnąć sprawę i nalegał na
wybudowanie większego pomieszczenia dla rozbudowywanego zakładu końcowego wzbogacania. Dr
Berkei wybrał się specjalnie z Berlina do Vemork, by przyspieszyć naprawę uszkodzeń. Jednakże
dopiero 17 kwietnia zakład końcowego wzbogacania zaczął ponownie funkcjonować, a trzeba było
jeszcze kilku miesięcy, zanim pierwsze litry ciężkiej wody popłynęły z ostatniego stopnia instalacji.
8
Obiecujący rezultat
Czasowa utrata zakładu końcowego wzbogacania w Vemork spowodowała pierwsze poważne
trudności w realizacji niemieckich projektów atomowych.
W wielu dziedzinach badań osiągnięto istotne postępy: opracowano projekt dużego doświadczalnego
stosu uranowego; zabrano się do rozwiązywania problemów technicznych związanych z budową
reaktora; stworzono bazę produkcyjną dla przerobu dużych ilości uranu. Nie prowadzono w tym
czasie konkretnych prac nad bronią atomową, ale niewielkie zespoły naukowców w Wiedniu i w
innych ośrodkach dokonywały pomiarów podstawowych stałych jądrowych, istotnych z tego punktu
widzenia, w szczególności przekroju czynnego uranu-235 na rozszczepienie przez neutrony prędkie.
52 DSO - Distinguished Service Order. - Przyp. Tłum. 53
MM - Military Medal. - Przyp. Tłum. 54 MC - Military Cross. - Przyp. Tłum. 55 To samo odznaczenie otrzymali pułkownik J.S. Wilson i major Leif Tronstad.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 95/191
Jednakże dalsze losy projektu zależały w dużej mierze od sukcesu doświadczeń reaktorowych -
dopiero pozytywne ich wyniki mogły wzbudzić przekonanie o realności całego przedsięwzięcia. Teraz,
kiedy dostawy ciężkiej wody zostały czasowo wstrzymane, Niemcy zdali sobie sprawę, jaką
nieostrożnością było całkowite uzależnienie się od Norwegii. Każda z licznych dotychczasowych
podróży na północ uspokajała niemieckich uczonych perspektywą stałych dostaw ciężkiej wody - po
rozbudowie zakładu w Vemork w ilości „czterech ton rocznie”. Dr Wirtz, odwiedziwszy Rjukanw połowie listopada 1942 roku, doniósł w swym sprawozdaniu, że od października 1943 roku zakłady
Såheim rozpoczną także dostawy ciężkiej wody.
Pod koniec listopada 1942 roku dr Wirtz zjeździł całą okupowaną Europę w poszukiwaniu innych
możliwości uzyskania cennej cieczy. W rezultacie stwierdził, że poza Vemork w grę wchodzą tylko
dwa zakłady - dwie elektrolizernie koncernu Montecatini we Włoszech, jedna w pobliżu Merano,
druga w Cotrone. Obydwa zakłady stosowały metodę niezbyt korzystną z punktu widzenia produkcji
ciężkiej wody, a ich łączny pobór mocy nie przekraczał 68 000 kW - połowę tego co w Vemork.
Profesor Harteck doradzał Ministerstwu Wojny wysłanie incognito do Merano kilku członków Grupy
Badawczej Fizyki Jądrowej w celu porównania wydajności stosowanej tam metody Fausera
z wydajnością elektrolizerów Pechkranza używanych w Vemork. Harteck proponował, żeby
w zakładach włoskich produkować wodę wzbogaconą do 1 procenta w ciężki składnik, a dalsze
wzbogacanie do pełnych 100 procent prowadzić w Niemczech - byłoby to rozwiązanie bardziej
ekonomiczne, niż można by sądzić na pierwszy rzut oka. Wiosną 1943 roku Harteck wybrał się sam do
zakładu w Merano. Towarzyszył mu Esau. Mimo to Harteck utwierdził się w przekonaniu, że Esau nie
wierzy w przyszłość niemieckich planów atomowych.
W końcu marca Ministerstwo Wojny zrezygnowało całkowicie z projektu atomowego, odmawiając
nawet wypłacenia dwóch milionów marek przyrzeczonych przez generała Leeba na badania jądrowe
w nadchodzącym roku budżetowym. Grupę doktora Diebnera podporządkowano profesorowi Esau,
lecz Diebnerowi pozwolono pozostać w laboratorium w Gottow, ośrodku badawczym MinisterstwaWojny. Diebner i Berkei przenieśli się z gabinetów w Urzędzie Uzbrojenia Armii na Hardenbergstraße
10 do Państwowego Instytutu Fizyczno-Technicznego, siedziby profesora Esau. Ich nowym
bezpośrednim zwierzchnikiem został dr Beuthe, szef działu radiologicznego instytutu.
Radzie Naukowej Rzeszy oświadczono, że ma sama znaleźć fundusze na finansowanie „projektu U”.
Rada zwróciła się do profesora Esau o opracowanie budżetu na bieżący rok w granicach dwóch
milionów marek56. Göring zaaprobował tę sumę.
Najpoważniejszą pozycję budżetu profesora Esau stanowiło 600 000 marek przydzielonych na
konstrukcję 10 podwójnych ultrawirówek do wzbogacania uranu w izotop U-235. W połowie stycznia
w Kilonii przeprowadzono pierwsze doświadczenia z „oscylującym przepływem gazu” przy użyciu
ksenonu, 2 czerwca zaś napełniono aparaturę sześciofluorkiem uranu. Już w pierwszej próbie
56 Profesor Esau rozdzielił te dwa miliony marek przyznanych na rok budżetowy 1943/1944 następująco:
Doświadczenia z reaktorami uranowymi, przede wszystkim koszt produkcji metalicznego uranu 40 000
Ciężka woda, przede wszystkim koszt wybudowania w Niemczech pilotującego zakładu produkcjiciężkiej wody
560 000
Rozdzielanie izotopów uranu, przede wszystkim koszty produkcji 10 podwójnych ultrawirówek 600 000
Badania nad farbami świecącymi dla lotnictwa 40 000
Badania w dziedzinie ochrony przed promieniowaniem 70 000
Ogólny koszt wysokonapięciowych źródeł neutronów 50 000
Chemia uranu i problem korozji 80 000Wydatki uboczne, różne 200 000
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 96/191
uzyskano 7-procentowe wzbogacenie, tak że po ośmiu dniach grupa hamburska mogła oficjalnie
zaproponować Ministerstwu Wojny rozpoczęcie masowej produkcji wirówek i zażądać niezbędnego
oprzyrządowania i materiałów. Propozycja, złożona w sprzyjającym momencie - parę dni po
zniszczeniu zakładu «Vemork przez SOE - została natychmiast przyjęta.
Zniszczenia w Vemork naprawiono całkowicie dopiero 17 kwietnia. Na konferencji odbywającej siękilka tygodni później Esau pospieszył zapewnić zebranych, że skutki zniszczeń w zakładzie końcowego
wzbogacania zostały zlikwidowane w stosunkowo krótkim czasie i że w Norwegii są już na ukończeniu
dwie inne mniejsze instalacje, w Såheim i w Notodden. Dodał jednak: „Ponieważ wobec istniejącego
w Norwegii stanu rzeczy, mimo wszelkich środków ostrożności, musimy liczyć się z możliwością
dalszych aktów sabotażu, w zakładach I.G. Farben w Leuna buduje się i jest już na ukończeniu
duplikat najistotniejszej części fabryki. Gdyby zakład w Norwegii został ponownie zniszczony,
końcowe wzbogacanie «surowca» - niskoprocentowej ciężkiej wody produkowanej w Norwegii -
można będzie przeprowadzać w Leuna”. Gdyby nawet zakłady elektrolizy w Vemork zostały
całkowicie zniszczone, zakład w Leuna będzie mógł czerpać produkt wyjściowy z innych źródeł:
zgodnie z sugestiami Hartecka rozpoczęto w najściślejszej tajemnicy negocjacje w sprawie
wytwarzania niskoprocentowej ciężkiej wody z innym producentem, jedynym, jaki wchodził
w rachubę - zakładami Montecatini w Merano. „W każdym razie - przyrzekał Esau - będzie dość
ciężkiej wody do bieżących doświadczeń”.
Nieuzasadniony optymizm Esaua był zapewne powodem tego, że przez cały rok 1943 nie podjęto
decyzji, którą z czterech opracowanych przez uczonych niemieckich metod produkcji
niskoprocentowej ciężkiej wody zastosować na skalę przemysłową. W roku 1944, kiedy Esau odszedł,
było już za późno.
Przeprowadzając przed rokiem doświadczenie L-IV w Lipsku, Heisenberg i Döpel umieszczali proszekuranowy i ciężką wodę w stosunkowo grubych kulistych powłokach aluminiowych. Aluminium
musiało wpływać na wielkość mierzonego przez nich strumienia neutronów. Natomiast Kurt Diebner,
pracujący teraz pod kierownictwem profesora Esau, wpadł na sposób całkowitego pozbycia się
materiałów konstrukcyjnych w swoim pierwszym stosie z uranem metalicznym. W 1942 roku
przekazano zakładom nr 1 „Degussy” we Frankfurcie około tony uranu w celu przetopienia na lity
metal. Diebner chciał, żeby z części tego uranu odlano dla niego niewielkie kostki. Udało mu się
jedynie otrzymać płytki o grubości jednego centymetra, produkowane dla doświadczeń berlińskich.
Z rozważań teoretycznych wynikało, że optymalny układ powstałby z sześcianów o krawędzi 6,5
centymetra. Diebner musiał jednak formować kostki o boku 5 cm, aby jak najlepiej wykorzystać
uzyskane płytki o wymiarach 19 na 11 cm.
Diebner przyjmował ze stoicyzmem wszelkie niedogodności wynikające z konieczności korzystania
z okruchów z cudzego stołu. Nie był człowiekiem wpływowym, ale nadrabiał go talentem
eksperymentatorskim. Aby uniknąć stosowania materiałów konstrukcyjnych, jak na przykład
aluminium, zaproponował zamrożenie ciężkiej wody i rozmieszczenie kostek uranowych w kolejnych
warstwach tego „ciężkiego lodu” w taki sposób, by utworzyły siatkę przestrzenną. To obiecujące
doświadczenie przeprowadzono w laboratorium niskich temperatur Państwowego Instytutu
Chemiczno-Technicznego57. 232 kilogramy metalicznego uranu w postaci kostek oraz 210 kilogramów
57 Chemisch-Technische Reichsanstalt, instytucja analogiczna do Physikalisch-Technische Reichsanstalt,
Państwowego Instytutu Fizyczno-Technicznego.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 97/191
ciężkiego lodu ułożono w kształt kuli, którą z kolei otoczono warstwą parafiny. Całość miała 75
centymetrów średnicy.
Było to trudne doświadczenie - gdyby wcześniej zdawali sobie sprawę z czekających ich trudności,
szukaliby zapewne innych sposobów. Konieczność utrzymywania stosu w temperaturze 12 stopni
poniżej zera powodowała stratę czasu, a zastosowanie jako moderatora ciężkiego lodu, podobnie jakuprzednio parafiny, uniemożliwiało próby poprawienia charakterystyki stosu przez zmianę geometrii
siatki uranowej. Trud jednak się opłacił, bowiem stos dawał znacznie lepszy „współczynnik mnożenia
neutronów” niż którykolwiek z poprzednich stosów. W szczególności był to znaczny postęp
w stosunku do lipskiego stosu L-IV. Grupa Diebnera sama była zaskoczona tym „niezwykle
pomyślnym i niespodziewanym rezultatem” przy tak skromnych rozmiarach stosu. Nasuwał się
nieodparcie wniosek, że układ przestrzenny kostek uranowych jest równie dobry, jeśli nie lepszy, niż
układ naprzemianległych warstw uranu i moderatora.
Grupa Diebnera zaczęła przygotowywać dwa inne doświadczenia, aby przekonać się, w jakim stopniu
wzrost liczby neutronów zależy od rozmiarów stosu, przy pozostałych parametrach niezmiennych.
W obu stosach przewidziano użycie ciężkiej wody w normalnej temperaturze. Pierwszy miał byćmniej więcej tej samej wielkości co stos z ciężkim lodem, drugi - przeszło dwa razy większy. Ilość
materiałów konstrukcyjnych zredukowano do minimum, zawieszając kostki uranowe w zbiorniku
reaktora na cienkich drutach z lekkiego stopu. „Nie było cienia wątpliwości, że dalsze powiększenie
rozmiarów takiego stosu da w wyniku reaktor krytyczny” - pisał później Diebner. „Była to już tylko
kwestia zwiększenia ilości uranu i ciężkiej wody”.
Z dość oczywistych względów profesor Heisenberg nie miał ochoty uznać osiągnięć Diebnera i jego
współpracowników i przyznać publicznie, że udało im się wykazać wyższość siatki przestrzennej
kostek uranowych nad układem warstwowym. Na konferencji, która miała miejsce w Berlinie kilka
dni po przeprowadzeniu ostatniego z doświadczeń z ciężkim lodem, Heisenberg podkreślał znaczenie
stosu, który zbudował z Döpelem przed rokiem w Lipsku, natomiast zbył lekceważąco stos Diebnera jako „nieco ulepszone urządzenie podobnego typu”, „dające te same rezultaty”, nie wspominając ani
słowem o istotnej różnicy w konstrukcji. Heisenberg nie miał zamiaru wykorzystać osiągnięć grupy
Diebnera i zmieniać geometrii wielkiego stosu, projektowanego wspólnie przez instytut berliński
i heidelberski instytut profesora Bothe. Stos ten, którego budowę spodziewano się rozpocząć
nadchodzącego lata, miał tak jak i poprzednie składać się z warstw uranu (w postaci płyt),
przedzielonych warstwami ciężkiej wody.
Heisenberg nie miał już żadnych wątpliwości, że po dojściu do stanu krytycznego stos samorzutnie
osiągnie równowagę termiczną. Dziś wiadomo, że gdyby ów reaktor, nie wyposażony w regulatory
kadmowe, osiągnął stan krytyczny, nieuchronnie doszłoby do paskudnego wypadku.
Konferencja na temat fizyki jądrowej, na której Heisenberg tak zdawkowo potraktował
doświadczenia Diebnera z ciężkim lodem, odbyła się w Berlinie 6 maja 1943 roku, a została zwołana
przez Niemiecką Akademię Badań Lotniczych (Deutsche Akademie der Luftfahrtforschung). Akademia
cieszyła się świetną renomą wśród naukowców, lecz przez rząd była ledwie tolerowana. Miesiąc
wcześniej prezes Towarzystwa Fizycznego Carl Ramsauer na forum tejże Akademii oskarżył rząd
o nieudolność w kierowaniu niemieckimi badaniami naukowymi w dziedzinie fizyki. Nic więc
dziwnego, że gdy Akademia zwołała konferencję i zaprosiła czołowych fizyków jądrowych do
wygłoszenia odczytów o ich dotychczasowych osiągnięciach, profesor Esau, ich tytularny zwierzchnik,
nie miał ochoty wziąć w niej udziału. Władze usiłowały zachować konferencję w tajemnicy,
feldmarszałek Milch zaś zwołał na ten sam dzień konkurencyjną naradę, wskutek czego zaledwie kilku
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 98/191
przywódców politycznych i wojskowych mogło wziąć udział w konferencji poświęconej fizyce
jądrowej. Otto Hahn omówił na konferencji ogólnie rozszczepienie jądrowe i jego znaczenie dla
przyszłości, profesor Clusius opisał rozmaite metody rozdzielania izotopów uranu, a profesor Bothe
przedstawił postępy w projektowaniu cyklotronów i betatronów dla niemieckich zakładów
naukowych.
Heisenberg ponownie poruszył sprawę wytwarzania atomowych materiałów wybuchowych,
wyjaśniając w prostych słowach działanie bomby uranowej. Wyświetlił przezrocza obrazujące
przebieg procesów, jakie nastąpiłyby w czystym uranie-235, gdyby udało się wyizolować odpowiednią
ilość tego izotopu: w braku szkodliwego pochłaniania neutronów przez uran-238, w bryle U-235 na
tyle dużej, że przyrost ilości neutronów w jej objętości przewyższałby ich ucieczkę przez
powierzchnię, nastąpiłby gwałtowny wzrost liczby neutronów, skutkiem czego w ciągu ułamka
sekundy znaczna część materiału uległaby rozszczepieniu. W tym ułamku sekundy „uwolniłaby się
w sposób wybuchowy” olbrzymia ilość energii. Wobec takiej możliwości Heisenberg ze szczególnym
naciskiem podkreślił znaczenie udanych zeszłorocznych prób Hartecka z ultrawirówką i nowszych
doświadczeń, w których powiodło się wzbogacenie uranu w izotop U-235.
Wobec nieobecności wielu spośród zaproszonych osobistości dr Adolf Baeumker, sekretarz Akademii,
postarał się o wydanie drukiem sprawozdania, zawierającego materiały z konferencji, aby umożliwić
im zapoznanie się z projektem. 80-stronicowy raport, uzupełniony doskonałymi zdjęciami i rysunkami
najnowszej niemieckiej aparatury z tej dziedziny, wydrukowano jako „ściśle tajny”. Członkowie Rady
Badań Naukowych Rzeszy i minister uzbrojenia Speer byli przerażeni. Speer kazał natychmiast
zniszczyć cały nakład.
Wiosną 1943 roku stało się jasne, że reorganizacja Rady Badań Naukowych Rzeszy nie przyniosła
pożytku niemieckim badaniom wojskowym. Ogólnie biorąc, uczeni odnosili się do wojny z uczuciami
w najlepszym razie mieszanymi. Stronili od powiązań z NSDAP, a ich udział w wysiłku wojennym był
wciąż znacznie mniejszy niż naukowców w innych krajach. Skądinąd sytuacja fizyków w hitlerowskich
Niemczech nie była łatwa. Najbardziej nowoczesne, fundamentalne teorie były „żydowskie”, a tym
samym „dekadenckie”. W różnych ośrodkach Rzeszy dyskutowano nad tym, w jaki sposób wybrnąć
z kłopotliwego problemu autorstwa teorii Einsteina, aby móc się nimi posługiwać. Jak fizycy
niemieccy mieli zabrać się do wyzwalania energii atomowej, jeśli partia nazistowska umieściła na
indeksie teorię względności Einsteina? Niektórzy z uczonych, jak na przykład von Weizsäcker, syn
dyplomaty, próbowali mydlić partii oczy. Inni, jak odważny Max von Laue, wypowiadali się bardziej
otwarcie. Kiedy na przykład profesor Mentzel ostro zganił von Lauego za wzmiankę o teorii Einsteina
na wykładzie w Szwecji „bez dodania, że niemieccy uczeni stanowczo odcięli się” od niej, von
Weizsäcker radził fizykowi, by wyjaśnił, że teorię względności w rzeczywistości rozwinęli na długo
przed Einsteinem dwaj rdzenni aryjczycy, Lorentz i Poincaré. Von Laue zignorował tę radę i opublikował w jednym z czasopism naukowych prowokacyjny artykuł o teorii względności: „To
będzie moja odpowiedź” - pisał do von Weizsäckera.
Uczonymi rządziły ostrożność i chęć uniknięcia prowokacji. W każdym instytucie plenili się agenci
służby bezpieczeństwa. W 1943 roku dyrektor Instytutu Fizyki w Hamburgu złożył w SS donos na
profesora Hartecka, który stracił wiele czasu, żeby się jakoś z tego wyplątać. Kiedy rodzice doktora
Samuela A. Goudsmita, słynnego fizyka holenderskiego, przebywającego w Ameryce, zostali jako
Żydzi wysłani do obozu koncentracyjnego w Holandii, przyjaciele rodziny zwrócili się z prośbą
o pomoc do von Lauego i Heisenberga. Goudsmit, odkrywca własności magnetycznych elektronu,
zawsze odnosił się przyjaźnie do Niemców. W 1939 roku Heisenberg był nawet jego gościem w
Stanach Zjednoczonych. Ale co mógł teraz zdziałać Heisenberg? Chociaż rodziców Heisenberga łączyły
z rodzicami Himmlera więzy długotrwałej przyjaźni, datującej się jeszcze sprzed wojny, Heisenberg
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 99/191
obawiał się interweniować. Von Laue odpisał z wyrazami współczucia autorowi listu z Holandii, ale
zapomniał podpisać się. Heisenberg potwierdził w swej odpowiedzi żywą sympatię doktora
Goudsmita dla Niemców i dodał, że byłoby mu niezmiernie przykro, gdyby rodzice Goudsmita „z nie
znanych mu powodów” mieli w jakikolwiek sposób ucierpieć. Było już jednak za późno. Pięć dni
przedtem, zanim Heisenberg wreszcie zdecydował się napisać, niewidoma matka i 70-letni ojciec
Goudsmita zostali zamordowani.
Uczeni pozostający w dobrych stosunkach z partią nazistowską nie ukrywali swego krytycznego
stosunku do istniejącej organizacji badań naukowych. Powtarzały się skargi do Göringa - na przykład
ze strony profesora Wernera Osenberga z ośrodka badań naukowych marynarki - na „nieudolne
kierownictwo” Mentzla i „stan chaosu” na uniwersytetach. Osenberg był kiepskim naukowcem, lecz
zdolnym administratorem, blisko powiązanym z nazistami i SS. Miał pewne mętne pojęcie o fizyce
jądrowej i w kwietniu 1943 roku próbował swych zdolności detektywistycznych, aby zbadać stan
niemieckich prac w tej dziedzinie. I tak 7 kwietnia przedstawiciel SS z Gdyni odwiedził profesora H.
Albersa w Gdańsku, aby zasięgnąć jego opinii w związku z doniesieniami o amerykańskich pracach
nad bombą atomową. Jak pamiętamy, laboratorium Albersa zajmowało się syntezą lotnych związków
organicznych uranu, potrzebnych dla zastąpienia sześciofluorku uranu, stosowanego jako gaz roboczy
przy rozdzielaniu izotopów uranu. Rezultat tej wizyty u Albersa figuruje jako notatka w papierach
Osenberga pod datą 8 maja, dwa dni po konferencji w Akademii Badań Lotniczych w Berlinie.
„Dotyczy: Bomb uranowych.
Według doniesień wywiadu w Stanach Zjednoczonych pracuje się obecnie nad wyprodukowaniem
bomby uranowej. Dla zbadania technicznej możliwości wytworzenia takiej bomby Urząd Uzbrojenia
Armii zorganizował zespół naukowy, w skład którego wchodzi około 50 uczonych (przede wszystkim
fizyków, a także paru chemików).
Profesorowi Albersowi zlecono wytworzenie związku, który mógłby się nadawać do oddzieleniaczystego uranu-23558. Profesor Albers pracuje nad tym zagadnieniem wraz z dwoma doktorami nauk;
orientacyjny termin - jedenaście miesięcy; ze względu na rodzaj pracy i dostępność aparatury czas
pracy można by skrócić do dwóch miesięcy, zatrudniwszy 12-14 ludzi.
Nad tym zagadnieniem pracuje poza Albersem jeszcze kilka innych zespołów. Obsada w nich jest
podobna”.
Zdolności organizacyjne Osenberga zrobiły widocznie wrażenie na Göringu, gdyż w końcu czerwca
1943 roku zlecił mu zorganizowanie specjalnego biura planowania w ramach Rady Badań Naukowych
Rzeszy i uporządkowanie jej pogmatwanych spraw.
II
Na początku 1943 roku dotarły do Londynu dalsze informacje o rozwoju niemieckich badań
atomowych. Brytyjczycy od pewnego czasu usiłowali ściągnąć z okupowanej przez Niemców
Kopenhagi Nielsa Bohra, licząc na jego cenną współpracę. 25 stycznia 1943 roku profesor Chadwick
pisał do Bohra, ofiarując mu gościnę w Wielkiej Brytanii, gdyby się zdecydował na opuszczenie
ojczyzny. List został przemycony do Kopenhagi w postaci mikrofilmu ukrytego w wydrążonym kluczu.
Bohr domyślił się od razu, co się kryje za tym zaproszeniem, i w lutym odpowiedział tym samym
kanałem, że mimo wszystko uważa perspektywę wykorzystania ostatnich odkryć z fizyki jądrowej za
nierealną. W ciągu jednak kilku najbliższych tygodni Bohr zmienił zdanie. Doszły do niego wieści
58 Osenberg wyjaśniał w oddzielnej notatce, że uran-235 jest niezbędny do produkcji bomby.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 100/191
o produkcji wielkich ilości ciężkiej wody i metalicznego uranu do wytwarzania bomby atomowej,
niezwłocznie więc tym samym konspiracyjnym kanałem poinformował profesora Chadwicka
o rozwoju sytuacji, wyrażając jednocześnie opinię, że wobec niepokonalnych (jak sądził) trudności
w wydzieleniu dostatecznej ilości uranu-235 rezultatów nie należy się spodziewać zbyt szybko.
To nowe ostrzeżenie przed niemiecką bombą atomową nadeszło w momencie nader odpowiednimdla kierownictwa „Tube Alloys”. Stosunki z Amerykanami w tej dziedzinie wyraźnie ochłodły w ciągu
ostatnich miesięcy, a pojęcie Churchilla o arytmetyce, nie mówiąc już o fizyce jądrowej, było
dostatecznie mgliste, by nie trafiały do niego najpoważniejsze argumenty naukowe, przemawiające
za finansowaniem alianckiej bomby atomowej. Michael Perrin, zastępca dyrektora „Tube Alloys”,
stwierdził później, że powtarzane ustawicznie Churchillowi doniesienia o ewentualnych pracach nad
niemiecką bombą atomową zostały „nader rozsądnie użyte jako argument wobec ludzi, którzy
mogliby w przeciwnym razie pytać: «No dobrze, ale na co wam to potworne marnotrawstwo
pieniędzy i wysiłku ludzkiego?»„
Pierwsze tygodnie kwietnia 1943 roku stanowiły apogeum tej kampanii nacisku na rząd. 7 kwietnia
Perrin spotkał się w cztery oczy z lordem Cherwellem, doradcą naukowym Churchilla. Jeszcze tegosamego dnia Cherwell wystosował do Churchilla pismo, w którym przedstawił w uproszczony sposób
dotychczasowe postępy nad wytworzeniem bomby atomowej. W 5-stronicowym memoriale
naszkicował fizyczne podstawy wykorzystania energii jądrowej: Istnieją dwie możliwości, obie bazują
na zastosowaniu lekkiego uranu, uranu-235 - substancji nieodmiennie zmieszanej z ciężkim uranem i
„niezwykle trudnej” do oddzielenia. Czysty uran-235 - w ilości 5 do 20 kilogramów - stanowiłby
materiał wybuchowy bomby atomowej, której średnica nie przekraczałaby 15 centymetrów, a siła
wybuchu byłaby równoważna 40 000 ton TNT (trójnitrotoluenu). Inny rodzaj materiału wybuchowego
mógłby stanowić pierwiastek utworzony z ciężkiego uranu przez działanie lekkiego uranu i ciężkiej
wody (obecnie znany jako pluton). Jak lord Cherwell tłumaczył premierowi: „Ta metoda nie wymaga
wydzielenia lekkiego uranu, natomiast niezbędne jest wiele ton ciężkiej wody. Realność tej metody jest bardziej wątpliwa... Niemcy - dodał znacząco - otrzymali zapewne jedną lub dwie tony z
Norwegii, lecz mają, zdaje się, zamiar uruchomić własną produkcję”. Cherwell poinformował
Churchilla, że ciężką wodę można otrzymywać w większych ilościach jedynie z elektrowni wodnych ze
względu na zużycie ogromnych ilości energii elektrycznej. „Fabryka w Norwegii, obecnie
unieruchomiona, wyprodukowała w sumie około półtorej tony. Zakłady w Kanadzie, subsydiowane
przez Stany Zjednoczone, mają wytwarzać około 4 ton rocznie. Początkowo uważano, że trzeba
będzie około 15 ton, lecz pewne nowe pomysły pozwalają mieć nadzieję, że wystarczy około pięciu”.
Cherwell poufnie poinformował premiera, że brytyjscy uczeni wpadli na nową metodę wytwarzania
ciężkiej wody. Metoda ta, na razie opracowana na skalę laboratoryjną, zapowiada się na znacznie
tańszą od dotychczasowych. Premierowi przyszło zapewne do głowy, że Niemcy mogli wpaść na tensam pomysł, bowiem po przeczytaniu niezwykle jasnego memoriału Cherwella zwołał naradę w tej
sprawie z udziałem Cherwella, sir Johna Andersona i ministra spraw zagranicznych. 11 kwietnia
oznajmił Cherwellowi:
„Chciałbym, żeby pomówił pan z CAS (Chief of Air Staff - Szef Sztabu Lotnictwa) i upewnił się, czy
istnieje jakakolwiek możliwość, by Niemcy zdołali wybudować dużą fabrykę ciężkiej wody. Ich wywiad
na pewno potrafi wykryć tak wielkie instalacje”.
Churchill polecił także Cherwellowi porozumieć się z kierownictwem wywiadu i dodał, że w tym
tygodniu sam się z nimi spotka, podobnie jak z szefem sztabu lotnictwa.
Następnego dnia lord Cherwell wezwał na naradę Perrina i doktora R.V. Jonesa, szefa wydziału
naukowego wywiadu lotniczego. Przybył także zwierzchnik Perrina, Wallace Akers. Cherwell
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 101/191
powtórzył im pytanie premiera, czy nic nie wskazuje, by Niemcy budowali jakieś nowe duże fabryki
dla potrzeb produkcji broni atomowej. Perrin na podstawie dotychczasowych raportów wywiadu
zapewniał, że nie. Jonesa natomiast musiało to pytanie nieco zaniepokoić, gdyż właśnie w tym
tygodniu niejasne pogłoski o niemieckiej „tajnej broni” i rakietach zaczęły nagle materializować się
w realną groźbę, pociągając za sobą akcję wywiadu przeciw rakietom V-1 i V-2. Następnego wieczoru,
13 kwietnia, odbyło się zapowiedziane spotkanie Churchilla z Edenem, Cherwellem i Andersonem w rezydencji premiera na Downing Street 10, na którym niewątpliwie poinformowano Churchilla, że
wywiad podjął już niezbędne kroki.
Dziwić może fakt, że tym zagadnieniem zajmowały się aż dwie agencje wywiadu: pracownicy „Tube
Alloys” współpracujący z komandorem Welshem oraz wydział naukowy wywiadu, kierowany przez
Jonesa. „R.V. Jones i Erie Welsh - komentował jeden z pracowników wywiadu - kochali się jak pies
z kotem”. Jones pracował w wywiadzie naukowym od blisko dziesięciu lat. Welsh miał nieco
inteligencji i „bardzo dużo sprytu”, ale wiedzy ścisłej ledwie liznął - udało mu się wziąć wywiad
atomowy pod swoje skrzydła jedynie ze względu na rolę, jaką odgrywała Norwegia.
W miarę upływu miesięcy względy polityki międzynarodowej na wysokim szczeblu zmuszały Perrinado coraz ściślejszej współpracy z amerykańskimi partnerami, wysoce zaś rozwinięty patriotyzm
Jonesa doprowadził go do stanu otwartej wojny z komandorem Welshem. Nieszczęściem dla Jonesa
większość doniesień o poczynaniach Niemców docierała do Wielkiej Brytanii przez Skandynawię,
która stanowiła domenę Welsha. Major Leif Tronstad pozostawał w kontakcie z norweskim fizykiem
jądrowym, profesorem H. Wergelandem z Oslo, i z mieszkającym w Sztokholmie innym Norwegiem,
N. Hole (zwykle określanym przez Tronstada jako „mój młody przyjaciel”). Przez Wergelanda szły z
Niemiec wyczerpujące raporty, zwłaszcza od doktora Paula Rosbauda, redaktora
„Naturwissenschaften”, dzięki któremu alianci mieli na bieżąco informacje o wybitnych
osobistościach niemieckiego świata naukowego. Rosbaud cieszył się zaufaniem niemieckich uczonych
do samego końca wojny. Podczas gdy Perrin i Welsh traktowali swoje doniesienia o rozwoju niemieckich badań nad bombą
atomową głównie jako środek podtrzymywania stanu zagrożenia, Amerykanie zaczęli niepokoić się
inną możliwością. Nawet gdyby Niemcy nie byli w stanie wyprodukować bomby, mogliby posłużyć się
reaktorem uranowym do wytworzenia dużych ilości substancji radioaktywnych i użyć ich podobnie
jak gazów trujących. Wiosną 1943 roku generał L.R. Groves zlecił zbadanie tej możliwości i w maju
zażądał od doktora Jamesa B. Conanta, przewodniczącego Komitetu Naukowego Obrony Narodowej
USA, raportu w tej sprawie. 1 lipca Conant oznajmił:
„Wyprodukowanie w stosie atomowym wielkich ilości substancji radioaktywnych o różnych okresach
połowicznego rozpadu, rzędu dwudziestu dni, wydaje się w obecnym stanie wiedzy całkowicie
możliwe”.
W dalszym ciągu raportu Conant dodawał, że gdzieś w przyszłym roku dzięki ciężkiej wodzie Niemcy
będą zapewne mogli tygodniowo produkować ilość substancji radioaktywnych równoważną
w przybliżeniu milionowi gramów radu. Posługiwanie się tymi substancjami nastręczy im oczywiście
olbrzymie trudności, lecz jeśli tygodniowa produkcja - równoważnik jednej tony radu - zostanie
rozrzucona na powierzchni pięciu kilometrów kwadratowych, konieczna będzie całkowita ewakuacja
terenu, a znaczna część ludności zostanie „obezwładniona”.
Conant ostrzegał, że jest „do pomyślenia”, by w mieście wielkości Londynu udało się Niemcom
wytworzyć na obszarze jednego do kilkunastu kilometrów kwadratowych tak duże natężenie
promieniowania, że „ewakuacja ludności byłaby konieczna”. Generał Groves znalazł w sprawozdaniu
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 102/191
pocieszającą nutę: „Jeśli Niemcy użyją trucizn promieniotwórczych, z dużym prawdopodobieństwem
nastąpi to w Wielkiej Brytanii, a nie w Stanach Zjednoczonych”.
Dla Brytyjczyków jednak nie było w raporcie nic pocieszającego. Miesiąc później w klubie Cosmos w
Waszyngtonie sir John Anderson dyskutował z Conantem jego ostrzeżenie. Anderson stwierdził, że
Wielka Brytania jest żywotnie zainteresowana w projektach atomowych ze względu na swojepołożenie, i zacytował memorandum Conanta w sprawie ewentualnego użycia substancji
promieniotwórczych jako rodzaju trującego pyłu. Wszystkie doniesienia z Norwegii świadczą, że
Niemcy nie wpadli jeszcze na najbardziej wydajną metodę wytwarzania ciężkiej wody - dodał.
Brytyjscy uczeni zastanawiali się nad trzema możliwymi metodami: „frakcjonowaną destylacją
zwykłej wody, wymianą izotopową na katalizatorze przy użyciu wodoru elektrolitycznego,
frakcjonowaną destylacją ciekłego wodoru”.
Pierwsza z tych metod (notabene opracowana przez Hartecka) jest zapewne najlepsza - ciągnął
Anderson - lecz wymaga budowy ogromnych instalacji. Jak czytelnik pamięta, właśnie to zastrzeżenie
wysuwał Harteck. Drugą metodę Niemcy stosowali w Vemork, o czym w Wielkiej Brytanii oczywiście
wiedziano. Co do trzeciej metody (opracowanej przez profesora Clusiusa) istniała jeszczeniepewność. Brytyjczycy, którzy wpadli na pomysł, jak 5-krotnie zwiększyć wydajność procesu,
niepokoili się, że Niemcy mogli również znać tę ideę, co poważnie pogorszyłoby sytuację.
Raport opracowany w owym czasie przez pracownika Rady Badań Medycznych daje nam pojęcie
o tym, jak wyobrażano sobie wówczas skutki zrzucenia przez Niemców na Wielką Brytanię dużej ilości
promieniotwórczych produktów rozszczepienia uranu. Autor zwracał szczególną uwagę na
genetyczne skutki promieniowania. Twierdził, że ilość mutacji u istot ludzkich poddanych działaniu
takich promieniotwórczych trucizn byłaby funkcją całkowitej dawki pochłoniętej, nawet gdyby
napromieniowanie było rozłożone na długi okres czasu. W rezultacie nastąpiłaby degeneracja
populacji w drugim i trzecim pokoleniu. Według oficjalnego historyka brytyjskich badań atomowych59
jest to jedyna wzmianka o ewentualnych genetycznych skutkach promieniowania w całejdokumentacji przedmiotu - a i to dotyczyła ona skutków ewentualnego ataku na Wielką Brytanię,
a nie skutków zrzucenia przez aliantów bomby atomowej na kraj nieprzyjacielski.
Niemcy przeprowadzili znacznie bardziej szczegółowe badania genetycznych skutków
napromienienia. W ostatnich latach wojny biuro pełnomocnika do spraw fizyki jądrowej i
Ministerstwo Wojny zleciły przeprowadzenie szeregu badań naukowych, przede wszystkim Zakładowi
Genetyki Instytutu im. Cesarza Wilhelma w Berlinie-Buch. W archiwach niemieckich znajdujemy list
profesora B. Rajewskiego z Instytutu Biofizyki im. Cesarza Wilhelma, informujący pełnomocnika do
spraw fizyki jądrowej, że zespół zajmuje się między innymi „biologicznymi skutkami promieniowania
korpuskularnego, w tym także i neutronowego, w związku z ewentualnością wykorzystania tego
promieniowania w charakterze środka bojowego [Kampfmittel]”. Wydaje się jednak, że te badania
prowadzono na wypadek użycia tego rodzaju broni przez aliantów. Można powątpiewać, czy Niemcy
użyliby pyłów radioaktywnych, podobnie jak i gazów trujących.
Tymczasem amerykański „Projekt Manhattan”, od kiedy kierownictwo nad nim przejęła armia, zrobił
ogromne postępy. Budowa zakładów wzbogacania uranu metodami dyfuzji gazowej i separacji
elektromagnetycznej posuwała się szybko naprzód. Pierwszy grafitowy stos doświadczalny miał być
wkrótce uruchomiony. W Hanford rozpoczęto budowę reaktorów, które miały produkować pluton na
skalę przemysłową. Prowadzono prace teoretyczne nad reaktorami ciężkowodnymi, choć nie
59 Margaret Gowing, Britain and Atomic Energy 1939-45, str. 384.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 103/191
budowano w tym czasie żadnego reaktora tego typu. Mimo to na ukończeniu były cztery zakłady
produkcji ciężkiej wody, w tym trzy w Stanach Zjednoczonych. W laboratorium w New Mexico
powstał zespół świetnych naukowców, który pod kierunkiem Roberta Oppenheimera miał zająć się
opracowaniem i wyprodukowaniem amerykańskiej bomby atomowej.
Brytyjczycy, świadomi znacznych postępów, jakich dokonali Amerykanie, oraz zagrożenia ze stronyNiemiec, postanowili przerwać wszystkie prowadzone jeszcze w Wielkiej Brytanii prace nad bombą
atomową, odkomenderować swoich naukowców i inżynierów do współpracy z projektem
amerykańskim oraz zrobić wszystko, co możliwe, dla szybszego wyprodukowania pierwszej bomby.
Ten zdecydowany krok nie wypływał bynajmniej z pobudek altruistycznych: w owym czasie
Amerykanie wyprzedzili Anglików na tyle, że wprowadzenie silnego zespołu specjalistów
w całokształt projektu amerykańskiego mogło tylko przynieść korzyść stronie brytyjskiej. Tak więc
z końcem 1943 roku wszelkie samodzielne prace brytyjskie zostały wstrzymane.
III
W Niemczech nadal mnożyły się pogłoski o cudownych rodzajach broni, nad którymi mieli pracować
uczeni niemieccy. W sprawozdaniach policji bezpieczeństwa na temat morale ludności znaleźć można
długą listę „dział-gigantów, dział stratosferycznych, pocisków wyrzucanych sprężonym powietrzem,
rakiet i ogromnych bombowców”. W raporcie niemieckiej służby bezpieczeństwa z 1 lipca mówi się
też o licznych pogłoskach na temat „nowego typu bomby” - tak wielkiej, że największe samoloty
mogą zabierać na pokład tylko jedną. Dwanaście takich bomb, w których wykorzystane są zjawiska
fizyki atomowej, wystarczyć ma do zniszczenia milionowego miasta... W lipcu plotki te zaczęły
pojawiać się w raportach wywiadu, przekazywanych komitetowi szefów sztabów w Londynie.
W jednym z raportów opisano rakietę wagi 40 ton, o teoretycznym zasięgu 800 kilometrów
(spodziewano się, że w praktyce osiągnie 500 kilometrów), która w dotychczasowych próbach
osiągnęła już zasięg 270 kilometrów. Rakieta wagi 40 ton i długości 20 metrów miała być w jednej
trzeciej wypełniona materiałem wybuchowym działającym na zasadzie „rozbicia atomu”. Jakieś
rakiety identyfikowano już wcześniej na zdjęciach lotniczych okolicy Peenemünde na wyspie Uznam,
a właśnie wyspa Uznam wymieniona była w raporcie jako jedno z miejsc, gdzie wytwarza się
opisywane rakiety.
Wydaje się, że również i Niemcy wytworzyli sobie mglisty i, jak się zdaje, oparty wyłącznie na
spekulacjach obraz prac aliantów w dziedzinie fizyki jądrowej. Profesor Heisenberg na berlińskiej
naradzie w maju 1943 roku wspomniał o „znacznych środkach”, jakie inne kraje, a zwłaszcza Stany
Zjednoczone, łożą na ten cel, profesor Mentzel zaś, przekazując 8 lipca Göringowi sprawozdanie
profesora Esau, ówczesnego pełnomocnika do spraw fizyki jądrowej, z pierwszego półrocza jego
działalności, dodał:
„Jeżeli nawet badania te nie doprowadzą do uzyskania nowych materiałów wybuchowych lub źródeł
energii, to przynajmniej upewnimy się, że nieprzyjacielskie potęgi nie będą mogły nas zaskoczyć jakąś
niespodzianką z tej dziedziny”.
Chociaż zgodnie z raportem Esaua instalacja końcowego wzbogacania w Vemork została naprawiona
już w połowie kwietnia, dopiero w końcu czerwca pierwsza niewielka porcja ciężkiej wody spłynęła
z ostatniego stopnia. Całkowita produkcja wyniosła w czerwcu 199 kilogramów - dodany do jednego
ze stopni obieg, w którym na katalizatorze zachodził proces wymiany izotopowej, przyniósł
spodziewane rezultaty. Natomiast w lipcu produkcja spadła do 141 kilogramów, 24 lipca bowiem
lotnictwo amerykańskie zbombardowało fabrykę nawozów sztucznych w Heröya, należącą do Norsk-
Hydro, głównego odbiorcę amoniaku produkowanego w Rjukan, co pociągnęło za sobą zmniejszenie
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 104/191
zapotrzebowania na wodór do syntezy amoniaku, który zakłady w Rjukan czerpały rurociągiem
z pobliskiej elektrolizerni Vemork. W rezultacie zakłady Vemork także musiały zmniejszyć produkcję.
Urząd komisarza Rzeszy dla Norwegii nie mógł pogodzić się z tym stanem rzeczy. Zażądano, by
nadmiar wodoru wypuszczać po prostu w powietrze. Odbudowany zakład produkcji ciężkiej wody
miał funkcjonować za wszelką cenę. W sierpniu 1943 roku uzupełniono kolejny stopień obiegiemkatalitycznej wymiany izotopowej, dzięki czemu całkowita produkcja roczna miała do grudnia
wzrosnąć do trzech ton. Dyrektor naczelny Norsk-Hydro, Bjarne Eriksen, z niemałą odwagą
przeciwstawił się poleceniu marnowania cennego wodoru i zakomunikował w Oslo, że zaleci
zarządowi spółki całkowite zaprzestanie produkcji ciężkiej wody, ponieważ z jej powodu zakłady stały
się zbyt kuszącym celem dla alianckich samolotów. Nie bacząc na możliwość represji ze strony władz
niemieckich, Eriksen narzucił swoje stanowisko członkom rady nadzorczej, grożąc podaniem się do
dymisji. Jednakże zanim rada zdążyła się zebrać, by przegłosować sprawę, Eriksena aresztowano
i wywieziono dc obozu jenieckiego w Niemczech, gdzie spędził resztę wojny. W owym czasie wiązano
aresztowanie Eriksena z jego niezachwianą postawą, lecz, być może, był to jedynie zbieg okoliczności,
ponieważ Niemcy urządzili wówczas generalną obławę na byłych oficerów armii norweskiej.
Nietrudno znaleźć przyczynę zaniepokojenia Norwegów. Zauważyli oni, że po wydarzeniach lutowych
Niemcy zaczęli intensywnie rozbudowywać zabezpieczenia wojskowe obiektu, i wyciągnęli stąd
logiczne wnioski. „Zasieki z drutu kolczastego, pola minowe i gniazda karabinów maszynowych”,
wyrastające wokół Vemork, skłoniły ich do zareagowania. Niemcy, najwidoczniej zbici z tropu
protestem Norwegów, zgodzili się, że w przyszłości nie będą nalegać na wytwarzanie w Vemork
ciężkiej wody w ilościach większych, niż otrzymywano normalnie jako produkt uboczny przy produkcji
amoniaku.
W miarę jak nasilały się naloty aliantów na Niemcy, mnożyły się trudności w realizacji „projektu U”.Zaledwie jakiś zespół zabrał się na dobre do eksperymentów, a już laboratorium ulegało zburzeniu
lub zarządzano przeprowadzkę w ramach ogólnej akcji ewakuowania poważniejszych obiektów
z dużych miast w zachodniej części kraju. Zespół pracujący nad prototypem ultrawirówki natknął się
i na inne trudności. Szczelność złącz sprawiała kłopoty, a wirujący bęben dwukrotnie eksplodował
w czasie prób. W lipcu 1943 roku, po zniszczeniu Kilonii w szeregu nalotów, całe laboratorium zostało
zdemontowane i przewiezione do Freiburga w południowych Niemczech ze stratą wielu tygodni
pracy.
Ten sam los spotkał inne urządzenie do rozdzielania izotopów, mianowicie śluzę izotopową,
wynalezioną przez młodego berlińskiego fizyka, doktora Bagge. Wypróbowując prototyp, rozdzielano
izotopy srebra zamiast uranu, ponieważ praca z sześciofluorkiem uranu, który miał być właściwymgazem roboczym w aparaturze, nastręczała wciąż jeszcze niepokonane trudności techniczne. 28
czerwca Bagge otrzymał od specjalisty z Getyngi wynik analizy mikroskopijnej próbki srebra
wyprodukowanej w urządzeniu: srebro zostało rzeczywiście wzbogacone - o trzy do pięciu procent -
w lekki izotop. Rezultat był nawet lepszy, niż przewidywała teoria, czego nie umiano na razie
wytłumaczyć. Firmie Bamag-Meguin zlecono skonstruowanie następnego prototypu urządzenia.
W odróżnieniu od pierwszego modelu, w którym wiązkę molekularną wytwarzano przez
odparowywanie metalu (srebra), w drugim modelu przewidywano zastosowanie związków gazowych.
Budowę tego nowego urządzenia rozpoczął Bagge 5 sierpnia, tym razem przy pomocy
doświadczonego inżyniera oraz doktora Sieberta z firmy Bamag-Meguin. Niepowodzenia spotykały
ich od początku. W końcu sierpnia rozpoczęła się seria ciężkich bombardowań Berlina. W obawieprzed katastrofą na skalę Hamburga władze zarządziły ewakuację szeregu ważniejszych instytucji ze
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 105/191
stolicy. Cały sierpień i wrzesień zajęło Baggemu organizowanie przeprowadzki trzeciej części
zakładów Instytutu Fizyki im. Cesarza Wilhelma z Berlina-Dahlem do miasteczka Hechingen
w południowych Niemczech.
Kiedy zimą Berlinem ponownie zaczęły wstrząsać wybuchy bomb, instytut w Dahlem opustoszał.
Pozostał Heisenberg, ponieważ chciał korzystać z wysokonapięciowego akceleratora cząstek. Pozatym wraz z profesorem Bothe przygotowywał wielki stos w bunkrze znajdującym się na terenie
instytutu. Pozostali także Bagge i Wirtz. Jednakże dezorganizacja całego laboratorium i konieczność
częstych podróży z jednego końca Niemiec na drugi nie mogły pozostać bez uszczerbku dla ich pracy.
Były jednak i inne czynniki hamujące postęp niemieckich badań atomowych, przede wszystkim zawiść
i nieustępliwość niektórych najwybitniejszych uczonych. Czynniki te ujawniły się w pełni na
trzydniowej tajnej naradzie, zwołanej w połowie października przez profesora Esaua w jego siedzibie,
Państwowym Instytucie Fizyczno-Technicznym w Berlinie. Znamienny był fakt, że żaden z 44
czołowych fizyków „projektu U”, którzy wygłaszali referaty na tej naradzie, nie należał do grupy
bezpośrednio współpracującej z Heisenbergiem, jakkolwiek Hahn, Bothe i Rajewsky (pozostali
zainteresowani kierownicy instytutów im. Cesarza Wilhelma) wygłosili referaty. Erich Bagge pisał:
„Przed zaproszonymi członkami rozszerzonego gremium Towarzystwa Uranowego wygłosiłem referat
o wzbogacaniu srebra w lekki izotop za pomocą śluzy izotopowej. (Obecni byli Esau, Witzell,
przedstawiciel Speera i inni). W siedzibie Instytutu Fizyczno-Technicznego”.
Najważniejsze były chyba dwa pierwsze referaty. Fünfer i Bothe opisali doświadczenia z małym
stosem uranowym z ciężką wodą, w których systematycznie zmieniali odległość między warstwami.
Profesor Pose i profesor Rexer z dawnego zespołu Ministerstwa Wojny przedstawili referat
zatytułowany: „Doświadczenia z rozmaitymi układami przestrzennymi tlenku uranu i parafiny”.
Doświadczenia Bothego i Fünfera przeprowadzone w Heidelbergu doprowadziły do ustalenia
empirycznego wniosku na przyszłość: w docelowym reaktorze „potrzebne będą w przybliżeniu
jednakowe masy uranu i ciężkiej wody. Jeśli użyte zostaną płyty uranowe grubości 1 cm, warstwy
ciężkiej wody pomiędzy nimi powinny mieć grubość około 20 cm. Natomiast Posemu i Rexerowi, choć
prowadzili doświadczenia za pomocą mniej odpowiednich materiałów - tlenku uranu i parafiny -
z używania których Ministerstwo Wojny już dawno zrezygnowało, udało się rozstrzygnąć kwestię, czy
elementy uranowe w istocie powinny mieć kształt płyt. W serii skromnych doświadczeń wykonanych
w laboratorium profesora Esau dwaj fizycy wykazali ponad wszelką wątpliwość, że ze wszystkich
możliwych układów układ warstwowy jest najmniej korzystny. „Układ kostek jest lepszy od układu
prętów, a układ prętów lepszy od układu płyt” - stwierdzili.
Ponieważ problem przenoszenia ciepła z pewnością byłby bardziej skomplikowany w przestrzennymukładzie kostek, istniały argumenty natury technicznej za użyciem uranu w postaci prętów. Natomiast
żaden wzgląd nie przemawiał na rzecz płyt, zwłaszcza że ich produkcja i zabezpieczenie przed korozją
już nastręczały poważne trudności techniczne. Jedyny argument na ich korzyść wysunął profesor
Heisenberg w rozmowie z Harteckiem, którego zresztą głęboko to wzburzyło. Laureat nagrody Nobla
przyznał się mianowicie, że nalegał na użycie płyt w planowanym wielkim reaktorze w berlińskim
bunkrze, ponieważ obliczenia dla prostego układu warstw są nieporównanie łatwiejsze niż dla
skomplikowanego układu kostek!
Realizacja tego doświadczenia uzależniona była od posiadania odpowiednich urządzeń do odlewania
ciężkich płyt uranowych. Potrzebny był nowy piec odlewniczy o dostatecznej pojemności. Ponadto
firma Auer i inne laboratoria miały wyprodukować powłoki chroniące płyty przed korozją. LaboratoriaEsaua opracowały co prawda technikę pokrywania uranu cyną lub glinem, lecz trzeba było z niej
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 106/191
zrezygnować, gdyż pociągała za sobą konieczność stosowania uranu o większej czystości niż
produkowany wówczas. W listopadzie firmie Auer udało się opracować fosforanową powłokę
ochronną, odporną nawet na działanie pary o temperaturze 150 stopni i ciśnieniu 5 atmosfer. Pod
koniec 1943 roku firma Auer rozpoczęła odlewanie i walcowanie płyt uranowych dla wielkiego
berlińskiego doświadczenia reaktorowego Heisenberga.
W konkluzji referatu z października 1943 roku, w którym wykazana została niewątpliwa wyższość
układu kostek nad układem warstwowym, Pose i Rexer zalecali rozpoczęcie produkcji kostek
z metalicznego uranu na dużą skalę. W listopadzie Esau i Diebner w trakcie rozmów
z przedstawicielami firmy Auer uzyskali nieoficjalnie obietnicę rychłego wyprodukowania pewnej
liczby kostek uranowych. Aby nie zakłócać toku produkcji płyt, w zakładach Auera zbudowano
oddzielny piec odlewniczy przeznaczony do wytwarzania kostek dla grupy Diebnera w Gottow.
W swoich poprzednich doświadczeniach Diebner umieścił 108 prowizorycznie wykonanych kostek
uranu w ciężkim lodzie. Uniknął w ten sposób używania aluminiowej konstrukcji nośnej, którą trudno
byłoby uwzględnić w obliczeniach. Obecnie projektował dwa dalsze doświadczenia. W drugim z nich
ilość kostek miała być przeszło dwukrotnie większa niż w pierwszym. Tym razem kostki miały być
zawieszone w ciężkiej wodzie na bardzo cienkich drutach. Cylindryczny zbiornik aluminiowy,
w którym poprzednio umieszczano stos z ciężkim lodem, przewieziono z powrotem do Gottow
i wpuszczono w ziemię w tym samym laboratorium, w którym prowadzono pierwsze doświadczenia.
Dla zaoszczędzenia parafiny Diebner polecił wyłożyć zbiornik drewnianą okładziną. Następnie
napełniono go do wysokości 160 cm parafiną, pozostawiając w pobliżu dna kulistą pustą przestrzeń
o średnicy 102 cm. Pionowy walec z parafiny, zamykający komorę od góry, przytwierdzony był do
stalowej płyty, za pomocą której można go było podnosić, by udostępnić wnętrze komory. W tej
właśnie komorze miały mieścić się oba planowane stosy.
Dla nawiązania do poprzednich doświadczeń pierwszemu stosowi dano te same rozmiary, jakie miał
stos z ciężkim lodem sprzed paru miesięcy. Względy symetrii zmusiły do użycia 106 kostek uranowych
zamiast 108, jak w poprzednim stosie. 8 lub 9 kostek zawieszono na jednym drucie, przechodzącym
przez parafinową pokrywę i umocowanym do stalowej płyty. Każdą kostkę pokryto emulsją
polistyrenową wynalezioną przez laboratorium firmy Auer. Profesor Haxel zbadał tę emulsję
i stwierdził, że praktycznie nie pochłania ona wcale neutronów. Układ kostek nie posiadał symetrii
względem środka stosu, lecz każdy sześcian był dokładnie w tej samej odległości - 14,5 cm - od
dwunastu swoich najbliższych sąsiadów. Plan tej skomplikowanej sieci sześcianów był tak
przemyślany, że zmontowanie jej zajęło zaledwie jeden dzień.
Ów stos „kontrolny” miał ostatecznie zawierać 254 kilogramy metalicznego uranu oraz 4,3 tonyparafiny służącej jako reflektor i osłona. Do pustej komory wprowadzono radowo-berylowe źródło
neutronów, umocowane za pomocą magnesu na końcu długiego pręta, i zmierzono natężenie
strumienia neutronów na powierzchni stosu. Następnie opuszczono na przewidziane miejsce kostki
uranowe i wlano do komory 610 kilogramów ciężkiej wody. Przeprowadzono nową serię pomiarów
i podciągnięto z powrotem do góry pokrywę wraz z kostkami uranowymi. Po zakończenia pomiarów
pobrano próbki ciężkiej wody dla skontrolowania stopnia wzbogacenia i rozpoczęto montaż drugiego,
większego stosu. Firma Auer jednak zdołała wyprodukować zaledwie 180 sześcianów o boku 5 cm ze
względu na priorytetową produkcję płyt dla Heisenberga. Diebner uzupełnił brakującą ilość 60
zaimprowizowanymi kostkami z zasobu pozostałego po poprzednich doświadczeniach. Kostki te,
wykonane ze złożonych ze sobą poprzycinanych płytek uranowych, były nieco lżejsze (2,2 kilograma)od właściwych kostek (2,4 kilograma), ale na to nie było rady.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 107/191
Tym razem po przeprowadzeniu wstępnych pomiarów bez paliwa w stosie umieszczono 564
kilogramy uranu. Zbiornik zawierał 592 kilogramy ciężkiej wody.
Pomiary przyniosły grupie Diebnera niespodziankę. Po uwzględnieniu wszystkich możliwych
poprawek okazało się, że liczba neutronów wydostających się ze stosu przez powierzchnię jest o 6
procent wyższa niż liczba neutronów wytwarzanych przez źródło. Wprawdzie nie osiągnięto jeszczenieskończenie wielkiego przyrostu liczby neutronów, jaki cechuje samopodtrzymującą się reakcję
łańcuchową, lecz i tak rezultat można było uznać za wielce obiecujący. Natężenie strumienia
neutronów w obu doświadczeniach było „niezwykle wysokie” i Diebner raportował, że „otrzymano
wartości znacznie wyższe od przewidywanych przez teorię”. Natychmiast zabrał się do projektowania
jeszcze większego stosu, który miał zawierać kostki o właściwych rozmiarach, to jest o krawędzi 6,
a nie 5 centymetrów. Ten nowy stos miał posłużyć do ostatecznego ustalenia rozmiarów stosu
krytycznego.
IV
Wczesną jesienią 1943 roku Niemcy postanowili pozbyć się Żydów z Danii i za osobistą zgodą Hitlera
aresztować i wywieźć około 6000 duńskich Żydów. Niemiecki gubernator Danii poinformował
Ribbentropa, że majątek deportowanych Żydów ma pozostać nienaruszony, „aby uniknąć
posądzenia, iż wyłącznym celem tej akcji lub jednym z jej celów jest konfiskata ich majątków”.
Masowe aresztowania miały nastąpić w nocy 1 października 1943 roku. Kilka dni przedtem
dowiedział się o planowanej akcji urzędnik niemieckiej ambasady w Kopenhadze, Duckwitz,
i natychmiast podjął ostrożną akcję w celu ostrzeżenia nieszczęsnych ludzi. W szczególności urzędnik
ów postarał się, by uprzedzono profesora Bohra o grożącym mu niebezpieczeństwie. W ciągu kilku
następnych nocy niewielka flotylla łodzi przewoziła zagrożonych Duńczyków przez cieśninę do
Szwecji, podczas gdy Duckwitz zadbał o to, by statki patrolowe były zajęte gdzie indziej. Wśród
uciekinierów znalazł się Bohr, który wraz z rodziną przedostał się do Szwecji w przepełnionej łodzirybackiej. Już 6 października alianci umożliwili mu opuszczenie Szwecji. Ryzykowną podróż do
Wielkiej Brytanii uczony odbył w pustej komorze bombowej samolotu Mosquito.
Po przybyciu do Londynu Bohr zapoznał się z rozwojem wydarzeń, jaki miał miejsce od 1939 roku, to
jest od czasu, kiedy on sam wraz z doktorem Wheelerem wyjaśniali w Princeton pewne aspekty teorii
rozszczepienia uranu. Spotkał się z Michaelem Perrinem i komandorem Welshem, a 12 października
z lordem Cherwellem. Po tym pierwszym spotkaniu nastąpił cały szereg dalszych. Bohr przekazał
Brytyjczykom ważną informację: w 1941 roku odwiedziło go w Kopenhadze wielu wybitnych
uczonych niemieckich, między innymi Heisenberg i Jensen, a z charakteru tych wizyt wywnioskował
on, że Niemcy poważnie biorą pod uwagę możliwość zastosowania energii atomowej dla celów
wojskowych.
Brytyjczycy sądzili początkowo, że udany atak SOE na zakład w Vemork spowoduje mniej więcej
dwuletnie opóźnienie w produkcji ciężkiej wody dla Niemców. Tymczasem według najświeższych
wiarygodnych informacji już w kwietniu częściowo wznowiono produkcję. „Delikatnie nagabywany”
przez biuro generała Grovesa przedstawiciel brytyjski w Waszyngtonie, sir John Dill, w rozmowie
z generałem Marshallem przyznał, że według bardziej realistycznych oszacowań kompletna
odbudowa zakładu końcowego wzbogacania wymagać będzie zaledwie około 12 miesięcy. Tym
razem nie zalecano nowej wielkiej akcji dywersyjnej. Groves radził Marshallowi, aby przeforsował on
niezwłoczny nalot na fabrykę. Ze względu na niezbędną precyzję bombardowania połączony komitet
szefów sztabów zlecił wykonanie zadania Ósmej Amerykańskiej Armii Lotniczej, stacjonującej wWielkiej Brytanii.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 108/191
Nalot przeprowadził Trzeci Dywizjon Latających Fortec. 16 listopada przed świtem przeciążone
dodatkowym zapasem paliwa na długą drogę powrotną samoloty wzniosły się w chłodne powietrze
nad Anglią. Atak miał nastąpić dokładnie pomiędzy 11.30 a południem, kiedy większość pracowników
będzie na drugim śniadaniu.
Setną Eskadrą Bombowców, która na czele kilku innych eskadr wyruszyła przez Morze Północne nawysokości 4000 metrów, dowodził major John M. Bennett. Nie napotkano żadnych niemieckich
myśliwców, lot przebiegał tak gładko, że eskadra dotarła do wybrzeży Norwegii o 18 minut za
wcześnie. Bennett kazał całej formacji zawrócić i krążyć nad morzem przez 15 minut. Kiedy
bombowce ponownie skierowały się ku wybrzeżu, obrona przeciwlotnicza nieprzyjaciela była już
zaalarmowana i formacja bombowców napotkała silny i precyzyjnie skierowany ogień artylerii
przeciwlotniczej. Jeden z samolotów stanął w płomieniach, drugi wypadł z szyku po zapaleniu się
silnika. 10 ludzi wyskoczyło na spadochronach w morze. Gdy Setna Eskadra weszła na kurs bojowy,
trafiła na zawirowania powietrza po 95 Eskadrze, która ją poprzedzała. 95-a nie zrzuciła bomb,
ponieważ cel był zasłonięty chmurami. Celowniczy Setnej Eskadry nie miał kłopotów z widocznością
i tuż przed 11.30 pierwsza seria bomb runęła na Vemork.
W ciągu następnych 33 minut zaatakowało fabrykę 140 latających fortec. W południe 15 innych
uderzyło na Rjukan.
Na zakłady Vemork zrzucono ponad 700 bomb 500-funtowych, na Rjukan zaś przeszło 100 - 250-
funtowych. Generatory dymu rozstawione po lutowej akcji SOE spełniły swoje zadanie:
bombardowanie było niecelne. Zaledwie kilkanaście bomb padło na najbardziej istotne obiekty.
Zginęło 22 Norwegów, w tym jeden od bomby zrzuconej przypadkowo w lesie o kilka kilometrów od
Vemork. Trzy bomby trafiły w rury doprowadzające wodę do hydroelektrowni, a dwie w zaporę na
górnym poziomie, lecz automatyczne śluzy zatrzasnęły się i zapobiegły powodzi. Tylko cztery bomby
spadły na elektrownię, a dwie na sąsiadującą z nią elektrolizernię. Celna bomba zniszczyła most
wiszący ponad wąwozem. Właściwy zakład końcowego wzbogacania w podziemiu fabryki pozostałnie uszkodzony.
Niemniej jednak nalot osiągnął swój cel. Niemcy zorientowali się natychmiast, co było powodem
bombardowania Vemork. Profesor Esau zapewniał sztab Göringa, że atak na Vemork był niewątpliwie
wymierzony przeciw produkcji ciężkiej wody. Pozbawiony energii elektrycznej, z komorami pełnymi
częściowo wzbogaconej ciężkiej wody, nie uszkodzony zakład końcowego wzbogacania musiał stanąć.
Dr Berkei zbadał zniszczenia i poinformował Berlin, że nie ma nadziei na wznowienie produkcji.
Nadszedł - już w maju zapowiadany przez Esaua - moment przeniesienia aparatury do Rzeszy, gdzie
produkcji można było zapewnić względne bezpieczeństwo.
W wyniku ataku amerykańskiego zamknięto także i drugą fabrykę Norsk-Hydro - w Såheim. Zakład wSåheim liczył niespełna rok i maksymalne stężenie ciężkiej wody w instalacji wynosiło dopiero 70
procent, tak że końcowego produktu jeszcze nie pobierano. Dopiero od grudnia 1943 roku zakład
miał produkować około 50 kilogramów ciężkiej wody miesięcznie. Trzy dni po nalocie Esau
poinformował Radę Badań Naukowych Rzeszy, że przeznaczył 800 000 marek na uruchomienie
fabryki ciężkiej wody w Niemczech, aby zastąpić fabrykę norweską, zniszczoną w wyniku „akcji
nieprzyjaciela”.
30 listopada Einar Skinnarland, radiooperator SOE w Telemarku, przekazał Londynowi wiadomość, że
cała instalacja do produkcji ciężkiej wody ma być zdemontowana i wywieziona z Vemork do Niemiec.Doniesienie wzbudziło niepokój sir Johna Andersona i kierownictwa „Tube Alloys”. W wyniku dyskusji
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 109/191
stwierdzono, że ze względu na ograniczoną moc niemieckich elektrowni wodnych i wysoki koszt
energii elektrycznej w Niemczech przeniesienie fabryki do Niemiec nie stanowi większego zagrożenia.
Natomiast ocalały zapas ciężkiej wody był źródłem najżywszych obaw. Dowództwo SOE poleciło
Skinnarlandowi informować natychmiast Londyn o dalszym rozwoju sytuacji.
Norweski rząd emigracyjny w Londynie był wstrząśnięty bombardowaniem Rjukan przez lotnictwoUSA. Sprawy tej w ogóle nie konsultowano z Norwegami. (SOE zresztą też nie zostało
poinformowane). 1 grudnia rząd norweski wystosował oficjalną notę protestacyjną do rządów USA i
Wielkiej Brytanii, przypominając o swej gotowości dostarczania wszelkich informacji o zakładach
przemysłowych w Norwegii i organizowania sabotażu w fabrykach o znaczeniu wojskowym przy
możliwie najmniejszych stratach w ludziach i majątku narodowym Norwegii. Straty spowodowane
przez bombardowanie fabryk Norsk-Hydro, najpierw w Heröya, a następnie w R jukan i Vemork,
wydawały się „całkowicie nieproporcjonalne do spodziewanych rezultatów”. Po lipcowym
bombardowaniu Heröya, wobec protestów ze strony Norwegów, którzy mieli już gotowy plan
szeroko zakrojonej akcji dywersyjnej w celu unieruchomienia produkcji lekkich stopów w ich kraju
bez narażania na uszczerbek związanej z nią produkcji nawozów sztucznych, obiecano poczynić kroki
dla zacieśnienia współpracy między rządami państw sprzymierzonych. Jednakże mimo tych obietnic -
czytamy dalej w nocie - „przeprowadzono bombardowanie Vemork i Rjukan bez uprzedniej zgody
rządu norweskiego, a nawet bez powiadomienia go. Jeżeli celem ataku nie było unieruchomienie
produkcji nawozów sztucznych, lecz innych materiałów - na przykład ciężkiej wody -
wyspecjalizowane metody ataku byłyby bardziej odpowiednie niż bombardowanie”.
Zbombardowanie fabryk Telemarku pozostawiło w świadomości wielu Norwegów gorzki osad,
a także głębokie przekonanie, że jego prawdziwą przyczyną były raczej interesy kapitału
amerykańskiego w okresie powojennym niż konieczność militarna.
Rząd brytyjski odpowiedział dopiero po miesiącu, odrzucając jako bezpodstawne oba norweskie
protesty i sugestię, jakoby rząd norweski był najbardziej kompetentny w sprawie wyboru metodataku. Zakłady Vemork zostały zbombardowane - dodawała nota brytyjska - ponieważ dokładny
wywiad wykazał, że Niemcy rozbudowali zabezpieczenia fabryki do takiego stopnia, że jakakolwiek
akcja dywersyjna skazana była z góry na niepowodzenie. Trzy tygodnie później Departament Stanu
oficjalnie poinformował ambasadę norweską w Waszyngtonie, że bombardowanie zostało
poprzedzone - jak zapewnił sekretarz obrony - nader starannym wywiadem. Jednakże odmowa
Amerykanów zabezpieczenia finansowego dostaw ze Szwecji wyposażenia niezbędnego do
odbudowy zbombardowanych fabryk o charakterze niemilitarnym wydawała się potwierdzać
najczarniejsze podejrzenia Norwegów. Szwedzi dostarczyli jednak niezbędnych materiałów i po paru
miesiącach fabryki nawozów sztucznych i lekkich stopów funkcjonowały jak dawniej60. Inaczej rzecz
się miała z fabryką ciężkiej wody. Już w listopadzie Esau i Diebner zdecydowali, że w przyszłości
produkcją ciężkiej wody nie będą kierować władze wojskowe w Norwegii, lecz I. G. Farben. Przez
pewien czas toczyły się dyskusje nad częściowym utrzymaniem produkcji w Vemork lub przynajmniej
wytwarzaniem tam niskoprocentowej ciężkiej wody, którą następnie przewożono by do Niemiec.
Jednak 13 grudnia urząd komisarza Rzeszy poinformował ostatecznie dyrekcję Norsk-Hydro, że
produkcja ciężkiej wody w Vemork nie zostanie wznowiona. Pod koniec roku Esau zawiadomił sztab
Göringa, że ocalały zapas na poły wzbogaconej ciężkiej wody zostanie przewieziony do Niemiec
w celu dalszego wzbogacenia.
60 Dr Friedrich Berkei pisze: „W wyniku utraty zakładów Vemork produkcja nawozów sztucznych dla wszystkich
państw nordyckich została poważnie zagrożona. Udałem się jeszcze raz do Oslo i potwierdziłem nasząrezygnację z dalszej produkcji ciężkiej wody. Decyzja ta została podjęta w celu umożliwienia spółce Norsk-Hydro
odbudowania zniszczonej fabryki przy pomocy kredytów szwedzkich”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 110/191
W zakładach I. G. Farben w Leuna zbudowano tymczasem niewielką instalację doświadczalną - jej
kryptonim brzmiał „Stalin-Orgel” - pracującą na zasadzie dwutemperaturowego procesu wymiany
izotopowej Hartecka-Suessa. Jednakże koszt fabryki produkującej tą metodą ciężką wodę na skalę
przemysłową byłby kolosalny. Jeden z inżynierów fabryki Leuna oszacował, że taki zakład
kosztowałby 24,8 mln marek, a budowa pochłonęłaby 10 800 ton stali zwykłej, 600 ton stali
szlachetnych i kilkaset ton niklu. Poza tym fabryka zużywałaby 50 ton węgla brunatnego na godzinę.Esau nie odważył się zaakceptować tak kosztownej inwestycji.
Wydawało się zresztą, że istnieją inne obiecujące możliwości. Jeden z najzdolniejszych uczniów
Hartecka, dr K. Geib, opracował w Leuna zupełnie nową metodę wytwarzania ciężkiej wody -
dwutemperaturowy proces wymiany izotopowej między siarkowodorem a wodą (metoda obecnie
szeroko stosowana w Stanach Zjednoczonych). Koszty instalacji i zużycie energii miały być znacznie
niższe niż w metodzie Hartecka-Suessa. Na papierze metoda wydawała się doskonała, gdyż
współczynnik podziału w teorii był wysoki. Harteck rozpatrzył sprawę szczegółowo z Geibem
i wspólnie doszli do wniosku, że jest zbyt późno, by przestawiać się na nową metodę - siarkowodór
powoduje silną korozję materiałów konstrukcyjnych i zastosowanie go wymagałoby
skomplikowanych rozwiązań technicznych.
Z drugiej strony wiecznie niezdecydowany profesor Esau liczył się z możliwością, że ciężka woda
wkrótce przestanie w ogóle być potrzebna - gdyby któraś z metod wzbogacania uranu okazała się
skuteczna. W jakim świetle postawiłby się Esau, zaleciwszy utopienie wielu milionów marek
w budowę fabryki ciężkiej wody?
Wobec takich perspektyw Esau zgodził się jedynie na zawarcie z I. G. Farben umowy na budowę w
Leuna zakładu końcowego wzbogacania w miejsce utraconego zakładu norweskiego. Zakład w Leuna
miał wzbogacać do 99,5 procenta niskoprocentową ciężką wodę dostarczaną do Niemiec. Produkcja
miała początkowo wynosić 1,5 tony rocznie. „Budowie tego zakładu przyznano najwyższy priorytet -
zanotował później Esau - by możliwie jak najszybciej otrzymać dostateczną ilość ciężkiej wody dlaplanowanego wielkiego reaktora”. Poza ocalałym w Norwegii zasobem ciężkiej wody Niemcy mogli
liczyć jedynie na słabo wzbogaconą - do około 1 procenta - ciężką wodę z zakładów Montecatini w
Merano - a i to zaledwie na jedną tonę rocznie.
W dziedzinie wzbogacania uranu Esau w swoim ostatnim raporcie z 1943 roku wymienia jako
obiecujące zaledwie dwie metody: śluzę izotopową doktora Bagge i ultrawirówkę grupy z Freiburga.
Tymczasem śluzę doktora Bagge spotkała katastrofa: w czasie brytyjskiego nalotu na Berlin bomba
trafiła w zakłady Bamag-Meguin, niszcząc prototyp urządzenia, przewidziany do pracy ze związkami
gazowymi, i wszystkie rysunki techniczne. Pracę trzeba było zaczynać od nowa.
Zespół doktora Diebnera w Gottow pierwszy odczuł skutki bombardowania Vemork. Kiedy ostatnio
mówiliśmy o nim, zespół kończył serię doświadczeń z dwoma stosami, w których kostki uranowe
zawieszone były w ciężkiej wodzie, i przygotowywał budowę trzeciego stosu, mającego dostarczyć
danych rozstrzygających kwestię rozmiarów krytycznego reaktora ciężkowodnego. Teraz, po
zbombardowaniu fabryki, Esau wyjaśniał Göringowi: „Diebner planował dalsze powiększanie swego
stosu, lecz nie będzie mógł zrealizować zamierzeń z powodu wstrzymania produkcji ciężkiej wody”.
Ciężką wodę, pozostającą dotychczas w dyspozycji Diebnera, przekazano profesorowi Heisenbergowi,
który w bunkrze reaktorowym berlińskiego Instytutu im. Cesarza Wilhelma przygotowywał serię
doświadczeń z płytami uranowymi.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 111/191
Dostawa płyt nadal się opóźniała. Zapewne powodem były trudności techniczne w procesie
produkcyjnym. Ponadto w tym okresie, w roku 1943, zbyt małą wagę przywiązywano do produkcji
metalicznego uranu. W ciągu całego roku przy pomocy tej samej instalacji „Degussa” obok trzech ton
toru wyprodukowała niespełna cztery tony uranu. Cztery i pół tony uranu przekazano zakładom nr 1
firmy w celu przetopienia na płyty. Odlewanie i walcowanie płyt napotykało wciąż trudności, a zwłokę
w dostawie tłumaczono brakiem części zamiennych i koniecznością ewakuacji, spowodowaną przezbrytyjskie bombardowania.
Kiedy wobec pomyślnych wyników doświadczeń Diebnera „Degussa” rozpoczęła wytwarzanie kostek
uranowych na większą skalę, nocny nalot bombowców RAF na Frankfurt zniszczył jej fabryki i położył
kres produkcji metalicznego uranu. Do tego momentu zdołano wytworzyć zaledwie kilkaset
sześcianów.
Jest sprawą otwartą, w jakim stopniu winien jest zahamowania postępu badań atomowych pod
koniec 1943 roku profesor Esau, a w jakim sami uczeni. Większość uczonych zaangażowanych w
„projekcie U” żywiła uprzedzenia do Esaua. Dr Vögler, prezes Towarzystwa im. Cesarza Wilhelma,
odnosił się do niego wrogo. Minister Speer uważał go za persona non grata. Profesor Esau miał 61 lat,kiedy ostatecznie zwolniono go ze stanowiska pełnomocnika Göringa do spraw fizyki jądrowej.
Intryga wokół jego osoby została zawiązana kilka tygodni wcześniej. 23 października zwierzchnik
Esaua, profesor Rudolf Mentzel, zaprosił do siebie fizyka z Monachium, wysokiego i chudego
Nadreńczyka o ptasim profilu, profesora Walthera Gerlacha. Po półgodzinnej pogawędce i paru
kieliszkach Mentzel znienacka spytał Gerlacha, czy zgodziłby się objąć kierownictwo sekcji fizyki w
Radzie Badań Naukowych Rzeszy - stanowisko zajmowane aktualnie przez Esaua. Pozostanie
tajemnicą, dlaczego wybór na to stanowisko i związaną z nim funkcję pełnomocnika Göringa do
spraw fizyki jądrowej padł właśnie na Gerlacha. Czytelnik winien uprzytomnić sobie, że Gerlach
dotychczas w ogóle nie brał udziału w badaniach atomowych. Jego prace dla potrzeb wojskowych
ograniczały się do urządzeń do odmagnetyzowania okrętów Kriegsmarine i torped. W 1940 roku
kierował pracami nad zapalnikami dla torped, a w szczególności nad magnetycznymi zapalnikami
zbliżeniowymi. Aktualnie był kierownikiem katedry w Instytucie Fizyki na uniwersytecie
monachijskim. Spokojny, o akademickim umyśle, lubujący się w układaniu kwiatów, pozostawał
w doskonałych stosunkach z większością wybitnych fizyków niemieckich, a mimo niedyplomatycznej
otwartości potrafił utrzymać właściwy kurs wśród mielizn intryg politycznych w państwie totalnym:
wiedział, jak postępować z SS.
Gerlach przedyskutował propozycję Mentzla z Heisenbergiem i Hahnem - przekonali go, że powinien
wyrazić zgodę. Postawił jednak warunek, że będzie miał prawo dysponować przydzielonymi
funduszami wedle własnego uznania, że sam będzie decydował o dotacjach dla poszczególnych
instytutów, „w tym również dla instytutu Heisenberga”. (Mówiono, że do ambitnego Heisenberga
odnosił się z pewną podejrzliwością). Zażądał również prawa do zwolnienia każdego z podległych mu
naukowców. Obiecano mu spełnienie wszystkich tych warunków.
Po pięciu dniach, 28 października, Mentzel wezwał do siebie Esaua i oznajmił mu, że zarówno Speer,
jak i on sam są niezadowoleni z jego pracy jako kierownika sekcji fizyki Rady Badań Naukowych
Rzeszy. Wobec tego Esau zgłosił Göringowi rezygnację z obu piastowanych stanowisk. Tymczasem
Mentzel zwrócił się do gabinetu Speera z formalnym zapytaniem, kogo minister proponuje jako
następcę Esaua. W rzeczywistości Mentzel i Speer omówili tę sprawę prywatnie już wcześniej.
„Mówiliśmy ostatnio o profesorze Gerlachu z Monachium. Gerlach wyraził ustnie zgodę na przyjęcie
obu stanowisk”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 112/191
W rozmowie z kilkoma wyższymi oficerami sztabu Göringa, m. in. z generałem Bodenschatzem,
zirytowany Esau wyrażał pretensje z powodu dymisji, twierdząc nie bez racji, że Speer wszedł
w nieswoje kompetencje, komenderując Radą Badań Naukowych Rzeszy, która stanowiła domenę
Göringa. Esau nie znalazł poparcia u swoich kolegów. Mało który z pozostałych pełnomocników
pragnął jego pozostania. Profesor Ramsauer nie ukrywał żywej niechęci do niego, a dr Vögler
prywatnie wyrażał zadowolenie z nadchodzącej zmiany. Speer natarczywie domagał się od Göringasfinalizowania zmiany. Wybór Gerlacha na stanowisko kierownika „projektu U” był, jego zdaniem,
doskonały, gdyż Gerlach był znacznie bliżej związany z tematyką niż jego poprzednik.
Pod pewnym względem nominacja Gerlacha stanowiła dla niemieckich badań rzeczywiście punkt
zwrotny. Gerlach był jednocześnie cynikiem i idealistą. Uważał, że sprawa priorytetów wojennych
w badaniach naukowych jest jednym wielkim oszustwem, że czystą, akademicką naukę zepchnięto
brutalnie na bok. Ocalenie tej czystej nauki uznał za swoją wielką misję życiową. Chwiejący się
„projekt U” miał być tu znakomitym narzędziem.
2 grudnia 1943 roku klamka zapadła: Hermann Göring podpisał dekret z mocą od 1 stycznia 1944
roku, mianujący Walthera Gerlacha głową całej niemieckiej fizyki, i przekazał mu władzę nad GrupąBadań Jądrowych podległą uprzednio profesorowi Esau. Dla ukojenia urażonych ambicji Esauowi
zaproponowano kierownictwo innej dziedziny badań, mianowicie elektroniki wysokich częstotliwości.
Esau przyjął nominację pod warunkiem uzyskania zgody Speera, jako że „nie ma ochoty narazić się na
drugi strzał zza tego samego węgła”. W pierwszych dniach grudnia Speer zatwierdził przesunięcia, a
Rada Badań Naukowych rozesłała wszystkim zainteresowanym zawiadomienia. 1 stycznia 1944 roku
profesor Walther Gerlach, cynik, stanął u steru.
V
W końcu stycznia 1944 roku przygotowano do podróży z Norwegii do Rzeszy ostatni transport ciężkiejwody. Z instalacji końcowego wzbogacania i z ostatnich stopni zakładów elektrolizy Vemork i Såheim
spuszczono 14 ton cennej cieczy i zamknięto w 39 beczkach z napisem „ług potasowy”. Owe 14 ton
zawierało zaledwie 613,68 kilograma ciężkiej wody, a wzbogacenie wahało się od 97,1 do 1,1
procenta. Władze niemieckie chciały uniknąć wszelkiego ryzyka: zbyt wiele zależało od bezpiecznego
dostarczenia ciężkiej wody do Niemiec. Do Rjukan wysłano specjalną jednostkę Wehrmachtu dla
strzeżenia transportu. W Berlinie Diebner wezwał swego zastępcę, doktora Wernera Czuliusa, do
swojego nowego biura w gmachu im. Harnacka i polecił mu udać się do Norwegii i opiekować się
transportem ciężkiej wody na całej drodze do Niemiec. W Norwegii rozpoczęto starania
o zapewnienie transportu samochodowego dla przewiezienia ładunku do portu.
Przygotowania te zwróciły uwagę władz wywiadu w Londynie. W ostatnich dniach stycznia Londynpowiadomił radiooperatora SOE w Rjukan, Einara Skinnarlanda, że według otrzymanych informacji
aparatura do produkcji ciężkiej wody ma być zdemontowana i przewieziona do Niemiec. Jeśli to
prawda, jakie są możliwości niedopuszczenia do wywozu urządzeń? Na początku lutego Skinnarland
przesłał dowództwu SOE wiadomość, że w najbliższym czasie, być może w ciągu najbliższego
tygodnia, ma nastąpić wywiezienie całego zasobu ciężkiej wody do Niemiec. Jeśli Organizacja
Wojskowa w Norwegii ma cokolwiek przedsięwziąć - musi natychmiast otrzymać instrukcje.
Tym razem władze brytyjskie zareagowały z pośpiechem zrodzonym z niepokoju. Gabinet wojenny
polecił dowództwu SOE zrobić wszystko dla zniszczenia tego ostatniego transportu ciężkiej wody.
Porucznikowi Knutowi Haukelidowi, działającemu około stu kilometrów na zachód od Rjukan, i
Skinnarlandowi przekazano rozkaz zniszczenia transportu. Bezpośrednie uderzenie na Vemork nie
wchodziło w grę, gdyż SOE miało na tym terenie zaledwie dwóch ludzi. Ponadto straże zostały
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 113/191
wzmocnione, pola minowe rozbudowane, a wszystkie wejścia do fabryki, z wyjątkiem jednej dobrze
strzeżonej żelaznej bramy - zamurowane.
Od udanego ataku na Vemork, to jest od roku, Haukelid przebywał na otwartych pustkowiach
Hardanger, kierując organizacją norweskiej armii podziemnej w Telemarku.
Daleko na zachodzie Skinnarland uruchomił na poły stałą, zasilaną przez prowizoryczną turbinę
wodną, radiową stację nadawczo-odbiorczą, która służyła do utrzymywania łączności z radiostacją
SOE w hrabstwie Buckingham. Dawno już wyczerpały się im zapasy żywności i ze zbliżaniem się zimy
zaczynała się dla nich rozpaczliwa walka z siłami przyrody.
Dopiero późną jesienią RAF zaspokoił ich najdokuczliwsze braki. Dwa zrzuty zaopatrzyły ich w
żywność, broń, odzież, aparaturę radiową i materiały wybuchowe. Te właśnie środki stworzyły
podstawę do działania.
W środę, 9 lutego, Skinnarland zawiadomił Londyn, że zniszczenie ładunku w obrębie fabryki jest
niemożliwe. Atak musi nastąpić w czasie transportu, a to pociągnie za sobą represje. Porucznik
Haukelid prosił Londyn o zezwolenie na tego rodzaju akcję. Pułkownik Wilson, szef norweskiej sekcji
SOE, otrzymawszy następnego dnia tę wiadomość, udał się natychmiast do norweskiego ministra
obrony. Minister na własną odpowiedzialność udzielił zezwolenia na atak, o czym niezwłocznie
poinformowano Haukelida. Haukelid zdawał sobie sprawę z tego, że powodzenie akcji będzie zależało
od dokładnego rozeznania co do zamierzeń Niemców. Nocą udał się do Rjukan z jednym z inżynierów
Norsk-Hydro, który poznał go z człowiekiem najlepiej predestynowanym do udzielenia im pomocy -
inżynierem naczelnym zakładów Vemork, Alfem Larsenem. Larsen stracił swój dom w czasie
amerykańskiego nalotu i przeniósł się do eleganckiego domu gościnnego firmy, stojącego po
przeciwnej stronie wąwozu. Haukelid przedstawił mu swoje zadanie i razem przeanalizowali szereg
możliwych wariantów akcji. Wyglądało na to, że jedyną możliwość stanowiło zaatakowanie
transportu, chociaż wiązałoby się to zapewne z ofiarami wśród Niemców, a zatem pociągnęłoby za
sobą surowe represje.
Na polecenie Haukelida Skinnarland ponownie zwrócił się do Londynu o ostateczną decyzję.
Wszystko wskazywało na to, że niemieckie metody produkcji ciężkiej wody są mniej wydajne niż
metoda norweska - czy akcja warta jest represji? Odpowiedź przyszła jeszcze tego samego dnia:
Londyn nadal uważał zniszczenie ciężkiej wody za sprawę „palącą”. Na następnym konspiracyjnym
spotkaniu z Larsenem, w którym wzięli ponadto udział Gunnar Syverstad - pracownik fabryki,
szwagier Skinnarlanda - oraz inżynier Kjell Nielsen, kierownik transportu firmy, przedyskutowano
cztery warianty akcji.
Po pierwsze, w pobliżu linii kolejowej prowadzącej z Vemork do Rjukan znajdował się magazyn
dynamitu - mogli spróbować wysadzić go w powietrze w momencie przejazdu pociągu z ciężką wodą.
Plan ten miał jednak poważne wady. Most wiszący, prowadzący przez wąwóz, został zniszczony,
wobec czego robotników norweskich dowożono do fabryki koleją. Można było się spodziewać, że
Niemcy załadują beczki z ciężką wodą do jednego z tych „pasażerskich” pociągów. Byłoby wiele ofiar
w ludziach, a większa część beczek i tak pewnie by ocalała.
Skutkiem „nieprzewidzianych okoliczności” Niemcy nie zdołali zorganizować transportu drogowego
dla przewiezienia ładunku przez Norwegię, tak że beczki z ciężką wodą miały odbywać dalszą drogę
koleją, następnie promem wzdłuż jeziora Tinnsjö do Tinnoset, stamtąd znów koleją do Notodden
i dalej do Heröya, gdzie miały być załadowane na statek udający się do Niemiec. Drugi wariant,
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 114/191
zakładający zaatakowanie wagonów kolejowych gdzieś na tym ostatnim odcinku drogi, miał podobne
braki co poprzedni. Po trzecie, można było zaproponować Londynowi zatopienie statku wiozącego
ciężką wodę do Niemiec. To nasunęło od razu czwartą możliwość - wzrok ich padł na krótki odcinek
trasy, gdzie prom kolejowy przecina jezioro Tinnsjö. Jezioro jest tak głębokie, że jeśli prom zatonie
tutaj, nie będzie żadnej szansy wydobycia ładunku. Larsen zgodził się pomóc, lecz zauważył, że będzie
musiał opuścić Norwegię. Haukelid obiecał „wyeksportować” go z kraju natychmiast po akcji. Tenwariant planu uznano za ostateczny.
VI
A więc miał to być prom na jeziorze Tinnsjö. Na pokładzie znajdowali się zawsze ich rodacy, lecz
można było się spodziewać, że w niedzielę rano - najbliższa niedziela wypadała 20 lutego - liczba
pasażerów będzie niewielka. Larsen podjął się tak pokierować sprawą, by transport ciężkiej wody
przypadł na ten właśnie kurs.
W połowie tygodnia Haukelid udał się na rozpoznanie. Trzy promy kursujące po jeziorze Tinnsjö miały
podobną konstrukcję, lecz nie były identyczne. Z rozkładu jazdy porucznik wywnioskował, że statkiem
odpływającym z Rjukan wczesnym rankiem w niedzielę będzie „Hydro” kapitana Sörensena. Był to
stary prom, wyróżniający się dwoma bliźniaczymi kominami sterczącymi z nadbudówki po obu
stronach szerokiego pokładu głównego. Cały zestaw wagonów wtaczano na pokład promu u jednego
końca jeziora i wytaczano z promu z powrotem u drugiego krańca, gdzie linia kolejowa ciągnęła się
dalej. Nie był to szczególnie elegancki statek.
Wszedłszy na pokład „Hydro” ze stenem ukrytym w pudle od skrzypiec, Haukelid uprzytomnił sobie,
że jest to jego pierwsza wycieczka od czasów przedwojennych, kiedy to wybrał się do Rjukan, by
kupić trochę młodego pstrąga dla zarybienia strumieni w swoich rodzinnych górach na zachodzie.
Okoliczności były teraz zgoła inne. Z zegarkiem w ręku porucznik - w tym momencie prosty norweskirobotnik w kombinezonie - stwierdził, że prom wpływa na najgłębsze wody mniej więcej po
półgodzinnej żegludze i przez następne dwadzieścia minut płynie przez tę część jeziora, gdzie
głębokość sięga 400 metrów. Gdyby więc zrobić wyrwę w dnie promu dokładnie w trzy kwadranse od
chwili planowego wypłynięcia z przystani, zostałoby jeszcze pięć minut rezerwy na ewentualną
niepunktualność żeglugi.
Powodzenie akcji mogły zapewnić jedynie zapalniki elektryczne. Haukelid złożył nocną wizytę
rjukańskiemu handlarzowi wyrobami żelaznymi, lecz kupiec okazał się podejrzliwy i odmówił
dostarczenia zapalników. Jednakże dzięki zaufanemu pośrednikowi Haukelidowi udało się wydostać
ponad dwadzieścia zapalników od sklepikarza, któremu poradzono, aby dla własnego dobra zniknął,
póki rwetes nie przycichnie. Dla pełnej niezawodności Haukelid chciał posłużyć się raczejmechanizmem zegarowym niż lontem opóźniającym. Wróciwszy nocą do Rjukan z wycieczki promem,
wyciągnął z łóżka lokalnego majsterklepkę, niejakiego Disetha, którego mu polecono, i otwarcie
wyjawił mu, w czym rzecz. Diseth, emerytowany pracownik Norsk-Hydro, miał sklepik z wyrobami
rzemieślniczymi i mały warsztat na pięterku. Dla dobra sprawy poświęcił jeden ze swych własnych
budzików, inżynier naczelny zakładów Vemork ofiarował drugi. Ta akcja, w której uczestniczyli ramię
w ramię - nieomal jak symbol - mieszkańcy miasta i pracownicy fabryki, była znamienna dla Rjukan,
miasta wsławionego długotrwałym oporem wobec niemieckiej inwazji w 1940 roku.
W zasobach zrzuconych przez RAF poprzedniej jesieni znajdowała się dostateczna ilość materiałów
wybuchowych w postaci krótkich, grubych lasek plastyku. Porucznik chciał, by prom pogrążał się
dziobem, co zapobiegłoby skierowaniu go na płytszą wodę po wybuchu: ster i śruba wynurzyłyby się
wówczas z wody, uniemożliwiając manewrowanie statkiem. W przeciwnym razie tonącemu promowi
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 115/191
wystarczyłoby zaledwie pięć minut na dopłynięcie do brzegu długiego, lecz wąskiego, rynnowego
jeziora. Wyrwa w dnie musiała być więc na tyle duża, by prom zatonął w tym czasie, nie za duża
jednak, by nie spowodować niepotrzebnych ofiar. Haukelid obliczył powierzchnię wyrwy na jeden
metr kwadratowy. Korzystając z warsztatu Disetha, Haukelid z pomocą Rolfa Sörlie uformował 18
funtów plastyku w kiszkę 4-metrowej długości, takiej, by stanowiła obwód koła o żądanej
powierzchni. Ładunek zaszyto w workowe płótno.
Następnie zabrali się do mechanizmu zegarowego. Z obydwu budzików usunęli dzwonki, a na ich
miejscu Diseth umieścił bakelitowe płytki izolacyjne z umocowanymi do nich mosiężnymi kontaktami:
kiedy „budzik” zaczynał dzwonić, młoteczek dzwonka zamykał obwód zapalnika. Całe urządzenie było
zasilane przez cztery płaskie bateryjki do latarek, których końcówki Diseth zlutował razem dla
większej niezawodności.
Gdy nadszedł świt, Haukelid i Sörlie wrócili do swej górskiej kryjówki. Zdawali sobie sprawę, że
zatopienie promu stanowi jedyną szansę wykonania zadania. Dla sprawdzenia zaimprowizowanego
mechanizmu zegarowego połączyli kontakty obydwu budzików z zapalnikami i nastawili budziki na
wieczór. Strudzeni, przespali cały dzień.
O zmierzchu wyrwał ich gwałtownie ze snu podobny do wystrzału ze strzelby trzask zapalników,
jednego po drugim. Sörlie wyskoczył na dwór z odbezpieczonym stenem, zanim jeszcze w pustej
dolinie ucichło echo detonacji. Nie mogło być wątpliwości: mechanizm zegarowy funkcjonował
znakomicie.
Tymczasem Londyn podjął nadzwyczajne kroki, by zapobiec dostarczeniu do Niemiec tego ostatniego
transportu ciężkiej wody. Dowództwo SOE przekazało innej komórce norweskiej armii podziemnej,
operującej w Vestfold pod kryptonimem „Zięba”, rozkaz wysłania ludzi do Skien w pobliżu Heröya
i urządzenia zasadzki na transport ciężkiej wody, gdyby dotarł tam bezpiecznie. Perrin i Jones udali się
do starszego oficera w Dowództwie Lotnictwa Bombowego RAF i zażądali zbombardowania statku,
który będzie wiózł do Niemiec ciężką wodę, wyjaśniając, że jest to substancja chemiczna, która może
posłużyć do produkcji potężnego środka wybuchowego. Oficer RAF przejawiał zrozumiałe
zainteresowanie tym materiałem wybuchowym. Czy byłby tak potężny jak RDX? Dwa razy
potężniejszy? Trzy razy? Perrin i Jones ucięli krótko rozmowę stwierdzając, że urządzanie licytacji nad
siłą wybuchu tego środka nie ma sensu, wystarczy powiedzieć, że byłby on niezwykle potężny.
Dowództwo zgodziło się zatopić statek, a jak się zdaje, Admiralicję również proszono
o odkomenderowanie jakiejś jednostki bojowej w tym celu.
Niemcy zastosowali środki bezpieczeństwa proporcjonalne do znaczenia przesyłki. Do Rjukanprzesunięto pierwszą kompanię 7 pułku SS, a Himmler wydał rozkaz, by 6 eskadra 7 Specjalnej Grupy
Lotniczej, operująca na samolotach typu Fieseler „Storch”, przeniosła się na polowe lądowisko
w pobliżu fabryki ciężkiej wody i była w gotowości bojowej. Na dodatek wysłano do Rjukan specjalny
oddział Wehrmachtu mający konwojować ciężką wodę, Diebner zaś wyprawił do Norwegii swego
zastępcę z Urzędu Uzbrojenia Armii, aby ten ze swej strony dopatrzył wszystkiego. Zastępca
Diebnera, dr Werner Czulius, wylądował na lotnisku Fornebu w Oslo 18 lutego. Indagującej go służbie
bezpieczeństwa oświadczył, że jego misja dotyczy „ciężkiej wody” z Rjukan. To wystarczyło, by go
zatrzymano i umieszczono w areszcie jako podejrzanego o szpiegostwo. Czulius usiłował im
wytłumaczyć, że wystarczyłoby zatelefonować do Ministerstwa Wojny w Berlinie, aby uzyskać
potwierdzenie legalności jego misji, lecz na próżno. Niemcy musieli coś słyszeć o planach zniszczenia
cennej przesyłki. Inżynier Larsen dowiedział się, że norweska organizacja podziemna podsłuchała
rozmowę telefoniczną z Oslo, z której wynikało, że Niemcy planują rozdzielenie ładunku po
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 116/191
przetransportowaniu go przez jezioro Tinnsjö. Część miała pojechać koleją, a reszta transportem
drogowym. Wzdłuż linii kolejowej z Vemork do przystani nad jeziorem rozstawiono silne straże.
Tej nocy, kiedy Czulius tkwił w celi więzienia w Oslo, w fabryce w Rjukan odbywał się jak zwykle
cotygodniowy piątkowy koncert. Prom przywiózł słynnego skrzypka Arvida Fladmoe - tym razem
pudło od skrzypiec mieściło właściwą zawartość. Haukelid był także w Rjukan w poszukiwaniu środkatransportu na następną noc. Samochód był niezbędny, by po upewnieniu się co do załadunku ciężkiej
wody zdążyli przebyć 15 kilometrów dzielących Rjukan od przystani w Mael, gdzie przybijał prom,
i założyć ładunki. Porucznik porozumiał się z dwoma lekarzami, lecz ich auta były zepsute. Po długich
poszukiwaniach znalazł samochód i uprzedził właściciela, że wóz zostanie zarekwirowany najbliższej
nocy w imieniu króla i zwrócony w niedzielę rano. Sörlie zwerbował dwóch ludzi, jednego do
prowadzenia auta, drugiego do ubezpieczania grupy zakładającej ładunki.
W sobotę rano w sumie ośmiu ludzi wiedziało, jaki los ma spotkać „Hydro”. Najbardziej narażeni
spośród nich musieli mieć zapewnione alibi. Najbardziej podejrzany będzie oczywiście inżynier Kjell
Nielsen, kierownik działu transportu firmy. Za radą Haukelida Nielsen udał się do miejscowego
szpitala, gdzie zgodnie z wszelkimi zasadami sztuki lekarskiej wycięto mu ślepą kiszkę. Kiedynastępnego dnia policja przeprowadzała śledztwo, okazało się, że alibi Nielsena nie ma najmniejszej
luki, czego nie można było powiedzieć o promie.
W sobotę wieczorem, 19 lutego, Haukelid wrócił do Rjukan. Od czasu akcji w Vemork stacja była
zamknięta dla ruchu pasażerskiego. Z mostu widać było dwa kryte wagony stojące w powodzi świateł
na torze prowadzącym z Vemork. Stała przy nich uzbrojona straż, co wskazywało, że najwidoczniej
ciężka woda rozpoczęła już swoją ostatnią podróż61.
W domu gościnnym Norsk-Hydro inżynier Larsen wydawał przyjęcie. Wśród gości znajdował się
skrzypek, który występował na koncercie ubiegłego wieczoru. Fladmoe wspomniał mimochodem, że
wyjeżdża z Rjukan następnego dnia pierwszym promem. Larsen usiłował namówić swego gościa, by
61 Oto spis zbiorników z ciężką wodą załadowanych na pokład ..Hydro”:
Zbiornik nr Zawartość Wzbogacenie w % Zawartość ciężkiej wody w litrach
1 46,94 97,6 45,75
2 46,78 95,4 44,65
3 48,07 87,0 41,80
4 46,70 75,6 35,30
5 46,29 65,4 30,30
6 90,78 46,0 41,80
7 139,98 29,0 40,60
8 199,50 19,0 37,90
9 248,80 13,0 32,35
10 144,65 10,6 15,35
11 95,7 9,4 9,00
12
1046,0
6,0
61,7813 6,0
14 5,6
15
1000,0
3,8
38,0016 4,2
17 3,6
18-23 2365,0 2,54 60,10
24-29 2290,0 1,64 37,60
30-39 3750,0 1,105 41,40Łączna zawartość stuprocentowej ciężkiej wody w beczkach: 613,68 litra
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 117/191
zatrzymał się jeszcze jeden dzień: nie powinien przepuścić okazji wypróbowania słynnych okolicznych
terenów narciarskich. Skrzypek był nieugięty - następnego wieczora miał występować w Oslo, a nie
było innego połączenia.
O jedenastej w nocy spiskowcy spotkali się koło garażu, gdzie stał „wypożyczony” do akcji samochód.
Wkrótce dołączył do nich Larsen, dźwigając w walizce swoje najcenniejsze rzeczy, oraz dwajmiejscowi ludzie, umówieni do prowadzenia samochodu i ubezpieczania akcji. Przeszło dwie godziny
borykali się z uruchomieniem auta. Uparty silnik, ze względu na brak benzyny przerobiony na
zasilanie gazem drzewnym generatorowym, nie chciał zapalić. Dobrze po północy grupa bojowa
ruszyła wreszcie ku przystani promu w Mael. Noc była mroźna, a droga pokryta sypkim śniegiem.
Samochód stanął w pewnej odległości od czarnej sylwetki uśpionego promu „Hydro”. Haukelid
z dwoma towarzyszami wysiedli. Porucznik polecił Larsenowi i kierowcy, aby czekali w aucie. Wręczył
Larsenowi pistolet i zapowiedział, że w razie gdyby nie wrócił w ciągu dwóch godzin lub gdyby
wybuchła strzelanina, mają natychmiast odjeżdżać. Larsen musiałby wówczas próbować ucieczki do
Szwecji na własną rękę.
Haukelid raportował później dowództwu SOE:
„Prawie cała załoga statku zebrała się na dolnym pokładzie wokół długiego stołu i nader hałaśliwie
grała w pokera. Jednakże mechanik i palacz pracowali w maszynowni, więc nie mogliśmy się tam
dostać. Wobec tego zeszliśmy do kabiny pasażerskiej, lecz tu zostaliśmy odkryci przez norweskiego
strażnika. Dzięki Bogu, był to dobry Norweg. Powiedzieliśmy mu, że uciekamy przed gestapo,
i pozwolił nam zostać”.
Najwidoczniej uspokojony ich wyjaśnieniami, strażnik wskazał im właz dający dostęp do zęzy.
Haukelid i jeden z mężczyzn przecisnęli się przezeń, drugi pozostał z bronią jako ubezpieczenie.
Zamknęli właz za sobą i popełzli po płaskim dnie promu ku dziobowi. Haukelid, z konieczności
skurczony we dwoje i zanurzony po pas w brudnej, cuchnącej wodzie, ułożył na dnie krąg z przygotowanego materiału wybuchowego i do obu końców kiszki z plastyku dołączył po dwa długie
lonty detonujące: „Według moich obliczeń taki ładunek powinien zatopić prom w ciągu czterech do
pięciu minut”. Cztery długie lonty związał ze sobą, a ich końce wydostał z wody i uwiązał do wręg -
stalowych żeber promu, do których już uprzednio przymocował dwa komplety mechanizmów
zegarowych i baterii.
Najbardziej niebezpieczną operację stanowiło połączenie mechanizmów zegarowych z lontami.
Haukelid wysłał towarzysza na górę. Nastawił oba budziki na godzinę 10.45 i przyłączył cztery
zapalniki elektryczne do obu obwodów budzików. Trzymając je z daleka od lontów, podłączył
bateryjki. Nic się nie stało, a zatem obwody były otwarte. Z maksymalną ostrożnością, by niewstrząsnąć budzikami, połączył wszystkie cztery zapalniki z lontami wystającymi z wody. „O czwartej
rano robota była skończona”.
W milczeniu jechali pustą przed świtem szosą. Po dziesięciu minutach jazdy opuścił ich Sörlie, udając
się w długą wędrówkę do radiostacji Skinnarlanda, by zawiadomić Londyn o przeprowadzeniu akcji.
W Jondalen, około 15 kilometrów na zachód od Kongsbergu, wysiedli także Haukelid i Larsen,
polecając kierowcy odprowadzić samochód do garażu przed świtem. Sami udali się na nartach do
Kongsbergu, gdzie kupili bilety do Oslo, pierwszego etapu podróży do Szwecji.
Gdy na peronie w Kongsbergu czekali na pociąg do Oslo, podstawiono pociąg w przeciwnym
kierunku. Wśród jego pasażerów Larsen dostrzegł szefa tajnej policji w Rjukan, Muggenthalera, który
w żadnym wypadku nie powinien go tu zobaczyć. Główny inżynier zakładów Vemork zamknął się
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 118/191
w stacyjnej toalecie i siedział tam tak długo, aż pociąg Muggenthalera odszedł, spiesząc na prom,
który nie miał nigdy nadejść.
VII
W niedzielę, 20 lutego 1944 roku o godzinie ósmej rano, stację towarową Rjukan opuścił pociąg,mający w swoim krótkim składzie dwa wagony załadowane beczkami z ciężką wodą. Wzdłuż całej linii
prowadzącej do przystani promu ustawiono posterunki. O dziesiątej pociąg znajdował się już na
promie i statek ruszył na południe przez lodowate wody jeziora Tinnsjö z 53 ludźmi na pokładzie.
Kapitan „Hydro”, Sörensen, miał brata, który już dwukrotnie został storpedowany na północnym
Atlantyku. Sörensen cieszył się, że udało mu się otrzymać dowództwo statku na tym śródlądowym
kawałku wody, z dala od groźnych łodzi podwodnych.
O godzinie 10.45, kiedy prom spokojnie pruł bezdenne głębiny jeziora, kapitan poczuł raczej, niż
usłyszał, gwałtowne uderzenie, które z miejsca nasunęło mu myśl, że statek został storpedowany.
Prom zaczął pogrążać się dziobem. Pasażerowie i załoga opuszczali statek najszybciej, jak mogli. Gdy
prom się przechylił, wagony zerwały się i stoczyły do wody. W ciągu trzech, może czterech minut
prom zatonął, wciągając ze sobą 26 osób spośród załogi i pasażerów62. Na powierzchni wody unosiły
się tylko łodzie ratunkowe, trochę rozrzuconych szczątków, kilka drągów i pudło ze skrzypcami. Po
pewnym czasie wypłynęły na powierzchnię cztery beczki z ciężką wodą, ale to już było wszystko. Na
błagalną prośbę właściciela skrzypiec, któremu jakimś cudem udało się uniknąć nawet najlżejszego
zamoczenia, wyłowiono cenny instrument. Reszta zbiorników z ciężką wodą była nie do uratowania.
Druga jednostka SOE, czekająca w Heröya, zidentyfikowała statek, który miał przetransportować
ciężką wodę do Hamburga. Jednak ładunek nie nadszedł, więc planu zniszczenia statku można było
poniechać.
W poniedziałek Haukelid kupił w Oslo wieczorną gazetę i znalazł w niej krótką notatkę o zatonięciu
promu. Statki często były w Norwegii obiektem akcji dywersyjnych, toteż prasa nie poświęcała
szczególnej uwagi tego rodzaju wydarzeniom. Naturalnie w Rjukan wypadek znalazł się na czołowych
miejscach gazet63. Skinnarland nadał wiadomość do Londynu, a następnego dnia doniósł, że cały
ładunek przepadł.
Porucznik Haukelid ostatni raz zetknął się wtedy z ciężką wodą. Po szczęśliwym „wyeksportowaniu”
Larsena do Szwecji wrócił do Norwegii, by kontynuować walkę z Niemcami. Za brawurową akcję na
prom przyznano mu później DSO. Larsena ze Sztokholmu wywieziono samolotem do Leuchars w
Szkocji. Na peronie dworca Kings Cross w Londynie oczekiwał go major Tronstad. Spotkał się też
z komandorem Welshem, który chciał poznać szczegółowo plan zakładów Vemork. W tym miejscukończy się udział inżyniera w tej historii i tracimy go już na zawsze z oczu. W Oslo władze policji
zwolniły z aresztu doktora Czuliusa z tysiącznymi przeprosinami za pomyłkę. Powiedziano mu, że nie
ma już po co jechać do Rjukan, wrócił więc do Berlina.
62 Początkowo istniały wątpliwości co do liczby ofiar, lecz datowana dwa dni później notatka w aktachgubernatora wojskowego Norwegii wyjaśnia sprawę w pełni: „20 lutego 1944 roku prom kolejowy na jeziorzeTinnsjö na wschód od Rjukan zatonął skutkiem eksplozji w części dziobowej. Z 53 ludzi na pokładzie uratowano27 (w tym 4 żołnierzy niemieckich). Śledztwo jest w toku, lecz przyczyny jeszcze nie ustalono”. Misja „Alsos”znalazła później szczegółowy raport niemiecki o tym wydarzeniu. 63
I tak na naradzie tajnej policji na początku 1945 r. generał SS Rediess, szef policji w Norwegii, raportował:„Łącznie zanotowano w 1944 r. w Norwegii 23 akcje, których celem były statki”. Katastrofa na jeziorze Tinnsjö
nie należy do tych, które Rediess przedstawił ze szczegóła mi.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 119/191
Jak widać z perspektywy czasu, akcje przeciw norweskiej ciężkiej wodzie, których uwieńczeniem było
zatopienie promu „Hydro” w lutym 1944 roku, odegrały najdonioślejszą rolę w zniweczeniu wszelkich
nadziei niemieckich na zbudowanie reaktora atomowego, nie mówiąc już o bombie atomowej. Nic
nie odmaluje sytuacji lepiej, niż zacytowanie wyrażonej po wojnie opinii doktora Kurta Diebnera,
zastępcy profesora Gerlacha: „Kiedy się zważy, że aż do końca wojny w 1945 roku nasz zasób ciężkiej
wody praktycznie nie uległ powiększeniu i że w ostatnich doświadczeniach na początku 1945 rokudysponowaliśmy zaledwie dwiema i pół tonami ciężkiej wody, widać, że eliminacja niemieckiej
produkcji ciężkiej wody w Norwegii była główną przyczyną, dla której nie powiodło się nam
zbudowanie krytycznego stosu atomowego przed końcem wojny”.
Od początku 1944 roku właśnie brak dostatecznej ilości ciężkiej wody był głównym hamulcem
postępu niemieckich badań atomowych.
9
Cynik u władzy
Kilka tygodni po zatonięciu na jeziorze Tinnsjö promu przewożącego beczki z ciężką wodą dr Karl
Wirtz otrzymał zawiadomienie o nadejściu przesyłki z Norwegii, z Rjukan. Wirtz stwierdził, że
przesyłkę stanowiła pewna liczba zbiorników o najrozmaitszych rozmiarach. Zawierały one ciężką
wodę o różnych stopniach wzbogacenia, od bardzo niskich do 50 i więcej procent. Wirtz zwrócił się
do Diebnera o wyjaśnienie, jaki sens miało sprowadzenie ciężkiej wody o tak niskim stopniu
wzbogacenia. Diebner wytłumaczył, że w Vemork opróżniono z ciężkiej wody całą instalację,
ponieważ miała być rozebrana i wywieziona do Niemiec, i dał do zrozumienia, że otrzymawszy
informacje o planowanym zamachu na cenny ładunek Niemcy w tajemnicy zamienili ciężką wodę w beczkach na zwykłą.
I dobrze się stało, ciągnął, ponieważ prom wiozący rzekomą ciężką wodę został zatopiony przez
dywersantów. Zbiorniki znajdujące się obecnie w Berlinie dotarły bezpiecznie transportem
drogowym. Wirtz nie miał powodu wątpić w tę historię - stosunkowo niskie wzbogacenie z pewnością
potwierdzało jej prawdziwość.
Czyżby bohaterska akcja Haukelida była daremna? W rzeczywistości sprawa była prosta: Cztery beczki
- nr 6, 8, 9 i 11 - wypłynęły z zatopionego promu i zostały wyłowione. Zawierały one równowartość
121 litrów ciężkiej wody. 3 marca 1944 roku wysłano transportem drogowym do Niemiec 20 dalszych
beczek, zawierających równowartość 37,1 litra ciężkiej wody z Såheim i 32,4 litra z Vemork. Kolejnyładunek, wysłany sześć dni później, zawierał 50,7 litra. Jednakże ciężka woda - w sumie było jej 120
litrów - była rozcieńczona stukrotnie większą ilością zwykłej wody, zawierała ług potasowy i nie
nadawała się do użytku bez dalszej przeróbki. Ocalałe beczki przewieziono bezpiecznie samochodami
do Mirowa na Śląsku, gdzie zakłady I. G. Farben miały wzbogacić ich zawartość do stu procent.
Jednakże rozwój sytuacji na froncie wschodnim ostatecznie przekreślił realizację tych zamierzeń.
Niemcy posiadali teraz zaledwie dwie i pół tony ciężkiej wody, a jedyne źródło dostaw przestało
istnieć64. W tej sytuacji należało zbadać, czy taka ilość wystarczy do zrealizowania wielkiego
64
Zanim nalot amerykański sparaliżował w listopadzie 1943 r. produkcję ciężkiej wody w Vemork, w zakładachwytworzono 2840 kg ciężkiej wody o wzbogaceniu ponad 99,5%, z czego większą część po 1939 r.,
a mianowicie: 1939/40 - 20,35 kg, 1940/41 - 282,25 kg, 1941/42 - 871 kg, 1942/43 - 1179 kg, 1943/44 - 487 kg.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 120/191
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 121/191
łańcuchowej... Chociaż z powierzchownych rozważań wynika, że ta metoda jest nierealna, jednakże
w celu uzyskania doświadczalnej podstawy do wydania definitywnej opinii z inicjatywy profesora
Gerlacha przeprowadzono w ośrodku badań naukowych Wehrmachtu w Kummersdorfie szereg
wstępnych doświadczeń”.
Pierwsze próby przeprowadzali trzej członkowie grupy Diebnera i dr Trinks z Ministerstwa Wojny.W doświadczeniach używano cylindrycznych ładunków TNT o wysokości 8 do 10 centymetrów i o
rozmaitych średnicach. W dnie każdego z cylindrów wyżłobiono zagłębienie i wstawiono w nie stożek
ciężkiej parafiny (tj. parafiny, w której na miejsce atomów wodoru wchodzi deuter). Pod całym
zestawem umieszczono folię srebrną dla wykazania ewentualnej wzbudzonej promieniotwórczości.
Spowodowano wybuch, lecz cała stalowa podstawa została zniszczona w takim stopniu, że „nie
znaleziono żadnych przydatnych szczątków folii srebrnej”. W następnym doświadczeniu folie były
lepiej zabezpieczone, lecz ocalałe większe fragmenty nie wykazywały żadnej promieniotwórczości.
Problem zaatakowano od innej strony. Pod koniec 1942 roku G. Guderley opublikował teoretyczną
pracę na temat wysokich temperatur wytwarzanych w gazie przez silną kulistą lub cylindryczną falę
uderzeniową. Artykuł Guderleya dotyczył „gazu idealnego” i Trinks podejrzewał, że teoria taprzestanie obowiązywać na długo przedtem, zanim zbieżna fala uderzeniowa dotrze do centrum
próbki ciężkiego wodoru. Sama fala uderzeniowa nie wystarczy. Trinks zaproponował pewną
modyfikację poprzedniego doświadczenia. W 1936 roku F. Hund napisał artykuł o zachowaniu się
materii pod bardzo wysokim ciśnieniem. Na podstawie tej pracy i teorii Bethego procesów
wyzwalania energii w gwiazdach Trinks obliczył, że w temperaturze około 4 mln stopni i pod
ciśnieniem 250 min atmosfer nastąpiłaby reakcja termojądrowa na większą skalę. Trinks sądził, że
takie wartości ciśnienia i temperatury da się osiągnąć za pomocą ładunku wybuchowego o średnicy
jednego do półtora metra. Razem ze swoim asystentem, doktorem Sachsse - szwagrem Diebnera -
zaprojektowali proste doświadczenie kontrolne dla sprawdzenia tej koncepcji. Sachsse przygotował
wydrążoną kulkę srebrną o średnicy 5 cm, którą napełniono ciężkim wodorem. Użyto ponowniesrebra w nadziei, że wykaże ono ślady promieniotwórczości, spowodowanej przez niewielką
chociażby liczbę reakcji termojądrowych. Kulkę otoczono grubą warstwą zwykłego materiału
wybuchowego.
Zakładano następujący przebieg eksperymentu. Eksplozja ładunku wybuchowego miała zostać
wywołana jednocześnie w kilku punktach zewnętrznej powierzchni. Pod gigantycznym ciśnieniem
z zewnątrz kulka srebrna winna się stopić i kurczyć - promień kulki miał zmniejszać się z fantastyczną
szybkością około 2500 metrów na sekundę. Ponieważ warstwa ciekłego srebra w miarę zmniejszania
się promienia kulki będzie coraz grubsza, wewnętrzna powierzchnia winna doznawać większych
przyspieszeń niż zewnętrzna, kurcząc się z coraz większą prędkością i ściskając coraz bardziej
mikroskopijną kropelkę sprężonego ciężkiego wodoru - już o bardzo wielkiej gęstości i temperaturze.Można uważać, że w ten sposób prawie cała energia zawarta w wielkiej ilości konwencjonalnego
materiału wybuchowego zostałaby „zogniskowana” na mikroskopijnej ilości ciężkiego wodoru
zamkniętego wewnątrz: przez krótką chwilę ciężki wodór znalazłby się w pułapce, w warunkach
zbliżonych do warunków panujących we wnętrzu Słońca, nie mogąc uciec dzięki bezwładności
stopionego srebra.
Przeprowadzono kilka tego rodzaju prób i zbadano ocalałe szczątki srebrnej kulki na
promieniotwórczość, lecz jej nie wykryto. Wydaje się, że skala doświadczenia była zbyt mała.
Podobne próby przeprowadził CPVA - ośrodek badań materiałów wybuchowych niemieckiej
marynarki wojennej w Danisch-Nienhof koło Kilonii. Profesora Ottona Haxela, zajmującego się
badaniami jądrowymi, proszono o współpracę w zakresie detektorów neutronowych do tychdoświadczeń, ale profesor uważał za niecelowe wkładanie w tę sprawę dalszego wysiłku.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 122/191
Przyznawano wprawdzie, że niepowodzenie dotychczasowych prób można położyć na karb
niedoskonałej techniki doświadczalnej lub niewłaściwej metody pomiaru, ale nadal wydawało się
mało prawdopodobne, by udało się osiągnąć lepsze wyniki. Dalszych prób zaniechano. Można
przypuszczać, że w niektórych państwach europejskich podjęto później podobne próby. Dla Niemców
pozostało nadal tajemnicą, dlaczego alianci poświęcili tyle trudu, aby zniszczyć niemieckie źródła
zaopatrzenia w ciężką wodę, skoro nie można było stworzyć bomby przy użyciu ciężkiego wodoru.
II
Być może, inne przymioty osobiste profesora Walthera Gerlacha godne są podziwu, nie można go
jednak posądzać o nadmiar energii i inicjatywy. Ci, którzy go znali, i ci, którzy odwiedzają go obecnie,
mają w pamięci sylwetkę typowego intelektualisty, uwięzionego za biurkiem zawalonym stosami
raportów, artykułów i dokumentów, przez które przedziera się pracowicie i metodycznie, nigdy nie
docierając do dna. Kalendarze na ścianach pochodzą sprzed ośmiu lat. Rzadko kiedy dojrzeć można
powierzchnię biurka.
Rada Badań Naukowych Rzeszy zaczęła wkrótce bombardować profesora Gerlacha rozpaczliwymi
listami, domagając się dawno zaległych dwumiesięcznych sprawozdań z f izyki jądrowej, należnych
Göringowi. Napotkała jednak mur milczenia ze strony pogrążonego w zieleni i kwiatach
monachijskiego instytutu. W ocalałych aktach niemieckich znajdują się tylko dwa okresowe
sprawozdania profesora dotyczące fizyki jądrowej. Na jednym data „marzec 1944” została własną
ręką Gerlacha zmieniona na „maj”, drugie, napisane pod koniec 1944 roku, do chwili internowania
Gerlacha przez aliantów w ostatnich dniach wojny pozostało szkicem ołówkowym. Natomiast jeśli
chodzi o indywidualne sprawozdania z prac naukowych, to zdarzające się opóźnienia w ich rozsyłaniu
należy jednak przypisać nie opieszałości Gerlacha, lecz raczej niemożności uporania się z ogromnym
zadaniem kierowania jednocześnie, całą niemiecką fizyką i projektem uranowym65.
Kalendarzyk profesora Gerlacha odzwierciedla napięcie pierwszych tygodni sprawowania władzy.
Widzimy Gerlacha, jak wojażuje tam i z powrotem w zarezerwowanych wagonach sypialnych między
Berlinem a Monachium (600 km), zwołuje pospieszne narady z Esauem, Mentzlem, Schumannem czy
Harteckiem, podróżuje z Bütefischem z I. G. Farben do Leuny, rzuca naprędce notatkę o spotkaniu „w
sprawie ciężkiej wody, później dr Diebner” - i wszędzie widzimy w tle doktora Paula Rosbauda, jak
kręci się ustawicznie w pobliżu, dwa lub trzy razy w tygodniu spotyka się na obiedzie z Gerlachem i ze
65 Liczbę publikowanych prac naukowych można w pewnym stopniu uważać za wskaźnik aktywności naukowej.
Carl Ramsauer znakomicie wykorzystał ten fakt w swoim przemówieniu w kwietniu 1943 r. na tematzapóźnienia niemieckiej nauki. Analiza niemieckich dokumentów dotyczących energii atomowej, wymienionychw raporcie TID-3030 z Oak Ridge, daje następujące zestawienie liczby raportów z badań jądrowych ogłaszanychw poszczególnych latach: A zatem „produkcja umysłowa” niemieckich specjalistów w dziedzinie jądrowej była najwyższa w 1942 r.,podobnie jak produkcja ciężkiej wody i uranu. Wkład Gerlacha w 1944 r. i 1945 r. jest znikomy, gdyż większośćprac datowanych w 1944 r. była rozpoczęta w 1943 r.
1939 4
1940 54
1941 61
1942 84
1943 51
1944 551945 17
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 123/191
zrozumieniem roztrząsa z nim problemy niemieckich badań jądrowych. „Uważał mnie za osobistego
przyjaciela” - powiedział później Rosbaud przesłuchującym go Amerykanom.
Pogoda pogorszyła się. W lutym Gerlach rozchorował się poważnie po wizycie w wietrzny i zimny
dzień w ogromnych zakładach I. G. Farben w Leuna, gdzie miała być budowana fabryka ciężkiej wody.
Szamotał się dalej, pędząc w Monachium, w mieszkaniu o wybitych szybach i bez centralnegoogrzewania, życie surowe i niewygodne, a w stolicy nie dosypiając z powodu ustawicznych alarmów
lotniczych. Z kalendarzyka odczytać można, z jak różnorodnymi środowiskami przyszło profesorowi
stykać się. Pojawiają się w nim nazwiska Fischera i Spenglera, dwóch funkcjonariuszy SS,
„opiekujących się” niemiecką nauką.
Pewnego wieczoru Gerlach, nocujący w gmachu im. Harnacka w Berlinie, gdzie założył swoją kwaterę
główną, odebrał telefon zamiejscowy. Polecono mu, żeby nie kładł się spać i pozostawił otwarte
główne wejście, ponieważ w nocy odwiedzi go grupa wyższych oficerów SS. W środku nocy przybył
pewien generał SS. Generał chciał dowiedzieć się od Gerlacha, czy zna z widzenia profesora Nielsa
Bohra i czy jest to człowiek niebezpieczny. Gerlach odparł wymijająco, że z Bohrem zetknął się kiedyś
przelotnie. Generał oświadczył, że Bohr ma zostać odszukany i zlikwidowany. Profesor spytał, czy SSzna jego miejsce pobytu. Czyżby Bohr był jeszcze w Sztokholmie? Gerlach ośmielił się napomknąć
z należytym respektem, że zamordowanie Bohra, człowieka światowej sławy, zaszkodziłoby ogromnie
opinii Niemiec za granicą, nie przyczyniając się w niczym do pomnożenia potencjału wojennego
Rzeszy. Wyraźnie zirytowany oficer SS odparł, że widocznie Gerlach uważa życie ludzkie za coś
wartościowego - wkrótce przekona się, że jest inaczej. Profesor Gerlach wtrącił, że tak czy owak Niels
Bohr jest już chyba w Londynie. Na to oświadczenie generał rozpromienił się. To znakomicie! W
Londynie ich wywiad ma zaufanych ludzi, a zabójstwo spowoduje mniej komplikacji niż w kraju
neutralnym.
Oficer SS zjawiał się jeszcze kilkakrotnie u Gerlacha, indagując go w tej sprawie. Profesorowi udało się
dzięki stosunkom w Ministerstwie Spraw Zagranicznych zapobiec wywarciu represji nawspółpracownikach Bohra, pozostałych w Kopenhadze. Sam Bohr znajdował się już poza zasięgiem
morderców z SS. Jako „Mr. Nicholas Baker” przebywał w Stanach Zjednoczonych, w Los Alamos, gdzie
toczyły się prace nad projektem amerykańskiej bomby atomowej.
III
Amerykanie nadal obawiali się, że Niemcy mogą pracować nad bombą atomową. Na jesieni 1943
roku niemieccy przywódcy zaczęli chełpić się nową, straszną bronią, którą przygotowują, Amerykanie
zaś zdawali sobie znakomicie sprawę z tego, co kluje się w ich własnych laboratoriach. Za radą szefa
wywiadu wojskowego, generała Stronga, Departament Wojny zaproponował utworzenie specjalnejmisji wywiadu, której zadaniem byłoby zbadanie tajników niemieckich badań atomowych.
Generał Groves zdawał sobie sprawę z możliwości otwierających się przed wywiadem w miarę
posuwania się Piątej Armii Amerykańskiej we Włoszech, zwłaszcza po spodziewanym zajęciu Rzymu.
W ten sposób - wspólnym wysiłkiem wydziału G-2 (wywiadu armii), „Projektu Manhattan”, gen.
Grovesa i Marynarki St. Zjednoczonych66 oraz Biura Badań Naukowych i Wynalazczości dra Vannevara
Busha - narodziła się budząca różnorakie zastrzeżenia misja „Alsos” (co po grecku oznacza „gaj”,
natomiast wyraz „gaje” brzmi po angielsku „Groves”). Generałowi Marshallowi sugerowano, by misja
66 Kilka miesięcy później, ustanowiwszy w Europie własną misję wywiadowczą, Marynarka przestała brać udziałw „Alsos”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 124/191
„Alsos” stanowiła „jądro podobnej działalności w innych krajach nieprzyjacielskich lub okupowanych
przez nieprzyjaciela, kiedy okoliczności na to pozwolą”.
Dowództwo „Alsos” powierzono funkcjonariuszowi wojskowego wywiadu USA, podpułkownikowi
Borisowi T. Pashowi, który przed paru miesiącami zyskał sobie złą sławę przesłuchaniami Roberta
Oppenheimera. Pash doprowadził do wściekłości tylu wyższych oficerów w Kalifornii z powoduosobliwych metod ochrony tajemnic wojskowych - jego ulubionym chwytem było wykradanie ta jnych
akt z ich gabinetów - że wysłanie go za ocean zostało przyjęte z nieukrywaną ulgą. Pash nie był jednak
naukowcem, a działalność misji „Alsos” we Włoszech nie przyniosła olśniewających sukcesów.
Misja wyruszyła do Neapolu 16 grudnia 1943 roku. Pash i jego współpracownicy udali się do Tarentu,
aby spotkać się z włoskimi oficerami marynarki, którzy mieli okazję zetknąć się z niemieckimi
badaniami naukowymi. W ciągu następnych dwóch tygodni członkowie misji przeprowadzili szereg
rozmów z generałem-porucznikiem Matteinim, szefem zaopatrzenia marynarki, i z kilkoma
profesorami uniwersytetów w Neapolu i Genui. Z łatwością ustalili, że Włosi nie mieli nic wspólnego
z produkcją „materiałów wybuchowych wykorzystujących energię jądrową”. Przekonali się
jednocześnie, że nie mogą liczyć na bardziej konkretne informacje o badaniach niemieckich,ponieważ Niemcy utrzymywali swych sojuszników w kompletnej niewiedzy co do swoich badań, a
Włosi nie próbowali dociekać, co się u Niemców kroi.
Najpewniejszych informacji dostarczył misji oficer włoski, który przez sześć lat był attaché lotniczym
w Berlinie i uciekł stamtąd na dwa dni przed zawieszeniem broni z Włochami. Misja „Alsos” przez trzy
dni przetrzymała owego oficera, majora Mario Gasperi, w swojej kwaterze w Neapolu i poddała go
szczegółowej indagacji. Określony jako „znakomity informator”, Gasperi był bliskim przyjacielem
generała niemieckiego lotnictwa Marquardta, odpowiedzialnego za wyposażenie lotnictwa
bombowego, m. in. w bomby. Marquardt twierdził, że Niemcy nie posiadają „żadnego środka
wybuchowego o niezwykłej mocy”. (W istocie rzeczy lotnictwo niemieckie nie miało nic wspólnego
z badaniami atomowymi). Pewien agent OSS - Office of Strategie Services, amerykańskiego OddziałuSłużb Strategicznych, analogicznego do SOE - utrzymujący jako urzędnik firmy chemicznej kontakty
z producentami materiałów wybuchowych w Niemczech, potwierdził tę informację.
Gasperi „wiedział z przypadkowej rozmowy” o zainteresowaniu Niemców norweską ciężką wodą
i przypominał sobie niejasno, że w tę sprawę zamieszany był koncern I. G. Farben, lecz zapytany
wprost o kopalnie uranu w Czechosłowacji oraz o istnienie jakiejś większej grupy fizyków pracujących
nad tego rodzaju zagadnieniami, nie umiał nic powiedzieć. Nie miał pojęcia, gdzie byli Bothe i
Gentner. Czy w Niemczech były jakieś fabryki ciężkiej wody? Jakieś „epidemie” lub pojedyncze
przypadki zatrucia radem? Zasób wiadomości byłego attaché już się wyczerpał. Jeszcze mniej dały
przesłuchania fizyków uniwersyteckich.
Nic nie wskazywało, by Niemcy przejawiali szczególne zainteresowanie rudami promieniotwórczymi
lub by pojawiło się jakieś znaczne zapotrzebowanie na energię elektryczną nie związane ze znaną
działalnością przemysłową. W końcowych wnioskach misja przypomniała, że zarządzeniem
na jwyższych władz długoterminowe badania nad nowymi rodzajami broni zostały w Niemczech
zahamowane już na początku wojny i że ten fakt „pozwala wątpić”, by Rzesza angażowała się
w poszukiwania jądrowych materiałów wybuchowych. „Ta decyzja mogła pozostać w mocy nawet po
reorganizacji badań naukowych w Niemczech w 1942 roku”. Krótko mówiąc, kiedy Pash i jego sztab
wyruszyli 22 lutego do Waszyngtonu, nie mogli się pochwalić zbyt obszernym materiałem
informacyjnym, toteż rozprowadzono zaledwie parę kopii ich sprawozdania, bardzo ostrożnie
sformułowanego.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 125/191
Przed utworzeniem „Alsos” gromadzeniem informacji na temat niemieckich badań atomowych
zajmował się wywiad brytyjski. Michael Perrin z „Tube Alloys” i komandor Welsh skomponowali
trafny obraz postępów poczynionych przez Niemców. Dla nich obu powstanie misji „Alsos” stanowiło
początek nowej epoki, ponieważ Amerykanie mieli większe możliwości materialne od Brytyjczyków.
Czyżby nadchodził koniec brytyjskiego monopolu w wywiadzie atomowym?
Z początku niebezpieczeństwo to nie wydawało się tak wielkie. W grudniu 1943 roku Groves wysłał
do Londynu jednego ze swych podwładnych, majora Roberta Furmana, dla przedyskutowania sprawy
założenia w Londynie biura łączności „Projektu Manhattan” i podjęcia wspólnej anglo-amerykańskiej
akcji wywiadowczej. Furman, przyjaciel Grovesa, był człowiekiem dobrze wychowanym, erudytą,
dobrym graczem w tenisa. Pewnego dnia zaprezentował się Perrinowi i Welshowi w siedzibie „Tube
Alloys” na Old Queen Street. Świadek tej sceny opisywał później ich nieco przesadne zachwyty po
wyjściu Furmana: Brytyjczycy zgodnie uznali, że póki Ameryka będzie przysyłać ludzi tego pokroju,
potrafią ich przechytrzyć.
Wkrótce jednak sytuacja w Londynie uległa zmianie. Brytyjczycy zaakceptowali chętnie ideę
współpracy, ale jako kierownik amerykańskiego biura łączności zjawił się nie Furman, lecz innyspecjalista wywiadu, szczegółowo zaznajomiony z problematyką amerykańskiego „Projektu
Manhattan” - major Horace K. Calvert, człowiek twardy i formalista. Calvert, mianowany zastępcą
attaché wojskowego w Londynie, wkrótce dorobił się biurka w „Tube Alloys” i personelu o szerokich
uprawnieniach, składającego się z sześciu oficerów i agentów pracujących dla niego w Londynie.
Calvert zaczął od zbadania, jakimi zasobami materiałów niezbędnych do produkcji bomby - tj. uranu
i ewentualnie toru - dysponowali Niemcy. Amerykanie nie mieli wątpliwości ani co do niemieckiego
potencjału naukowego, ani co do możliwości technicznych wyprodukowania w Niemczech bomby.
Tor nie wchodził raczej w rachubę z powodu całkowitego odcięcia dostaw tego surowca do Niemiec
z chwilą rozpoczęcia wojny. Wobec ogromnych trudności ze wzbogacaniem uranu najbardziej
prawdopodobne wydawało się, że Niemcy zdecydują się na wytwarzanie plutonu, a na to
z pewnością mieli dość uranu. Calvert sporządził listę około 50 czołowych niemieckich specjalistów
w dziedzinie fizyki jądrowej i rozpoczął systematyczne poszukiwania.
Nawet gdyby Niemcy nie wykorzystali uranu i ciężkiej wody do wytwarzania plutonu, istniała inna
niebezpieczna możliwość: mogliby produkować w reaktorze ciężkowodnym znaczne ilości substancji
promieniotwórczych. W styczniu generał J. L. Devers wspomniał Churchillowi, że Niemcy są w stanie
wyprodukować bombę, której wybuch mógłby skazić promieniotwórczością obszar rzędu pięciu
kilometrów kwadratowych. Promieniowanie spowodowałoby ciężką chorobę i śmierć ludzi, a cały
teren stałby się niedostępny. Devers dodał, że Amerykanie pracują usilnie w tym kierunku - być możei Niemcom udało się już osiągnąć jakieś sukcesy. „To wszystko wygląda bardzo poważnie”, brzmiał
pełen niepokoju komentarz Churchilla. „Nie wiem tylko, czy Devers nie wplątał tu ewentualnych
długofalowych następstw wybuchu, o jakim mówił Anderson (zapomniałem kryptonimu)”. Lord
Cherwell przypomniał amerykańskie ostrzeżenie z ubiegłego roku, że Niemcy mogliby produkować
większą ilość substancji promieniotwórczych i użyć ich podobnie jak gazów trujących. „Przypuszczam,
że zaniepokojenie gen. Deversa wiąże się z tą właśnie ewentualnością”, oświadczył. Zapewnił
Churchilla, że jest „wysoce nieprawdopodobne”, by Niemcy prowadzili prace w tym kierunku.
Marszałka Dilla poproszono o zaznajomienie Amerykanów z brytyjskim punktem widzenia. Wywiad
brytyjski całą swoją reputacją ręczył za to, że Niemcy nie prowadzą żadnych szerzej zakrojonych prac
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 126/191
badawczych związanych z uranem i że w rezultacie można się nie obawiać z ich strony ani bomby
atomowej, ani śmiercionośnych pyłów promieniotwórczych67.
Jednakże wiosną 1944 roku Amerykanie byli mniej skłonni przyjmować za dobrą monetę zapewnienia
wywiadu brytyjskiego. Zdaniem gen. Grovesa utratę zaufania spowodowało znaczne opóźnienie,
z jakim Londyn poinformował swych partnerów o intensywnej pracy nad nowymi rodzajami broni wNiemczech68. Opinii Brytyjczyków, że ze strony Niemiec nie ma się czego obawiać, Groves
przeciwstawił odmienny pogląd: „Nie mogę oprzeć się przekonaniu, że Niemcy, dysponując znacznym
potencjałem naukowym i posiadając grupę naukowców najwyższej klasy, uczynili szybkie postępy.
Można nawet przypuszczać, że sporo nas wyprzedzili”. Był niemal pewny, że Niemcy dążyć będą do
wyprodukowania bomby, nie dbając o bezpieczeństwo ludzi zatrudnionych przy produkcji. Jeszcze
bardziej prawdopodobne wydawało się, że mogą wyprodukować wielkie ilości substancji
promieniotwórczych i użyć ich w zwykłych bombach. Zastosowanie takiej broni mogłoby
spowodować panikę w krajach alianckich.
23 marca Groves radził gen. Marshallowi wysłanie łącznika do gen. Eisenhowera, przebywającego już
w Anglii, aby przestrzec go, że oddziały inwazyjne mogą natrafić na plażach na „zaporyradioaktywne”. „Substancje promieniotwórcze są nader skutecznym czynnikiem powodującym
skażenie terenu. Są one Niemcom znane. Mogą być przez nich wytwarzane i stosowane jako środki
bojowe. Niemcy, broniąc się przed inwazją aliantów na zachodnich wybrzeżach Europy, mogą ich
użyć bez uprzedniego ostrzeżenia”. Gen. Marshall zarządził wysłanie łącznika, aby ostrzegł
Eisenhowera o tym niecodziennym niebezpieczeństwie. Parę tygodni później szef służby medycznej
armii Stanów Zjednoczonych wydał rozkaz, by donoszono mu o wszystkich wypadkach
niewytłumaczalnego zaświetlenia materiałów fotograficznych oraz o powtarzającym się
występowaniu określonych objawów chorobowych.
Tymczasem kierowane przez Calverta poszukiwania 50 niemieckich naukowców nabierały rozmachu.
Listę naukowców przekazano komórkom zajmującym się śledzeniem prasy niemieckiej. Stopniowozgromadzono niemal kompletny zbiór adresów oraz dossier każdego z uczonych. Pierwsza pewna
wiadomość przyszła od agenta OSS w Bernie: Heisenberg wspomniał szwajcarskiemu fizykowi prof.
Scherrerowi, że mieszka w pobliżu Hechingen w Schwarzwaldzie. Niemal jednocześnie jeden
z najbardziej godnych zaufania agentów brytyjskich w Berlinie doniósł, że innego z czołowych
niemieckich fizyków jądrowych widziano w pobliżu Hechingen. Już wcześniej amerykańska cenzura
pocztowa przejęła list od pewnego amerykańskiego jeńca wojennego. Autor listu wspomniał, że
pracuje w laboratorium naukowym. Na kopercie był stempel „Hechingen”. A zatem nowa siedziba
ośrodka niemieckich badań atomowych została zlokalizowana ponad wszelką wątpliwość. Żadnego
z uczonych ujętych w wykazie Calverta nie widywano w Peenemünde, ośrodku Wehrmachtu,
w którym - według majora Gasperi - przeprowadzano większość badań nad materiałamiwybuchowymi.
Brytyjczycy nie traktowali już poważnie atomowego niebezpieczeństwa. 21 marca 1944 roku sir John
Anderson oznajmił Winstonowi Churchillowi, że Amerykanie niemal na pewno będą mieć pierwszą
bombę atomową, gotową do użytku - prawdopodobnie przeciw Niemcom - już na jesieni 1944 roku.
67 Na str. 215 wspomniano o jedynym niemieckim dokumencie dotyczącym ewentualnego użycia substancjipromieniotwórczych jako „środka bojowego”. Wiadomo poza tym, że naukowiec niemiecki E. Schieboldwygłosił 6 maja 1944 r. dla oficerów lotnictwa odczyt o możliwości zastosowania promieniowania
rentgenowskiego i gamma w wojnie radiologicznej.68 Pierwsza wymiana informacji na ten temat miała miejsce dopiero na początku stycznia 1944 r., 9 miesięcy postwierdzeniu przez Londyn niebezpieczeństwa. Por. David Irving, The Mare’s Nest , s. 196-8.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 127/191
Natomiast „na szczęście wszystkie posiadane przez nas dane wskazują, że Niemcy nie zajmują się
poważnie tym problemem”.
IV
W miarę jak nasilały się bombardowania Berlina, naukowcy niemieccy - zwłaszcza Gerlach, Bothe iHeisenberg - zaczęli zastanawiać się z niepokojem, czy i jakie postępy w realizacji bomby atomowej
mogli poczynić alianci. Noc po nocy, mimo nieustannych nalotów RAF na miasto, w schronie
przeciwlotniczym w Berlinie-Dahlem prowadzono nadal doświadczenia reaktorowe. Dodatkową
trudność stanowiły częste przerwy w dostawie prądu i braki w zaopatrzeniu. Zespół Heisenberga
pracował usilnie nad budową dużego stosu podkrytycznego z płyt uranowych, który miał zawierać 1,6
tony ciężkiej wody – o czym prof. Esau wspominał już w ostatnim sprawozdaniu z 1943 roku. Celem
doświadczenia miało być zbadanie własności układów złożonych z płyt uranowych i sprawdzenie, czy
liczba wytwarzanych neutronów nie zmienia się z upływem czasu. 15 lutego w nocy miał miejsce - jak
to określił profesor Gerlach w swoim notatniku - „katastrofalny nalot” na Berlin. Gmach Instytutu
Chemii im. Cesarza Wilhelma w Dahlem, gdzie Hahn i jego współpracownicy przeprowadzali szerokozakrojone badania produktów rozszczepienia uranu, został trafiony bombą. Kosztowny akcelerator
van de Graaffa profesora Mattaucha szczęśliwie ocalał, zdecydowano jednak ewakuować instytut do
małej miejscowości Tailfingen, około 15 kilometrów na południe od Hechingen, gdzie została już
przeniesiona większość urządzeń Instytutu Fizyki. Budynek Instytutu Fizyki w Dahlem stał jednak
wciąż nienaruszony. 20 lutego dr Bagge zanotował w swoim dzienniku: „Decyzja przeprowadzki do
Hechingen została podjęta przedwcześnie”. Sam Bagge pozostał w Berlinie do końca marca, kiedy
drugi, zrekonstruowany prototyp jego śluzy izotopowej podzielił losy pierwszego - uległ zniszczeniu
w trakcie bombardowania zakładów Bamag-Meguin. 1 kwietnia Bagge załadował cały dobytek ze
swego berlińskiego mieszkania do wozu meblowego i wysłał swoją młodą żonę do Neustadt. Sam po
dwóch tygodniach przeniósł się do Butzbach w pobliżu Frankfurtu i zaczął - znów od podstaw -budowę swej śluzy izotopowej. Pracowali przy niej więźniowie radzieccy, zatrudnieni w fabryce
Bamag w Butzbach,
Zniszczenia spowodowane bombardowaniem Berlina ponownie przywiodły na myśl niemieckim
uczonym możliwość skonstruowania bomby termojądrowej. W swoim czasie Niemcy robili próby
w tym kierunku. Teraz Gerlach i prof. Bothe zaczęli żywić obawy, że aliantom mogły się udać próby
z bombami zawierającymi niewielką ilość ciężkiego wodoru wewnątrz wydrążonej kuli z materiału
wybuchowego, które nie powiodły się niemieckiemu zespołowi z Gottow. Tak dużych lejów
bombowych, jak niektóre w rejonie Dahlem, nie widzieli dotychczas. W pewnym miejscu wybuch
pojedynczej bomby zmiótł dachy z całego bloku domów. Jeżeli za tą niezwykłą siłą niszczącą
brytyjskich bomb kryła się reakcja termojądrowa, to przy wybuchu powinna wyzwalać się wielkaliczba neutronów, a więc wnętrze leja powinno wykazywać radioaktywność.
Wszystko to nie było wcale czystą spekulacją. W końcu maja Gerlach pisał do Göringa:
„Doniesienia ze Stanów Zjednoczonych, jakoby produkowano tam na wielką skalę ciężką parafinę
i wykorzystywano ją do wytwarzania materiałów wybuchowych, oraz szczególne zainteresowanie
Amerykanów produkcją ciężkiej wody, o czym niezbicie świadczy zniszczenie norweskiej fabryki,
stwarzają konieczność zwrócenia przez nas większej uwagi na zastosowanie reakcji jądrowych
w materiałach wybuchowych”.
W szczególności, dodawał Gerlach, polecono Urzędowi Uzbrojenia Armii zbadać leje bombowe
i niewypały dla wykrycia reakcji jądrowych lub obecności ciężkiej wody. Na żądanie Gerlacha zakład
doktora Diebnera dostarczył liczników Geigera-Müllera. Uzbrojeni w nie technicy pod osobistą
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 128/191
kontrolą Gerlacha zbadali dokładnie leje bombowe w Dahlem. Nic jednak nie wskazywało na to, by
Berlin został zaatakowany bombami termojądrowymi69.
Profesor Bothe oświadczył teraz, że od początku był tego zdania. Po wojnie Gerlach dowiedział się od
uczonych alianckich, że w swoim czasie sprzymierzeni żywili podobne obawy co do bomb niemieckich
i że ich obawy okazały się równie bezpodstawne.
Zainteresowanie aliantów niemiecką produkcją ciężkiej wody uprzytomniło w końcu Niemcom ich
„krytyczną sytuację w zaopatrzeniu w ciężką wodę” - według sformułowania Gerlacha. Wszystkie
dotychczasowe plany opierały się na dostawach z Norwegii, lecz jak donosił Gerlach Göringowi i
Radzie Badań Naukowych Rzeszy, „fabryka norweska i większa część zasobów, które się tam
znajdowały, zostały zniszczone. Na dalsze dostawy z Norwegii nie ma co liczyć”. Kontrakt zawarty z I.
G. Farben na wybudowanie instalacji końcowego wzbogacania podobnej do instalacji w Vemork
został unieważniony. Budowa zakładu końcowego wzbogacania nie miała bowiem sensu, skoro nie
można było zapewnić dostatecznych ilości ciężkiej wody o niskim stopniu wzbogacenia. Ilość
niskoprocentowej ciężkiej wody, jaką mogły w sumie dostarczyć włoskie zakłady Montecatini w
Merano i elektrolizernie w Rzeszy, wystarczyłaby do wyprodukowania zaledwie kilkuset kilogramów
ciężkiej wody rocznie, co było absolutnie niewystarczające.
Profesor Harteck, specjalista od produkcji ciężkiej wody, podkreślał, że wprawdzie wstrzymanie
produkcji w Norwegii stanowi ciężki cios, nie powinno jednak oznaczać końca „projektu U”.
W połowie kwietnia 1944 roku Harteck przeprowadził ocenę czterech możliwych metod produkcji
słabo wzbogaconej ciężkiej wody, która stanowiłaby produkt wyjściowy dla zakładu końcowego
wzbogacania. Owe cztery metody - przypominał władzom - to:
1. Jego własna prosta metoda destylacji wody pod niskim ciśnieniem.
2.
Metoda Clusiusa-Lindego destylacji ciekłego wodoru.
3. Metoda Hartecka-Suessa dwutemperaturowej wymiany izotopowej pomiędzy wodorem
i parą wodną.
4. Rewelacyjna metoda doktora Geiba dwutemperaturowej wymiany izotopowej pomiędzy
siarkowodorem i wodą.
Harteck podkreślał, że trzecia z metod samodzielnie lub druga i trzecia łącznie mogą już obecnie
stanowić podstawę produkcji na wielką skalę. Jednakże druga metoda wymagałaby znacznych ilości
energii elektrycznej, a jako surowca - wodoru o bardzo wysokiej czystości.
Najważniejszą sprawą było, aby wybrana metoda nie wymagała umieszczenia produkcji w obrębie
wielkich zakładów przemysłowych. Harteck obawiał się bowiem, że „bombardowania wymierzone
przeciw produkcji SH.200 [ciężkiej wody] będą stanowić zagrożenie dla całej fabryki”. Perspektywa
bombardowań była tak niepokojąca, że Harteck, wspominając w swoim raporcie dla Rady Badań
69 Ewentualne wątpliwości czytelnika co do tego szczególnego epizodu może rozproszyć protokół przesłuchaniawe wrześniu 1945 r. przez Armię USA pułkownika Friedricha Geista, szefa badań technicznych w MinisterstwieUzbrojenia i Amunicji. Omawiając zakres informacji niemieckich o alianckich badaniach atomowych, Geist pisze:„O ile sobie przypominam, nie dotarła do mnie informacja, że alianci bliscy są wyprodukowania bombyatomowej. Niemniej jednak zaaprobowałem sugestię, by zbadać ewentualną promieniotwórczość lejówbombowych. Nie wiem natomiast, czy akcja ta została zrealizowana. Nie doniesiono mi o żadnych pozytywnychwynikach. Nie wykluczaliśmy wówczas całkowicie możliwości, że aliantom udało się znaleźć jakiś sposób
wykorzystania rozszczepienia jądra. Być może, osoby bezpośrednio zainteresowane (np. dyrektordepartamentu Schumann lub prof. Gerlach) dysponowały informacjami o osiągnięciach aliantów, których ja nieznałem”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 129/191
Naukowych o możliwości produkowania ciężkiej wody niskowzbogaconej z produktów ubocznych
pewnych istniejących zakładów przemysłowych, nie wymienił nawet nazw tych zakładów z obawy
przed ujawnieniem ich agentom obcego wywiadu.
We wnioskach raportu Harteck domagał się zbudowania w ciągu dwu lat fabryki ciężkiej wody
średniej wielkości (o produkcji dwu ton rocznie). Dla uzasadnienia swoich postulatów użyłargumentów natury historycznej:
„W latach 1940 i 1941 nie wiedziano dokładnie, ile substancji SH.200 trzeba będzie użyć w jednym
reaktorze. Niezbędną ilość szacowano nawet na pięć ton. Biorąc pod uwagę, że w owych latach
zatwierdzano tylko projekty rokujące nadzieje na szybką realizację, musimy być wdzięczni
odpowiedzialnym czynnikom za to, że projekt w ogóle ruszył z miejsca.
Dzięki wykorzystaniu potencjału produkcyjnego Norsk-Hydro zapotrzebowanie na SH.200 do
wstępnych doświadczeń można było zaspokoić bez większych inwestycji, co umożliwiło nam
wypróbowanie pierwszych konfiguracji stosu i dokonanie niezbędnych pomiarów.
Utrata zakładów Norsk-Hydro, jak i korzystne wyniki doświadczeń z prototypami stosu całkowiciezmieniły sytuację. Szczęśliwie się składa, że zagadnienie produkcji SH.200 zostało zbadane tak
wszechstronnie. W takim stanie rzeczy, jaki istniał w latach 1941 i 1942, nie można byłoby zgodzić się
na wydatkowanie kilku milionów marek na samą tylko produkcję SH.200”.
Mimo to profesor Gerlach nie odważył się forsować tak poważnej inwestycji. Zatwierdził natomiast
na początek przygotowanie dokumentacji zakładu, który miał produkować półtorej tony ciężkiej
wody rocznie metodą Clusiusa-Lindego przez destylację ciekłego wodoru - koszt inwestycji miał
wynieść 1 300 000 marek. Zatwierdził także projekt zbudowania w zakładach I. G. Farben w Leuna
wielkiej kolumny destylacyjnej, na którą przeznaczył 1 200 000 marek z tytułu: „Budowa zakładu
wytwarzającego SH.200 i koszty produkcji”. Obie metody okazały się bardziej ekonomiczne, niż
wydawało się poprzednio.
Przy aktualnie obowiązujących priorytetach żadne z tych źródeł nie mogło dostarczyć ciężkiej wody
przed upływem dwóch lat. W ciągu tego okresu niemieccy uczeni musieli się zadowolić posiadaną
ilością ciężkiej wody - było jej 2600 kg.
Brak priorytetów dla fabryki ciężkiej wody wynikał z niezdecydowania, a brak zdecydowania - z cichej
nadziei, że specjaliści od rozdzielania izotopów wynajdą metodę wzbogacania uranu w izotop U-235
znacznie wcześniej, niż można by wybudować fabrykę ciężkiej wody. Sam Harteck szczerze
informował władze: „Według wszelkiego prawdopodobieństwa uda się wyprodukować większą ilośćwzbogaconego preparatu-38 [uranu], co spowoduje znaczne zmniejszenie zapotrzebowania na
SH.200. Pozostaje natomiast kwestią otwartą, czy da się wyprodukować tak dużą ilość wzbogaconego
preparatu-38, by obejść się w ogóle bez SH.200”. W Ameryce rozstrzygnięto ten dylemat decyzją
przyznania najwyższych priorytetów obu rozwiązaniom jednocześnie. W Niemczech, jak dotąd, nie
przyznano priorytetów żadnemu.
Rozdzielanie izotopów uranu było kopciuszkiem niemieckiego „projektu U”. W trakcie prób było pięć
metod. Najbardziej zaawansowane były próby ultrawirówki i śluzy izotopowej doktora Bagge. Model
I ultrawirówki miał już za sobą długotrwałe testy wytrzymałościowe, a model III z podwójnym
wirnikiem przeszedł zadowalająco próby w fabryce we Freiburgu, w której go skonstruowano.
W maju Groth informował Gerlacha, że uzyskane wzbogacenie wyniosło około 70 procentwzbogacenia przewidzianego przez teorię. Konstruowano serię 10 dalszych ultrawirówek
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 130/191
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 131/191
Niemczech, jednakże Gerlach nie miał zamiaru wykorzystywać ich do celów wojskowych. Nowe
izotopy promieniotwórcze wytwarzane za pomocą cyklotronów miały być użyte do badań
medycznych i biologicznych70.
Kilka lat wcześniej rząd niemiecki zaczął propagować nowy slogan: „Nauka niemiecka w służbie
wojny”. Lecz chociaż fundusze i specjalne przywileje przyznano badaniom uranowym jedyniew nadziei, że przyniosą one korzyści militarne, Gerlach nie zawahał się przed wykorzystaniem ich dla
ogólnego rozwoju niemieckiej nauki. Dla niego nowe hasło brzmiało: „Wojna w służbie niemieckiej
nauki”.
Kiedy w końcu maja 1944 roku Gerlach zabrał się do opracowywania budżetu badań jądrowych na
następny rok budżetowy, instytuty otrzymały znacznie mniejsze dotacje niż w roku poprzednim.
Najwyższą sumę, 65 000 marek, otrzymało laboratorium profesora Bothe w Heidelbergu. 20 000
marek Gerlach przeznaczył dla profesora Stettera w Wiedniu na prace nad neutronami prędkimi,
24 000 marek dla Rajewskiego i Starkego oraz 25 000 marek dla Riezlera na prace nad
wykorzystaniem promieniowania jądrowego w badaniach biologicznych. 50 000 marek wyasygnował
dla Diebnera w Gottow i aż 46 000 dla prof. Hahna na prace z chemii uranu. Gerlach szacował całybudżet badań jądrowych w owym roku na 3,6 miliona marek71. Z trzech milionów marek72
przyznanych na ubiegły rok nie wykorzystano około pół miliona. W końcu maja Göring zatwierdził
ostatecznie przedstawiony przez Gerlacha budżet na sumę około trzech i ćwierć miliona marek.
V
W czasach gdy „projekt U” cieszył się jeszcze w Niemczech wysokim priorytetem, a prof. Pose i dr
Diebner rządzili Instytutem Fizyki im. Cesarza Wilhelma w Dahlem, rozpoczęto tam prace nad
budową podziemnego schronu, tak obszernego, by mógł pomieścić pierwszy niemiecki doświadczalny
reaktor uranowy „zerowej mocy”. Wykorzystano w pełni doświadczenie nabyte przy eksperymentachw „Virushausie”. Ściany, podłogi i stropy ze zbrojonego betonu dwumetrowej grubości - pomyślane
jako osłona przed promieniowaniem reaktora, kiedy osiągnie stan krytyczny - chroniły jednocześnie
to wielkie podziemne laboratorium przed najcięższym nawet bombardowaniem.
W niemieckich dokumentach z okresu przed 1944 rokiem znajdujemy jedynie sporadyczne wzmianki
o pracach w podziemiu instytutu w Dahlem. W czerwcu 1942 roku prof. Hahn zanotował w swoim
kalendarzyku, że Speer zaakceptował prace budowlane. W listopadzie tegoż roku Esau pisał do
swoich zwierzchników, że prezesowi Towarzystwa im. Cesarza Wilhelma, tajnemu radcy Albertowi
70
Tego rodzaju badania prowadzone były głównie w Instytucie im. Cesarza Wilhelma w Berlinie -Buch i u prof.Heubnera, w Instytucie Psychiatrii im. Cesarza Wilhelma w Monachium i we francuskim szpitalu przy Gare du
Nord w Paryżu. Firma Siemens i Halske pracowała nad konstrukcją trzeciego, udoskonalonego cyklotronu, leczbombardowania Berlina opóźniły realizację niemal o rok.
71 Przewidywane wydatki na badania jądrowe od kwietnia 1944 r. do marca 1945 r.:
Dotacje dla instytutów (22 pozycje) 447 900 marek
Produkcja ultrawirówek w firmach Anschütz i Hellige 200 000
Przerób i odlewanie uranu w firmie Auer 300 000
Budowa fabryki ciężkiej wody w zakładach I.G. Farben w Leuna koło Merseburga 1 200 000
Budowa instalacji do produkcji ciężkiej wody w Fabryce Urządzeń Chłodniczych Lindego 1 300 000
Inne zamówienia u różnych firm 200 000
Razem marek 3 647 900
72 W kwietniu 1943 r. profesorowi Esau przyznano 2 miliony marek, lecz amerykański nalot na Vemork skłoniłgo do wystąpienia o dalszy milion.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 132/191
Vöglerowi, udało się uzyskać priorytet „DE” dla prac budowlanych, „co nie byłoby możliwe dla nas,
zwykłych śmiertelników”. Przez cały 1943 rok Esau w swoich sprawozdaniach nawiązuje do okresu,
kiedy w bunkrze będzie można prowadzić pierwsze eksperymenty. Wreszcie budowa została
ukończona.
Schron sprawiał imponujące wrażenie. Kiedy w czerwcu 1945 roku szef specjalnej misji naukowejamerykańskiego wywiadu oglądał bunkier, ziejący wówczas pustką, większej części wyposażenia
w nim nie było. Mimo to widok zrobił na nim duże wrażenie. „Wygląda, jakby w swoim czasie był
znakomicie wyposażony” - pisał. „Doskonale pamiętam prymitywne warunki, w jakich Enrico Fermi
zaczynał pracę w podziemiach Uniwersytetu Columbia. Prawem kontrastu to berlińskie laboratorium,
chociaż puste, wydaje się osiągnięciem wysokiej klasy”.
Dominującym akcentem schronu była kolista studnia w podłodze, przypominająca niewielką
sadzawkę. Znajdował się nad nią ruchomy dźwig. Schron posiadał urządzenia wentylacyjne i specjalny
zespół pomp. Osobne pomieszczenie przewidziano na zbiorniki z polerowanej stali do
przechowywania ciężkiej wody; inne mieściło aparaturę do odkażania ciężkiej wody, jeszcze nie
ukończoną. Specjalne urządzenia klimatyzacyjne miały usuwać gazowe substancje radioaktywne.Istniały zdalnie sterowane urządzenia do manipulowania paliwem uranowym. Wypełnione wodą
podwójne okienka umożliwiały zaglądanie na halę reaktora bez narażania się na promieniowanie.
Hermetyczne, podwójne drzwi stalowe oddzielały halę od sąsiednich pracowni, mieszczących
wyposażenie do obróbki uranu i analizy ciężkiej wody.
W tym właśnie schronie zespoły fizyki z Instytutu im. Cesarza Wilhelma z Berlina i Heidelbergu
rozpoczęły wspólną pracę nad budową pierwszego dużego - według zamierzeń krytycznego - zestawu
ciężkowodnego. Od czasu kiedy dr Basche z Ministerstwa Wojny wystąpił z postulatem
skoncentrowania wszystkich prac z fizyki jądrowej w jednym ośrodku, w Berlinie-Dahlem, upłynęły
pełne cztery lata.
Jednakże tej zimy stolica Rzeszy znalazła się w centrum zainteresowania RAF. Każdej nocy rozlegało
się wycie syren alarmowych. Ci spośród naukowców, którzy nie mieli rodzin w Berlinie, jak np.
Heisenberg, zamykali się w podziemnym schronie-laboratorium i noc po nocy pracowali nad budową
reaktora. Ale w tych warunkach trudno było normalnie pracować. Doświadczenia przewlekały się.
Nadeszło lato, a postępy były znikome.
Montażem reaktora kierował dr Karl Wirtz. Przeprowadzone w Gottow doświadczenia wykazały
niezbicie, że kostki uranowe są lepsze od płyt, ale „dla zachowania ciągłości w metodzie” reaktor miał
być, podobnie jak poprzedni, zbudowany z płyt uranowych przedzielonych warstwami ciężkiej wody.
Cylindryczny zbiornik dostarczyła firma Bamag-Meguin. Miał on 124 cm wysokości i 124 cm średnicy
i wykonany był z bardzo lekkiego stopu magnezowego, szczególnie słabo pochłaniającego neutrony. Z płyt uranowych o grubości 1 cm zestawiono kolejno cztery różne układy o łącznej masie od 900 do
2100 kg uranu. Płyty układano w zbiorniku poziomo, oddzielając je od siebie magnezowymi
podpórkami. Następnie zbiornik opuszczono do studni wypełnionej zwykłą wodą i do jego wnętrza
wlano półtorej tony ciężkiej wody. W czasie długich miesięcy doświadczeń czterokrotnie zmieniano
ilość i rozstawienie płyt uranowych w zbiorniku. W końcu stwierdzono, że przy odległości między
sąsiednimi płytami równej 18 cm uzyskuje się największy przyrost liczby neutronów. Ten sam wynik
otrzymali już w listopadzie 1943 roku Bothe i Fünfer w doświadczeniach wykonanych w Heidelbergu.
Tak więc po kilkumiesięcznej pracy nie posunięto się zbyt wiele w stosunku do wyników z końca
poprzedniego roku. Dr Vögler, prezes Towarzystwa im. Cesarza Wilhelma, poinformowany przez
Heisenberga o wynikach tych doświadczeń, nie mógł uznać ich za zadowalające. W maju 1944 rokupodkreślił swoje niezadowolenie w liście do prof. Gerlacha.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 133/191
Z początkiem czerwca ukończony został w Butzbach trzeci już prototyp śluzy izotopowej doktora
Bagge. Jak pamiętamy, dwa poprzednie uległy zniszczeniu w czasie nalotów. Bagge włączył
urządzenie na próbę, ale już po dwu godzinach łożyska zatarły się, co spowodowało kolejne
zahamowanie prac. Następny ulepszony model przygotowano do prób wytrzymałościowych w końculipca. We wstępnych doświadczeniach uczestniczyli Diebner, Berkei i Beyerle, specjalista od wirówek
z firmy Anschütz, oraz dr Siebert z fabryki Bamag. Stwierdzono, że można przystąpić do prób
wytrzymałości, i 10 lipca urządzenie zostało uruchomione na przeciąg sześciu dni i nocy. W ciągu tego
czasu wyprodukowano około 2,5 grama znacznie wzbogaconego sześciofluorku uranu. Niemcy
znaleźli się więc w posiadaniu urządzenia do rozdzielania izotopów, które działało sprawnie i nie
nastręczało takich trudności technicznych jak ultrawirówka. Pod koniec następnego miesiąca Bagge
wziął urlop i przeprowadził się z całą rodziną do Hechingen. Polecił także zdemontować śluzę
izotopową i przewieźć ją tam również. „Powód: wskutek działań wojennych, a zwłaszcza
bombardowań, sytuacja w transporcie pogorszyła się tak dalece, że nie można liczyć na regularne
dostawy ciekłego powietrza. Brakuje także sześciofluorku uranu”. Całe urządzenie załadowano na
wóz meblowy i przewieziono do Hechingen.
W tym czasie najistotniejsze prace nad rozdzielaniem izotopów prowadził we własnym laboratorium
w Berlinie-Lichterfelde baron Manfred von Ardenne. Budowane przez niego elektromagnetyczne
urządzenie do rozdzielania izotopów uranu miało działać na tej samej zasadzie co spektrometr
masowy: w polu magnetycznym naładowane elektrycznie cząstki o różnych masach poruszają się po
torach o różnej krzywiźnie. Von Ardenne zamierzał użyć plazmowego źródła jonów dla uzyskania
dużej gęstości jonów w wiązce i obniżenia strat energii. W projekcie von Ardenne znaleźć można
wiele podobieństwa do amerykańskich urządzeń stosowanych obecnie w Oak Ridge do wydzielania
uranu-235, niezbędnego w produkcji bomb atomowych. Prawdę mówiąc, źródło jonów było nawet
lepsze, i we współczesnej fizyce plazmy stosowane jest powszechnie jako „źródło von Ardenne”.Jednakże osiągnięcia von Ardenne nie zostały docenione przez Niemców. Jego prace nad
magnetycznym rozdzielaniem izotopów i udoskonalonym spektrometrem masowym znalazły uznanie
uczonych radzieckich, przynosząc pozytywne rezultaty.
W lipcu lotnictwo amerykańskie przeprowadziło serię systematycznych nalotów na Monachium.
W mieszkaniu prof. Walthera Gerlacha wybuchł pożar. Miasto pozbawione zostało wody
i elektryczności. 14 lipca przyjechał tu sam Göring, aby naocznie przekonać się o skutkach
bombardowania stolicy Bawarii. Gerlach pisał w swym pamiętniku: „Miasto jest zniszczone. Pożary
szalały przez całą noc”. Naloty powtarzały się przez cały następny tydzień. Wreszcie 21 lipca letnia
burza stłumiła ostatnie pożary. Gerlacha obudził huk walących się pod naporem wiatru wypalonych
budynków. Krople deszczu spadały na łóżko.
Wobec nasilania się nalotów Hitler poprzysiągł zemścić się na aliantach za cierpienia wyrządzone
ludności. Ponownie poddano pod dyskusję plan zbombardowania Nowego Jorku73. 20 lipca Hitler
73 W myśl tego planu duży samolot transportowy miał przenieść mniejszy bombowiec przez Atlantyk i wrócić dobazy. Bombowiec, lecąc już samodzielnie, miał zrzucić bomby na Nowy Jork i osiąść na Atlantyku. Tu załogęmiała wziąć na pokład niemiecka łódź podwodna. Z pomysłu tego zrezygnowano ostatecznie 21 sierpnia. Wdzienniku szefa sztabu lotnictwa, generała Kreipe, znajdujemy pod tą datą notatkę: „Rano konferencja. Krótka
odprawa na temat ataku bombowca dalekiego zasięgu na Nowy Jork. W chwili obecnej marynarka nie jest wstanie zapewnić łodzi podwodnej dla zaopatrzenia w paliwo i uratowania załogi. Rezygnuję z tej akcji...Końcowa dyskusja nad akcją na Nowy Jork z admirałem Fricke (Dowództwo Marynarki), aż do piątej po
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 134/191
powiedział Mussoliniemu, że jest zdecydowany zrównać Londyn z ziemią za pomocą nowej broni V
(„dem Erdboden völlig gleichmachen”). Następnego dnia zapewnił pewnego zagranicznego
dyplomatę, że za V-1 „pójdą V-2, V-3 i V-4”. Londyn miał zostać zamieniony w kupę gruzu, a ludność
zmuszona byłaby go opuścić.
25 lipca profesor Gerlach opuścił ruiny Monachium i sprowadził się tymczasowo do Instytutu im.Cesarza Wilhelma w Dahlem. Wkrótce doszedł do wniosku, że trudno się spodziewać, by grupa
zajmująca się stosem uranowym osiągnęła jakieś poważniejsze sukcesy w ustawicznie
bombardowanym Berlinie, nawet jeśli samo laboratorium znajdowało się w bezpiecznym schronie.
Przez kilka tygodni Gerlach poszukiwał jakiejś wąskiej, krętej doliny, niedostępnej dla alianckich
bombowców, do której mógłby ewakuować z Berlina całą aparaturę doświadczalną. Przypomniała mu
się romantyczna wioska Haigerloch w Szwabii, położona nad rzeką między dwoma stromymi
wzgórzami. Dawnymi czasy bywał często w Haigerloch, tonącym w powodzi bzów. W scenerii jak
z fantastycznej opery Wagnera czy Webera, tuż nad średniowieczną wioską, wznosiła się pionowa
ściana skalna, zwieńczona u szczytu zamkiem, więzieniem i kościołem. Haigerloch leży zaledwie o 15
kilometrów na zachód od Hechingen, które stało się w tym czasie jednym z głównych ośrodków
badawczych. Gerlach liczył się z koniecznością stworzenia za pomocą materiałów wybuchowych
odpowiedniej pieczary u podnóża ściany, okazało się jednak, że istnieje tam wykuta w skale piwnica
używana jako dojrzewalnia win.
29 lipca Schumann i Diebner poinformowali go, że piwnicę tę wraz z sąsiadującą „Oberżą pod
Łabędziem” zarekwirowano na potrzeby „projektu U”. Lokalnym firmom budowlanym zlecono
powiększenie jaskini i jej adaptację na pomieszczenie dla berlińskiego reaktora. Prace te miały
potrwać kilka miesięcy. Laboratorium Haigerloch otrzymało kryptonim: „Speleologiczna Grupa
Badawcza”.
Również pozostałe pracownie związane z badaniami jądrowymi miały zostać stopniowo przeniesione
na południe Niemiec, w okolice Stuttgartu. Otto Hahn już przeniósł się do Tailfingen, grupa profesoraPhilippa miała być w razie pogorszenia sytuacji ewakuowana z Freiburga do Haigerloch.
Przeprowadzka grupy pracującej nad ultrawirówką do Kandern nad granicą szwajcarską została
zakończona w sierpniu. W budynku zaszyfrowanym jako „Fabryka Mebli Vollmera” zmontowano
model I ultrawirówki. Po ostatnim bombardowaniu Kilonii dr Beyerle, dyrektor naukowy firmy
Anschütz, zaproponował przeprowadzkę do drewnianego budynku znajdującego się na terenie
zakładów Heilige przy Adolf -Hitler-Straße we Freiburgu, gdzie prowadzono próby z modelem III-A
ultrawirówki. Profesor Harteck nie zgodził się na ten projekt z obawy przed nalotami lotniczymi,
wobec czego dalszą pracę nad nowym ulepszonym prototypem, oznaczonym III-B, kilońska firma
podjęła w Kandern, w budynku, którego część zajmowały zakłady włókiennicze. Budynek określano
kryptonimem „Angorafarm” (Ferma Królicza). Tu firma Anschütz miała wytwarzać początkowoprototypy, a następnie zorganizować masową, seryjną produkcję ultrawirówek typu III-B. Göring i
Vögler zapewnili Gerlacha, że niezbędne oprzyrządowanie zostanie dostarczone.
W początkach sierpnia zbombardowane Monachium nadal pozbawione było wody i światła. Profesor
Gerlach udał się do Berlina, aby zdać Vöglerowi sprawę z postępów robót w Kandern i innych
ośrodkach. Jego największym zmartwieniem było teraz zaopatrzenie w ciężką wodę. „Heisenberg
południu... W nocy rozmowa telefoniczna z Meislem (oficerem operacyjnym ze sztabu marynarki) o akcji naUSA”. Pierwsza wzmianka o takiej akcji znajduje się w 14 tomie stenogramów z narad feldmarszałka Milcha. Nakilku konferencjach w maju i czerwcu 1942 r. Milch dyskutował możliwość zbombardowania Nowego Jorku i
San Francisco. Trudność polegała na tym, że samolot mógł przewieźć co najwyżej jednotonową bombę. Było tona krótko przed konferencją w gmachu im. Harnacka, 4 czerwca 1942 r., na której Milch pytał Heisenberga owielkość bomby atomowej zdolnej do zniszczenia miasta.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 135/191
domaga się dwóch i pół tony” - zapisał w swoim notatniku. 11 sierpnia zdemontowano ostatecznie 18
komór elektrolitycznych zakładu końcowego wzbogacania w Vemork w celu przewiezienia ich do
Niemiec. 9 skierowano do Berlina, do schronu instytutu w Dahlem, gdzie miały być wykorzystane
w budującym się zakładzie odkażania i ponownego wzbogacania ciężkiej wody, pozostałe miały być
przewiezione do Haigerloch, gdzie w przyszłości miał powstać podobny zakład.
Sytuacja w Leuna gwałtownie pogorszyła się. 28 lipca zakład syntezy amoniaku I. G. Farben został
całkowicie zniszczony. Bombardowanie było niezwykle ciężkie. Speer raportował tego samego dnia
Hitlerowi, że będzie ono miało „zgubne konsekwencje”. Osobisty sekretarz Speera dr Goerner
powiedział Gerlachowi, że jeśli chodzi o ciężką wodę - Leuna jest skończona pod każdym względem.
11 sierpnia Gerlach spędził cały dzień w zakładach Leuna, razem z Harteckiem i Diebnerem, wśród
armii techników usiłujących odbudować zrujnowaną fabrykę. Owa trójka po raz ostatni próbowała
załatwić z dyrektorami naukowymi zakładów I. G. Farben w Leuna, Bütefischem i Heroldem, oraz
Bonhoefferem i Geibem sprawę produkcji ciężkiej wody na skalę techniczną, lecz stosunek firmy do
tego zagadnienia uległ teraz zasadniczej zmianie. Toczyły się zakulisowe spory co do praw
patentowych do metody Hartecka-Suessa, a Bütefisch zaczął wysuwać swoje hipotezy co do
prawdziwych przyczyn, dla których alianci zbombardowali mu fabrykę.
W bombardowaniu całkowicie zniszczony został zakład pilotujący, zwany „Stalin-Orgel”, w którym
zastosowano metodę Hartecka-Suessa. Oczywiście w warunkach niemieckich nie można było uzyskać
stuprocentowego wzbogacenia, stosując jedną tylko metodę. Czy jednak nie mogli oni wykorzystać
ekonomicznej, niskociśnieniowej kolumny destylacyjnej do wzbogacania do 1 procenta, a dalej
posłużyć się elektrolizą, stosując dodatkowo w dwu stopniach wymianę katalityczną, jak w Vemork,
aby osiągnąć stuprocentowe wzbogacenie? A czy drugą możliwością nie mógł być podział procesu na
trzy zakresy - od 0 do 1%, od 1 do 10% i od 10 do 100%? Harteck stwierdził później, że gdyby
wówczas byli w posiadaniu wydajnej metody wzbogacania ciężkiej wody do 1 procenta, sprawa
byłaby załatwiona. W czasie konferencji Gerlach zanotował: „Od zera do jednego procenta kolumnadestylacyjna jest znacznie bardziej opłacalna niż elektroliza, dlaczego od 1 do 10% jest inaczej?”
Koncern I. G. Farben przestał być zainteresowany w budowie instalacji do produkcji ciężkiej wody.
Zakłady Leuna przetrwały już szereg nalotów lotniczych. Ale ostatnie bombardowanie było zupełnie
inne. Prof. Harteck z niedowierzaniem słuchał wyjaśnień Bütefischa, że w myśl cichego porozumienia
pomiędzy ciężkim przemysłem niemieckim a zagranicznym zakłady syntezy amoniaku - w których
kraje alianckie zainwestowały ogromne sumy - miały być oszczędzane. Oburzony Bütefisch znajdował
tylko jedno wytłumaczenie faktu brutalnego pogwałcenia tej dżentelmeńskiej umowy”: alianci
musieli dowiedzieć się o projekcie wytwarzania w Leuna ciężkiej wody. Było to ostrzeżenie, którego
nie mógł lekceważyć. Z projektów trzeba było zrezygnować.
Niewątpliwie do dyrektorów I. G. Farben musiały dojść nie sprecyzowane pogłoski o ewentualnych
zastosowaniach rozszczepienia uranu. Tego rodzaju pogłoski krążyły nawet w najwyższych kołach w
Niemczech. Pod koniec 1943 roku Hans Frank, gubernator GG, zaprosił do Krakowa Heisenberga
z odczytem na temat fizyki jądrowej. Po odczycie Frank odciągnął uczonego na bok i oświadczył, że
dotarły do niego słuchy, jakoby tajemniczą bronią, nad którą pracują niemieccy uczeni, była bomba
atomowa. Heisenberg odpowiedział, że nie widzi możliwości wyprodukowania bomby atomowej w
Niemczech, natomiast mogą to zrobić Amerykanie. W lipcu 1944 roku złożył Heisenbergowi wizytę
major Bernd von Brauchitsch, adiutant Göringa. Niemieckie poselstwo w Lizbonie otrzymało poufną
informację, jakoby Amerykanie planowali zrzucenie w ciągu najbliższych sześciu tygodni bombyatomowej na Drezno, jeżeli Niemcy nie poproszą o zawieszenie broni. Brauchitsch chciał się
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 136/191
dowiedzieć, czy słynny fizyk uważa za możliwe, by Amerykanie dysponowali już bronią atomową.
Heisenberg odpowiedział, że realizacja bomby wymaga tak ogromnego nakładu pracy i kosztów, że
nie sądzi, by Amerykanie zdążyli już ją wyprodukować.
Ze Sztokholmu dotarły dalsze wieści o amerykańskich pracach nad bombą atomową. Pewna agencja
niemiecka donosiła poufnie w sierpniu, że z Londynu otrzymano następującą depeszę: „W Stanach Zjednoczonych prowadzone są badania nad nowym rodzajem bomby. Użytym
materiałem jest uran, a zerwaniu sił wiązania w tym pierwiastku towarzyszy wybuch o niesłychanej
gwałtowności”.
Owo doniesienie agencyjne, mówiące o 5-kilogramowej bombie, w jakiś sposób, być może za
pośrednictwem profesora Ramsauera, trafiło na łamy małego periodyku naukowego. Szczęściem dla
profesora Schumanna i innych kierowników wojskowych badań naukowych nie ściągnęło jednak na
siebie większej uwagi. Schumann, podobnie jak Esau, bał się najbardziej tego, by jego zwierzchnicy
nie napomknęli Hitlerowi o bombie atomowej, co pociągnęłoby za sobą rozkaz wyprodukowania
bomby w ciągu na przykład sześciu miesięcy; bezpieczniej było siedzieć cicho i nie zwracać na siebie
uwagi.
Hitler z pewnością odniósłby się entuzjastycznie do idei wyprodukowania niemieckiej bomby
atomowej. Popierał gorąco poszukiwania nowych konwencjonalnych materiałów wybuchowych
i nieoficjalnie przechwalał się, że w latającej bombie V-1 ze względu na brak załogi mógł zastosować
„materiał o 2,8 razy większej sile niszczącej niż w normalnej bombie”. 5 sierpnia 1944 roku w czasie
nieoficjalnej rozmowy z Keitlem, Ribbentropem i rumuńskim marszałkiem Antonescu Adolf Hitler
wspomniał tajemniczo o bombie atomowej. Stwierdził, że Niemcy pracują nad „nowym materiałem
wybuchowym, który doprowadzono już do stadium doświadczeń”, i dodał, że jego zdaniem będzie to
stanowiło największy postęp w dziedzinie materiałów wybuchowych od czasu wynalezienia prochu.
W zapiskach z tej konferencji znajduje się passus:
„Kiedy marszałek wyraził nadzieję, że nie dożyje do chwili użycia tych materiałów, które mogłyby
doprowadzić do końca świata, führer wspomniał, że w dalszym etapie - zgodnie z wizją jednego
z niemieckich pisarzy - materię będzie można unicestwiać i tą drogą doprowadzić do katastrofy
o niewyobrażalnych skutkach”.
Każda nowa broń stwarza te same trudności, wyjaśniał Hitler, wydał więc rozkaz, że nie wolno użyć
żadnej nowej broni, zanim Niemcy sami nie opracują sposobów obrony przed nią. Z tego powodu
dotąd nie można było użyć nowego typu miny.
Hitler zwierzył się marszałkowi Antonescu, że Niemcy mają do dyspozycji cztery rodzaje tajnej broni -
latająca bomba V-1 i rakieta V-2 to dopiero dwie z nich. „Jedna z pozostałych - powiedział - jest tak
potężna, że niszczy całkowicie życie ludzkie w promieniu trzech lub czterech kilometrów...” Hitler
widział się wówczas z Antonescu po raz ostatni. Nigdy nie dowiemy się, jaką jeszcze broń miał na
myśli. Prawdopodobnie była to czcza przechwałka dla podtrzymania lojalności wahającego się
sprzymierzeńca. Ironią losu Antonescu dożył wybuchu pierwszej bomby atomowej, Hitler nie.
10
Misja „Alsos“ działa
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 137/191
Wśród łowców ludzi i dokumentów z okresu drugiej wojny światowej palmę pierwszeństwa dzierży
druga misja „Alsos”. W ciągu paru miesięcy od lądowania we Francji, tj. od 9 sierpnia 1944 roku,
główna kwatera misji zapełniła się stosami dokumentów, sprowadzanych z wszelkich ośrodków
naukowych interesujących wywiad. W parze z nieograniczonym tupetem szły ułatwienia techniczne -
misja dysponowała wszelkimi środkami transportu. Ponadto jej wojskowy zwierzchnik, pułkownik
Boris T. Pash, ten sam, który kierował nieudaną misją we Włoszech w końcu 1943 roku, miał w zanadrzu specjalny rozkaz, podpisany przez sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych Henry
Stimsona, nakazujący udzielić misji „wszelkiej niezbędnej pomocy”. Anglicy nie mogli się pochwalić
niczym podobnym.
Przyczynę niepowodzenia misji we Włoszech przypisywano brakowi dostatecznie obeznanych
z problematyką naukowców oraz nieprecyzyjnemu podziałowi zadań. W końcu marca nowy szef
wywiadu wojskowego generał major Bissell zaproponował reorganizację pozostającej w zawieszeniu
misji „Alsos” przy pomocy i radach generała Grovesa i dra Vannevara Busha z OSRD, na co kilka dni
później sztab gen. Marshalla wyraził zgodę. Tym razem w skład misji miał wejść zespół naukowców
i dopatrzyć, aby żadna, pozornie nawet nic nie znacząca wskazówka nie została przeoczona. Pash był
zwierzchnikiem z ramienia wojska, naukowym zaś szefem misji miał zostać dr Samuel A. Goudsmit,
fizyk, nazwisko którego spotkaliśmy już na łamach tej książki74.
Oficjalna opinia o Goudsmicie brzmiała: „Posiada kilka cennych dla pracy zalet oraz pewne wady”. Był
wybitnym fizykiem jądrowym, ale nie należał do zespołu Grovesa pracującego nad bombą atomową.
W rzeczywistości nawet nie wiedział o tego rodzaju pracach, wobec czego ewentualne ujęcie go przez
wroga nie stanowiło ryzyka. Miał żyłkę detektywistyczną - przed laty praktykował w laboratorium
policji w Amsterdamie, a ponieważ wrócił właśnie do USA po pięciomiesięcznej pracy w Radiation
Laboratory w Anglii, sądził początkowo, że zadaniem jego będzie zbadanie osiągnięć niemieckich
w zakresie radaru. Zapalony humanista, władał kilkoma językami, a szczególną jego zaletą była bliska
znajomość z wieloma europejskimi fizykami. „Sądzę - napisał kilka miesięcy wcześniej - że niektórzyfizycy niemieccy nadal traktują mnie jako przyjaciela”. Biorąc to wszystko pod uwagę, można było
przyjąć, że człowiek tego pokroju będzie mógł wydobyć od Niemców takie informacje, których ktoś
obcy nie byłby w stanie uzyskać.
Wezwany do Waszyngtonu, Goudsmit stanął przed komisją kwalifikującą kandydatów. Major R. R.
Furman, osobisty doradca Grovesa, poinformował go w cztery oczy o rzeczywistym celu misji. Furman
miał towarzyszyć misji z ramienia Grovesa i był upoważniony do prowadzenia w Europie rozmów na
najwyższym szczeblu, m. in. z Churchillem i lordem Cherwellem.
Pułkownik Pash przybył do Londynu w połowie maja, by poczynić przygotowania do rozpoczęcia
działalności misji na kontynencie natychmiast po inwazji. Goudsmit, z nominacją ważną od 25 maja,
przygotowywał w Stanach Zjednoczonych stronę naukową misji.
Misja miała zbierać informacje w znacznie szerszym zakresie niż jej poprzedniczka we Włoszech. O ile
działalność tej ostatniej pod płaszczykiem zainteresowania różnymi dziedzinami prac skupiała się
głównie na niemieckich badaniach atomowych, to teraz Pash i Goudsmit mieli prowadzić
poszukiwania ni mniej, ni więcej tylko w dziesięciu różnych dziedzinach75. Goudsmit i kilku
zdolniejszych naukowców miało zająć się głównie niemieckimi planami atomowymi, organizacją
74 Samuel Goudsmit napisał świetny reportaż ze swej pracy pt. Alsos (Henry Schuman, Inc., New York 1947).75 Były to: zagadnienia związane z uranem, wojna bakteriologiczna, organizacja nieprzyjacielskich badań
naukowych, osiągnięcia techniczne w lotnictwie, zapalniki zbliżeniowe, ośrodki badań nad pociskamisterowanymi, zaangażowanie ministerstwa Speera w poszczególnych dziedzinach badań, badania chemiczne,badania nad uzyskiwaniem ropy naftowej z łupków bitumicznych, różne informacje.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 138/191
nauki niemieckiej i działalnością ministerstwa Speera (tj. Ministerstwa Uzbrojenia i Amunicji). Dla
zbadania materiałów, jakie wpadną w ręce aliantów, zmobilizowano około 40 naukowców.
Goudsmita zapoznano z posiadanymi informacjami na temat niemieckich tajnych broni oraz dziwnych
budowli betonowych, budowanych na wybrzeżu francuskim na wprost wybrzeży W. Brytanii. Czy
Niemcy budowaliby tak kosztowne umocnienia, gdyby dysponowali tylko pociskamiz konwencjonalnym materiałem wybuchowym? Istniała możliwość, że potężne bunkry betonowe na
wybrzeżach Francji są schronami dla pocisków atomowych.
Zanim misja „Alsos” dotarła do Francji, major Calvert w Londynie i dr Walter F. Colby, fizyk, kolega
Goudsmita z Michigan, obecnie zatrudniony w kwaterze „Alsos” w Pentagonie, sporządzili listę osób
i instytucji w Europie mających istotne znaczenie z punktu widzenia misji. W Ameryce
przeprowadzono rozmowy z szeregiem osób, które osobiście znały „poszukiwanych”. Francisa
Perrina, francuskiego fizyka jądrowego, wypytywano o współpracowników prof. Joliota i o jego
laboratoria. W Nowym Jorku Goudsmit i Colby pytali o działalność Société des Terres Rares - firmy
francuskiej specjalizującej się w pierwiastkach ziem rzadkich - jej dyrektora, M. Blumenfelda.
Misja nie otrzymała przez kanały wywiadu żadnych informacji z okresu wojny i musiała polegać
wyłącznie na danych przedwojennych. Jednakże lista „poszukiwanych” stopniowo rosła. Znalazły się
na niej wszystkie laboratoria fizyczne, firmy produkujące metale o wysokiej czystości i pewne rodzaje
aparatury uważanej za niezbędną w badaniach jądrowych i przy rozdzielaniu izotopów oraz firmy
zainteresowane w handlu uranem i torem.
Samuel Goudsmit przyleciał do Anglii 6 czerwca. W Londynie nawiązał współpracę z Wallacem
Akersem i Michaelem Perrinem w siedzibie „Tube Alloys”. W oczekiwaniu dnia, kiedy razem ze swoim
zespołem naukowców i pułkownikiem Pashem wyląduje we Francji, zaczął zalewać Waszyngton
potopem listów, domagając się „fotografii J.” (Joliota), „domowego adresu Houtermansa”,
„szczegółowych informacji o szwajcarskich krewnych pana von W.” (Weizsäckera) i niezliczonychinnych szczegółów. Kiedy sześć dni po jego przyjeździe pierwsza latająca bomba spadła na Londyn,
Goudsmit razem z innym członkiem misji zbadał jej szczątki w poszukiwaniu ewentualnych śladów
wskazujących na jej „atomowy” charakter. Rezultat był negatywny. Kiedy wkrótce wojska alianckie
zajęły niemieckie fortyfikacje na wybrzeżu francuskim okazało się, że owe bunkry także nie mają nic
wspólnego z bronią atomową76.
W lipcu obiektem zainteresowań dowództwa wywiadu stały się kopalnie uranu w Czechosłowacji.
Okolicę kopalni objęto systematycznym wywiadem lotniczym. Eksperci od odczytywania zdjęć
lotniczych szukali na nich według wskazówek majora Całverta śladów budowy nowych szybów lub
innej niezwykłej działalności. Mierzono zasoby kopalin zgromadzonych na powierzchni i oceniano
wydobycie. Werdykt brzmiał: nie ma oznak jakiejś szczególnej działalności. Niemniej jednak kwestia,gdzie się podziały belgijskie zasoby rudy uranowej, pozostawała nadal otwarta.
II
Dopiero na początku sierpnia pierwsi pracownicy misji „Alsos” wylądowali we Francji. Goudsmit
pozostał w Londynie, natomiast płk Pash przeszukiwał Rennes i wakacyjne rezydencje Joliota i dwu
76
Bunkier w Watten badała pod tym kątem również komisja francuska w składzie: prof. Joliot, prof. H. Moureu idr Chovin. Brytyjska misja zajmująca się tą sprawą doniosła: „Można definitywnie odrzucić przypuszczenie, żefabryka ma jakikolwiek związek z produkcją bomby atomowej”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 139/191
jego kolegów. Poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów prócz kilku katalogów, które
ewentualnie mogły się kiedyś przydać.
24 sierpnia misja dotarła pod następny z adresów prof. Joliota. W willi na przedmieściu Paryża służba
poinformowała Pasha, że profesor znajduje się zapewne w swoim laboratorium w Paryżu - stolica
Francji nie została jeszcze wyzwolona. Z właściwą mu pewnością siebie pułkownik połączył siętelefonicznie z laboratorium i pozostawił dla Joliota wiadomość, że chciałby się z nim spotkać za dzień
lub dwa. Następnego dnia Pash dotarł do Paryża za pięcioma pierwszymi czołgami francuskimi, jakie
weszły do miasta, i chociaż ogień snajperów czterokrotnie zmuszał go do cofnięcia się, jeszcze tego
samego wieczoru dostał się do laboratorium Joliota w Collège de France. Tego samego dnia
wylądował we Francji Samuel Goudsmit i ruszył w drogę do Paryża. Joliot z opaską francuskiego
Ruchu Oporu na ramieniu oczekiwał Pasha i Calverta na schodach uniwersytetu. Wyzwolenie Paryża
uczczono znakomitym szampanem rozlewanym w laboratoryjne zlewki.
Joliot wyraził absolutne przekonanie, że Niemcy nie mają żadnych konkretnych osiągnięć w dziedzinie
badań atomowych. Jego zdaniem daleko im było do stworzenia bomby atomowej.
Goudsmit dotarł do Paryża 27 sierpnia i natychmiast udał się do Joliota. Dwa dni później Joliot i
Calvert odlecieli samolotem do Londynu. Profesor Joliot był tam szczegółowo wypytywany przez
Michaela Perrina i pracowników brytyjskiego wywiadu. Jego wypowiedzi dały nieco inny obraz
sytuacji. W paryskim laboratorium pracowała grupa niemieckich naukowców, która zajmowała się
uruchomieniem cyklotronu. Joliot wymienił między innymi profesora Schumanna, doktora Diebnera,
profesora Bothe i Esaua. Kierował nimi prof. Wolfgang Gentner, specjalista od budowy cyklotronów,
a w zagadnieniach konstrukcyjnych pomagał dr Erich Bagge. Profesor Joliot kilkakrotnie wspominał,
że Niemcy zapewniali go, iż cyklotron wykorzystywany jest jedynie do badań nie mających nic
wspólnego z celami wojennymi. Członkowie misji pozostali z mieszanymi wrażeniami: wydawało im
się, że Joliot mówi wymijająco o tematyce swojej pracy i naukowców niemieckich, z drugiej strony
jednak, czy Niemcy pracowaliby w laboratorium Joliota, gdyby nie prowadzili u siebie badańzwiązanych z energią atomową?
W czasie sześciomiesięcznego pobytu misji „Alsos” w Paryżu napływał do niej nieustanny potok
informacji. Misja rozlokowała się w hotelu Royal Monceau, który stał się później także kwaterą
oficerów Marynarki USA. Nawiązano ścisłą współpracę z innymi misjami i agendami wywiadu,
w szczególności z OSS, jedynym poważniejszym rywalem „Alsos”. Największych kłopotów przysparzał
Goudsmitowi fakt, że „atomowy” cel ich działalności miał pozostać tajemnicą nawet dla wysoko
postawionych osobistości poza jednym czy dwoma funkcjonariuszami każdej organizacji. I tak, choć
misja „Alsos” nie wchodziła byna jmniej w skład organizacji Grovesa, lecz formalnie podlegała
wydziałowi G-2, tj. amerykańskiemu wywiadowi wojskowemu, tylko jeden oficer G-2 znał jej zadania.
Był to płk Charles P. Nicholas, przed wojną profesor matematyki. W sztabie Eisenhowera również
tylko jeden z oficerów znał cel działalności misji. Kiedy OSS z własnej inicjatywy zaczął zbierać w
Europie informacje o badaniach atomowych, nastąpiły pewne tarcia, które zlikwidowała dopiero
podjęta na wysokim szczeblu decyzja, że w zakresie wywiadu atomowego OSS ma ograniczyć się do
terenu państw neutralnych. I tak np. Szwecja i Szwajcaria zostały przez OSS powierzone pieczy byłego
gracza w baseball, Moe Berga.
Większość informacji OSS przekazywanych Goudsmitowi miała charakter sensacyjny, choć
poszlakowy. Donoszono o wybuchach i pożarach, wiążąc je z niemieckimi badaniami nad energią
jądrową. Z perspektywy czasu wydaje się, że mogły to być eksplozje perhydrolu lub ciekłego
powietrza. Dowództwo wywiadu brytyjskiego otrzymywało doniesienia o „ciężkiej wodzie”, któraokazywała się po prostu wodą utlenioną - pomyłka całkiem zrozumiała. W jednym z raportów OSS
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 140/191
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 141/191
Wobec tego starannie przeszukano biura tej ostatniej. Akt było niewiele, i to z różnych okresów,
wystarczył jednak jeden fakt, by wtrącić misję Goudsmita w panikę: Niemcy zagarnęli cały francuski
zasób toru, który można stosować zamiast uranu w bombie atomowej. Goudsmit i świeżo mu
przysłany do pomocy naukowiec Fred Wardenburg napisali pospiesznie raport zatytułowany
„Przekazanie związków toru Towarzystwu Auer, Niemcy”, datowany 17 października, zapytując, jakie
zastosowanie przemysłowe może mieć tor. Odpowiedziano im, że tego pierwiastka używa się doprodukcji koszulek do lamp gazowych, w przemyśle ceramicznym i jako katalizatora w pewnej
przestarzałej metodzie syntezy benzyny. Zapotrzebowanie jednak na tor we wszystkich tych
przypadkach było znikome, a Niemcy zagarnęli wiele ton. Misji wydało się to dowodem ogromnej
przewagi Niemców nad aliantami. Niemcy przecież zagarnęli także tysiące ton uranu. Jakie inne
wytłumaczenie można by znaleźć? „Czułem się - pisał Goudsmit na tym etapie poszukiwań - jak
świeżo upieczony sędzia śledczy, prowadzący swoją pierwszą sprawę”. Nagle jego misja nabrała
znaczenia i została obarczona odpowiedzialnością daleko większą, niż mógł przewidzieć.
Nieco wcześniej waszyngtońskie władze misji „Alsos” poleciły Goudsmitowi pobrać przy najbliższej
sposobności próbki wody z Renu. Z tym samym romantycznym brakiem realizmu, który kazał
Amerykanom przypuszczać, że Niemcy, skoro pojawili się w okolicach Hechingen, musieli obrać na
siedzibę badań atomowych pobliski zamek Hohenzollernów (Goudsmit obalił tę koncepcję
argumentem, że zamek nie ma kanalizacji), Waszyngton wydedukował, że jeśli Niemcy mają reaktor
do wytwarzania plutonu, muszą korzystać z wód rzeki do chłodzenia go, i że tą rzeką musi być właśnie
Ren. Skoro tylko alianci dotarli do Renu, jeden z pracowników Pasha, kapitan Robert Blake,
zaczerpnął kilka butelek wody i przywiózł je do paryskiej kwatery. Obdarzony poczuciem humoru
major Furman dołączył do skrzynki z butelkami wysyłanej do Waszyngtonu butelkę wina znad
brzegów Rodanu dodając: „Zbadajcie je też na radioaktywność”. Żart odbił się rykoszetem. W
Waszyngtonie w istocie poddano wino badaniom laboratoryjnym i wysłano alarmujący telegram do
kwatery „Alsosu” w Paryżu, że wino wykazuje radioaktywność: „Przyślijcie więcej! Aktywne!” Jeden
z fizyków Goudsmita zmarnował dziesięć cennych dni, zbierając próbki wina, aby wysłać je doAmeryki. Dopiero wtedy amerykańscy analitycy przekonali się, że wody w tym rejonie Francji
odznaczają się pewną naturalną radioaktywnością.
Jedną z tajemnic powodzenia misji „Alsos” była elastyczność jej programu. Wprawdzie istniała lista
„poszukiwanych”, lecz misja miała swobodę działania. W miarę postępu poszukiwań wykreślano
z listy osoby, które okazywały się mniej ważne, i dopisywano inne, które należało za wszelką cenę
odnaleźć. Krótko mówiąc, atak kierowano nie tyle na określone miejsca i instytucje, co na coraz
szerszy krąg naukowców i osób, których w miarę gromadzenia informacji uznawano za mających
znaczenie dla sprawy. Styl ich pracy - żmudne, lecz owocne śledzenie tropów i wnikliwe dociekania -
może zilustrować seria wydarzeń zapoczątkowana przez znalezisko wśród papierów w paryskim
biurze Société des Terres Rares. Wśród dokumentów doktora Jansena Goudsmit znalazł mały
brązowy zeszyt, w którym rejestrowano listy polecone wysyłane od początku 1943 roku. Ostatnie
pozycje dotyczyły dwu listów adresowanych do doktora Ihwe w Oranienburgu oraz jednego do Eupen
na nazwisko Hermanns.
Uwagę Goudsmita zwrócił fakt, że ostatnia pozycja nie została potwierdzona pieczęcią urzędu
pocztowego, z czego wynikało, że przesyłkę dostarczono do Eupen - miasta położonego na granicy
niemiecko-belgijskiej - jakąś inną drogą. Waszyngton nadal nalegał na zbadanie tajemnicy
zarekwirowanego toru. Tuż po zajęciu Eupen przez oddziały amerykańskie płk Pash z dwoma ludźmi
wyjechał jeepem z Paryża, by odnaleźć pannę Hermanns, którą na podstawie znalezionej
korespondencji zidentyfikowano jako osobistą sekretarkę Jansena.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 142/191
Poszukiwania doprowadziły do odnalezienia nie tylko Hermanns, lecz także samego Jansena. Ten
ostatni przyjechał z Oranienburga, by odszukać transport toru, który nie dotarł do miejsca
przeznaczenia, i przebywał w Eupen w chwili zdobycia miasta. Pash poinformował o tym telefonicznie
Goudsmita i wkrótce powrócił z Jansenem do Paryża. W momencie aresztowania Jansen miał z sobą
teczkę z dokumentami, a jego kieszenie pełne były rozmaitych świstków. Po bezowocnym
przesłuchaniu Goudsmit położył się, by w łóżku przejrzeć przechwycone dokumenty. Nagle wszystkieszczegóły zaczęły układać się w sensowną całość: bilet tramwajowy i rachunek za hotel świadczyły, że
Jansen i panna Hermanns dopiero co byli w Oranienburgu; na podstawie innego rachunku
hotelowego wyciągnąć można było wniosek, że Jansen był we wrześniu w Hechingen.
Oranienburg i Hechingen. Każda z tych nazw oddzielnie musiała budzić czujność członków misji.
Wymienione łącznie miały dramatyczny efekt. Lecz zaledwie trafiono na właściwy trop, z zeznań
Jansena wynikło, że jest on fałszywy. Jansen przyznał się, że jeździł do Auera do Oranienburga, lecz
nie miał pojęcia, jaki jest profil produkcyjny firmy. Natomiast w Hechingen Jansen po prostu
odwiedzał swoją matkę. Uwagę oficerów zwrócił pewien szczegół - wzmianka w liście znalezionym
wśród papierów Jansena: z nie znanych powodów Hechingen stanowiło „obszar zamknięty”77.
Wznowiono więc zwiad lotniczy całej okolicy.
Ppłk lotnictwa Douglas Kendall, który kierował akcją alianckiego lotniczego zwiadu fotograficznego
przeciw niemieckiej broni V, został wezwany do Londynu, gdzie dr R. V. Jones poinformował go
o alianckich planach atomowych. Jones opisał Kendallowi przypuszczalny wygląd ewentualnej
niemieckiej fabryki broni atomowej i podkreślił, że dla produkcji atomowego materiału
wybuchowego niezbędne są duże ilości energii elektrycznej i wody. Fabryka musiałaby rzucić się
w oczy.
Moc większości europejskich elektrowni skonfrontowano z zapotrzebowaniem znanych odbiorców
i nie stwierdzono żadnej niezgodności. Bardziej bezpośrednie poszukiwania na terenie Niemiec
można było przeprowadzić, śledząc wszystkie odgałęzienia sieci energetycznej. Kendall, któremuudzielono wszelkich pełnomocnictw, polecił grupie pracowników alianckiego centralnego zespołu
odczytywania zdjęć lotniczych szukać większych stacji transformatorowych i sprawdzić, czy nie
zasilają one jakichś fabryk poprzednio nie notowanych. Pieczę nad wykonaniem zadania powierzono
pewnemu kapitanowi lotnictwa, który znał dobrze tereny Niemiec.
Jones zażądał także od Kendalla objęcia zwiadem fotograficznym pewnego budynku znajdującego się
w okolicy Stuttgartu, do którego przenieśli się naukowcy z berlińskiego Instytutu im. Cesarza
Wilhelma. Poza niewielką stacją transformatorową nie wykryto tam nic interesującego. Wokół
budynku absolutnie nic się nie działo.
Dla rejonu Stuttgartu brak było aktualnych zdjęć lotniczych i Kendall musiał zlecić przeprowadzenieniezbędnych lotów. Tu właśnie wywiad sprzymierzonych przeżył - jak to ujął generał Groves -
„największą ze swych dotychczasowych emocji”. Zdjęcia wykonano w drugiej połowie listopada 1944
roku. Podnieceni specjaliści od odczytywania zdjęć przynieśli do gabinetu Kendalla pierwsze zdjęcia
uwidaczniające w pobliżu Hechingen pewną liczbę zakładów przemysłowych średniej wielkości,
wzniesionych w błyskawicznym tempie w szeregu dolin ciągnących się na przestrzeni 30 kilometrów.
Zakłady zbudowane były według standardowego planu, obejmującego niewielki budynek fabryczny,
parę zbiorników, dwa kominy i sieć rurociągów poprowadzonych po ziemi. Co najbardziej
zaniepokoiło Kendalla, a potem także i doktora Jonesa, kiedy mu pokazano fotografie, to priorytet
77
Był to drugi przypadek wyciągnięcia właściwych wniosków z fałszywych przesłanek. Misja „Alsos” uznała, żeniemieckie określenie „Sperrgebiet” oznacza zamknięty obszar wojskowy; w rzeczywistości chodziło o to, żeHechingen jako miasto przepełnione uchodźcami było zamknięte dla dalszego ich dopływu.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 143/191
nadany przedsięwzięciu: w niezwykłym tempie zbudowano szereg obozów pracy przymusowej,
w szczerym polu układano bocznice kolejowe, przeciągano linie przesyłowe wysokiego napięcia
i zwożono wielkie ilości materiałów.
Jones natychmiast powiadomił o tym swych zwierzchników. W południe 23 listopada pokazał zdjęcia
lordowi Cherwellowi, który następnego dnia pisał do premiera: „Zechce Pan przyjąć do wiadomości, że Jones odkrył na kilku zdjęciach zrobionych w ostatnim
tygodniu, iż na południe od Stuttgartu, gdzie, jak podejrzewaliśmy, mogą być prowadzone prace [w
dziedzinie atomowej], budowane są pospiesznie trzy podobne do siebie średniej wielkości fabryki.
Mają one nietypowy wygląd, lecz nie wiązalibyśmy ich z [badaniami atomowymi], gdyby nie
informacje o pobycie w tej okolicy jednego z uczonych78 związanych według wszelkiego
prawdopodobieństwa z tymi pracami. Jedna fabryka mogłaby być obiektem doświadczalnym, lecz
trzy podobne wydają się wskazywać, że [Niemcy] spodziewają się wytwarzać coś, co mogłoby być
przydatne w działaniach wojennych”.
Lord Cherwell rozmawiał już z sir Charlesem Portalem, szefem sztabu lotnictwa, o tym nowym
niebezpieczeństwie. Portal zgodził się z nim, że warto zbombardować owe fabryki, kiedy ich budowa
będzie zaawansowana. Tymczasem postanowiono fotografować ten rejon w krótkich odstępach
czasu, a posiadane już fotografie wysłano pospiesznie do Ameryki w nadziei, że budowniczowie
zakładów rozdzielania izotopów uranu potrafią rozszyfrować, jakie jest przeznaczenie owych fabryk.
W niedzielne popołudnie 26 listopada zastępca szefa sztabu lotnictwa, marszałek Bottomley,
zatelefonował do biura Jonesa, prosząc o przesłanie fotografii. Natychmiast przekazano mu je do
Whitehall. Kiedy lord Cherwell kilka dni później spotkał się z Churchillem w Chequers, dowiedział się,
że problem był dyskutowany na tajnym posiedzeniu komitetu szefów sztabów, które odbyło się 27
listopada rano.
Generał Groves zobaczywszy zdjęcia, na których wykryto już 14 tych niezwykłych fabryczek, zadał
sobie pytanie: czyżby to był początek niemieckiego Oak Ridge?
Ppłk Kendall dostrzegł tymczasem pewną dziwną cechę tych fabryk: nie tylko wznosiły się one w tym
samym ciągu dolin, lecz także leżały na tej samej warstwicy. Być może, klucz do zagadki ich
przeznaczenia tkwił w geologii. Jeden z jego oficerów poddał myśl odwiedzenia Muzeum
Geologicznego w South Kensington. Szczegółowy wgląd w materiały dotyczące geologii tego obszaru
pozwolił ustalić, że przed wojną jakiś niemiecki geolog stwierdził występowanie w tym rejonie, na tej
właśnie warstwicy, roponośnych łupków bitumicznych o bardzo niskiej wyda jności. Jednocześnie
dostrzegł ten fakt ekspert misji „Alsos” w Paryżu od sprawy łupków roponośnych, ppłk Edwin V.
Foran. Wydawało się, że na tym emocje skończyły się, ale kilka dni później dowództwo wywiadudoznało nowego wstrząsu: ze Szwecji nadeszła poufna wiadomość, że łupki zawierają uran. Wkrótce
jednak stwierdzono definitywnie, że w tajemniczych fabrykach prostą, lecz mało wydajną metodą
wydobywa się z łupków ropę. Zbombardowano je zresztą i tak. Ówczesny stan niemieckiej gospodarki
wojennej był tak kiepski, że produkcja ropy jakąkolwiek metodą była równie uprzywilejowana jak
produkcja broni atomowej w Stanach Zjednoczonych.
III
Tajemnicza sprawa toru miała oryginalniejsze źródło. W początkach 1944 roku dr Nikolaus Riehl,
naczelny chemik firmy Auer, licząc się z możliwością, że tor może okazać się przydatny w fizyce
78 Zapewne Heisenberga.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 144/191
jądrowej, próbował zdobyć dla swojej firmy cały zasób toru z okupowanej Europy. Nawet gdyby tor
okazał się bezużyteczny dla potrzeb atomowych, istniały inne możliwości jego zastosowania,
w których firma była zainteresowana: używano go do produkcji farb świecących, koszulek do lamp
gazowych, w metalurgii i w opatentowanej przez firmę Auer metodzie polerowania. Ponadto
w latach trzydziestych firma wypuściła na rynek nowy rodzaj pasty do zębów nazwanej „Doramad”,
a zawierającej wodorotlenek toru. Plakat reklamowy „Doramadu” przedstawiał zastęp pękatychludzików przepędzających złośliwe bakterie, ludzików stanowiących do dziś charakterystyczną cechę
reklamy past do zębów. Pierwszy z nich głosił: „Jestem substancją radioaktywną. Moje promienie
masują Twoje dziąsła. Zdrowe dziąsła - zdrowe zęby!” Słowem, tor był „chlorofilem” lat trzydziestych.
Kiedy Riehl dowiedział się od doktora Ihwe, że we Francji znajdują się znaczne ilości toru, zwrócił
uwagę nowemu wiceprezesowi firmy, niejakiemu Maier-Oswaldowi, że należałoby zapewnić sobie
zapas na powojenną produkcję pasty, z czym Maier-Oswald, kiepski chemik, ale dobry biznesmen,
zgodził się. Pod tym pretekstem zawładnięto całym francuskim torem i przewieziono go do Niemiec.
Pod koniec 1944 roku miała miejsce ostatnia próba podźwignięcia niemieckich badań dla potrzeb
wojennych. W czasie kiedy Radą Naukową Rzeszy kierował minister Rust, zwalnianie naukowców od
powołania pod broń było źle widziane. W miarę wysyłania roczników na front w szeregach
naukowców powstawały coraz większe luki. W 1943 roku prof. Carl Ramsauer zwracał uwagę, że trzy
tysiące żołnierzy mniej na froncie nie osłabi armii, ale trzy tysiące fizyków więcej może zdecydować
o losach wojny. Prof. Werner Osenberg z ośrodka naukowego marynarki zasypywał ministrów,
generałów, admirałów i gauleiterów lawiną materiałów, podkreślając życiową konieczność
podtrzymywania niemieckiego wysiłku naukowego nawet w czasie wojny.
Głównym celem Osenberga było ściągnięcie z frontu ludzi nauki. 18 grudnia 1943 roku Naczelne
Dowództwo zgodziło się zwolnić z czynnej służby 5000 naukowców. Posunięcie to spotkało się z ostrym sprzeciwem Alberta Speera, który znalazł się w opozycji wobec Göringa, Bormanna i
Himmlera. W lipcu 1944 roku Himmler zarządził dalsze masowe zwolnienie naukowców od służby
wojskowej. Pisał on do generała SS Juttnera:
„Słyszałem, że istnieje projekt objęcia obecnym poborem (akcja poborowa SE-IV) 14 600 ludzi
spośród personelu zatrudnionego przy pracach naukowych dla potrzeb wojennych.
Żądam natychmiastowego zaprzestania poboru w sektorze naukowych badań wojskowych,
ponieważ rozbijanie naszej nauki uważam za szaleństwo.
Himmler”.
W połowie sierpnia władze partyjne powiadomiły Osenberga, że jego starania zostały uwieńczonesukcesem. Kilka dni później Göring oficjalnie polecił mu zorganizować Grupę Badań Wojskowych -
była to pierwsza konkretna próba powiązania armii z nauką niemiecką. 3 września Martin Bormann
wydał rozkaz, że wszyscy naukowcy, włącznie ze zwolnionymi z frontu, mają być zwolnieni z pełnienia
wszelkiego rodzaju pomocniczych służb cywilnych poza swoim bezpośrednim sąsiedztwem. Rozkaz
Bormanna przekazano natychmiast wszystkim gauleiterom.
Pogorszenie się sytuacji wojennej niemal całkowicie sparaliżowało badania atomowe w Niemczech.
Fabryki zostały zburzone, a laboratoria trzeba było ewakuować. W połowie września RAF ponownie
zbombardował Frankfurt. Zakład oczyszczania uranu „Degussy” został zniszczony przez pożar,
a urządzenia wywieziono do Rheinsbergu w pobliżu Berlina. Pozostały surowiec wywieziono nieco
później z Frankfurtu do Rheinsbergu i do Grünau, gdzie w grudniu uruchomiono drugi zakładprodukujący metaliczny uran z tlenków. Zanim jednak zakład w Rheinsbergu podjął produkcję, na
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 145/191
wschodzie rozpoczęła się ofensywa radziecka i fabrykę trzeba było ponownie przenosić. Surowiec
i wyposażenie fabryki załadowano na ciężarówki i wysłano do Stadtilm w Turyngii, dokąd nigdy nie
dotarły.
W końcu lata 1944 roku dr Kurt Diebner, dyrektor biura Gerlacha i kierownik zespołu rywalizującego
z zespołem Heisenberga, musiał ewakuować swoje laboratorium z Gottow do miejscowości Stadtilmw Turyngii. Jego zespół wprowadził się do starego budynku szkolnego, którego piwnica wyglądała na
bezpieczny schron przeciwlotniczy. W środku piwnicy wykopano studnię, która miała mieścić
projektowany reaktor ciężkowodny. Rdzeń reaktora miał być otoczony cegłami z grafitu i blokami
tlenku uranu, 10 ton którego „Degussa” wyprodukowała na zamówienie z maja. W salach na piętrze
Diebner zainstalował swoje pracownie.
W listopadzie wstrzymano także budowę doświadczalnych zakładów wzbogacania uranu, „Fabryki
Mebli Vollmera”, w Kandern. Taki rozwój sytuacji przewidywano niemal od początku i już
w pierwszych dniach września poczyniono przygotowania do ewakuacji kosztownego wyposażenia.
Harteck i Beyerle zdawali sobie wówczas sprawę, że „trzeba wziąć pod uwagę, iż rejon Freiburg-
Kandern może się znaleźć niebezpiecznie blisko frontu”. Mimo to model III-A ultrawirówki
pozostawał tymczasowo we Freiburgu, a budowę fabryki w Kandern kontynuowano na wypadek,
gdyby sytuacja na froncie przybrała lepszy obrót. Jednakże 24 listopada Harteck uznał, że najwyższy
czas wysłać do Freiburga mechanika po aparaturę niezbędną dla nowego laboratorium, które
zakładał w pobliżu Hanoweru. Ledwie zakończono ewakuację Freiburga, w nocy 27 listopada miasto
zostało zburzone. Zakłady Heilige, w których produkowano wiele części składowych przewidzianego
do masowej produkcji modelu III-B ultrawirówki, zostały poważnie zniszczone.
Harteck i Groth ulokowali swoją nową pracownię ultrawirówek w przędzalni jedwabiu
spadochronowego w Celle. Harteck wydał rozporządzenie, by nie gromadzić prototypówultrawirówek pod jednym dachem. Dla uniknięcia dalszych strat wskutek bombardowań, część miała
być zmagazynowana w schronie przeciwlotniczym w Hamburgu. Na konferencji w Hamburgu w końcu
roku Harteck, Groth, Beyerle i Suhr - od początku zajmujący się ultrawirówkami - przyjęli jako ogólną
wytyczną, że „Celle powinno podjąć produkcję modelu III-A tak szybko, jak tylko jest to możliwe”. 13
grudnia zatelefonował dr Diebner z wieścią, że prof. Gerlach obiecał w nadchodzącym roku wystarać
się o priorytet Z-1 - nowy najwyższy priorytet - dla produkcji ultrawirówek.
W połowie grudnia Heisenberga, von Lauego i kilku innych uczonych pracujących w Hechingen,
Haigerloch i Tailfingen powołano do Volkssturmu, powszechnej organizacji obrony, utworzonej na
zasadzie ostatniej deski ratunku. 16 grudnia Gerlach złożył Bormannowi pisemny protest. Czy sam
Bormann nie zarządził, aby uczeni byli zwolnieni od „zadań specjalnych”? Oczywiście cały jegopersonel zgłosił się „ochotniczo” do Volkssturmu, lecz wcielono ich do formacji, które mogły być
wysyłane do akcji poza miejscem zamieszkania, a tego przecież Bormann kategorycznie zabronił.
„Personel został ograniczony do absolutnego minimum [skarżył się prof. Gerlach] i jakiekolwiek
dalsze jego uszczuplanie będzie równoznaczne z całkowitym sparaliżowaniem prac, a badania te
należą do najważniejszych w moim resorcie. Zależy mi na tym, by nadal były prowadzone bez
przeszkód, niezależnie od okoliczności. Zdaje Pan sobie zapewne sprawę, że te prace mogą mieć
nieoczekiwanie rozstrzygające znaczenie w tej wojnie. Jak panu zapewne wiadomo, Amerykanie
czynią w tej dziedzinie poważne wysiłki, jestem jednak pewien, że zarówno w badaniach
podstawowych, jak i w rozwiązaniach technicznych wyprzedzamy znacznie Amerykę, chociaż
w porównaniu z Ameryką w naszych pracach bierze udział zaledwie niewielka - i to wciąż malejąca -
garstka ludzi”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 146/191
Gerlach naglił Bormanna, aby wydał polecenie lokalnym władzom partyjnym, a w szczególności
gauleiterowi Murrowi w Stuttgarcie, by jednostkom Volkssturmu, do których wcielono drogocennych
naukowców, nie powierzano żadnych zadań specjalnych. Bormann nie odpowiedział, ale Murr
niewątpliwie otrzymał instrukcje zgodne z intencjami Gerlacha.
IV
W końcu listopada Strasburg został wzięty tak szybkim manewrem, że tamtejszy gauleiter zdążył
uprzedzić o konieczności ucieczki zaledwie kilku wybranych spośród znaczniejszych osobistości
niemieckich w mieście. 25 listopada płk Pash z grupą członków misji „Alsos” dołączył do oddziałów
specjalnych w Strasburgu, natomiast Goudsmit pozostał jeszcze w Paryżu, by spotkać się z doktorem
Vannevarem Bushem. Pierwszy telegram Pasha do Paryża donosił, że nie znaleziono żadnego
z poszukiwanych naukowców. W chwili gdy Goudsmit miał poinformować Busha o tym
niepowodzeniu, przyszła następna depesza: laboratorium fizyki jądrowej znajdowało się w jednym ze
skrzydeł sztrasburskiego szpitala, a ludzie, których w pierwszej chwili wzięto za personel szpitalny,
okazali się fizykami. Goudsmit i Fred Wardenburg ruszyli natychmiast do Strasburga. W Europiepanował „przykry ziąb”. W przewiewnym wojskowym samochodzie było tak zimno, że nasi uczeni
zaczęli wkładać pod mundur ciepłe piżamy. Z Paryża wyruszyli 2 grudnia. Podróż do Strasburga zajęła
im dwa dni. Przelot samolotem był wykluczony, ponieważ wokół miasta toczyły się jeszcze walki.
Tym razem Goudsmit po raz pierwszy spotkał się oko w oko z kolegami-uczonymi z nieprzyjacielskiej
strony. Pisząc do żony, określał ten aspekt swoich zadań jako „bardzo, bardzo ponury”. 10 grudnia
pisał ponownie: „Ponurą stroną tej sprawy jest konieczność stanięcia twarzą w twarz z małą grupą
ludzi takich samych jak ja, lecz z tamtej strony barykady. Chwała Bogu, nie znałem ich osobiście i sam
nie dałem się poznać aż do końca, kiedy poleciłem wsadzić ich do ciężarówki i zawieźć do obozu”.
Najcenniejszą zdobyczą był profesor Fleischmann we własnej osobie, ten sam Fleischmann, któregospotkaliśmy wcześniej przy pracy nad termodyfuzyjną metodą rozdzielania izotopów uranu. Von
Weizsäckfer i prof. Haagen, specjalista od wirusów, zdążyli uciec. Misja „Alsos” zajęła mieszkanie
Haagena, którego Goudsmit kurtuazyjnie określał w swoich listach jako „kolegę z nieprzyjacielskiego
obozu”. Kilka dni później pisał: „Mieszkańcy uciekali w pośpiechu. Spałem w pokoju należącym do
małego chłopca. Były tam wszystkie jego zabawki: kolejka elektryczna, projektorek filmowy, stary
mikroskop ojca, akwarium ze ślimakami, książki, narzędzia, lecz także mnóstwo odznak Hitler-Jugend,
flaga itp. A jednak był to tylko 11-12-letni chłopiec. Pomyślałem sobie, że pewnie tęskni teraz za
swoimi zabawkami... Za miękki jestem do tej zabawy. Zwłaszcza wtedy, kiedy prowadziłem małą
grupkę tych ludzi do więzienia, czułem się rzeczywiście okropnie. Ale oni jeszcze niczego się nie
nauczyli, nadal są tacy butni”.
Misja „Alsos” internowała w Strasburgu siedmiu fizyków i chemików, lecz z żadnego z nich,
a zwłaszcza z Fleischmanna, nie można było nic wydobyć. Dla Goudsmita był to poważny zawód.
Zdawało mu się, że wystarczy dostać w ręce kilku naukowców, aby uzyskać od nich pełne informacje
o wszystkich ich kolegach „w wyniku przesłuchania lub z ich dokumentów”.
Pozostawał jeszcze uniwersytet. Drzwi do gabinetu von Weizsäckera nie dawały się otworzyć, choć
napierali z całych sił. Wyłamano je dopiero za pomocą siekiery. Okazało się, że wcale nie były
zamknięte na klucz, lecz po prostu otwierały się na zewnątrz. Wyglądało na to, że pokój jest
dokładnie w takim stanie, w jakim zostawił go von Weizsäcker kilka tygodni wcześniej.
Wszystkie akta zostały przeniesione do kwatery „Alsosu”. Pod ostrzałem dalekosiężnych działniemieckich, przy akompaniamencie zawodzących syren alarmowych, przy migotliwym płomyku
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 147/191
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 148/191
Profesor Walther Gerlach był człowiekiem, który chodził własnymi, tajemniczymi drogami. Wśród
osób związanych z niemieckim programem jądrowym zaledwie nieliczna garstka rozumiała w pełni
motywy jego postępowania. W szczególności większość zainteresowanych nie mogła pojąć, dlaczego
dopuścił on do rywalizacji dwóch grup naukowych o materiały niezbędne do budowy stosu
uranowego. Czy miało to budzić ducha współzawodnictwa, czy zapewnić, by żadna z grup nie
posiadała dostatecznej ilości trudnych do zdobycia materiałów, czy też ocalić możliwie największąliczbę fizyków jądrowych od wysłania na front?
Jak się wydaje, rzeczywistym motywem niezdecydowanego postępowania Gerlacha była po prostu
niechęć do ostatecznego rozstrzygnięcia dylematu: Diebner czy Heisenberg. Każda z ewentualnych
decyzji mogła okazać się błędna. Wprawdzie grupa Diebnera uzyskała niezwykle obiecujące wyniki,
lecz Gerlach nie miał odwagi uprzywilejować jej w stosunku do drugiej grupy, kierowanej bądź co
bądź przez laureata nagrody Nobla i uczonego światowej sławy. Generał lub przywódca partyjny,
postawiony wobec konieczności dokonania w takiej sytuacji wyboru, nie wahałby się ani przez
moment. Gerlach wahał się - nieco zbyt długo.
To, że Gerlach doceniał pracę Diebnera, wynika jasno z czynionych przezeń kilka miesięcy wcześniejprób habilitacji Diebnera - przyznania mu poważnego stopnia i w karierze naukowej. W urzędzie
Göringa Diebner jako „nawet nie habilitowany” był obiektem ukrywanego lekceważenia. Praca
Diebnera dotycząca geometrii stosu uranowego była tak wybitnym osiągnięciem, że Gerlach podjął
sprawę habilitacji z profesorem Winkhausem z berlińskiej politechniki. Kariera Diebnera zostałaby
uwieńczona tym zaszczytnym wyróżnieniem, gdyby propozycja Gerlacha nie spotkała się ze
stanowczą opozycją ze strony innych uczonych, zwłaszcza z grupy Heisenberga. Diebnerowi
odmówiono zaszczytnego stopnia.
W Stadtilm grupa Diebnera przygotowywała ulepszoną wersję przeprowadzonego w Gottow
doświadczenia z kostkami uranowymi. Diebner obliczył, że wydrążone kule uranowe byłyby jeszcze
bardziej wydajnymi elementami paliwowymi niż sześciany. Zamówiono więc pewną ich ilość,dostateczną do zbudowania niewielkiego stosu. Za radą profesora Hartecka postanowiono umieścić
kule w zestalonym dwutlenku węgla - tej samej substancji, której Harteck użył w Hamburgu jeszcze w
1940 roku. Dysponowali też pewną ilością ciężkiej wody, którą mieli zamiar użyć do wstępnych
doświadczeń, gdy tylko zostaną wyprodukowane kule uranowe.
Gdy było to niezbędne dla osiągnięcia celu, Gerlach bez skrupułów powoływał się na „materiały
wybuchowe”. Kiedy chciał wydostać z drezdeńskiej fabryki ostatni ocalały wysokonapięciowy
akcelerator, zamówiony do innych celów, uważał za usprawiedliwione podkreślić na październikowej
konferencji w Berlinie, że ów przyrząd jest niezbędny do „prac nad materiałami wybuchowymi, dlaktórych brak jakiejkolwiek innej aparatury”. Gerlach jednak niczego nie obiecywał. Kiedy dyrektor
gabinetu Göringa pytał go, czy badania nad uranem doprowadzą kiedykolwiek do wyprodukowania
materiału wybuchowego, Gerlach odpowiedział w zaufaniu, że nie. Dlaczego więc natychmiast nie
wstrzymano prac - padło pytanie. Gerlach odpowiedział, że jego zdaniem Rzesza musi równie dobrze
wygrać pokój jak wojnę. Gdyby Niemcy zaniedbały badania w dziedzinie tak ważnej jak energia
jądrowa - ciągnął Gerlach - inne narody szybko by je prześcignęły, a wówczas przegrałyby pokój. „Była
to niezmiernie emocjonująca rozmowa” - powiedział później.
Gerlach uznał za celowe zreasumować dotychczasowe osiągnięcia swojej Grupy Badawczej
z dziedziny badań atomowych w tajnym powielanym raporcie zawierającym pięć referatów
najwybitniejszych uczonych. Gerlach sam napisał przedmowę, w której podsumował dotychczasowe
rezultaty:”
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 149/191
1. Układ kostek jest lepszy od układu płyt. W układzie kostek zawierającym pół tony
metalicznego uranu liczba neutronów wzrasta 2,06 razy, tymczasem w tej drugiej
konfiguracji, przy optymalnej grubości płyt uranowych, mimo użycia 1,5 tony uranu uzyskano
zaledwie mnożnik 2,36 - to znaczy stosunkowo mniejszy, jeśli się weźmie pod uwagę znacznie
większe rozmiary stosu. Nie wiadomo jeszcze, czy wielkość sześcianów uranowych jest
optymalna.2.
Ekstrapolacja teorii w powiązaniu z wynikami doświadczeń pozwala przypuszczać, że układ
pustych wewnątrz kul [uranowych] zawieszonych w ciężkiej wodzie da znacznie większy
przyrost liczby neutronów. Można się także spodziewać, że przy innej wielkości sześcianów
wyniki będą lepsze. Żadnej z takich prób jeszcze nie przeprowadzono.
3.
Ilość ciężkiej wody będącej do naszej dyspozycji będzie w najbliższych latach ograniczona ze
względu na utratę fabryki norweskiej. Najpewniejszym sposobem zredukowania
zapotrzebowania na ciężką wodę i zmniejszenia rozmiarów reaktora byłoby zastosowanie
metalicznego uranu wzbogaconego w izotop U-235. Prace konstrukcyjne nad ultrawirówką
zostały już zakończone, a zakład wzbogacania uranu jest w trakcie budowy. Opracowuje się
inne metody wzbogacania, które umożliwią budowę mniej skomplikowanych instalacji.Produkowane są potrzebne związki uranu, a w toku są doświadczenia, mające na celu
wytworzenie związków o korzystniejszych własnościach.
4. Pomimo ogromnych trudności usiłujemy zorganizować produkcję ciężkiej wody w Niemczech
- w toku są prace nad nowymi metodami wytwarzania”.
Gerlach zakończył wstęp wzmianką o poszukiwaniu innych metod, mających na celu uniknięcie
stosowania ciężkiej wody, między innymi o projektowanym przez Hartecka i Diebnera w Stadtilm
stosie z suchym lodem oraz o badaniach nad kształtem uranowych prętów paliwowych, nad stopami
uranu itp.
W ostatnich tygodniach 1944 roku w laboratorium w podziemnym schronie Instytutu Fizyki im.Cesarza Wilhelma w Dahlem przeprowadzono ostatnie berlińskie doświadczenie reaktorowe,
oznaczone symbolem B-VII. Stos, budowany pod kierunkiem doktora Karla Wirtza, został otoczony po
raz pierwszy „reflektorem” grafitowym. We wszystkich dotychczasowych doświadczeniach używano
jako reflektora zwykłej wody, lecz Heisenberg (w październiku 1942 roku), a także Bopp i Fischer (w
styczniu 1944) wykazali, że zastosowanie reflektora grafitowego powinno dać znacznie większy
przyrost liczby neutronów.
Firma Bamag-Meguin dostarczyła aluminiowy cylinder o średnicy 210,8 cm i wysokości 216 cm.
Wewnątrz cylindra zawieszony został używany we wcześniejszych doświadczeniach zbiornik ze stopu
magnezowego, a 43-centymetrowa przestrzeń między nimi została szczelnie wypełniona grafitem
jako reflektorem. Zużyto 10 ton długich bloków grafitowych, które odpowiednio poprzycinano.
Cały zestaw ustawiono na drewnianym rusztowaniu wewnątrz wypełnionej wodą betonowej studni,
specjalnie w tym celu zbudowanej w głównej części podziemnego laboratorium. Stos zawierał 1,25
tony metalicznego uranu, nadal w kształcie płyt o grubości jednego centymetra, przedzielonych 18-
centymetrowymi warstwami ciężkiej wody. Łącznie było jej półtorej tony. I tym razem nie
przewidziano prętów regulacyjnych do sterowania reakcją łańcuchową, gdyby się rozpoczęła.
Profesor Wirtz twierdzi obecnie, że stos był projektowany jako zestaw podkrytyczny, w którym to
przypadku pręty regulacyjne nie są potrzebne.
Tym razem przyrost liczby neutronów skoczył do wartości 3,37, chociaż ilość użytych materiałów nie
była o wiele większa niż w najbardziej udanych poprzednich doświadczeniach. Poprawa parametrówstosu musiała nastąpić wyłącznie dzięki reflektorowi grafitowemu. To, że obecność grafitu miała tak
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 150/191
wyraźny wpływ na wyniki, powinno z miejsca rzucić cień wątpliwości na obliczenia współczynnika
pochłaniania neutronów w graficie, wykonane przez profesora Bothe w 1941 roku, jako że zachodził
bezpośredni związek między tymi wielkościami. Jednakże niemieccy fizycy wciąż jeszcze nie zdawali
sobie sprawy z pomyłki.
Teraz ilość posiadanej ciężkiej wody mogła okazać się wystarczająca, by następny reaktor osiągnąłstan krytyczny. 3 stycznia 1945 roku grupa Wirtza zakomunikowała, że minimalne rozmiary stosu
krytycznego „były szacowane raczej za wysoko niż za nisko”. Mimo to profesor Harteck udał się
jeszcze raz do Rjukan. 9 stycznia razem z innym uczonym złożył wizytę w dyrekcji Norsk-Hydro, aby
zbadać możliwość uzyskania dodatkowo pewnej ilości ciężkiej wody z tego źródła. Po powrocie obaj
uczeni proponowali szereg sposobów wywiezienia ciężkiej wody do Niemiec bez wiedzy Norwegów.
Nie można było jednak ryzykować unieruchomienia produkcji związków azotowych, które stanowiły
podstawowy surowiec dla przemysłu materiałów wybuchowych.
Niemieccy naukowcy nadal sądzili, że uda im się zbudować krytyczny stos uranowy przed końcem
wojny. Ostatni eksperyment z płytami pozwolił na wyjaśnienie wątpliwości teoretycznych. Gerlach
spędził drugi tydzień stycznia w Berlinie, gdzie Wirtz i jego koledzy pracowali gorączkowo nadbudową pierwszego ciężkowodnego reaktora mocy zerowej przy zastosowaniu, po raz pierwszy
w berlińskim laboratorium, kostek uranowych. Warunki były okropne. Nocami Berlin nękały naloty,
telefony nie działały, często przerywano dostawy prądu. Po powrocie do Monachium Gerlach zastał
miasto poważnie zniszczone. Kwiaty na parapecie okiennym jego gabinetu były zwarzone przez mróz.
Naloty powtarzały się co noc. W połowie stycznia Armia Radziecka rozpoczęła ofensywę na froncie
wschodnim. Po kilku dniach stało się jasne, że w niedługim czasie dojdzie do oblężenia Berlina.
Profesor Gerlach uznał za bezsensowne dalsze prowadzenie prac nad reaktorem ciężkowodnym w
Berlinie-Dahlem. Nadszedł czas, by przenieść pozostałą część instytutu do Hechingen
w południowych Niemczech. 27 stycznia Gerlach powiadomił o tej decyzji Hechingen i zatelefonował
do Berlina, że wyrusza wieczorem do stolicy. W południe dotarł do instytutu i rozpoczął długąrozmowę z Diebnerem na temat przyszłości. Konferencję przerwało ciężkie bombardowanie,
w wyniku którego w Instytucie im. Cesarza Wilhelma wyleciało wiele szyb. W bunkrze technicy Wirtza
kończyli już przygotowania do największego z dotychczasowych doświadczeń reaktorowych, B-VIII.
Reaktor miał zawierać setki kostek uranowych i półtorej tony ciężkiej wody. Rozstrzygające
doświadczenie krytyczne miało być przeprowadzone za kilka dni. Ale w istniejącej sytuacji każdy
z pracowników instytutu marzył tylko o tym, by znaleźć się możliwie jak najdalej od Berlina. Gerlach,
Wirtz i Heisenberg zdawali sobie sprawę, że zapoczątkowanie reakcji łańcuchowej i osiągnięcie stanu
krytycznego w reaktorze stanowiłoby olbrzymi sukces dla narodu prowadzącego wojnę
i otrzymującego krwawe ciosy, świadczyłoby, że jego mózg działa aż do końca. 29 stycznia wszystko
było gotowe.
Tymczasem Armia Radziecka szybko posuwała się na zachód. Trwała ewakuacja dwóch milionów
Niemców z Prus Wschodnich i Pomorza. W stolicy Rzeszy wyczuwało się narastającą panikę,
rozpoczęła się masowa ucieczka. Gerlach i Diebner zrozumieli, że nie ma ani chwili do stracenia. 29
stycznia profesor spotkał się ze swym berlińskim przyjacielem doktorem Rosbaudem i powiedział mu,
że najdalej w ciągu dwóch dni zamierza opuścić Berlin, zabierając ze sobą „ciężką substancję”.
Rosbaud spytał, czy ciężka woda ma być dostarczona profesorowi Heisenbergowi, przebywającemu
na południu Niemiec. Gerlach nie zaprzeczył. Rosbaud dopytywał się, do czego potrzebna jest
Heisenbergowi ciężka woda. Gerlach odparł tajemniczo: „Być może do interesów”.
30 stycznia o pół do szóstej po południu profesor Gerlach polecił rozebrać reaktor. Wszyscy mieli być
gotowi do opuszczenia Berlina następnego dnia wbrew zarządzeniom władz. Gerlach i Rosbaud długo
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 151/191
zastanawiali się nad ryzykiem utraty ciężkiej wody podczas transportu79. Profesor wspomniał
Rosbaudowi o przyrzeczeniu, które wymógł na Heisenbergu, że ciężka woda nie zostanie umyślnie
zniszczona. Wieczorem Gerlach zawiadomił telefonicznie Sauckla o zamierzonej przeprowadzce do
Stadtilm i umówił się z nim na spotkanie za dwa dni.
Późnym popołudniem 31 stycznia profesor Gerlach, Diebner w mundurze Wehrmachtu i Wirtzopuścili gmach im. Harnacka i samochodem udali się w kierunku Kummersdorfu. Wkrótce ruszyło za
nimi kilka ciężarówek załadowanych uranem, ciężką wodą i aparaturą. Gerlach był „blady,
niespokojny i przygnębiony”. Towarzyszyła im sekretarka, Fräulein Guderian. Rosbaud mimo
wszelkich wysiłków nie mógł się dowiedzieć, jaki jest ostateczny cel podróży. Sam pozostał w Berlinie,
próbując przez norweskie kanały informacyjne zawiadomić profesora Blacketta i doktora Cockcrofta,
że uran i ciężką wodę wywieziono z Berlina. Przesłał też tą samą drogą prośbę do profesora Blacketta,
aby po upadku Rzeszy przyjechał możliwie szybko do Niemiec w celu zabezpieczenia owych cennych
materiałów. Nie wiadomo, czy którakolwiek z tych wiadomości dotarła do Anglii80.
Gerlach, Wirtz i Diebner dotarli do Stadtilm po niebezpiecznej nocnej podróży zdradliwą skutkiem
gołoledzi autostradą. Gerlach polecił rozładować ciężarówki w Stadtilm, ponieważ uznał, żeprzygotowania w laboratorium Diebnera są bardziej zaawansowane niż w Haigerloch. Wirtz,
zirytowany tą decyzją, zatelefonował do Hechingen do profesora Heisenberga. 2 lutego Gerlach udał
się do Weimaru i wymógł na gauleiterze okręgu, Saucklu, zapewnienie pracowni Diebnera
niezbędnych dostaw prądu i zwolnienie personelu od obowiązkowego udziału w organizacjach
Volkssturm i Arbeitsdienst. Wieczorem zatelefonował Heisenberg. Było jasne, że uczony nie życzy
sobie, by stos krytyczny zrealizowała grupa Diebnera, tym bardziej za pomocą materiałów, które
dotychczas stanowiły własność zespołu z Dahlem. Gerlach poprosił profesora o przybycie do Stadtilm
dla przedyskutowania tej sprawy.
Heisenberg nie przyjechał sam. Towarzyszył mu oblatany w polityce profesor von Weizsäcker. Po
długiej i ryzykownej podróży rowerem, pociągiem i samochodem 5 lutego po południu dwaj uczenidotarli do Stadtilm. W Stadtilm trwał nieustający alarm lotniczy, a niebo zdawało się czernić od
samolotów. Heisenberg zażądał od Gerlacha przewiezienia większej części uranu i ciężkiej wody do
Haigerloch. Po całodziennej dyskusji w cztery oczy z Heisenbergiem 6 lutego Gerlach obiecał zbadać
możliwości transportowe.
Następnego dnia zatelefonował do gauleitera Sauckla, z którym nawiązał stałe kontakty służbowe,
i prosił o umówienie go na 12 lutego na rozmowę z Murrem, gauleiterem Wirtembergii, w której
leżały Hechingen i Haigerloch. Kiedy jednak Gerlach i Heisenberg przybyli do Stuttgartu, Murr
odmówił przyjęcia ich, zapewne w odwet za pismo, które Gerlach wystosował w grudniu do
Bormanna w związku z powoływaniem jego fizyków do organizacji powszechnej obrony. Profesorów
przyjął zastępca Murra, Staatssekretär Waldmann. Waldmann obiecał zapewnić odpowiednią liczbę
ludzi i samochodów do transportu uranu i ciężkiej wody ze Stadtilm do Haigerloch.
79 Relacjonując ten epizod przedstawicielom misji „Alsos” jeszcze przed zrzuceniem bomby atomowej naHiroszimę, Rosbaud twierdził stanowczo, że ciężka woda, produkowana w Norwegii „pod fałszywympretekstem, miała być użyta do wytworzenia najstraszliwszej broni przeciw cywilizowanemu światu”. 80 Profesor P. M. S. Blackett, zaprzyjaźniony z Rosbaudem, poinformował autora, że nie otrzymał żadnej z tychwiadomości. Jednakże generał Groves pisał później: „Dzięki... berlińskiemu naukowcowi, któremu udało sięprzekazać wiadomość poprzez norweskie podziemie, dowiedzieliśmy się, że ośrodek zajmujący się badaniaminad uranem został przeniesiony, zapewne w bezpieczniejsze miejsce, nie znane jednak naszemu informatorowi.
Do tego momentu informacje napływały do nas dość regularnie, lecz od tej chwili praktycznie ustały. Stanąłprzed nami problem wykrycia, dokąd przeniosła się grupa z Instytutu im. Cesarza Wilhelma i co się za tymkryje”. Now It Can Be Told , str. 216.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 152/191
Do Haigerloch dotarł już także dr Fritz Bopp, przywożąc z Berlina 500-miligramowe radowo-berylowe
źródło neutronów. Gerlach odwiózł Heisenberga do Monachium, sam zaś pojechał do Haigerloch, aby
sprawdzić stan prac, po czym 16 lutego wrócił do Stadtilm. 23 lutego dr Erich Bagge wyruszył na czele
kolumny ciężarówek z Hechingen do Stadtilm po uran i ciężką wodę, stanowiące własność Instytutu
im. Cesarza Wilhelma. „Dramatyczna podróż - zanotował w swoim dzienniku. - Samoloty szturmowe,
formacje bombowców. Jazda głównie nocą”. Wraz z konwojem zabrał się do Haigerloch Wirtz,któremu - według jego własnego sformułowania - „udało się zapobiec wykorzystaniu do doświadczeń
w Stadtilm materiałów będących własnością Instytutu im. Cesarza Wilhelma”. Podróż do Haigerloch
nie obyła się bez wypadku - jedna z ciężarówek wpadła do rowu i trzeba ją było wyciągać. Jednakże
w końcu lutego, cztery tygodnie od chwili wywiezienia z Berlina, niezbędne materiały znalazły się w
Haigerloch.
Rozpoczęto rekonstrukcję stosu B-VIII. Prace budowlane w schronie były już zakończone, a w
gospodzie, w sąsiedztwie jaskini, zainstalowano generator z silnikiem Diesla jako źródło prądu dla
laboratorium. Grupa Heisenberga miała do dyspozycji łącznie półtorej tony kostek uranowych,
półtorej tony ciężkiej wody, 10 ton grafitu w blokach i kawał metalicznego kadmu, który mieli wrzucić
do reaktora, gdyby reakcja łańcuchowa groziła wymknięciem się spod kontroli. Reszta uranu i ciężkiej
wody oraz pewna ilość bloczków tlenku uranu pozostała w Stadtilm, gdzie mieściła się obecnie
siedziba pełnomocnika do spraw fizyki jądrowej, profesora Gerlacha.
Optymalny rozmiar kostek uranowych oszacowano na 6 do 7 cm. Kostki, które pozostały po
doświadczeniach przeprowadzanych przez Diebnera w Gottow, mierzyły zaledwie 5 cm, ponieważ
zostały prowizorycznie wykonane z pociętych płyt uranowych przeznaczonych dla Heisenberga.
Heisenberg i Bothe zdecydowali, że zamiast przygotowywać nowy komplet kostek o rozmiarach
optymalnych lepiej będzie dorobić resztę w poprzednim rozmiarze: łącznie mieli do dyspozycji 664
kostki. Podobnie jak w Berlinie, tak i tu w centrum podziemnego laboratorium, w wypełnionej wodą
studni, umieszczono wielki zbiornik ze stopu aluminiowego. Wnętrze tego zbiornika wyłożono 10tonami bloków grafitowych, pozostawiając cylindryczną wnękę na właściwy zbiornik reaktora
wykonany ze stopu magnezowego. Na wzór zaprojektowanych przez Diebnera doświadczeń w
Gottow kostki uranowe” połączono w „łańcuchy” po osiem lub dziewięć za pomocą cienkich drutów
z lekkiego stopu. 78 takich łańcuchów zawieszono u pokrywy zbiornika. Pokrywę stanowiła warstwa
grafitu ujęta pomiędzy dwie płyty magnezowe. Źródło neutronów można było wprowadzać przez
kanał w pokrywie. W końcu lutego doświadczenie B-VIII można było rozpocząć.
Pod koniec stycznia Hitler podpisał dekret „Notprogramm”81, mający na celu zabezpieczenie
aktualnych niemieckich potrzeb wojennych bez zablokowania najważniejszych badań o znaczeniu
wojskowym. Całe popołudnie 26 lutego zajęła Gerlachowi dyskusja w berlińskiej siedzibie Rady Badań
Naukowych Rzeszy nad konsekwencjami tego dekretu. Stało się dlań jasne, że jeśli projekty uranowe
mają być nadal realizowane, trzeba będzie zrezygnować co najmniej z połowy innych prac
badawczych. Tego samego dnia przygotował precyzyjnie wyważone w sformułowaniach pismo do
sekcji ekonomicznej Rady, zatytułowane: „Notprogramm, Energiegewinnungsvorhaben”82. W piśmie
tym podkreślając, że prace jego grupy badań jądrowych weszły w „końcowe stadium”, prosił
o zabezpieczenie działalności instytutów Towarzystwa im. Cesarza Wilhelma w Berlinie-Dahlem,
Heidelbergu, Hechingen i Tailfingen oraz ośrodków badawczych rozlokowanych w Stadtilm,
Haigerloch i Monachium. Jako prace o szczególnym znaczeniu wymienił również rozdzielanie
81 Program posunięć specjalnych w chwili zagrożenia państwa. - Przyp. Tłum. 82 Program posunięć specjalnych w chwili zagrożenia państwa. Projekt wytwarzania energii.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 153/191
izotopów przez grupę profesora Hartecka oraz prace profesorów Stettera i Kirchnera nad neutronami
prędkimi, a ponadto budowę instalacji do produkcji ciężkiej wody w I. G. Farben i w Bamag-Meguin,
produkcję uranu w firmach Auer i „Degussa” oraz badania prowadzone przy pomocy cyklotronu
i betatronu. Gerlach zażądał, by dla prowadzenia tych wszystkich prac zabezpieczono w pełni
dostawy energii i zaopatrzenie w materiały oraz zapewniono pracowników, zgodnie z dekretem
f ührera „Notprogramm”. Pozostałe badania miały natychmiast utracić wszelkie priorytety.
Stos uranowy w Haigerloch, wiosna 1945.
Rysunek przedstawia stos B-VIII, który zbudowano w jaskini w Haigerloch - była to ostatnia niemiecka próba uzyskania stanukrytycznego. Kostki uranowe opuszczono do wewnętrznego zbiornika i zamocowano pokrywę. Do centrum stosu
wprowadzono źródło neutronów, a następnie stopniowo napełniano zbiornik ciężką wodą, mierząc jednocześnie strumieńneutronów w ustalonych odległościach od środka stosu.
Po powrocie do Stadtilm 28 lutego profesor Gerlach raz jeszcze uciekł się do argumentu, że jego
naukowcy pracują nad materiałami wybuchowymi. Nurtowały go poważne obawy o stan zdrowia
pracowników Diebnera, narażonych na promieniowanie rentgenowskie, gamma i neutronowe -
zwłaszcza że wszyscy byli ostatnio wyraźnie niedożywieni, a braki w odżywianiu mogły zwiększyć
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 154/191
podatność na choroby krwi wywołane napromienieniem. Gerlach zwrócił się do Urzędu
Aprowizacyjnego w Weimarze o przyznanie jego ludziom specjalnych racji żywnościowych, jakie
wydawano pracownikom przemysłu materiałów” wybuchowych.
Tymczasem w Haigerloch wszystko było już gotowe do rozstrzygającego doświadczenia. Naukowcy
zgromadzili się w wąskich korytarzach podziemnego laboratorium. Opuszczono na miejsce grafitowąpłytę z zawieszonymi na drutach kostkami uranowymi i umocowano śrubami górną, wypukłą
pokrywę zbiornika. Studnię napełniono zwykłą wodą z dodatkiem środków antykorozyjnych, po czym
jeszcze raz sprawdzono wodoszczelne złącza. Wreszcie do wnętrza rdzenia wprowadzono przez
otwór w pokrywie źródło neutronów i rozpoczęto powolne pompowanie bezcennej ciężkiej wody do
wnętrza zbiornika. Co pewien czas przerywano napełnianie, by zmierzyć przyrost liczby neutronów
wewnątrz i na zewnątrz aluminiowego zbiornika. W miarę podnoszenia się poziomu ciężkiej wody
wskazania przyrządów rosły i wydawało się, że tym razem stos rzeczywiście osiągnie stan krytyczny.
W miarę jak pełzły w górę wskazówki przyrządów, rósł również niepokój kierujących doświadczeniem
Heisenberga i Wirtza. Sprawność stosu przekroczyła już wyniki wszystkich poprzednich doświadczeń.
Zgodnie z sugestią Heisenberga w miarę napływu danych rysowano wykres obrazujący odwrotność
liczby neutronów w funkcji ilości wpompowanej ciężkiej wody. Dzięki temu fizycy byli w stanie
przewidzieć, w jakim punkcie reaktor stanie się krytyczny i zacznie nagle wytwarzać energię, już bez
udziału źródła neutronów umieszczonego w centrum. Wirtz uświadomił sobie teraz ich absolutny
brak doświadczenia w zakresie reaktorów. Nie pomyśleli o najprostszych choćby zabezpieczeniach,
wiedzieli zbyt mało o stałej czasowej reaktora, a cały zestaw był rozpaczliwie kiepsko wyposażony
w przyrządy. Czy blok kadmu wystarczy, by zahamować reakcję łańcuchową, jeśli reaktor nagle
osiągnie stan krytyczny? Mimo to, nieświadomi osiągnięć Fermiego w Chicago sprzed dwu lat,
zdecydowani byli zrobić wszystko, by przed zakończeniem wojny zrealizować w Niemczech pierwszą
w świecie reakcję łańcuchową w uranie.
W końcu cały zapas ciężkiej wody znalazł się w zbiorniku. Nie uzyskali nieskończonego mnożenianeutronów - eksperyment zawiódł oczekiwania. Na każde sto neutronów wytworzonych przez źródło
w centrum stosu reaktor emitował na powierzchni tylko 670. Był to najlepszy z dotychczasowych
rezultatów, ale niewystarczający. Teoretycy obliczyli, że gdyby można było zwiększyć rozmiary
reaktora o 50 procent, zachowując ten sam układ geometryczny, z pewnością rozwinęłaby się
samopodtrzymująca reakcja łańcuchowa. Tak więc Heisenberg musiał wystarać się o 750 kilogramów
ciężkiej wody i prawie tyle samo uranu. Zasoby pozostałe w Stadtilm, przeszło 300 kilometrów na
północ od Haigerloch, mogły okazać się wystarczające.
Ze wschodu i zachodu wkraczały na terytorium Niemiec armie sojusznicze. 22 marca Gerlach wrócił
do Berlina i pozostał tam przez tydzień, aby zlikwidować swoje biuro. Dr Berkei i pozostali pracownicy
już poprzednio wyjechali do swych rodzin do Stadtilm.
Gerlach przebywał jeszcze w Berlinie, gdy z Haigerloch nadeszła budząca złudne nadzieje wiadomość,
że reaktor bliski jest osiągnięcia stanu krytycznego. Zatelefonował do Rosbauda i zaprosił go do
siebie. Gdy Rosbaud przybył do biura Gerlacha o pierwszej w południe 24 marca, zastał Gerlacha
w stanie niezwykłego podniecenia. Gospodarz bez wstępów wykrzyknął: „Die Maschine geht - reaktor
działa!” Rosbaud przyznał później, że wiadomość oszołomiła go. Zapytał Gerlacha, skąd ta nowina.
Profesor wyjaśnił, że według najświeższych doniesień z Hechingen wyniki pomiarów są w całkowitej
zgodności z teorią. Rosbaud przerwał mu: od doświadczalnego potwierdzenia teorii do jej
praktycznego zastosowania jest jeszcze daleka droga. Przypomniał Gerlachowi, ile czasu musiałpoświęcić Bosch, aby na podstawie teorii Habera opracować metodę przemysłową. Jednakże Gerlach
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 155/191
był pełen niezachwianego optymizmu. Snuł projekty przeprowadzenia w ciągu najbliższych sześciu
miesięcy pierwszych „reakcji chemicznych” i rozważał możliwość ewakuacji ośrodka do alpejskiej
„reduty” f ührera. Rosbaud był wstrząśnięty zachowaniem swego kolegi i przyjaciela - mówiąc później
o Gerlachu, porównywał go do dziecka, które nie daje się oderwać od ulubionej zabawki. Pod tym
względem uczeni podobni są do artystów: „Opanowani przez ideę, ignorują rzeczywistość”.
Dla Gerlacha był to olbrzymi triumf. Nie będzie już potrzebna benzyna, nie będzie potrzebny rad.
Rosbaud niepatriotycznie zauważył: „Dzięki Bogu, jest już za późno”. Gerlach nie mógł się zgodzić
z takim punktem widzenia. Mądry rząd, oświadczył, świadom swej odpowiedzialności, mógłby
wykorzystać to wielkie osiągnięcie, by wytargować lepsze warunki pokoju - teraz Niemcy są
w posiadaniu wynalazku o ogromnym znaczeniu, którego nie mają inne narody. Jednakże dodał:
„Niestety, mamy rząd, któremu zawsze było brak zarówno rozsądku, jak i poczucia
odpowiedzialności”. Rosbaud rozwiał iluzje profesora. Na miejscu nieprzyjaciela - powiedział -
zlikwidowałbym każdego uczonego, który spróbowałby takich targów, lub wsadziłbym go do
więzienia i trzymałbym go tak długo, aż powiedziałby „wszystko, co wie na temat reaktora czy
bomby”83. Zresztą Amerykanie i Rosjanie według wszelkiego prawdopodobieństwa i tak są bardziej
zaawansowani w tej dziedzinie.
Gerlach opuścił ostatecznie Berlin 28 marca i udał się do Stadtilm. Krążyły pogłoski, że amerykańskie
oddziały są już niedaleko. Wszelkie prace stanęły. Uczeni zdecydowali się wspólnie oczekiwać na
dalszy bieg wypadków. Gerlach nocą wyjechał samochodem do Monachium. Zatrzymał się na krótko
w stolicy Bawarii, po czym udał się do Hechingen i Haigerloch, gdzie został przeprowadzony ostatni
eksperyment. Naradził się z Heisenbergiem, wypił kawę z Maxem von Laue i spotkał się z profesorem
Otto Hahnem. Heisenberg opowiedział mu o krokach, jakie zamierza podjąć w ostatniej próbie
doprowadzenia stosu do stanu krytycznego. Oprócz dodatkowych ilości ciężkiej wody i uranu, które
miały przybyć ze Stadtilm, uczony planował - odrzucając w kąt całą irytującą teorię - rozmieszczenie
w reflektorze grafitowym cegieł z tlenku uranu z zasobów Diebnera. Dr Wirtz zauważył już, żewielkość strumienia neutronów na zewnątrz reflektora grafitowego w ostatnich doświadczeniach
wyraźnie wskazuje, że grafit byłby znacznie lepszym moderatorem, niż wynikało to z obliczeń
profesora Bothe dokonanych przed czterema laty.
Amerykanie byli już o kilka kilometrów od Stadtilm. 3 kwietnia Gerlach dotarł do Monachium
i próbował skontaktować się ze Stadtilm. Okazało się to niemożliwe. Zanotował w swoim dzienniku:
„Łączność z Turyngią przerwana - i dodał - wszystkie moje chryzantemy [sic!] zielenią się na
balkonie”. Próbował skontaktować się z grupą Diebnera za pośrednictwem miejscowych władz
wojskowych, lecz znów bez powodzenia. Postanowił wreszcie pojechać sam, ale ze względu na
sytuację na froncie okazało się to niemożliwe. Komunikację w Niemczech ogarniał stopniowo paraliż.
Gerlach nie mógł nawet połączyć się z Erfurtem, najbliższym dużym miastem w pobliżu Stadtilm. 8kwietnia ponowił próby, tym razem z pomocą miejscowych władz wojskowych, lecz nie mógł w ogóle
uzyskać połączenia z północną częścią Niemiec, nawet z samym Berlinem.
Tymczasem w Berlinie dwaj oficerowie SS złożyli wizytę doktorowi Graue w Radzie Badań Naukowych
Rzeszy, zapytując, czy w pobliżu frontu nie znajdują się jakieś ważne ośrodki naukowe. Graue
powiedział im, że ośrodek w Stadtilm powinien być natychmiast ewakuowany. SS-mani obiecali
zorganizować kolumnę ciężarówek i wyruszyli z Berlina. Rankiem 8 kwietnia przybyła do Stadtilm
jednostka SS. SS-mani oświadczyli przerażonym uczonym, że na rozkaz führera wszyscy
83
Ten ustęp oparty jest na raporcie złożonym przez Rosbauda władzom alianckim jeszcze przed ogłoszeniemkomunikatu o Hiroszimie, wzmianki Rosbauda o „bombie” są więc tym bardziej interesujące. Patrz przypis dostr. 319.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 156/191
„wtajemniczeni” mają być ewakuowani na południe, do alpejskiej „reduty” - a ci, którzy odmówią,
zostaną rozstrzelani. Personel Diebnera nie miał ochoty przekonać się na własnej skórze, czy ta druga
ewentualność traktowana jest serio. Na szczęście SS-mani, wyczerpani nocną podróżą, zasnęli na
siedząco w ławkach szkolnych, z pistoletami maszynowymi na kolanach. Diebner i Berkei postanowili,
że ci, którym łatwiej znieść trudy podróży i którzy mają mniej rzeczy, pojadą na południe, natomiast
ci, którym trudniej się ruszyć, zostaną w Stadtilm, obojętne, czy należą do „wtajemniczonych”, czynie. Berkei na przykład miał pozostać, natomiast Diebner miał towarzyszyć transportowi uranu i
ciężkiej wody w ostatniej odysei.
Cały zasób uranu i ciężkiej wody, rad oraz przyrządy załadowano pospiesznie na kilka ciężarówek.
Kilka godzin później konwój był gotów do drogi. Droga wiodła ze Stadtilm przez Ronneburg do Weida,
dokąd ostatnio ewakuowano Instytut Fizyczno-Techniczny, i dalej w kierunku Monachium. 8 kwietnia
o 7.30 rano profesor Gerlach otrzymał drogą radiową wiadomość od doktora Berkei, że Diebner
wyrusza na południe. Gerlach wysłał kuriera z tą wiadomością do Mentzla.
II
W końcu lutego 1945 roku misja „Alsos”, wkroczywszy na teren Niemiec w pobliżu Akwizgranu,
podjęła na nowo działalność w Europie. Od czasu grudniowej akcji w Strasburgu misja nie miała wiele
roboty. Spodziewano się, że dalsza działalność nie będzie łatwa, ponieważ większość niemieckich
ośrodków badawczych o istotnym znaczeniu znajdowała się w strefach francuskiej i radzieckiej.
Dokumenty znalezione w Strasburgu potwierdziły, że w produkcji metalicznego uranu istotną rolę
odgrywały zakłady metalurgiczne Auera w Oranienburgu, ale Oranienburg miał się znaleźć w strefie
radzieckiej. Opanowanie fabryki i rozebranie urządzeń przed wejściem wojsk radzieckich było
wykluczone: zabraniały tego umowy międzysojusznicze. Z początkiem marca generał Groves,
kierujący amerykańskim projektem atomowym, zaproponował, aby fabrykę Auera zmieść z powierzchni ziemi intensywnym bombardowaniem. Generał Marshall zatwierdził propozycję.
Sprawę przejął głównodowodzący amerykańskiego lotnictwa strategicznego w Europie. Wczesnym
popołudniem 15 marca ponad 600 latających fortec przeprowadziło zmasowany nalot na fabrykę.
Nalot był tak potężny, że nawet teraz, po dwudziestu latach, w mieście działa specjalna komisja,
której zadaniem jest usuwanie niezliczonych niewypałów ukrytych w ziemi. Straty wśród ludności
były poważne, ale zwiad dokonany po bombardowaniu wykazał, że fabryka została całkowicie
zniszczona.
Sir John Anderson, w pełni świadom ożywionej działalności „Alsosu”, zaproponował Churchillowi, aby
Brytyjczycy ze swej strony zajęli się zbadaniem tajników niemieckich prac nad uranem, gdy tylko
wojska sprzymierzonych przekroczą Ren. Anderson wysunął pewne propozycje, a Churchill zostałpoufnie poinformowany, że poza ich zakres trudno byłoby wyjść bez narażania się na niepożądane
komentarze ze strony Rosjan. W każdym razie dr R. V. Jones, kierujący działem naukowym wywiadu
lotniczego, poczynił przygotowania do wysłania do Niemiec odpowiednich ludzi, skoro tylko
„interesujące nas miejscowości w pobliżu Stuttgartu”, to jest Hechingen, Haigerloch i Tailfingen,
zostaną zdobyte.
W ostatnich dniach marca oddziały amerykańskie wkroczyły do Heidelbergu, a 30 marca pracownicy
„Alsosu” zajęli Instytut Fizyki im. Cesarza Wilhelma. Kierownik naukowy misji, dr Samuel Goudsmit,
wraz z Fredem Wardenburgiem i doktorem Jamesem A. Lane przeszukali laboratoria. Napotkano
profesora Walthera Bothe. Goudsmitowi, który znał dobrze profesora, przypadła delikatna misja
przesłuchania go. Bothe chętnie pokazał Amerykaninowi nowy cyklotron instytutu i omówił
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 157/191
prowadzone tu badania podstawowe, ale odmówił jakichkolwiek informacji na temat badań
wojskowych, w jakich brał udział.
Pracownicy „Alsosu” odszukali również doktora Wolfganga Gentnera. Zarówno Gentnera jak i
Bothego pozostawiono jednak na wolności. 5 kwietnia Goudsmit przygotował sprawozdanie z akcji w
Heidelbergu i z poszukiwań w zakładach „Degussy” we Frankfurcie, przeprowadzonych 3 kwietnia.Misji udało się dowiedzieć, że profesor Otto Hahn przebywał w Tailfingen na południe od Stuttgartu,
a Heisenberg i Max von Laue w Hechingen, oraz że ostatni stos uranowy ewakuowano z Berlina-
Dahlem do Haigerloch koło Hechingen. Liczba osób biorących bezpośredni udział w doświadczeniach
ze stosem nie była wielka: Heisenberg, małżeństwo Döpel, Kirchner, Stetter, Hahn i garstka
asystentów. Wyjaśniono również rolę profesora Gerlacha i ministra Speera w przyznawaniu
niezbędnych priorytetów. Co najważniejsze, Gentner powiedział im, że reaktor w Haigerloch nie
osiągnął stanu krytycznego, co świadczyło, że badania niemieckie nie były zbyt zaawansowane.
Dalsze przesłuchania prowadzone w Heidelbergu ujawniły, że istniał jeszcze jeden zespół badawczy,
kierowany przez Diebnera i ulokowany w Stadtilm, lecz Gentner twierdził, że grupa ta nie osiągnęła
nawet takich wyników jak grupa Heisenberga.
Po powrocie do Paryża Goudsmit dowiedział się, że armia generała Pattona posuwa się naprzód tak
szybko, że Stadtilm będzie zajęty lada dzień. Niezwłocznie zaalarmował przebywającego w
Heidelbergu Pasha i po paru dniach oczekiwania w pobliskim Eisenach misja „Alsos” wkroczyła do
Stadtilm. Miejscowość została zajęta bez walki 12 kwietnia około czwartej rano. Niebawem zjawili się
tam agenci misji z Wardenburgiem i Lanem na czele.
Tym razem zdawano sobie w pełni sprawę ze znaczenia zdobyczy. W Paryżu Samuel Goudsmit
otrzymał pospiesznie nagryzmoloną i przesłaną przez kuriera notatkę od Wardenburga:
„Stadtilm, 12 kwietnia 1945
Sam!«Alsos uderza znowu!» - Pash.
Po trzech godzinach akcji nie ma wątpliwości, że natrafiliśmy na żyłę złota. Diebner wraz
z resztą osób pracujących w tej grupie (z wyjątkiem jednej) i wraz z materiałami, tajnymi
aktami itp. zostali w niedzielę (8 kwietnia) wywiezieni stąd przez gestapo w nieznanym
kierunku.
Mamy jednak:
1. Doktora Berkei, który od samego początku brał udział w pracach i gotów jest wszystko
powiedzieć. Wie też wszystko o Hechingen.
2. Stosy wiele mówiących dokumentów.
3. Elementy maszyny-U [to jest stosu uranowego],
4. Sporo aparatury, liczniki itp.
Myślę, że powinieneś znaleźć się tu jak najszybciej i Mike Perrin też. Z pewnością poznamy tu
założenia całego projektu, a na południu uzupełnimy tylko szczegóły techniczne.
Do zobaczenia wkrótce
Fred”.
Misja „Alsos” zaczęła także działać w północnych Niemczech. Dr Charles P. Smyth w Lindau ujął
profesora Osenberga i znalazł zaskakującą ilość dokumentów Rady Badań Naukowych Rzeszy. 17
kwietnia Smyth - do którego dołączyli już dr Colby, major Furman i sam Goudsmit - odkrył
w przędzalni jedwabiu w Celle zakład produkcji ultrawirówek doktora Grotha. Przed dwudziestu laty
Groth i Goudsmit mieszkali razem w czasie studiów. Obecne spotkanie było dla nich nad wyrazbolesne. Zaledwie dzień wcześniej firma Anschütz przedłożyła ofertę na budowę zakładów
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 158/191
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 159/191
jednostek amerykańskich. „Moje ostatnie kontakty z Joliotem wzbudziły we mnie przekonanie, że nic,
co mogłoby interesować Rosjan, nie powinno wpaść w ręce Francuzów” - pisał później gen. Groves.
W miarę jak Armia Radziecka parła na zachód, Churchill zaczął niepokoić się, że Rosjanie mogliby
w jakiś sposób skorzystać z wyników niemieckich badań atomowych. 19 kwietnia zakomunikował
Edenowi, że nie mogąc przebić się w kierunku Berlina alianci powinni skierować wysiłki na osiągnięcie
dwu celów: zdobyć Lubekę i jednocześnie „posuwać się w kierunku Linzu na spotkanie Rosjan,a ponadto dzięki manewrowi okrążającemu wojsk amerykańskich zdobyć rejon na południe od
Stuttgartu. Tutaj bowiem - kontynuował Churchill - znajdują się najważniejsze ośrodki niemieckich
badań atomowych. Instalacje te trzeba opanować z uwagi na konieczność zabezpieczenia ścisłej
tajemnicy tych badań”.
Większość niemieckich zapasów rudy uranowej nie została dotychczas odnaleziona. Poprzedniej
jesieni Calvertowi udało się stwierdzić, że tropy prowadzą do kopalni soli w pobliżu Stassfurtu,
należącej do nadzorowanego przez rząd Towarzystwa Badań Przemysłowych (WiFo). Pospiesznie
sformowano zespół brytyjsko-amerykański, w skład którego weszli płk Lansdale, Calvert, sir CharlesHambro oraz David Gattiker, asystent Perrina. Wszyscy Brytyjczycy nosili mundury wojskowe.
W kierunku Stassfurtu posuwały się z dwóch stron armie: amerykańska i radziecka. Grupa przyłączyła
się do 83 dywizji piechoty i szybko opanowała poważnie zniszczony przez bombardowania zakład.
Przy pomocy niemieckiego zarządcy fabryki odnaleziono 1100 ton rudy belgijskiej, zmagazynowanej
w szopie w butwiejących beczkach. Zbiegiem okoliczności w sąsiedztwie znajdowała się wytwórnia
beczek, w której pod nadzorem Amerykanów wykonano około 20 tysięcy nowych beczek w celu
przewiezienia cennej rudy uranowej. W ciągu trzech dni cały transport skierowano na zachód, poza
linię przyszłej „żelaznej kurtyny”, i zmagazynowano w hangarze na lotnisku Hildesheim.
Produkcja metalicznego uranu w Niemczech stanęła ostatecznie 15 kwietnia. Zakład redukcji uranu w
Fabryce Chemicznej w Grünau, należącej do „Degussy”, którego budowę zaczęto w pierwszych
miesiącach 1942 roku, pierwszą partię - 224 kilogramy - metalicznego uranu wyprodukował
w grudniu 1944 roku. Wyposażenie zakładu i moc produkcyjna - 1000 kilogramów uranu lub toru
metalicznego miesięcznie - były takie same jak w zbombardowanej fabryce we Frankfurcie, jednakże
do połowy kwietnia 1945 roku wyprodukowano tu zaledwie 1500 kilogramów uranu. W styczniu
1945 roku przerób uranu, a mianowicie przetapianie, odlewanie i walcowanie płyt, przeniesiono
z innego zakładu „Degussy” we Frankfurcie do fabryki Auera pod Berlinem, gdzie do końca wojny
przerobiono dalsze 400 kilogramów. Z łącznej ilości 14,3 ton metalicznego uranu, wytworzonego
w czasie wojny przez niemieckie fabryki, zaledwie 5,5 tony przetopiono i odlano w formie płyt
i kostek. Cała reszta pozostała w postaci proszku.
23 kwietnia gen. Groves mógł donieść generałowi Marshallowi w Waszyngtonie, że możliwość
posiadania przez Niemcy bomby atomowej została definitywnie wykluczona. W swoim raporcie
Groves wyjaśniał:
„W 1940 roku armia niemiecka zarekwirowała w Belgii i wywiozła do Niemiec około 1200 ton rudy
uranowej. Dopóki materiał ten znajdował się w dyspozycji wroga, musieliśmy liczyć się z możliwością,
że stara się on wytworzyć broń atomową.
Wczoraj zawiadomiono mnie telefonicznie, że moi ludzie odnaleźli rudę w Niemczech w pobliżu
Stassfurtu i że przewieziono ją w bezpieczne miejsce, gdzie znajduje się pod kontrolą władz
brytyjskich i amerykańskich.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 160/191
Zdobycie tego materiału, który stanowi większą część zasobów uranu w Europie, wyklucza
ostatecznie możliwość, by Niemcy były w stanie użyć bomby atomowej w tej wojnie”.
Tego samego dnia, 23 kwietnia 1945 roku, oddział dowodzony przez pułkownika Pasha opanował
Haigerloch. Dwa dni wcześniej Francuzi przekroczyli linię, na której powinni się zatrzymać, kierując się
ku Sigmaringen, gdzie mieli przebywać pozostali przy życiu członkowie rządu Vichy. Pashowi oddanonatychmiast pod komendę 1279 batalion saperów armii amerykańskiej z rozkazem wyprzedzenia
Francuzów. Przy zajęciu Haigerloch obecni byli gen. Eugene Harrison, szef wywiadu Szóstej Grupy
Armii Amerykańskiej, oraz Michael Perrin, który przyleciał z Londynu. 24 kwietnia wyłamano drzwi do
jaskini, w której znajdował się reaktor. Welsh, Perrin, Lansdale, Furman i pozostali wkroczyli do
wnętrza. Tunel i jaskinia były wilgotne i ciemne. Posłano po świece. Otwór w dnie jaskini był zakryty.
Obecni żywili pewne obawy, czy odsłonięcie studni nie narazi ich na promieniowanie. Perrin był
zapewne jedynym, który widział już reaktor atomowy bliski stanu krytycznego - olbrzymi stos
grafitowy, budowany przez Fermiego w Chicago na wiosnę 1942 roku. Tu uderzył go brak
jakichkolwiek zabezpieczeń przed promieniowaniem. Stos prawdopodobnie nie osiągnął stanu
krytycznego, w przeciwnym razie pracujący przy nim Niemcy musieliby być już poważnie chorzy.
Perrin polecił otworzyć pokrywę. Tego samego dnia reaktor całkowicie rozebrano. W studni nie było
ani uranu, ani ciężkiej wody. W pobliżu znaleziono jedynie kilka beczek ciężkiej wody. Załadowano je
na ciężarówki wojskowe razem z blokami grafitu, jakie otaczały reaktor. Aby Francuzi nie znaleźli
żadnego śladu po doświadczeniach, kiedy będą okupować wioskę, jeden z pułkowników
zaproponował wysadzenie w powietrze zabytkowej kaplicy stojącej na szczycie wzgórza. Jej ruiny
miały zawalić całkowicie wejście do jaskini. Miejscowy ksiądz gorąco zaprotestował przeciw temu
projektowi i z pomysłu zrezygnowano.
Kiedy misja opuściła Haigerloch, saperzy wysadzili jaskinię w powietrze. Perrin wraz z innymi podążył
do Hechingen na spotkanie z Goudsmitem. Miasto zostało zajęte przez oddziały francuskie
i marokańskie w niedzielę 22 kwietnia o czwartej po południu. Opanowano je bez walki, bowiem poucieczce miejscowych nazistowskich dygnitarzy partyjnych oddziały Volkssturmu rozproszyły się. Von
Weizsäcker nadal pracował w instytucie, ale Francuzi nie interesowali się nim. Wszelkie dokumenty
oraz uran i ciężka woda z Haigerloch zostały ukryte w miejscu, w którym - jak się spodziewano - nikt
ich nie będzie szukał. Heisenberg opuścił Hechingen już w poprzedni piątek. Po trzech dniach i nocach
jazdy rowerem dotarł do rodzinnego domu w Urfeld w górach Bawarii i tu oczekiwał końca. 23
kwietnia około 8.30 rano cztery amerykańskie samochody pancerne i kilka ciężarówek jednostki
transportowej Szóstej Grupy Armii Amerykańskiej wkroczyły do Hechingen. Płk Pash i gen. Harrison
udali się na teren laboratoriów przy Weiherstraße i Tübingerstraße. W jednym ze skrzydeł fabryki
włókienniczej Grotza, zajętym przez Instytut im. Cesarza Wilhelma, odnaleziono pokój Heisenberga.
Ku swemu zdumieniu Pash znalazł tam wspólne zdjęcie Heisenberga i Goudsmita, zrobione na molo
w chwili wyjazdu Heisenberga z Ameryki w 1939 roku. Pash rozlokował pracowników misji
w budynkach fabryki.
Aby zapobiec wywiezieniu przez Francuzów personelu lub sprzętu z laboratorium, Amerykanie
zaopatrzyli Niemców w dokumenty zabraniające przetrząsania laboratoriów. Dwaj agenci
amerykańscy zjawili się u doktora Bagge, przeszukali mieszkanie i zabrali z sobą wszystkie
dokumenty, poczynając od 1942 roku, z obietnicą ich zwrotu. W jednym z pomieszczeń fabryki Grotza
znaleziono prototyp urządzenia opracowanego przez doktora Bagge do rozdzielania izotopów uranu
oraz podobne urządzenie projektu młodego uczonego, doktora Korschinga. Działało ono niezwykle
sprawnie: współczynnik rozdzielania izotopów dla pojedynczego stopnia był czterokrotnie wyższy niż
w jednym stopniu kaskady rozdzielczej w metodzie dyfuzji gazowej stosowanej przez Amerykanów.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 161/191
Losy śluzy izotopowej doktora Bagge były niezwykle urozmaicone. Dwukrotnie zniszczona w trakcie
bombardowania Berlina, trzykrotnie ewakuowana, dopiero w tych ostatnich dniach osiągnęła
stadium końcowych prób. Koncern I. G. Farben dostarczył kilka szpetnych żelaznych butli
napełnionych sześciofluorkiem uranu - można było rozpoczynać doświadczenia. Było już jednak za
późno. 24 kwietnia żołnierze amerykańscy przyprowadzili doktora Bagge na przesłuchanie, które
prowadził Goudsmit. Na oczach twórcy żołnierze rozbierali śluzę izotopową. Z jej wnętrzawydobywały się trujące opary sześciofluorku uranu. Bagge musiał im pomóc w rozbiórce
i zapakowaniu przyrządu do skrzyń. „Jeden z żołnierzy wzruszył ramionami i powiedział: «C’est la
guerre, monsieur !». Widać było, że robi to z wyraźną przykrością. Był to Amerykanin. Około siódmej
wyszedłem z instytutu”.
Zaledwie Bagge wrócił do domu, zjawił się u niego jakiś amerykański żołnierz z poleceniem, aby
następnego ranka był gotów do wyjazdu w nieznanym kierunku. Nieobecność miała potrwać kilka
tygodni. Zgnębiony Bagge obiecywał zaprzestać wszelkiej pracy nad śluzą izotopową, ale jego
błagania pozostały bez echa.
Ten sam los spotkał doktora Korschinga. Urządzenie jego pomysłu rozebrano i załadowano naciężarówki. Niemiecki mechanik odciągnął uczonego na bok i podsunął myśl ukrycia istotniejszych
części urządzenia, aby Amerykanie nie byli w stanie złożyć go na powrót. Korschingowi nie przyszedł
taki pomysł do głowy, ale chętnie się zgodził i szereg części schowano. Przesłuchiwanie naukowców
ciągnęło się przez cztery dni. Profesor von Weizsäcker i dr Wirtz byli kilkakrotnie przesłuchiwani przez
Goudsmita. Udało mu się podstępem namówić ich do ujawnienia schowka, w którym ukryto uran
i ciężką wodę z Haigerloch. Goudsmit przekonał ich, że w przyszłości sami będą potrzebowali tych
materiałów, kiedy pod nadzorem aliantów podejmą na nowo doświadczenia. 26 kwietnia grupa
Brytyjczyków i Amerykanów udała się do odległego o 15 kilometrów Haigerloch. Ciężka woda ukryta
była w bańkach po benzynie w piwnicy starego młyna, a setki kostek uranowych - zakopane na polu
w pobliżu wsi. Profesor von Weizsäcker i dr Wirtz podpisali raczej zbędny dokument upoważniającyAmerykanów do zabrania uranu i ciężkiej wody. Przy odkopywaniu uranu Michael Perrin sam wziął
się za łopatę. Po powrocie do Hechingen Perrin i Welsh napisali i zaszyfrowali obszerny raport
z opisem akcji, który następnie za pomocą radiostacji, którą mieli ze sobą, przekazano do centrali w
Londynie. Raport poprzez Wallace Akersa doręczono sir Johnowi Andersonowi.
Tymczasem Pash, Wardenburg i Lane udali się do Tailfingen. Przypadkowy przechodzień wskazał im
drogę do laboratorium Instytutu Chemii im. Cesarza Wilhelma, które mieściło się w starym budynku
szkolnym. Szkołę otoczono, dwaj agenci Pasha weszli do wnętrza i spytali o Otto Hahna. Stary chemik
był wychudzony i robił wrażenie chorego - w ciągu ostatniego roku stracił na wadze piętnaście
kilogramów. Zapytany o tajne raporty i dokumenty, o których wiadomo było, że zostały wysłane do
niego ze Stadtilm, odpowiedział krótko: „Są tutaj”. W tym samym budynku znaleziono też profesoravon Laue.
Profesora Hahna rozłączono z żoną i synem, który po utracie ręki na froncie wschodnim leżał
w ciężkim stanie w miejscowym szpitalu, i wraz z von Lauem przewieziono do Hechingen. Pierwszą
czynnością Hahna po przyjeździe było napisanie listu do Stanów Zjednoczonych do Klary Lieber, która
przed sześciu laty brała udział w pracach i uczestniczyła w jego słynnych odkryciach. List wręczył
Goudsmitowi z prośbą o wysłanie go do USA, lecz jak wszystkie listy pisane przez Niemców w tym
czasie został on skonfiskowany i nigdy nie dotarł do adresatki.
Lista naukowców niemieckich, których Amerykanie postanowili wywieźć, spowodowała pewne
pretensje i tarcia. Von Weizsäcker uważał, że fizycy pokroju Baggego czy Korschinga nie zasługują nato, by ich włączyć do tego grona. Kiedy cała grupa miała już wyruszyć z Hechingen, von Weizsäcker
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 162/191
nagle zdecydował się ujawnić miejsce przechowywania reszty dokumentów dotyczących niemieckich
badań atomowych. Kryjówkę szczelnie zamkniętej puszki z dokumentami stanowiło szambo jego
domu. Puszkę odnaleziono, a nieprzyjemny obowiązek zbadania materiałów przypadł Goudsmitowi.
Pracowicie układana przez wywiad mozaika została wreszcie skompletowana: dysponowano już
pełnym zestawem tajnych raportów o wynikach prac prowadzonych w Niemczech, co łącznie
z notatkami Gerlacha pozwalało na odtworzenie historii badań.
Nie wiedząc nic o specjalnym porozumieniu brytyjsko-amerykańskim w sprawie wywiadu
atomowego, profesor Norman i podpułkownik Cecil uważali, że dokumenty zdobyte przez misję
„Alsos”, które miały być przesłane przez Londyn do Waszyngtonu, powinny zostać w całości
skopiowane przez wywiad brytyjski. Zadanie musiałoby zostać wykonane w ciągu jednej nocy. Pomysł
przekazano R. V. Jonesowi do Londynu za pomocą tej samej radiostacji co poprzednio. W centrali
wywiadu istniał specjalny zespół zajmujący się kopiowaniem dokumentów. Jones postawił na nogi nie
tylko całą tę grupę, ale ponadto porozumiał się jeszcze z kilkoma ministerstwami, prosząc o pomoc
w tym ogromnym, jak na jedną noc, zadaniu. Oficerowie brytyjscy biorący udział w misji zostali o tym
zawiadomieni telegraficznie.
Wczesnym rankiem 27 kwietnia misja „Alsos” opuściła Hechingen.
W jeepie pułkownika Lansdale’a jechał tłumacz, profesor Norman. Lansdale, jako szef służby
bezpieczeństwa generała Grovesa, znał stan i postępy badań amerykańskich. Zalecił on Normanowi,
by wszystkie sprawy utrzymać w tajemnicy jeszcze przez trzy miesiące - gdy bomba zostanie użyta,
tajemnica przestanie obowiązywać.
„Piątek, 27 kwietnia 1945. Parę minut po ósmej rano przyjechali po mnie samochodem [pisał Bagge],
Pożegnałem się z rodziną krótko, lecz czule. W ostatniej chwili było dużo łez, a i mnie samemu trudno
było się opanować. Krótko po dziewiątej długa kolumna samochodów opuściła instytut, kierując się
w stronę Heidelbergu. Zabrano profesorów: Hahna, von Laue, von Weizsäckera, oraz doktorów:Wirtza, Korschinga i mnie. Do Heidelbergu dotarliśmy o czwartej po południu. Umieszczono nas
w domu przy Philosophen-Weg. Wspaniały stąd widok na miasto i Neckar. Na horyzoncie można
wypatrzyć wieże katedry w Spirze”.
Sprowadzenie niemieckich dokumentów do Londynu miało być triumfalnym uwieńczeniem wysiłków
wywiadu brytyjskiego. Lecz w tym miejscu poróżniły się dwie grupy Brytyjczyków wchodzących
w skład misji. Pod nieobecność podpułkownika Cecila, który organizował przelot Dakoty RAF do
Londynu, postanowiono, że dokumenty zgromadzone przez „Alsos” zostaną skierowane wprost do
Waszyngtonu, bez zatrzymywania w Londynie. Cecil i Norman, powiadomieni niebawem o tej decyzji,uznali ją za wysoce krzywdzącą. W ich mniemaniu dwaj pozostali Brytyjczycy - Welsh i Perrin -
działając ręka w rękę z Amerykanami, usiłują pozbawić wywiad brytyjski cennych dokumentów.
Żaden z nich nie wiedział, jak ogromną wagę przywiązywano do wywiadu atomowego - jak
pamiętamy, Churchill wspominał o „szczególnej tajemnicy”, jaką ma być otoczona ta dziedzina - a w
związku z tym, o specjalnych krokach podjętych w tej sprawie przez Andersona i generała Grovesa.
Nieświadomi tego wszystkiego, Cecil i Norman długo zastanawiali się nad dalszym postępowaniem,
po czym powrócili do gorącej dyskusji z pozostałymi. Przy świetle świec - Heidelberg pozbawiony był
elektryczności - wywiązała się zasadnicza debata pomiędzy Cecilem a pułkownikiem Lansdale.
O drugiej nad ranem, kiedy wreszcie zacietrzewieni dyskutanci rozeszli się, jasne było, że Amerykanie
wygrali. Oczywiście Perrin i Welsh nie mieli prawa wyjaśnić swoim ziomkom rzeczywistej przyczynyswego postępowania. Kiedy Perrin i pozostali Brytyjczycy wracali 28 kwietnia do Londynu, atmosfera
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 163/191
w samolocie była niezwykle napięta. Takie zakończenie działalności misji, w której pokładano tyle
nadziei, musiało być dla Perrina i Normana niezmiernie przykrym zgrzytem.
Kilka dni później zastępca szefa wywiadu zwołał zebranie w celu ustosunkowania się do protestu
zgłoszonego z inicjatywy Jonesa w związku z tak oczywistą zdradą interesów wywiadu brytyjskiego.
Stronę zainteresowaną reprezentowali na zebraniu Jones i Cecil. Obecni byli także Perrin i Welsh.Można się zastanawiać, czy przewodniczący zebrania był równie świadom specjalnych dyrektyw
wydanych przez Andersona jak jego szef, pozostaje jednak faktem, że Perrin i Welsh usłyszeli same
pochwały za sposób przeprowadzenia akcji dla zdobycia wyników niemieckich badań atomowych, i to
w szczególnie trudnej sytuacji wynikłej z problematycznej współpracy brytyjsko-amerykańskiej
w dziedzinie atomistyki.
W głębi duszy Jones musiał podejrzewać, że Michael Perrin i komandor Welsh celowo tak prowadzili
sprawę, by pozostać jedynym ogniwem łączącym wywiad atomowy z władzami brytyjskimi.
Przesłuchania uczonych niemieckich trwały nadal. 29 kwietnia Bagge zanotow«ł: „Wezwany wraz zWirtzem i von Weizsäckerem do Goudsmita. Zasadnicze pytanie: gdzie jest Diebner? Nikt nie wie”.
Rozpoczęto także systematyczne poszukiwania Heisenberga. 1 maja ujęto Walthera Gerlacha
w momencie, gdy siedział przy pracy w laboratorium fizyki uniwersytetu monachijskiego. 19 kwietnia
Gerlach otrzymał wiadomość, że SS wydała nakaz aresztowania go, wobec czego wraz z jednym ze
swoich asystentów przedostał się w góry Bawarii i tu czekał na dalszy rozwój sytuacji. Kilkakrotnie
usiłował telegraficznie lub przez telefon nawiązać kontakt z konwojem Diebnera, lecz bez
powodzenia. 22 kwietnia, w dniu, kiedy Hitler wydał ostatnią odezwę wzywającą do obrony Berlina,
Gerlach otrzymał polecenie udania się do Innsbrucku dla przygotowania pomieszczeń dla
laboratorium i ludzi Diebnera. Po trzech dniach poszukiwań, w czasie których aresztowano go na
krótko jako rzekomego szpiega brytyjskiego, odnalazł konwój w wiosce leżącej między Tölz a
Tegernsee. Kilka dni wcześniej większość SS-manów tworzących eskortę konwoju została wzięta do
niewoli w potyczce. 25 kwietnia rano Gerlach rozdzielił konwój na mniejsze grupy i część posłał do
Garmisch-Partenkirchen, a sam wraz z resztą uranu i ciężkiej wody wrócił do swego dawnego
instytutu do Monachium. Tu odnalazł biuro ewakuowanej Rady Badań Naukowych Rzeszy i pobrał
gotówką ostatnie pół miliona marek na opłacenie poborów i zaległych rachunków.
W Monachium panował spokój. „U matki kwitnie janowiec” - zapisał w dzienniku. Pół miliona marek
wpłacił na swoje konto w banku w Monachium. W 1946 roku po powrocie z Anglii, gdzie był
internowany, okazało się, że suma ta w całości, przeliczona na nową walutę, znajduje się w banku.
Monachium zostało zdobyte 30 kwietnia wieczorem. Następnego popołudnia odnalazł Gerlacha drBaumann z misji „Alsos”. Padał gęsty śnieg. Gerlach robił wrażenie zmęczonego i chorego.
Niebawem w wiosce odległej o 30 kilometrów na południowy wschód od Monachium ujęto też i
Diebnera. Miał przy sobie 80 000 marek. Następnego dnia płk Pash odszukał dom Heisenberga w
Urfeld. Rzeczy uczonego były spakowane. Zaprowadzono go do opancerzonego samochodu
i usadowiono pomiędzy dwoma uzbrojonymi żołnierzami armii amerykańskiej. Samochód ruszył
główną ulicą Urfeld. Przed nim jechał jeden czołg, a za nim drugi i kilka jeepów. Zgromadzony tłum
mieszkańców uznał, że nawet Stalin nie miałby lepszej eskorty. Heisenberga i Diebnera przewieziono
do nowej kwatery „Alsosu” w Heidelbergu.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 164/191
Amerykanie wkrótce przekonali się, że Diebner jest więźniem wyjątkowo ponurym i nieskłonnym do
udzielania informacji. Nawet im rzucała się w oczy wrogość Heisenberga i jego kolegów do Diebnera.
„Ich rozmowy z nim ograniczają się do monosylab” - zanotował Goudsmit.
2 maja poinformowano Winstona Churchilla o przebiegu akcji anglo-amerykańskiej w „podejrzanych
okolicach Stuttgartu” i o zdobyczach misji: znaleziono prawie cały niemiecki zasób uranu oraz okołopółtorej tony ciężkiej wody. Szczególny sukces stanowiło ujęcie niemieckich uczonych i zdobycie
większości ich notatek. „Z ulgą stwierdziliśmy - powiedział lord Cherwell premierowi - że ich prace są
przynajmniej o trzy lata opóźnione w stosunku do naszych i amerykańskich”. W piśmie do Churchilla
lord Cherwell pominął co prawda fakt, że większość osiągnięć niemieckich pochodziła sprzed trzech
lat; w późniejszym okresie Niemcy praktycznie marnowali tylko czas.
Na początku 1945 roku dr Rosbaud, ten sam, który współpracował z Brytyjczykami, odwiedził po raz
ostatni laboratorium Manfreda von Ardenne w Berlinie-Lichterfełde. Skutki bombardowania, od
którego pracownia poważnie ucierpiała przed dwoma laty, zostały już całkowicie usunięte.
W podziemiu zbudowano nowe, wspaniałe laboratorium, znakomicie zabezpieczone przed
bombardowaniem. Akcelerator van de Graaffa, cyklotron i prototyp elektromagnetycznego
separatora izotopów należały do najnowocześniejszych urządzeń z tej dziedziny w Niemczech. Tego
samego dnia w czasie wizyty u Gerlacha Rosbaud opowiedział mu o tym, co widział, i zauważył, że
von Ardenne zapomniał o jednym: kiedy wejdą Rosjanie, wszystko rozmontują i zabiorą. Gerlach
dodał, że Rosjanie wezmą także i von Ardenne i że zrekonstruuje on im wszystko w dziesięciokrotnie
większej skali i będzie pracował dalej.
Gerlach niewiele się pomylił. Kiedy skończyły się działania wojenne, Rosjanie odszukali naukowców
związanych z programem uranowym, między innymi Bewilogua, Döpela, Geiba, Hertza, Vollmera,
Wirtha, Herrmanna, von Ardenne, Thiessena, Timofeeffa, Riehla i Zimmera. Większość pojechała doZwiązku Radzieckiego dobrowolnie na korzystnych kontraktach. Okazało się, że Rosjanie są doskonale
zorientowani, czyje prace są już przestarzałe. Za eksperta w dziedzinie technologii otrzymywania
i oczyszczania uranu uważali Riehla.
Rosjanie szybko się zorientowali, że Amerykanie zbombardowali Oranienburg, aby unieruchomić
zakłady Auera. Riehl, którego oficerowie radzieccy przyprowadzili do fabryki na inspekcję zniszczeń,
na podstawie usłyszanych uwag domyślił się, że znają oni przyczynę ataku amerykańskiego lotnictwa.
Rosjanie odkryli też wkrótce, że Amerykanie, wbrew wszelkim podpisanym umowom, wywieźli uran
ze Stassfurtu. Powiedział o tym niemieckim uczonym pracującym w jego resorcie radziecki minister
do spraw energii jądrowej A. P. Sawieniagin. W Oranienburgu znaleziono zaledwie kilka ton tlenku
uranu o dużej czystości. W strefie radzieckiej znajdował się także zakład przetapiania uranu„Degussy”, który został ewakuowany do Stadtilm. W Rheinsbergu, gdzie obecnie została wzniesiona
pierwsza elektrownia jądrowa NRD, znaleziono resztę wywiezionego tam metalicznego uranu: 5 ton
w postaci proszku oraz pewną ilość kostek z litego metalu. Te zasoby oraz 25 ton nie oczyszczonego
tlenku uranu i soli uranowych z różnych magazynów firmy Auer wykorzystali naukowcy radzieccy do
prac nad bombą atomową.
W Dahlem Rosjanie przejęli wyposażenie, łącznie z wysokonapięciowym akceleratorem liniowym.
Pozostawiona na podwórzu Instytutu Fizyki mniej typowa aparatura fizyczna leżała tam jeszcze 30
lipca, kiedy dr Goudsmit przeprowadzał inspekcję. Agenci „Alsosu” stwierdzili, że budynek stanowił
kwaterę dowództwa wywiadu amerykańskiego, „zapewne nieświadomego ważności obiektu” - jak
pisał w raporcie do Waszyngtonu Goudsmit. Amerykanie wyrzucili pozostałe resztki wyposażenia do
ogródka na tyłach budynku, razem z blokami tlenku uranu, grafitu i ołowiu. W sławetnym schronie
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 165/191
Goudsmit znalazł przykrytą deskami studnię reaktora oraz urządzenie służące do zdalnego
wprowadzania radowo-berylowego źródła neutronów do wnętrza stosu. W biurze zarządu firmy Auer
Goudsmit spotkał sekretarkę Riehla, Fräulein Blobel, która powiedziała mu, że Rosjanie przejęli
wszystkie akta firmy, kontrakty i dokumentację technologiczną.
I to już jest koniec historii niemieckiego programu badań nad uranem. Dr Albert Vögler, prezes Towarzystwa im. Cesarza Wilhelma, dożył końca wojny, lecz go nie przeżył.
Vögler był jak na dostojnika III Rzeszy człowiekiem o wyjątkowo prawym charakterze. W ostatnich
latach odnosił się coraz bardziej krytycznie do swego rządu, lecz nie chciał posunąć się do
sabotowania w jakikolwiek sposób wojennego wysiłku ojczyzny w chwili, gdy walczyła ona o ocalenie.
W dniu, kiedy brytyjskie oddziały łupiły jego mieszkanie z gromadzonej przez całe życie kolekcji dzieł
sztuki, udał się do pobliskiego kościoła i zażył tam truciznę. Dr Basche, początkowo zwierzchnik
Diebnera w Urzędzie Uzbrojenia Armii, zginął w ostatnich dniach wojny w walkach o Kummersdorf.
Nie wiadomo, co się stało z profesorem Erichem Schumannem.
Podczas gdy internowani w Paryżu najwybitniejsi niemieccy fizycy jądrowi wiedli niezbyt wesoły
żywot, pełni niepokoju o swoje rodziny, dom i przyszłe losy, profesor Paul Harteck, uczony, który,
gdyby mu dano pieniądze, ludzi i materiały, niewątpliwie wyprodukowałby dla Rzeszy bombę
atomową, wciąż jeszcze przebywał na wolności. Bez zezwolenia władz brytyjskich dwaj agenci
„Alsosu” udali się do Hamburga, znajdującego się w strefie brytyjskiej, odnaleźli tam Hartecka,
wsadzili go do jeepa - za kierownicą siedział major Russell Fisher - i przeszmuglowali do strefy
amerykańskiej.
Harteck - nadal pełen ducha bojowego i niezachwianej odwagi - zorientował się, że jadą do Paryża.
W wojskowej bluzie i w berecie, z krótko przystrzyżonym na wojskową modłę wąsikiem, wyglądał
godnie i z łatwością można go było wziąć za brytyjskiego oficera. W miarę jak przed jego oczyma
przesuwał się krajobraz Francji, wspominał wszystko, co się wydarzyło od dnia, kiedy wraz z WilliGrothem w kwietniu 1939 roku napisali list do Ministerstwa Wojny - konferencje w Berlinie,
krytyczną sytuację z ciężką wodą, projekt ultrawirówki, nadzieje budzące się i gasnące na przemian.
Domy Paryża były obwieszone flagami, a w powietrzu czuło się wiosnę. Ulice, którymi mały jeep
jechał przez przedmieścia Paryża, były zapełnione ludźmi - zapewne tego dnia miała się odbyć jakaś
parada. Tłum, widząc jeepa z imponującymi oznakami, majorem za kierownicą i anonimowym
pasażerem z tyłu, zaczął wiwatować - Harteck wstał i salutował.
12
Próba podsumowania
W ciągu kilku ostatnich dni wojny zaczęły krążyć w południowych Niemczech fantastyczne pogłoski:
W Monachium funkcjonariusze partyjni chodzili od domu do domu, rozsiewając wieści, iż wkrótce
Niemcy użyją bomby atomowej. Wiele ludzi wierzyło tym pogłoskom. Pułkownik Geist, szef wydziału
badań technicznych Speera, w trakcie ucieczki spotkał swoją żonę, również uciekającą przed
nieprzyjacielską armią, która dopytywała się z nadzieją w głosie, czy Hitler nie ma w zanadrzu jakiejś
cudownej broni, mogącej nawet w takiej sytuacji zmienić klęskę w zwycięstwo. Geist odpowiedział,
że nic takiego nie istnieje, przez pewien czas żywiono nadzieję, iż uda się wyprodukować bombę
atomową, lecz uczeni uznali sprawę za beznadziejną.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 166/191
Przez długi czas ludziom trudno było uwierzyć, że Niemcy nie zrobiły praktycznie nic w kierunku
wyprodukowania broni atomowej. Wciąż utrzymywały się pogłoski, że na wyspie Bornholm, zajętej
przez wojska radzieckie, istniały zakłady produkujące bomby atomowe84.
W niektórych kra jach - w Hiszpanii i w Ameryce Łacińskiej - wciąż jeszcze uważa się, że bomby
zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki w sierpniu 1945 roku zostały zrabowane z arsenałów niemieckich. Albert Speer, minister uzbrojenia i amunicji Rzeszy, indagowany po aresztowaniu o niemieckie plany
atomowe, stwierdził: „Podobnie jak w Ameryce, nasi uczeni od dłuższego czasu zajmowali się
badaniami nad rozszczepieniem atomu. Wy, w Ameryce, jesteście bardziej zaawansowani niż my:
macie wielkie cyklotrony. Dopiero kiedy zacząłem mieć coś do powiedzenia, znalazły się fundusze na
badania jądrowe. Zażądałem skonstruowania kilku mniejszych cyklotronów - jeden z nich jest obecnie
w Heidelbergu. Jednakże, moim zdaniem, byliśmy daleko w tyle za Ameryką”. Na pytanie: „Czy ciężka
woda stanowiła istotny czynnik w urządzeniu, które miano wykorzystać w przyszłości jako źródło
energii?”, Speer odpowiedział: „Nie wyszliśmy nigdy poza prymitywne doświadczenia laboratoryjne,
a nawet i te nie były na tyle zaawansowane, by dzięki nim podjąć definitywne decyzje”. Tydzień
później wypytywano go ponownie w tej samej sprawie. Speer wymienił nazwiska prof. Bothe i prof.Heisenberga jako kierujących całością prac i ponownie podkreślił swoje mniemanie, że w Ameryce
prace nad bombą atomową były znacznie bardziej zaawansowane niż w Niemczech. Nic więcej nie
potrafił powiedzieć. „Potrzebowaliśmy jeszcze dziesięciu lat” - przyznał.
Najważniejszym źródłem niepowodzenia niemieckich uczonych było to, że nie zapalili wyobraźni
Speera możliwościami wypływającymi z rozszczepienia jądra. Spotkanie ze Speerem w Berlinie
w czerwcu 1942 r. dawało im do tego okazję, ale nie wykorzystali jej. Uczeni są notorycznie nieśmiali,
nic więc dziwnego, że nie potrafili wykorzystać swoich bliskich kontaktów z osobistościami ze sfer
rządowych i przemysłowych. Niektórzy naukowcy, jak np. prof. Harteck, nie wahali się stawiać
przemysłowi wielkich żądań, lecz w „projekcie U” ster dzierżyli akademicy. Zapytani przez Speera
w czerwcu 1942 roku, w jaki sposób mógłby im najskuteczniej pomóc, Heisenberg i von Weizsäckerposkarżyli się, że postęp prac hamuje brak funduszy na prace konstrukcyjne. Lecz kiedy Speer
zażądał, by wymienili potrzebną im sumę, von Weizsäcker tytułem próby rzucił kwotę 40 000 marek.
Feldmarszałek Milch wspomina: „Była to tak śmiesznie niska suma, że Speer spojrzał na mnie i obaj
pokiwaliśmy głowami nad prostodusznością i naiwnością tych ludzi”. To niezręczne posunięcie
wprawiło doktora Vöglera w niemałe zakłopotanie. Vögler i Speer opuścili naradę z negatywną opinią
o całym projekcie uranowym. Speer powiedział uczonym, że mogą dostać każdą sumę, jaką zechcą,
ale nie zaprzątał już sobie głowy całą tą sprawą.
Uczeni, którzy brali udział w „projekcie U”, usiłują obecnie sugerować, że nie mieli wcale ochoty
pracować nad bombą atomową. Niewątpliwie Heisenbergowi udało się przekonać innych, że
stworzenie przez Niemcy bomby uranowej jest praktyczną niemożliwością, lecz sam uczony
przyznaje, że w czasie wojny zarówno on, jak i jego koledzy przeceniali trudności wyprodukowania
niezbędnych ilości materiału rozszczepialnego. Właśnie dlatego nie próbowano zwrócić uwagi władz
na możliwość zbudowania bomby atomowej. Schumann i Esau przestrzegali przed wygadaniem się
z taką możliwością, by nie zażądano od nich wyprodukowania broni atomowej, co w przypadku
niepowodzenia miałoby przykre konsekwencje. Uderzające jest, że w podobny sposób zareagował dr
84 Por. dziennik Gerlacha, zapis z 7 sierpnia 1945 r.: „Prasa utrzymuje, że mieliśmy fabryką bomb uranowych naBornholmie. Major [Rittner] powiedział mi, że wywiad brytyjski wie wszystko o Bornholmie - zajmowano się
tam rakietami V-1 i V-2 i latającymi bombami kierowanymi przez radio”. Oficer brytyjski wypytywał późniejprofesora Gerlacha o pogłoski dotyczące bornholmskiej fabryki bomb atomowych. Patrz także S. A. Goudsmit, Alsos, s. 32.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 167/191
Diebner, kiedy pewnego dnia zjawił się w jego gabinecie agent wywiadu i oświadczył, że führerowi
doniesiono o istnieniu grupy naukowców pracujących nad wynalezieniem bomby atomowej i że życzy
on sobie bliższych informacji. Diebner odesłał go z kwitkiem.
Oczywiście nie sugeruje się, że uczeni niemieccy są moralnie bardziej w porządku niż uczeni w
Ameryce i W. Brytanii, ponieważ nie stworzyli bomby atomowej. Z drugiej strony, jak powiedziałHeisenberg profesorowi Bethe, który w latach trzydziestych wyemigrował z Niemiec do Ameryki,
trudno mieć za złe niemieckim emigrantom udział w pracach nad bombą atomową w Stanach
Zjednoczonych. Ich nienawiść do wszystkiego co niemieckie była aż nadto uzasadniona. W liście do
Bethego Heisenberg sprecyzował stanowisko tych fizyków, którzy pozostali w Rzeszy:
„Niemieccy fizycy nie chcieli robić bomb atomowych i byli szczęśliwi, że okoliczności zewnętrzne
oszczędziły im podjęcia decyzji w tej sprawie...”
Przez „okoliczności zewnętrzne” rozumiał „ogromny wysiłek techniczny”, którego wymagałaby
realizacja takiego zamierzenia. Krótko mówiąc: „Niemieckie badania nie posunęły się tak daleko, by
powstała konieczność podjęcia decyzji co do bomby”.
Gdyby Niemcy mieli dość czasu, mogliby wyprodukować bombę atomową i zrobiliby to. Nic nie
wskazuje na to, by na jakimkolwiek etapie w logicznym procesie dokonywania odkryć opory moralne
uczonych były na tyle silne, by przezwyciężyć ich naturalną ciekawość, co będzie dalej - ciekawość,
która jest siłą napędową nauki. Ta właśnie siła popchnęła Heisenberga i Wirtza do ostatniej
dramatycznej próby zbudowania tuż przed końcem wojny stosu krytycznego. Nie dlatego, by
uratować sytuację Niemiec, lecz dlatego, że chcieli wiedzieć, czy da się to zrobić. Dalsze kroki na
drodze do bomby plutonowej byłyby już oczywiste i nie ma powodu przypuszczać, że ta sama
ciekawość nie kazałaby uczonym pójść tą drogą. Do wiosny 1945 roku nie zboczyli ani na krok
z obranego kierunku; i jedynie błąd w rodzaju tego, który popełnił Bothe w pomiarach parametrów
grafitu, mógł uniemożliwić im osiągnięcie celu - bomby atomowej.
Oczywiście, biorąc pod uwagę powolne tempo ich prac, zabrałoby im to dużo czasu. Narzuca się tu
porównanie z powojenną Francją, która „zmierzała do posiadania bomby atomowej, chociaż projekt
nie został oficjalnie zatwierdzony przez rząd”85.
Dwa czynniki opóźniały tempo niemieckich badań. Po pierwsze, przez cały czas „projektem U”
kierowali naukowcy, a nie władze wojskowe, jak w Stanach Zjednoczonych; po drugie - w Niemczech
we wszystkich dziedzinach badań atomowych kładziono nacisk na teorię. Każdy z tych punktów
wymaga odrębnego omówienia.
Profesor Esau, pierwszy pełnomocnik do spraw fizyki jądrowej, określany jako człowiek
„dobroduszny, nieco hałaśliwy”, był flegmatyczny i absolutnie pozbawiony daru przewidywania. Na
początku 1944 roku w wywiadzie radiowym powiedział: „My, ludzie techniki, nie wierzymy w cuda.
Jesteśmy przekonani, że osiągnięcia są owocem ustawicznego, celowego wysiłku”. Artykuł o nim,
zamieszczony w „Das Reich” sześć miesięcy później, przedstawiał go jako poczciwego i skromnego
człowieka, który „zbyt wiele doświadczył i zbyt wiele osiągnął, aby chcieć zbyt wiele”. Acz chwalebne,
zdaniem „Das Reich”, nie były to cechy, którymi winien się odznaczać człowiek stojący na czele
„projektu U”.
Profesor Gerlach, który zastąpił Esaua, miał od niego jeszcze mniej inicjatywy. Obaj byli popierani
przez SS. Gerlach poza tym cieszył się dobrymi stosunkami z Vöglerem, Speerem i środowiskiem
akademickim. Przyjmując stanowisko pełnomocnika Göringa do spraw fizyki jądrowej, Gerlach nie
85 Lawrence Scheinman, Atomic Energy Policy in France under the Fourth Republic, Oxford University Press.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 168/191
kierował się bynajmniej pragnieniem wygrania przez Niemcy wyścigu atomowego, ale myślał raczej
o ocaleniu niemieckiej fizyki od upadku, na jaki byłaby skazana, gdyby najlepsi z uczonych
i wykładowców padli na polach bitew. Czy mógł przypuszczać, że alianci, zapewne bardziej rozsądni
od hitlerowskich władców, postępują inaczej? Tym większe było jego rozżalenie, kiedy w dniu
Hiroszimy uświadomił sobie, że choć ocalił niemiecką fizykę, przegrał poważniejszą bitwę. W swoim
prywatnym stenografowanym dzienniku pisał następnego dnia w głębokiej rozterce:
„Wszystkie nasze wysiłki w dziedzinie kształcenia fizyków dla oświaty i przemysłu były daremne - cała
nasza praca w czasie wojny na próżno. Lecz może to, co zostało zrobione dla ocalenia niemieckiej
fizyki, wyda pewnego dnia owoce... a może nie, mimo wszystko. Nie można dłużej tkwić
w przekonaniu, że wysiłek intelektualny przynosi ludzkości wyłącznie pożytek. Czy wszystko, co jest
dobrodziejstwem dla ludzkości, musi zarazem służyć jej zniszczeniu? Sytuacja w naszym małym
gronie staje się coraz bardziej naprężona i nieznośna. Wychodzą na jaw szczególne poglądy...”
Gerlach znalazł się pod ostrzałem krytyki. Zarzucano mu, że zawiódł ojczyznę w godzinie próby: mógł
zmusić uczonych do wyprodukowania bomby atomowej, a nie zrobił tego.
Mianując fizyka kierownikiem niemieckiego „projektu U”, Göring niejako z góry skazał ów projekt na
niepowodzenie. Gerlach swoją nominację uważał za znakomitą sposobność, aby mimo wojennej
zawieruchy przywrócić niemiecką dominację w dziedzinie czystej nauki.
W jednej z pierwszych analiz wysiłków niemieckich w dziedzinie badań dla celów wojskowych,
dokonanej przez aliantów w 1945 roku, znajdujemy zdanie:
„Niemieccy naukowcy nie byli bez winy - korzystając z niezrozumienia zagadnień naukowych przez
sfery rządzące, pod pozorem pracy dla potrzeb wojennych zajmowali się interesującymi problemami
naukowymi, które według wszelkiego prawdopodobieństwa nie mogły się przyczynić do zwycięstwa
w wojnie”.
Słowem, postępowanie czołowych niemieckich uczonych wykazuje, że w czasie wojny niebezpiecznie
jest pozostawić naukowców samych sobie.
Drugim czynnikiem, który wpływał na niemieckie badania atomowe, była dominacja czystej fizyki nad
stosowaną. Wielki upadek niemieckiej fizyki, obserwowany już w latach trzydziestych, nie był tylko
chwilowym obniżeniem lotu. Nie można też przyjąć szeroko praktykowanego usprawiedliwiania
wszystkich niepowodzeń ingerencją partii nazistowskiej. Prawdziwą przyczyną był zanik sztuki
eksperymentowania w Niemczech. „Miałem okazję pracować w laboratorium Rutherforda w
Cambridge w latach 1933-34 - mówił wiele lat później profesor Harteck. - I kiedy przyglądałem się, jak
zręcznie przeprowadzano tam doświadczenia i pokonywano trudności techniczne, pomyślałem sobie,
że w Niemczech nie można zobaczyć nic podobnego i że odkrycie deuteru przez Ureya nie byłodziełem szczęśliwego przypadku”. Harteck uważał, że Niemcy stali się zadufani w sobie i zaczęli
lekceważyć zdolności naukowców w innych krajach.
Za najwyższego kapłana fizyków w Niemczech uważano niewątpliwie Heisenberga, a Heisenberg był
teoretykiem. Gdyby nie zachęta ze strony fizyków z jego otoczenia, zwłaszcza von Weizsäckera i
Wirtza, którzy lekceważyli wysiłki ludzi niepodobnych do nich, Heisenberg stałby w czasie wojny na
boku i umożliwił doświadczalnikom większy udział w kierowaniu losami projektu. Teoretycy zaś byli
jak najdalsi od myślenia kategoriami techniki czy zastosowań przemysłowych. Właśnie przepaść
dzieląca czystą naukę od techniki pozbawiła niemiecką fizykę szeregu wielkich osiągnięć
technicznych, jakim był np. cyklotron w 1940 roku.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 169/191
W wyniku hegemonii fizyki teoretyczne j w Niemczech nie istniała nagląca potrzeba zrealizowania
stosu krytycznego. Grupa Heisenberga była bardziej zainteresowana w stwarzaniu krok po kroku
solidnych podstaw teoretycznych i w konfrontacji ich z już uzyskanymi danymi doświadczalnymi. To
chwalebne z naukowego punktu widzenia postępowanie zdobyło Heisenbergowi i Bothemu poklask
kolegów - ale nie tą drogą wygrywa się wojny. W czasach pokojowych zapewne nie postępowaliby
w ten sposób, gdyż wiedzieliby, jak blisko celu są ich rywale. W swoim końcowym sprawozdaniuGoudsmit pisał:
„Analiza danych zgromadzonych przez wywiad wskazuje, że Niemcy uważali się za bardziej
zaawansowanych w tej dziedzinie od Amerykanów. W rzeczywistości Niemcy, choć rozpoczęli prace
wcześniej, zostali daleko w tyle. Porzucili całkowicie myśl o stworzeniu bomby i skoncentrowali
wysiłki na budowie urządzenia wytwarzającego energię, które nazywali «palnikiem uranowym»
[Uranbrenner], Do końca wojny nie udało się im nawet zrealizować samopodtrzymującej się reakcji
łańcuchowej, czyli «stosu» [krytycznego].
Mimo to uważali swoje osiągnięcia za tak poważne, że zaofiarowali się pomóc uczonym Stanów
Zjednoczonych w ich wysiłkach nad ujarzmieniem energii atomowej. Byli przekonani, że ich pracaumożliwi Niemcom dominację w świecie nauki mimo przegranej w dziedzinie militarnej”.
Dopiero kiedy 6 sierpnia 1945 roku usłyszeli o bombie atomowej, niemieccy uczeni zdali sobie
sprawę, że wojnę przegrali także w dziedzinie fizyki.
II
Jaki był stan badań niemieckich w maju 1945 roku? Czy istotnie byli opóźnieni o trzy lata w stosunku
do aliantów, jak pisał do Churchilla lord Cherwell. Z analizy niemieckich raportów naukowych wynika,
że w rzeczywistości byli bardziej zaawansowani, niż publicznie przyznawano zarówno w Wielkiej
Brytanii, jak i w Ameryce.
W niektórych zagadnieniach prace przeprowadzone ograniczonymi środkami przez Niemców
dorównują pracom dokonanym w W. Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Pewnych innych zagadnień
nie badano w ogóle. Zbyt niskie oszacowanie przez prof. Bothe długości dyfuzji neutronów
termicznych w graficie spowodowało, że w 1941 roku zaniechano wszelkich prac nad reaktorami
z moderatorem grafitowym. Nikt nie śmiał przypuścić, by uczony tej miary co Bothe mógł się pomylić.
Prof. J. W. Beams, amerykański specjalista od ultrawirówek, stwierdził, że niemieckie prace nad
ultrawirówką w 1945 roku były mniej zaawansowane niż jego własne w końcu 1943 roku, kiedy
zostały obcięte fundusze. Trzeba jednak pamiętać, że opóźnienie prac w Niemczech powstało nie
z winy niemieckich uczonych z Harteckiem i Grothem na czele, zajmujących się konstrukcjąultrawirówek, ale w rezultacie ofensywy lotniczej sprzymierzonych. Konieczność dwukrotnej
ewakuacji: z Kilonii i Freiburga, spowodowała wielomiesięczne opóźnienie, a ustawiczne
bombardowania utrudniały sprowadzanie z Essen i Wiednia niezbędnych materiałów. Niemcy
niewątpliwie wykazali wiele pomysłowości w wynajdywaniu różnych metod wzbogacania uranu
w kraju cierpiącym na niedobór energii elektrycznej.
Najbardziej znamienną ocenę stanu prac nad reaktorem uranowym w Niemczech dali dwaj naukowcy
z Oak Ridge86 w tajnym raporcie z listopada 1945 roku dla doktora A. H. Comptona. Memoriał
Weinberga i Nordheima dawał odpowiedź na pytanie, czy dopuszczalne jest opublikowanie bardzo
86
Byli to dr Alvin M. Weinberg i dr Lothar W. Nordheim. Weinberg jest obecnie dyrektorem Oak Ridge NationalLaboratory. Autor wypytywał go o historię i uzasadnienie opinii wyrażonych w memoriale i otrzymałodpowiedź, że Weinberg do dziś nie zmienił swojego zdania o ówczesnym stanie prac niemieckich.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 170/191
obszernych amerykańskich sprawozdań zatytułowanych „Plutonium Project Report”. Comptona
poinformowano, że wnikliwa analiza niemieckich „Kernphysikalische Forschungsberichte”
(Sprawozdań Naukowych z Fizyki Jądrowej), wydawanych przez Schumanna, Esaua i Gerlacha,
wykazuje, że większość informacji raportu amerykańskiego znaleźć można już w raportach
niemieckich.
W swoim memoriale dwaj naukowcy postawili szereg pytań i udzielili na nie odpowiedzi. Czy Niemcy
znali optymalne wymiary siatki dla układu uran - ciężka woda? „Odpowiedź brzmi: zdecydowanie
tak”. W grudniu 1943 roku Bothe i Fünfer donieśli o swoich doświadczeniach nad różnymi siatkami87.
Uczeni mierzyli strumień neutronów ze źródła w obecności siatki uranowej i bez niej. Ich
najistotniejszy wniosek brzmiał: „Najkorzystniejszy jest układ warstw metalicznego uranu (o cięż. wł.
18) o grubości 1 cm, przedzielonych warstwami ciężkiej wody o grubości 20 cm”. Amerykańscy fizycy
stwierdzają: „Jest to dokładnie taki sam wynik, jak osiągnięty przez nas na drodze obliczeń w sierpniu
1943 r. (CP-923)”. Zatem praca niemiecka - stwierdzają autorzy memoriału - została wykonana w tym
samym czasie co i amerykańska.
Dalej, Amerykanie odnotowują powtarzające się w materiałach niemieckich wzmianki, że potrzebaokoło 4 ton ciężkiej wody, aby reaktor osiągnął stan krytyczny: „Liczba ta jest całkowicie poprawna”.
Niemiecki uran metaliczny - co ma duże znaczenie - był nieomal takiej czystości jak stosowany przez
Amerykanów. Teoretycy zaś niemieccy niezależnie wprowadzili tę samą metodę matematyczną, tzw.
„model grupowy obliczeń reaktora”, niewiele później niż Amerykanie, na początku 1944 roku.
Dlaczego więc nie udało im się uzyskać reakcji łańcuchowej przy użyciu ciężkiej wody („Produktu 9”
wg nomenklatury amerykańskiej)? „Odpowiedź jest prosta: nie mieli wystarczającej ilości P-9”.
Jednym słowem, Niemcy znali podstawy teoretyczne równie dobrze jak Amerykanie. Jedyny poważny
problem, którego Niemcy najwidoczniej nie byli świadomi, stanowiło „zatrucie” reaktora przez
ksenon-135, jeden z produktów rozszczepienia uranu. Nie znali też własności plutonu.
We wnioskach autorzy sprawozdania stwierdzają, że zagarnięcie przez misję „Alsos” niemieckich
dokumentów stwarza pewien problem etyczny: niemieckie materiały naukowe niejednokrotnie
zawierały użyteczne informacje, toteż w niektórych przypadkach, przyznając amerykańskim autorom
zasługę uzyskania pewnych wyników, należałoby jednocześnie oddać sprawiedliwość ich niemieckim
rywalom, którzy niezależnie doszli do tych samych rezultatów. Stwierdzenie, że Niemcy byli na
właściwej drodze, to za mało - „zarówno tok ich rozumowania, jak i poszczególne osiągnięcia
wykazują zdumiewające podobieństwo do naszych”. Pozostaje zaskakującym faktem, podkreślają
cytowani autorzy, że mała, niezależna grupka nieprzyjacielskich uczonych osiągnęła w nie
sprzyjających okolicznościach tak poważne rezultaty.
Niemiecki wysiłek w dziedzinie badań atomowych z okresu wojny traktowano na ogół z pewnym
lekceważeniem, wynikającym najczęściej z nieznajomości rzeczy, chociaż w niektórych przypadkach
uwagi krytyczne pochodziły od osób dobrze poinformowanych, które miały dostęp do dokumentów,
będących źródłem niniejszej relacji. Należy jednak przeprowadzić wyraźne rozróżnienie pomiędzy
niemieckimi osiągnięciami w dziedzinie teorii, co podkreślał omówiony wyżej memoriał, a poziomem
techniki reaktorowej, w której byli zapóźnieni. O braku urządzeń kontrolnych i regulacyjnych
w kolejnych stosach i braku odpowiedniego oprzyrządowania mówiliśmy już w tej książce. Działaniu
kadmowych prętów regulacyjnych nie poświęcono choćby przybliżonych obliczeń. Nie istniało nawet
najprostsze urządzenie do szybkiego zrzutu ciężkiej wody przez otwór w dnie zbiornika, gdyby reakcja
87 Tj. różnym rozmieszczeniem przestrzennym paliwa i moderatora w reaktorze. - Przyp. Tłum.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 171/191
wymykała się spod kontroli. Gdyby stos w Haigerloch osiągnął stan krytyczny88, Niemcy mieliby te
same nieoczekiwane trudności z wyłączeniem go co Amerykanie, kiedy w połowie 1944 roku
uruchomili swój pierwszy reaktor ciężkowodny. Niemcy nie zdawali sobie także sprawy ze znaczenia
neutronów opóźnionych jako czynnika ułatwiającego sterowanie reaktorem.
Kiedy porównuje się przebieg niemieckich i alianckich badań atomowych po 1939 roku, widać, że dlaobu stron punktem zwrotnym był rok 1942. Do tej pory bilans osiągnięć obu stron był w przybliżeniu
jednakowy, z tą różnicą, że Niemcy wykazywali mało zainteresowania próbami rozdzielania izotopów.
Za to Niemcom pierwszym udało się zrealizować i stwierdzić mnożenie neutronów (w stosie L-IV w
Lipsku w pierwszej połowie 1942 roku). Jednakże Niemcy nie zdołali uzyskać poparcia rządu, który
najwidoczniej uznał, że państwo, które połknęło już prawie całą Europę, nie potrzebuje tak
skomplikowanych badań naukowych. Amerykanie natomiast z miejsca zabrali się do pracy z całą
energią, zanim jeszcze Fermiemu udało się uzyskać stan krytyczny w stosie chicagowskim (w grudniu
1942 roku), i włożyli w „Projekt Manhattan” tysiąc razy więcej wysiłku i pieniędzy. Poczynając od
drugiej połowy 1942 roku aż do końca wojny Niemcy właściwie dreptali w miejscu, zdobywając
w ciągu trzech lat sumę informacji, którą na upartego można by uzyskać w ciągu tyluż miesięcy. Dr
Diebner pisał: „Z perspektywy czasu widać, że możliwość zbudowania krytycznego stosu uranowego
została udowodniona w Niemczech już w 1942 roku. Wszystkie nasze późniejsze doświadczenia nie
dały nic poza potwierdzeniem tej możliwości”. Niemieccy uczeni nie umieli zyskać zaufania rządu.
Niemiecka fizyka znalazła się na marginesie epoki atomu.
Uwagi i źródła
Ponieważ w niniejszej pracy po raz pierwszy wykorzystano w szerokim zakresie dokumenty
pochodzące ze źródeł niemieckich, uważam za właściwe omówić istniejącą niemiecką dokumentację
dotyczącą „projektu U”, zarówno wykorzystaną, jak i nie wykorzystaną w pracy.
Historia badań opublikowana została w trzech zwięzłych pracach:
Artykuł Heisenberga „Über die Arbeiten zur technischen Ausnutzung der Atomkernenergie in
Deutschland” w Naturwissenschaften (t. 33, str. 325, 1947 r.) stanowi szczegółowe
podsumowanie „projektu U”, widzianego oczyma uczestnika, ale już z perspektywy
powojennej. W skróconej wersji angielskiej został on opublikowany w Nature, t. 160, str. 211,
1947.
Czołowi współpracownicy „projektu U” opracowali szereg raportów dla FIAT (Field
Information Agency Technical) Review of German Science, które zostały opublikowane w serii
Naturforschung und Medizin in Deutschland, 1939-1946, tomy 13 i 14 (Kernphysik und
kosmische Strahlen).
Książka Von der Uranspaltung bis Calder Hall (Rowohlt, Hamburg 1957) zawiera obszerny
rozdział napisany przez Ericha Bagge i Kurta Diebnera, zatytułowany „ Zur Entwicklung der
Kernenergieverwertung in Deutschland ”, a oparty niewątpliwie na dokumentach prof.
Hartecka.
88 Gdyby stos w Haigerloch miał kształt kuli, a nie cylindra, ilość użytego materiału byłaby - jak się przypuszcza -
wystarczająca dla uzyskania reakcji łańcuchowej.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 172/191
Ta ostatnia publikacja godna jest uwagi ze względu na cytowane fragmenty dziennika Baggego,
jakkolwiek wersja opublikowana różni się nieco od oryginału. Przeszukując jego papiery, natrafiliśmy
na dziennik z okresu wojny, o którego istnieniu on sam nie pamiętał. Podobnie rzecz miała się z prof.
Gerlachem: wśród jego notatek znalazły się, ku jego zaskoczeniu, trzy zeszyty dziennika. Należy
wspomnieć o jeszcze jednej publikacji: w 1956 r. Diebner pod pseudonimem Werner Tautorus
opublikował w Atomkernenergie (str. 368-70 i 423-25) wykaz 228 niemieckich raportów naukowych z okresu wojny z podaniem dat ich powstania. Wynikałoby stąd, że Diebner musiał gdzieś
przechowywać zbiór dokumentów z czasów wojny. Niestety zmarł on w 1964 r., wkrótce po
nawiązaniu przeze mnie korespondencji z nim, a moje próby odnalezienia czegoś w jego aktach we
Flensburgu nie dały rezultatu. Udało mi się natomiast odszukać w Kilonii pewne ważne akta prof.
Hartecka z okresu lat 1939-42. Należy przypuszczać, że w dawnym instytucie Hartecka w Hamburgu
istnieją inne cenne dokumenty.
Dokumenty niemieckie zdobyte przez misję „Alsos” zgromadzono początkowo w archiwach „Projektu
Manhattan”. Kiedy w 1946 r. jego spadkobierczynią stała się USAEC (United States Atomic Energy
Commission), zostały one rozdzielone pomiędzy trzy agencje: USAEC, DASA (Defense Atomic Support
Agency) i CIA (Central Intelligence Agency). Większość dokumentów spoczęła w Oak Ridge (USAEC
Technical Information Service) i w Alexandrii, w stanie Virginia (Military Records Center). Kopie
niektórych opracowań wewnętrznych misji „Alsos” z 1944 r. znajdują się w biurze Szefa Administracji
Wojskowej w Waszyngtonie. Korespondencję urzędową misji „Alsos” znaleźć można wśród
dokumentów OSRD w Archiwum Państwowym w Waszyngtonie, natomiast raporty „Alsosu”
z września i października 1944 - w materiałach USSBS w Archiwum Państwowym, nr katalogu 2.a.
(teczka 158).
Obfitego materiału dostarczyły mi dokumenty i opracowania niemieckie przechowywane w Oak
Ridge: świetny raport przeglądowy USAEC, oznaczony TID-3030, zatytułowany German Reports on
Atomic Energy, obecnie już pozbawiony tajności, zawiera wykaz i omówienie 394 pozycji oznaczonychliterą G („German”). W dalszym tekście, wymieniając dokument, którego kopia znajduje się w Oak
Ridge, podaję G z numerem katalogowym.
Pozostałe zdobyte dokumenty niemieckie, obejmujące m. in. większość materiałów o charakterze
politycznym i nietechnicznym, rozdzielono między pozostałe dwie agencje. Wśród nich znalazły się
wszystkie dokumenty z kancelarii Gerlacha i 29 ważnych dokumentów Hartecka. Akta Rady Badań
Naukowych Rzeszy (z kancelarii Mentzla i Osenberga) trafiły do Alexandrii, lecz tylko z kilku spośród
dokumentów Osenberga sporządzono mikrofilmy, a żaden z nich nie dotyczył „projektu U”.
Podobnie, w postaci mikrofilmów, dostępne są dokumenty Görnnerta, szefa osobistej kancelarii
Göringa, jednakże usunięto z nich przed sfotografowaniem wszelkie materiały dotyczące badań
atomowych (jak wiadomo, wszystkie sprawozdania Esaua i Gerlacha przekazywane byłyGörnnertowi). Trzeba przyjąć, że wszystkie ważne dokumenty niemieckie, których brak w Oak Ridge,
a wśród nich „raport sztrasburski”, nazywany obecnie „Goudsmit Book”, znajdują się w archiwach
CIA. Na szczęście Goudsmit posiada nadal w Brookhaven National Laboratory w Nowym Jorku
niektóre z istotnych dokumentów. Chętnie bym się też zapoznał z niektórymi dokumentami
znajdującymi się w dyspozycji aliantów. Szczególnie interesujące byłyby zapewne dla mnie
stenogramy rozmów, jakie prowadzili -niemieccy uczeni internowani w 1945 r. w Farm Hall. Jednakże
władze brytyjskie nie chcą przyznać, że takie stenogramy w ogóle istnieją. Ponieważ naukowcy
niemieccy, których ta sprawa dotyczy, wyrażali obawy, że ich wypowiedzi zostały błędnie zrozumiane
lub odarte z kontekstu, uważałem, że powinienem zobaczyć owe materiały w oryginale. Niestety
moja prośba została odrzucona przez władze, i to bez podania przyczyny. Wydaje się, że na te sametrudności natknęła się Margaret Gowing, która w swej oficjalnej historii Britain and Atomic Energy
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 173/191
1939-1945 (Macmillan, 1964) zamierzała poświęcić osobny rozdział niemieckim badaniom
atomowym, lecz „nie była w stanie dotrzeć” do odpowiednich dokumentów. Odmowa władz
brytyjskich jest tym bardziej irytująca, że owe stenogramy cytuje obszernie gen. Leslie R. Groves
w książce Now It Can Be Told (Harper and Brothers, 1962), a Goudsmitowi, obecnie szaremu
obywatelowi amerykańskiemu, zezwolono w 1963 r. na zapoznanie się z angielską oryginalną wersją
owych stenogramów w Military Records Center, w Alexandria Faktem jest, że wśród dokumentówznajdujących się w dyspozycji władz brytyjskich niewiele można znaleźć materiałów dotyczących
niemieckich badań atomowych, jeśli nie liczyć dokumentów Milcha o drugorzędnym znaczeniu.
Przesilenie
BBC dostarczyło mi kopie dziennika radiowego z 6 sierpnia 1945 r. Historię odkrycia zjawiska
rozszczepienia atomu opisałem na podstawie rozmów z Hahnem, Strassmannem i innymi. Cytowane
artykuły z lat 1938 i 1939 są skatalogowane w Review of Modern Physics, t. 12, str. 1 (1940).
Wykorzystałem ponadto artykuł Lizy Meitner, zamieszczony w International Atomic Energy Bulletin z
2 grudnia 1962 r., oraz pracę O. Frischa w British Journal of Applied Physics, t. 5, str. 81 (1954). Hahndostarczył mi kopie swoich dzienników oraz kopie listów wymienianych z Lizą Meitner. Konferencja w
Waszyngtonie została omówiona w Physical Review , t. 55, str. 416 (1939). Notatka w The Times
ukazała się 1 lutego 1939 r.
PismodoMinisterstwaWojny
Przebieg konferencji w Getyndze z kwietnia 1939 r. jest mi znany z relacji Mattaucha i Hanlego.
Konferencję berlińską zrelacjonował Esau w liście skierowanym prawdopodobnie do gen. Beckera, z
13 listopada 1939 r. Przykładem reakcji opinii brytyjskiej na list francuskich fizyków może być artykuł
w Sunday Express z 30 kwietnia 1939 r.; sprawę tę omawiają również Margaret Gowing, op. cit., str.35, oraz Clark w książce Tizard (str. 184). List Churchilla został zamieszczony w Second World War , t. I,
str. 344-45. Ważki artykuł Flüggego ukazał się w Naturwissenschaften, t. 27, str. 402 (1939) (G-5).
Historię usiłowań Rosbauda, mających na celu poinformowanie Londynu o rozwoju sytuacji w
Berlinie, znajdujemy w jego raporcie, napisanym dla misji „Alsos”, z 5 sierpnia 1945 r. Większość
szczegółów dotyczących osoby Diebnera zawdzięczam jego asystentowi z czasów wojny, nieżyjącemu
już doktorowi Friedrichowi Berkei, który zmarł w NRD we wrześniu 1966 r. Mikrofilm
skonfiskowanego przez cenzurę artykułu o badaniach atomowych znajduje się w NARS (National
Archives and Records Service) (nr kart. T-77, rolka 1001)
Dalsze informacje uzyskałem osobiście od Hartecka (Troy, Nowy Jork), Baggego (Kilonia),
Heisenberga, Riehla (Monachium) i von Weizsäckera (Hamburg). Pierwszy raport Heisenberga z grudnia 1939 r. nosi numer G-39. Metody wytwarzania ciężkiej wody opisałem na podstawie
rozmów z Alfem H. Larsenem oraz na podstawie raportów z 1942 r. K. Wirtza Die elektrolytische
Schwerwassergewinnung in Norwegen (G-198) i P. Hartecka Die Produktion von schwerem Wasser
(grudzień 1941) (G-86). Patrz także Norsk-Hydro 1905-1955 (publikacja Norsk-Hydro
Kvaelstofaktieselskab, Oslo 1955). Prace nad wdrożeniem metody Clusiusa-Dickela opisałem na
podstawie materiałów Hartecka oraz raportu Clusiusa (G-18) z 1940 r.
Drugamożliwość-pluton
Wyniki pierwszych wykonanych przez Bothego pomiarów długości dyfuzji neutronów termicznych dlagrafitu opisane są w G-12, pomiary Heisenberga dla ciężkiej wody w G-23, a dla tlenku uranu w G-22.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 174/191
Obliczenia wielkości stosów uranowych z lutego 1940 r. znajdują się w G-60. Przeprowadzoną przez
Heisenberga analizę tych stosów zawiera G-40. Korespondencję Hartecka z Heisenbergiem na temat
produkcji ciężkiej wody znalazłem w materiałach Hartecka.
Budowę stosu zawierającego suchy lód omówiłem na podstawie materiałów Hartecka i rozmów
z nim. Stos ten opisany jest również w raporcie Hartecka, Jensena, Knauera i Suessa (G-36). Cytowanaopinia Hartecka na temat możliwości dostaw ciężkiej wody z Norwegii pochodzi ze sprawozdania z
1944 r., zatytułowanego Bericht über den Stand der SH.200 Gewinnung (G-262).
Cytat Grovesa pochodzi z jego książki (str. 5). Nie wymienia on Hahna i Strassmanna jako faktycznych
odkrywców rozszczepienia jądra. Podobnie obszedł się z nimi Smyth (Report, str. 14-15). Jeden
z memoriałów Frischa i Peierlsa reprodukowany jest w cytowanej książce M. Gowing (str. 389-93),
drugi - w książce Clarka (str. 214-17). Raport von Weizsäckera na temat możliwości wykorzystania
plutonu oznaczony jest G-59, natomiast praca Schintlmeistera i Herneggera - G-55. Próby
wykorzystania zasady Nernsta omówione są w raportach G-18, G-19, G-20 i G-27. W archiwach w Oak
Ridge brak jest opracowania Baggego Ein rasch arbeitendes Verfahren zur Entmischung von Isotopen
z 24 listopada 1940 r., otrzymałem je jednak od autora. Martin opisał swe prace dotyczące wirówek w liście do wojskowych władz alianckich w Kilonii datowanym 16 maja 1945 r. Informacja o pracach
von Ardenne pochodzi od niego samego; otrzymałem od niego również kopię nie opublikowanych
pamiętników. Doświadczenia von Droste opisane są w G-24. Opis „Virushausu” znajduje się
w sprawozdaniu Heisenberga na temat doświadczeń berlińskich (G-93). Pierwsze doświadczenia
wykonane w Lipsku omówione zostały przez małżeństwo Döpel i Heisenberga w G-74.
Opis otrzymywania uranu metalicznego oparty jest na BIOS (British Intelligence Objectives
Subcommittee) „Final Report No. 675, Secret, The Production of Thorium and Uranium in Germany ”,
na raporcie kierownika zakładów „Degussy” we Frankfurcie, dra Völkela, zatytułowanym Herstellung
von Uran bei der Degussa (G-324), oraz na raporcie Oddziału Rzadkich Metali „Degussy”, zawartym w
BIOS - „Final Report No. 423”. Dalszych informacji dostarczyli Riehl i Ihwe.
Skutkijednegobłędu
Wyniki pomiarów stałych jądrowych dla grafitu (błędne) podał Bothe w G-71 (por. Z. für Physik , t.
122, str. 749-55, 1944).
Niemożność zastosowania metody Clusiusa-Dickela do wzbogacania sześciofluorku uranu stwierdzili
Harteck i Jensen w G-89. Sprawę tę omawiają również Groth i Suess w G-83 oraz Groth w G-147.
O możliwości rozkładu termicznego sześciofluorku pisze Waldmann w G-120. Własności pięciochlorku
uranu omówili Martin i Eldau w G-108. Doświadczenie Fleischmanna opisane jest w G-28. Przeglądprac Clusiusa i Maierhausera nad rozdzielaniem izotopów znajduje się w G-73. Raport Hartecka dla
Ministerstwa Wojny znajduje się w jego materiałach; on sam potwierdził mi, że przez „zastosowania
specjalne” rozumiał broń atomową. Zasadę działania „śluzy izotopowej” (Isotopenschleuse) podał
pierwszy O. Stern w Zeitschrift für Physik , t. 2, str. 49 (1920). Dalsze szczegóły pochodzą z dziennika
Baggego i z rozmów z nim przeprowadzonych w Kilonii. W 1938 r. J. W. Beams używał ultrawirówki
do wzbogacania gazowego chloru. Ogólne informacje o adaptacji tej metody w Niemczech pochodzą
z rozmów z Grothem i Harteckiem, z wykładu Clusiusa z 6 maja 1943 r. (G-323) oraz z raportu
Hartecka dotyczącego rozdzielania izotopów, zawartego w FIAT Review . Groth dostarczył mi również
kopię swego dziennika laboratoryjnego; około grudnia 1941 r. napisał raport o stanie prac nad
ultrawirówkami (G-82). Tej samej sprawy dotyczy również list do Ministerstwa Wojny z 1 listopada
1941 r., znajdujący się w materiałach Hartecka. Pewne informacje znajdują się także w monografii
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 175/191
Beyerlego, Grotha, Hartecka i Jensena Über Gaszentrifugen (Verlag Chemie GmbH, 1949). Przegląd
stanu prac z tego okresu zawierają także raporty „Alsosu” G-83, G-95 i G-88.
Pobyt Houtermansa w Związku Radzieckim omawia Jungk w Jaśniej niż tysiąc słońc oraz Houtermans
w listach do Blacketta i Joliota z kwietnia 1945 r. Dalsze informacje pochodzą od von Ardenne.
Doniosły raport Houtermansa Zur Frage der Auslösung von Kernkettenreaktionen ukazał się w dwuwersjach: w sierpniu 1941 r. (G-94) oraz (z niewielkimi zmianami) w sierpniu 1944 r. (G-267). Jungk
twierdzi, że Houtermans, kierując się względami moralnymi, celowo wstrzymał ogłoszenie tego
raportu, natomiast według Heisenberga i innych raport był jednak w owym czasie w obiegu. Raport
Flüggego z września 1942 r. nosi numer G-142. Jentschke i Lintner podają wartość 7 ± 0,5 × 10-24 cm2
dla przekroju czynnego uranu-235 na rozszczepienie przez neutrony prędkie w pracy zatytułowanej
Schnelle Neutronen in Uran (G-227) z roku 1943. Raport Volza i Haxela ma numer G-118.
Uzasadnienie hipotezy wskazującej, że nowy pierwiastek ma liczbę atomową 94, podał Schintlmeister
w G-111.
Drugi stos zawierający tlenek uranu opisali Heisenberg i Döpel w G-75. Co do przebiegu wizyty
Heisenberga u Bohra mogą istnieć pewne wątpliwości: o przedmiocie rozmów wiemy jedynie z relacjiHeisenberga. O spotkaniu w Kopenhadze Margaret Gowing otrzymała pośrednie informacje z ust
syna Nielsa Bohra, prof. Aage Bohra. Moja relacja opiera się na wersji zamieszczonej przez
Heisenberga w liście do B. L. van de Waerdena z 28 kwietnia 1948 r.
Szesnastapozycjadługiejlisty
Zamieszczony na wstępie cytat pochodzi z przemówienia Speera z 17 kwietnia 1942 r. (mikrofilm
NARS, nr kat. T-175, rolka 125). Dalszych informacji dostarczył nieżyjący już Karl-Otto Saur z
Monachium. Pismo Schumanna z 5 grudnia 1941 r., rozesłane do wszystkich instytutów, znaleźć
można w materiałach Hartecka. Informacja o zmianach w kierownictwie „projektu U” pochodziz przemówienia wstępnego, jakie Esau wygłosił w niemieckiej Akademii Lotniczej 6 maja 1943 r. (G-
323). Brak materiałów fotograficznych wspomniany jest w liście Ministerstwa Wojny do Hahna (G-
374). Pisma Schumanna zawiadamiające o drugiej konferencji naukowej, organizowanej przez
Ministerstwo Wojny, znajdują się wraz z jej niewłaściwym programem w materiałach Hartecka.
Odpowiedź Himmlera na zaproszenie wystosowane przez Rusta znalazłem w materiałach Goudsmita.
Kopia owej odpowiedzi wraz z programem konferencji naukowej znajduje się w materiałach
Himmlera (mikrofilm NARS, nr kat. T-175, rolka 125). Podobnie w materiałach Goudsmita znajdują się
odpowiedzi Keitla i Raedera. Referat Heisenberga z 26 lutego 1942 r. można znaleźć, błędnie
skatalogowany, w G-323. O epizodzie z „Herr Eckartem” opowiedział mi Bagge. Raport Döpela
dotyczący stosu L-III ma numer G-373. Nie udało mi się odszukać raportu Ministerstwa Wojny na
temat konferencji, ale cytują go Bagge i Diebner w swej książce (str. 30-32 i 39). Nosił on tytuł
Tagungsbericht für die wissenschaftliche Tagung der Arbeitsgemeinschaft Kernphysik vom 26.2 bis
28.2.1942. Pełny zestaw referatów z tej konferencji zawarty jest w G-310. Komentarz Hahna znajduje
się w jego dzienniku, a stwierdzenie Heisenberga cytuje Groves, op. cit., str. 335.
Trudności w produkcji ciężkiej wody opisane są w materiałach Norsk-Hydro oraz w dwóch raportach
Hartecka: G-86 z grudnia 1941 r. i G-262 z 15 kwietnia 1944 r. Mówił mi o nich także Brun. O wizycie
w Berlinie opowiedzieli mi Brun i Wirtz. Raporty G-154 i G-160 dotyczą ciężkiej wody w Niemczech.
Protokoły z narady na temat metody Clusiusa-Lindego (22 listopada 1941 r.) znalezione zostały
w materiałach Hartecka. Zalecenia Hartecka dotyczące wykorzystania zakładu w Såheim znajdują się
w liście do Ministerstwa Wojny z 23 marca 1942 r. W materiałach Hartecka istnieje szereg pozycjizwiązanych z budową zakładów ciężkiej wody w Niemczech, m. in. korespondencja Hartecka z
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 176/191
Heroldem i Bütefischem. Szczegółowe informacje o wielkości produkcji ciężkiej wody w zakładzie
Vemork znalazłem w Manedsrapport for drift av Vannstoffabrikken Vemork , tj. w miesięcznych
raportach znajdujących się w aktach Norsk-Hydro.
Spektrograf masowy Walchera omówiony jest w G-196, urządzenie Ewalda - w G-139. W archiwach
Oak Ridge nie ma raportu von Ardenne pt. Über einen neuen magnetischen Isotopentrenner fürhohen Massentransport z kwietnia 1942 r. Autor przysłał mi jego kopię. Obie eksplozje uranu omawia
R. Döpel w G-135. Doświadczenie L-IV opisują Heisenberg i małżeństwo Döpel w raporcie G-136
zatytułowanym Der experimentelle Nachweis der effektiven Neutronenvermehrung in einem
Kugelschichtensystem aus D2O und Uranmetall z lipca 1942 r.
Doniosła konferencja w budynku im. Harnacka odbyła się prawdopodobnie nie 6 czerwca 1942 r., jak
twierdzi w Naturwissenschaften Heisenberg. Zapiski w dzienniku Hahna wskazują na 4 czerwca,
a datę tę potwierdza Telschow, ówczesny sekretarz Towarzystwa im. Cesarza Wilhelma. Natomiast
Milch w swoim dzienniku podaje datę 5 czerwca 1942. Przytoczony przeze mnie przebieg konferencji
opiera się na rozmowach z Heisenbergiem i Saurem, na informacjach uzyskanych od Thiessena
(Berlin, NRD), Telschowa, Hahna i Hartecka oraz na listach Heisenberga do Goudsmita z 6 stycznia1948 r. i z 3 października 1948 r. i do B. L. van de Waerdena z 28 kwietnia 1948 r. Z tego ostatniego
listu pochodzi ów cytowany przeze mnie komentarz Heisenberga. Notatka Speera o naradzie z
Hitlerem znajduje się w dokumencie FD.3353/45. Riehl opowiedział mi o swym spotkaniu z Döpelem
w Moskwie.
Operacja „Freshman”
Dekret Hitlera powołujący nową Radę Badań Naukowych znajduje się w dokumentach Saura, str.
6042. Opublikowano go w Reichsgesetzblatt z 15 czerwca 1942 r. Historia „projektu U” z owego
okresu ujęta jest znakomicie w raporcie misji „Alsos” Vdk/339 „Research under theReichsforschungsrat” z 28 września 1945 r. Cytaty z narady z 6 lipca 1942 pochodzą ze stenogramów
(dokumenty Milcha, t. 58, str. 3640-3714). Informacje o stanie prac nad ultrawirówkami w czerwcu
1942 r. pochodzą z dziennika laboratoryjnego Grotha, z raportów G-146, G-149 i G-158 oraz z listu
Hartecka do Ministerstwa Wojny z 26 czerwca 1942 r., znajdującego się w materiałach Hartecka.
Raport Esaua przeznaczony dla Göringa nosi datę 24 listopada 1942 r. W listopadzie 1942 r. Groth
pojechał do Szwecji, aby przedyskutować szczegóły niemieckiego projektu zakładu wzbogacania
uranu: na uniwersytecie w Uppsali przeprowadził rozmowy z ekspertami w dziedzinie ultrawirówek,
prof. Theodorem Svedbergiem i drem Kai O. Pedersenem - autorami fundamentalnej pracy The
Ultracentrifuge, wydanej w 1940 r. Svedberg i Pedersen udzielili Grothowi szeregu wskazówek co do
montażu wirówek, systemu ich smarowania oraz co do rozplanowania instalacji obejmującej dużą
liczbę takich urządzeń. Pokazali mu też swoje laboratoria. Groth napisał obszerny raport na ten temat
dla Ministerstwa Wojny, datowany 12 grudnia 1942 r. Zapytani przeze mnie w sprawie tego epizodu,
Pedersen i Svedberg uchylili się od komentarzy.
Sprawozdanie z berlińskiej narady z 16 lipca 1942 r. znajduje się w materiałach Hartecka. Zastrzeżenia
dotyczące metody Clusiusa-Lindego sformułował Harteck w G-155. Sprawozdanie z narad
przeprowadzonych w Rjukan 24 i 25 lipca 1942 r. znaleźć można w materiałach Norsk-Hydro. Trzy
raporty Bruna i Suessa noszą numery G-337, G-338 i G-339.
List Akersa do lorda Cherwella na temat prac prowadzonych przez Heisenberga znajduje się
w materiałach Cherwella. Zarys działalności wywiadu i akcji przeprowadzonych przez SOE pochodzi
z monografii tego zagadnienia pt. The Heavy-Water Operations in Norway 1942-1944, opracowanej
przez płka J. S. Wilsona, ówczesnego szefa sekcji norweskiej SOE. Są w niej cytowane dłuższe
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 177/191
fragmenty raportów z operacji i dzienników. Na temat tych akcji rozmawiałem także z gen.-majorem
sir C. M. Gubbinsem i z płkiem Wilsonem. Brun opowiedział mi o swej ucieczce do Londynu; por.
także Norsk-Hydro 1905-1955, str. 417. Oficjalną wersję operacji „Freshman” podaje By Air to Battle -
The Official Account of the British Airborne Divisions (HMSO - His Majesty Stationery Office - 1945).
Egzekucja komandosów operacji „Freshman” włączona została do materiałów dowodowych procesu
norymberskiego (US-545). Depesza gen. Rediessa z Oslo została dostarczona przez RSHA(Reichssicherheitshauptamt) IV (Muller) Himmlerowi (mikrofilm NARS, nr kat. T-175). Przekazane do
Berlina ostrzeżenie gen. Rediessa na temat znaczenia tej operacji dywersyjnej cytuję na podstawie
raportów jego urzędu Meldungen aus Norwegen Nr. 49, datowanych „Oslo, 15 grudnia 1942”. Te
okresowe sprawozdania o sytuacji stanowią cenne źródło informacji dotyczących niemieckich akcji
przeciw SOE (akta Himmlera). Wiadomość w The Times opublikowano 24 grudnia 1942 r.
Obiecującyrezultat
Sprawozdanie Wirtza z jego wizyty w Rjukan trwającej od 13 do 15 listopada 1942 r. znajduje się w G-
201. Wirtz omówił możliwości uruchomienia produkcji ciężkiej wody poza Norwegią w raporcie Zusammenstellung von Wasserelektrolyseuren z 24 listopada 1942 r. (materiały Hartecka).
O sceptycznym stanowisku Esaua co do powodzenia niemieckich badań atomowych mówił mi
Harteck. Bliższe szczegóły na temat rezygnacji Ministerstwa Wojny z projektów atomowych
znalazłem w liście Schumanna do Mentzla z 31 marca 1943 r. oraz w liście Mentzla do Esaua. Dalsze
informacje pochodzą od Berkeia. Dane dotyczące budżetu badań atomowych na rok 1943 pochodzą
z drugiego sprawozdania Esaua o stanie prac Bericht über den Stand der Arbeiten auf dem Gebiet der
Kernphysik, 31.12.1943, napisanego w lipcu 1944 r., oraz z pisma Esaua do Mentzla zatytułowanego
Antrag au f Forschungsetat für das Rechnungsjahr 1943/44, datowanego 5 kwietnia 1943 r. (materiały
Goudsmita).
Pięć referatów wygłoszonych na konferencji z 6 maja 1943 r. zamieszczonych zostało w drukowanym
raporcie Gkdos. Schriften der Deutschen Akademie der Luftfahrtforschung. Probleme der Kernphysik.
Berlin (G-323). Raport został starannie wydany, zawiera wiele doskonałych ilustracji. Jego niezbyt
czytelna kopia znajduje się w urzędowych archiwach brytyjskich (nr kat. FD. 2859/48.). Ronald Clark
w książce The Birth of the Bomb na str. 148 cytuje tylko krótkie angielskie streszczenie, a nie sam
raport. Jako ciekawostkę warto przytoczyć, że wstępny referat Esaua powtórzony został słowo
w słowo jako sprawozdanie o stanie badań z połowy 1943 r., przeznaczane dla Göringa: Bericht über
den Stand der Arbeiten auf dem Gebiet der Kernphysik am 1.7.1943.
Opis stosu G-II z ciężkim lodem oparłem na raporcie Diebnera, Hartwiga, Herrmanna, Westmayera,
Czuliusa, Berkeia i Höckera z kwietnia 1943 r. (G-211) oraz na ich raporcie końcowym Bericht über
einen Versuch mit Würfeln aus Uranmetall und schwerem Eis z lipca 1943 r. (G-212). Cytat Diebnera
pochodzi z Von der Uranspaltung bis Calder Hall , str. 41. Uwagi Heisenberga o tym doświadczeniu
wypowiedziane zostały na wspomnianej wyżej konferencji (G-323). Krytyczne uwagi Ramsauera
o stanie fizyki niemieckiej wygłoszone zostały na tym samym forum, w referacie Über Leistung und
Organisation der angelsächsischen Physik , wygłoszonym 2 kwietnia 1943 r. Ramsauer wykazywał, że
fizyka niemiecka przeżywa regres, zarówno co do ilości jak i jakości prac: nie tylko publikuje się coraz
mniej wyników badań, lecz także coraz mniejsza liczba niemieckich prac cytowana jest przez innych
badaczy tego samego problemu, co stanowi najdotkliwszy cios. Informacji na temat konferencji z 6
maja 1943 r. udzielił mi sekretarz Akademii, dr Adolf Baeumker.
Ilustrację dyskusji dotyczących Einsteina stanowią listy między Mentzlem, von Laue i vonWeizsäckerem (materiały Goudsmita). Por. także w książce Goudsmita Alsos strony 152-54. Wzmianki
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 178/191
o kłopotach Hartecka z SS można znaleźć w materiałach Goudsmita. Ów dyrektor, o którym mowa,
prof. Koch, już po wojnie popełnił samobójstwo: pisze o tym Jungk. Materiały dotyczące Osenberga
pochodzą z raportu „Alsosu” Vdk/339. Osenberg napisał w tej sprawie dwa memoranda: Allgemein
verständliche Grundlagen zur Kernphysik z 8 maja 1943 r. i cytowane w tekście Uranbomben. Oba
znajdują się w materiałach Goudsmita. Dalsze informacje otrzymałem od Albersa.
O kontaktach Bohra z władzami brytyjskimi pisze M. Gowing, op. cit., str 246-47. Dodatkowe
informacje uzyskałem od M. Perrina i z materiałów Cherwella. O napiętych stosunkach w łonie służb
wywiadowczych pisze prof. Norman. Dalsze informacje uzyskałem z raportu Bruna o osobie
Tronstada oraz z rozmowy z Goudsmitem na temat roli Rosbauda. Pomocny był też raport Rosbauda,
napisany 5 sierpnia 1945 r. dla misji „Alsos”. Możliwość użycia trucizn promieniotwórczych omówił
James B. Conant w raporcie pt. Preliminary Statement Concerning the Probability of the Use of
Radioactive Material in Warfare z 1 lipca 1943 r. Notatki o rozmowach Andersona z Conantem
znajdują się w materiałach Cherwella. Prace niemieckie w zakresie genetycznych skutków
promieniowania omawia raport G-374 („Miscellaneous German Correspondence on Biological Effects
of Radiation, 1944-45”), w którym znajduje się też cytowany list Rajewskiego z 9 kwietnia 1944 r.
Sprawozdanie policji bezpieczeństwa na temat morale ludności zamieszczone zostało w Meldungen
aus dem Reich (Bundesarchiv, Koblencja).
Trudności w produkcji ciężkiej wody, jakie powstały w połowie 1943 r., opisałem na podstawie
materiałów Norsk-Hydro, książki Norsk-Hydro (str. 417) oraz raportu Hartecka z 1944 r. (G-262).
Informacje o aresztowaniu byłych oficerów norweskich znajdują się w archiwach niemieckiego
Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz w Meldungen aus Norwegen (akta Himmlera).
O kolejnych etapach budowy „śluzy izotopowej” pisałem na podstawie dziennika Baggego - notatek
zamieszczonych pod datą 28 czerwca i 5 sierpnia 1943 r. - oraz na podstawie jego raportu (G-202),
w którym opisał pierwsze doświadczenia przeprowadzone przy użyciu srebra. Porządek dziennykonferencji z połowy października , Geheim - Vorläufige Vortragsfolge, Kernphysikalische Tagung
1943, 14-16.10.1943, znajduje się w materiałach Goudsmita. Notatki z konferencji zawarte są
również w dzienniku Fleischmanna (G-346) i w dzienniku Baggego pod datą 14 października 1943 r.
Raport o doświadczeniach Fünfera i Bothego Schichtenversuche mit systematischer Variation der U-
und D2O-Dicken, nosi numer G-206, raport Posego i Rexera - G-240. O rozmowie z Heisenbergiem
opowiedział mi Harteck, a Heisenberg nie kwestionował tej sprawy. W materiałach Goudsmita
znajduje się informacja o produkcji ciężkie j wody i uranu, zawarta w raporcie Beuthego Bericht über
Sitzungen, Tagungen und Besprechungen im November 1943.
Trzeci stos, G-III, zbudowany w Gottow pod kierunkiem Diebnera, omówiony został w raporcie
Diebnera, Czuliusa, Herrmanna, Hartwiga, Berkeia i Kamina Über die Neutronenvermehrung einer Anordnung aus Uranwürfeln und schwerem Wasser (G-210), wydanym z początkiem 1944 r. Raport
ten, nieco skrócony, lecz zawierający wszystkie fotografie, opublikowano w Atomkernenergie, str.
256-65, 1956 r.
Opis ucieczki Bohra podałem na podstawie książki M. Gowing, op. cit., str. 248. Informacje
o eksterminacji duńskich Żydów pochodzą z mikrofilmu B-259 z procesu norymberskiego. Szereg
szczegółów otrzymałem od Heisenberga. Szczegóły ataku USAAF na Vemork podają: Groves, op. cit.,
str. 189; Heavy Water Operations, str. 27; Jabionski, Flying Fortress, str. 204; Norsk-Hydro, str. 418,
wreszcie raport Esaua za drugie półrocze 1943 r. (materiały Goudsmita). Ogólne skutki nalotu
podsumowano w aktach Speera (5338/1945). Dalsze informacje pochodzą od Berkeia, Larsena oraz
z pisma Esaua do Mentzla z 19 listopada 1943 r., zatytułowanego Festlegung von Haushaltsmitteln
(materiały Goudsmita). Nieporozumienia między rządem norweskim a rządami sprzymierzonych
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 179/191
opisane są szczegółowo w Norsk-Hydro, str. 414 i 419. Szacunek kosztów zakładu wytwarzającego
ciężką wodę na skalę przemysłową podany jest w G-237, tej samej sprawy dotyczą raporty G-224 i G-
235. Informacje o metodzie Geiba uzyskałem w rozmowach z Harteckiem. O braku ciężkie j wody
świadczy wzmianka w raporcie dotyczącym stosu G-III (G-210). Dyskutując potrzebę wyeliminowania
pewnych źródeł błędów, w raporcie tym stwierdzono, że doświadczalne potwierdzenie istnienia
owych hipotetycznych błędów będzie możliwe „dopiero, gdy odpowiednia ilość ciężkiej wody,używanej obecnie gdzie indziej, będzie ponownie do dyspozycji”. Liczby charakteryzujące produkcję
uranu pochodzą z BIOS „Final Report No. 675” oraz z G-324.
Historię nominacji Gerlacha na miejsce Esaua opisałem na podstawie rozmów z Gerlachem,
przeprowadzonych w Monachium, jego dziennika z lat 1943 i 1944 oraz korespondencji między
Esauem, Mentzlem, Görnnertem, Goernerem (szefem osobistej kancelarii Speera) i Speerem
z listopada i grudnia 1943 r. (materiały Goudsmita). Wzmianka o pracach Gerlacha w dziedzinie
torped znajduje się w aktach Himmlera.
Szczegóły dotyczące transportu ciężkiej wody pochodzą z Tungtvann ombord i D/F Hydro ved
senkingen 20.2.1944 (dokumenty Norsk-Hydro). Dalszych informacji udzielił mi Czulius w Erlangen. Akcję SOE, która doprowadziła do zatopienia promu, opisałem na podstawie książki Heavy-Water
Operations oraz rozmów z Haukelidem, Larsenem, płkiem J. S. Wilsonem i Perrinem. Przedsięwzięte
przez Niemców środki bezpieczeństwa omówił Rediess w wypowiedzi pochodzącej z końca 1943 r.
(akta Himmlera); jest o nich mowa również w aktach 20-ej armii w Norwegii (mikrofilm NARS, nr kat.
T-312). Podana w odnośniku liczba ofiar jest na tyle dokładna, na ile byłem w stanie ją ustalić.
Pochodzi z dokumentów niemieckiej 20-tej armii w Norwegii, mianowicie z raportu
Wehrmachtbefehlshaber Norwegen lc. Nr. 1185/45 geh. v. 22.2.1944. Ic. Lagebericht für die Woche
vom 15-20.2.1944 (Nr 8) (mikrofilm NARS, nr. kat. T-312). Akcja SOE była też przedmiotem
niemieckiego raportu „The Sinking of the Norsk-Hydro Ferry ”, który znajduje się w archiwach CIA.
Wypowiedź Rediessa z 1945 r. stanowi bogate źródło informacji o działalności SOE w Norwegii;lektura robi przygnębiające wrażenie (mikrofilm NARS, nr kat. T-175). Końcowy cytat dra Diebnera
pochodzi z książki Von der Uranspaltung bis Calder Hall , str. 35-36.
Cynikuwładzy
Transporty nisko wzbogaconej ciężkiej wody odnotowane są w Forsendelse av D20-holdig elektrolytt
(kalilut) til Tyskland efter senkingen av D/F Hydro (materiały Norsk-Hydro). Wielkości produkcji
ciężkiej wody odnalazłem w materiałach Norsk-Hydro. Między wartością za okres 1942/43 a sumą
liczb charakteryzujących poszczególne miesiące stwierdzić można niewielką różnicę.
Niemieckie doświadczenia termojądrowe opisano w raporcie z 1944 r. Herrmanna, Hartwiga,Rackwitza, Trinksa i Schauba zatytułowanym: Versuche über die Einleitung von Kernkettenreaktionen
durch die Wirkung explodierender Stoffe (G-303). W pewnym miejscu napotkałem wzmiankę
o raporcie, zapewne wiążącym się z tym zagadnieniem, Diebnera, Sachsse i in.: Versuche zur
Auslösung von D-D-Reaktionen mit Hilfe von konvergenten Detonationsstoßwellen, lecz nie ma go w
Oak Ridge, a poszukiwania w materiałach Diebnera nie przyniosły rezultatu. Sachsse i Trinks,
z którymi rozmawiałem w Ministerstwie Obrony NRF w Bad Godesberg, potwierdzili, że raport taki
został napisany. Przegląd doświadczeń napisany przez Diebnera pt. Fusionsprozesse mit Hilfe
konvergenter Stoßwellen ukazał się w Kerntechnik , marzec 1962 r., str. 89-93. Zamieszczony na
wstępie cytat pochodzi ze sprawozdania Gerlacha Bericht über die Arbeiten auf kernphysikalischem
Gebiet , 1.2.-31.3.1944 (materiały Goudsmita). Gerlach potwierdził, że miał wówczas na myślidoświadczenia termojądrowe. Praca G. Guderleya Starke kugelige und zylindrische
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 180/191
Verdichtungsstösse in der Nähe des Kugelmittelpunktes bzw. der Zylinderachse opublikowana została
w Zeitschrift für Luftfahrtforschung, t. 19, str. 302-312 (1942). Praca F. Hunda Materie unter sehr
hohen Drucken ukazała się w Erg. d. exakt. Naturw., XV (1936). Dalsze informacje pochodzą od Haxela
i Baggego.
Jeśli chodzi o zmianę daty na sprawozdaniu Gerlacha, przyznaje on, że zrobił to własnoręcznie.Jednakże ktoś inny zmienił także datę na ostatnim sprawozdaniu Esaua - z 31 grudnia 1943 na 31
marca 1944 - podczas gdy Esau został zwolniony ze stanowiska właśnie o te trzy miesiące wcześniej.
Utrudnia to pracę historyka, dla którego daty mają istotne znaczenie. O nocnej wizycie oficerów SS
opowiedział mi Gerlach, zanim jeszcze wśród zapisków misji „Alsos” znalazłem jego oświadczenie z
1945 r. na ten sam temat.
Początki działalności wywiadu amerykańskiego oraz misji „Alsos” we Włoszech opisałem na
podstawie książki Grovesa, op. cii., str. 189 i nast., książki Thiesmayera i Burcharda, Combat
Scientists, str. 164, sprawozdania S.A. Goudsmita jako kierownika naukowego misji „Alsos”, pt.
Report z 7 grudnia 1945 r., a przede wszystkim na podstawie tajnego Alsos Mission [to Italy] Report z
4 marca 1944 r. i jego uzupełnienia Log of Alsos Mission, 14.2.1943-22.4.1944. O ponownymrozbudzeniu się obaw przed użyciem przez Niemcy substancji promieniotwórczych napisałem na
podstawie materiałów Cherwella oraz książki M. Gowing, op. cit., str. 367. Tekst wspomnianego
w przypisku odczytu Schiebolda nosi numer G-284. Dalsze informacje pochodzą od gen. L.R. Grovesa
oraz z jego książki Now It Can Be Told str 199 Końcowy cytat z tego paragrafu pochodzi z nie
opublikowanej notatki Andersona dla Churchilla.
Relację o podejrzeniach niemieckich, jakoby alianci zrzucili na Berlin bomby termojądrowe, oparłem
na sprawozdaniu Gerlacha z maja 1944 r. oraz na rozmowach z nim, z Heisenbergiem i Wirtzem.
Dalszym źródłem był wspomniany w przypisku protokół z przesłuchania Geista: „German knowledge
of atomic experiments” (Special Interrogation Brief), File No. 140, Counterintelligence Branch,
Kransberg z 26 września 1945 r. Sprawozdanie Hartecka dotyczące produkcji ciężkiej wody z 15kwietnia 1944 r. nosi numer G-262, a jego uzupełnienia skatalogowano mylnie w G-268.
Podziemny bunkier-laboratorium w Dahlem opisany został przez Heisenberga i Wirtza w FIAT Review
of German Science. Cytowany opis jego wyglądu w 1945 r. pochodzi z książki Goudsmita Alsos, str.
125-27. O niezadowoleniu Vöglera z postępu prac kierowanych przez Heisenberga wiemy na
podstawie listu Vöglera do Gerlacha, streszczonego w sprawozdaniu Goudsmita z 30 maja 1945 r.
Szczegóły prac nad budową „śluzy izotopowej” pochodzą z dziennika Baggego z okresu od 2 maja do
11 września 1944 r. Informacje na temat separatorów elektromagnetycznych otrzymałem od prof.
Manfreda von Ardenne. Napomknienia Hitlera w rozmowach z Mussolinim i Miklosem, owym
„zagranicznym dyplomatą”, można znaleźć w archiwach niemieckiego MSZ. Opis miejscowości
Haigerloch pochodzi z rozmowy z Gerlachem. O przeniesieniu badań do Haigerloch mowa jest
w notatkach Gerlacha z okresu lipiec-październik 1944 r. Informacje o ewakuacji do Kandern grupy
zajmującej się ultrawirówkami pochodzą z G-330.
Spory patentowe wynikłe w związku z uruchamianiem w Leuna produkcji ciężkiej wody omówione są
w G-268 i w materiałach Hartecka, gdzie znajduje się notatka z konferencji Diebnera z 30 kwietnia
1942 r. O komentarzach Bütefischa mówił mi Harteck. W 1947 r. Goudsmit w oficjalnym piśmie
stwierdził: „Po akcji sabotażowej i bombardowaniu [Vemork] zbudowana została instalacja ciężkiej
wody w Leuna w Niemczech, lecz - o ile mi wiadomo - produkcji nigdy nie uruchomiono. Kierownicy
fabryki obawiali się, że taki zakład ciężkiej wody spowoduje nowe bombardowania, a ponieważ w tej
samej fabryce wytwarzano syntetyczną benzynę i inne materiały dla potrzeb wojskowych - starali sięuniknąć nowego niebezpieczeństwa. Fabryka w Norwegii wytwarzała oprócz ciężkiej wody także
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 181/191
amoniak. Niemcy obawiali się, że odbudowanie zakładu ciężkiej wody może doprowadzić do
zbombardowania ważnego dla nich zakładu produkcji amoniaku” (list do kpt. Jamesa D. Roche, U.S.
Navy Department, z 20 maja 1947 r.). O epizodzie z Frankiem opowiedział mi szczegółowo
Heisenberg, natomiast epizod z Brauchitschem opisany jest w liście Heisenberga zamieszczonym w
Physikalische Blätter z maja 1964 r. Notatka agencji prasowej ukazała się w Physikalische Blätter
z sierpnia 1944 r. Interesujący fragment rozmowy Hitlera z Antonescu przytaczam na podstawiemateriałów z archiwum niemieckiego MSZ.
Misja „ Alsos” działa
Informacje ogólne o działalności drugiej misji „Alsos” pochodzą z rozmów z gen. Grovesem, z jego
książki Now It Can Be Told , z Combat Scientists, z Report Goudsmita z 7 grudnia 1945 r. oraz z rozmów
z nim samym. Korzystałem też z jego książki Alsos. Cytat w sprawie stosunku niemieckich fizyków do
Goudsmita pochodzi z jego listu do L. A. DuBridge’a, kierownika Radiation Laboratory, z 25 czerwca
1943 r. Pogłoski o eksplozji w Lipsku wspomniane są w liście Goudsmita do Furmana z 22 maja
1945 r.
Zaniepokojenie, jakie wywołała budowa fabryczek wydobywających ropę z łupków, zreferowałem na
podstawie rozmów z Kendallem w Toronto i z Jonesem. W kilku raportach A.D.I.(K.) mówi się
o poszukiwaniu obiektów przemysłowych w Niemczech, które wykazywałyby nietypowo duże zużycie
energii elektrycznej. List Cherwella do Churchilla znajduje się w aktach Cherwella. Dalszych informacji
dostarczył mi Cecil.
Panikę wywołaną sprawą toru opisuje Goudsmit w Alsos. Rzeczywiste przyczyny zakupów toru
naświetlił mi Riehl, a potwierdził Ihwe. Ogłoszenie reklamujące pastę „Doramad” zamieszczone było
w jednym z przedwojennych dzienników niemieckich. Informacje o Radzie Badań Naukowych i o
poczynaniach Osenberga pochodzą z jego akt, z raportu „Alsosu” VdK/339, wreszcie z raportu FIAT„German Academic Scientists and the War” z 28 sierpnia 1945 r. i z raportu A.D.I.(K.) 314/1945
„Research Organizations of the R.L.M.” [Reichsluftfahrtministerium]. Rozkaz Bormanna z 3 września
1944 r. Sicherstellung der für Forschungsaufgaben freigestellten Kräfte znajduje się w aktach
Osenberga.
Opis ewakuacji Kandern można znaleźć w G-330 oraz w nie zidentyfikowanym dzienniku w G-355. List
Gerlacha do Bormanna pochodzi z materiałów Goudsmita. Clark w książce The Birth of the Bomb
cytuje część tego listu bez wyjaśnienia kontekstu, w jakim został on napisany.
Okrokodstanukrytycznego
Informację o planowanym stosie z uranem i dwutlenkiem węgla otrzymałem od Gerlacha. Jego
wzmianka o „pracach nad materiałami wybuchowymi” pochodzi z narady z Schumannem i Mentzlem
w dniu 26 października 1944 r. (materiały Goudsmita). Przedmowę Gerlacha do serii referatów
zawiera G-244. Zawarte w niej dane liczbowe zdają się wskazywać, że została ona napisana pod
koniec lata 1944 r. Stos B-VII opisałem na podstawie raportu Boppa, Bothego, Fischera, Fünfera,
Heisenberga, Rittera, Wirtza Bericht über einen Versuch mit 1,5 t D2O und U und 40 cm
Kohlenrückstreumantel z 3 stycznia 1945 r. (G-300). Wizytę Hartecka w Rjukan w 1945 r. opisał
Goudsmit w liście do Furmana z 25 maja 1945 r. Swoje rozmowy z Gerlachem omówił bardzo
szczegółowo Rosbaud w raporcie dla misji „Alsos” z 5 sierpnia 1945 r. O ewakuacji Berlina mówili mi
Gerlach, Heisenberg, von Weizsäcker i Bopp.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 182/191
Konstrukcję ostatniego stosu z ciężką wodą B-VIII opisali Heisenberg i Wirtz w artykule dla FIAT
Review . Mówi się w nim o raporcie Boppa, Fischera, Heisenberga, Wirtza, Jensena i Rittera Bericht
über den Versuch B-8 in Haigerloch, jednakże nie ma go w Oak Ridge. Ostatnią przygotowaną przez
Gerlacha listę prac, którym należy przyznać priorytety, zawiera jego pismo „Notprogramm,
Energiegewinnungsvorhaben” z 26 lutego 1945 r. (G-356). List Gerlacha do Urzędu Aprowizacyjnego
w Weimarze zawarty jest w G-374. Informację o ewakuacji Stadtilm otrzymałem od Berkeia, którymieszkał tam aż do śmierci w 1966 r., oraz od Grauego; wzmiankę na ten temat zawierają dzienniki
Gerlacha. Przedstawiona Churchillowi propozycja Andersona wspomniana jest w materiałach
Cherwella. Cytowany list Wardenburga do Goudsmita z 12 kwietnia 1945 r, znajduje się
w materiałach Goudsmita. Ostatnia oferta firmy Anschütz, datowana 16 kwietnia 1945 r., znajduje się
w G-330. Działalność wywiadu brytyjskiego prowadzącą do nawiązania współpracy z misją „Alsos”
scharakteryzowali mi Cecil, Norman i Jones. Telegram Churchilla do Edena reprodukowany jest
w książce Churchilla The Second World War , t. VI, str. 449. Kiedy misja „Alsos” opuściła Hechingen,
Bopp napisał sprawozdanie Bericht des Max-Planck Instituts über die Vorgänge nach der Besetzung, z
3 czerwca 1945 r. (materiały Goudsmita). Dalsze informacje o ostatnich dniach pochodzą od von
Weizsäckera, Boppa i Heisenberga, z listu Heisenberga do Schumachera z 6 maja 1945 r. (materiałyGoudsmita) i z dziennika Baggego. list Hahna do Klary Lieber nosił datę 29 kwietnia 1945 r. (materiały
Goudsmita). Aresztowanie Gerlacha i jego działalność w poprzedzających je dniach opisałem na
podstawie dziennika Gerlacha (w tym okresie stenografowanego) i rozmów z nim. List Cherwella do
Churchilla z 2 maja 1945 r. znajduje się w aktach Cherwella.
Próbapodsumowania
Gen. Groves (op. cii., str. 335) wspomina o pogłoskach, jakoby Niemcy byli o krok od użycia bomby
atomowej w kwietniu 1945 r. Opinie Geista cytowała mi wdowa po nim, zamieszkała w Offenbach.
Ilustracją rozpowszechnianych poglądów, jakoby bomba zrzucona na Hiroszimę wytworzona zostaław Niemczech, jest artykuł zamieszczony w madryckim Pueblo z 6 sierpnia 1965 r. pt. „La Bomba
Atomica de Hiroshima era Alemana”. Wypowiedzi Speera zawarte są w materiałach USSBS
z przesłuchania w dniu 21 maja 1945 r. (mikrofilm NARS) oraz w materiałach przesłuchania przez
SHAEF (Supreme Headquarters, Allied Expeditionary Forces) w dniu 29 maja 1945 r., referowanych
w dokumentach USSBS w Waszyngtonie. O spotkaniu Heisenberga i von Weizsäckera ze Speerem
mówił mi Erhard Milch. Szczegóły zgodne są ze znaną mi wcześniej wersją, którą podał nieżyjący już
Karl-Otto Saur. Saur wspominał, z jaką goryczą Speer czynił wymówki Vöglerowi, że jego naukowcy
wysuwali tak śmiesznie małe żądania. Opinia o stanowisku naukowców niemieckich w sprawie
produkcji bomb atomowych opiera się na rozmowach z Heisenbergiem i von Weizsäckerem oraz na
korespondencji Heisenberga z Bethem z 1964 r.
Artykuł w Das Reich charakteryzujący Esaua ukazał się 16 lipca 1944 r. Komentarz Hartecka pochodzi
z odczytu opublikowanego później w Journal of Chemical Education, t. 37, str. 462, wrzesień 1960 r.
Raport Beamsa „On the Use of the Centrifuge Method for the Concentration of U-235 by the
Germans” datowany był 9 kwietnia 1946 r. (G-344). Trzystronicowy raport Weinberga i Nordheima,
oceniający niemieckie badania w dziedzinie stosów atomowych, nie miał tytułu. Nagłówek brzmiał:
„Monsanto Chemical Company, Clinton Laboratories”. Raport miał postać memoriału
przeznaczonego dla A. H. Comptona. Datowany jest 8 listopada 1945 r. (G-371).
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 183/191
Ilustracje
Atom uranu
Pierwsza ultrawirówka, urządzenie do wzbogacania uranu zbudowane przez Hartecka i Grotha
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 184/191
Układ kostek (stos G-I). Pod koniec 1942 r. zespól Urzędu U-zbrojenia Armii pod kierownictwem doktora Diebnera
zrealizował po raz pierwszy w Niemczech siatkę przestrzenną: tlenek uranu umieszczono w sześciennych komórkach „ plastra
miodu” z parafiny. Na zdjęciu stos w Gottow k. Berlina w trakcie budowy.
Ciężki lód (stos G-II). Wiosną 1943 r. ten sam zespół zbudował niewielki stos, w którym kostki metalicznego uranu były
rozmieszczone w zamrożonej ciężkiej wodzie.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 185/191
Norsk-Hydro. Zakłady elektrolizy w Vemork. W 1940 r. była to jedyna wytwórnia ciężkiej wody na świecie.
Prom „Hydro” zatopiony w jeziorze Tinnsjö
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 186/191
Podziemne laboratorium w Dahlem, wejście do pomieszczenia reaktora.
Studnia i zbiornik reaktora w Dahlem
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 187/191
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 188/191
Haigerloch. Ostatni niemiecki stos atomowy zbudowano w jaskini w Haigerloch w południowych Niemczech.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 189/191
Stos w Heigerloch zawierał 664 kostki uranu zawieszone w ciężkiej wodzie.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 190/191
Pracownicy brytyjskiego i amerykańskiego wywiadu rozbierają stos po zdobyciu Heigerloch w kwietniu 1945 r.
Prof. Otto Hahn był jednym z ostatnich niemieckich uczonych internowanych przez misję „Alsos”.
8/11/2019 Irving, David - Kryptonim „Virushaus” – 1971 (Zorg)
http://slidepdf.com/reader/full/irving-david-kryptonim-virushaus-1971-zorg 191/191
Tytuł oryginału „THE VIRUS HOUSE”
Z angielskiego przełożył Lesław Adamski Okładkę projektował Stanisław Żakowski Redaktor Henryka Bielicka
Copyright by William Kimber and Co. Limited 1967
KSIĄŻKA i WIEDZA-1971
Redaktor techn. St. Przepiórkowski Korektorzy M. Kowalski i D. Debek
„Książka i Wiedza”, Warszawa, sierpień 1971 r. Wyd. I. Nakład 9740 + 260 egz. Obj. ark. wyd. 19,3. Obj. ark. druk 23,75 (20,4) + 0,5 ark. ilustracji.
Papier druk. masz. gł. kl. III, 70 g, 84 X 108 cm. Oddano do składania 17 XII 1970 r.
Podpisano do druku 14 VI 1971 r.
Druk ukończono w lipcu 1971 r.
Zakłady Graficzne „Dom Słowa Polskiego”. Warszawa, ul. Miedziana 13. Zam. nr 10636/70. U-101. Cena zł. 35 -
Osiem tysięcy dziewięćdziesiąta druga publikacja „KiW”